Daję kilka zdjęć z naszego przejazdu przez Gaularfjellet. Od punktu widokowego serpentynami w dół do fjordu. Wrażenia z drogi trochę jak z Trollstigen tylko na szczęście mniej turystów i nie spotkaliśmy autokarów, ale nawet bez tego jazda jest ciekawa I mówię to z perspektywy pasażera. Mój "kierowca" stwierdził, że mu się ta droga nawet bardziej podoba niż tamta słynna na Drabinę Trolli.
Dalej droga prowadziła wśród malowniczych widoków.
Jeśli czytaliście wpis na blogu to wiecie, w tej okolicy mieliśmy przykre zdarzenie...
W trakcie wymijania widoczny samochodzik z wypożyczalni w Bergen- kierowany przez emerytowanego Anglika przejechał się trochę po boku naszego kamperka Niby dużych szkód nie było, ale tamto auto trochę przerysowane i nasze też zahaczone... Wyglądało to tak, jakby obawiając się tej barierki Anglik wjechał za bardzo na naszą stronę. Tuż przed nim jechały dwa samochody i minęliśmy się z nimi bez problemu. Tu na zdjęciu tego nie widać, ale nasz kamperek jednym kołem był juz poza drogą i nie mieliśmy jak bardziej zjechać, bo skalna ściana....Kierowcy pospisywali sobie swoje dane i ubezpieczenia, życzyli sobie spokojnej jazdy i pojechaliśmy dalej ale świetny nastój prysł. Pojechaliśmy na chwilę do Balestrand, ale pogoda zdecydowała się dopasować do naszych nastrojów i niedługo zaczęło padać.
Drewniany hotel bardzo nam się spodobał - jego położenie nad fjordem liczne drewniane pomosty i ławeczki wszystko to sprawia, ze chciałoby się tam zostać i po prostu popatrzeć na wodę.