Skocz do zawartości

Misio

Użytkownicy
  • Postów

    8455
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    7

6 obserwujących

O mnie

  • Imię
    Michał
  • Płeć
    Mężczyzna
  • Skąd
    Kraków
  • Zainteresowania
    karawaning, fotografia, żeglarstwo
  • Zawód
    klimatyzacja

Sprzęt

  • Sprzęt
    Kamper
  • Model
    Dethleffs A-642DB 1992r
  • Holownik
    VW Crafter VAN - kiedyś będzie w budowie

Ostatnie wizyty

2529 wyświetleń profilu

Osiągnięcia Misio

Forumowicz

Forumowicz (3/3)

  1. Tego samego zdania jestem... Poza tym (w dalszej kolejności) wolał bym kuchnię, niż markizę (którą i tak najczęściej nie używam).
  2. No cóż - życie toczy się dalej, a nas goni kolejny dzień i uciekający czas... Ostatnio nie dojechaliśmy do celu - brakło 40km... więc dziś wstajemy wcześniej... a nie, nie wcześniej, jak zwykle... o 7 ale nie jemy śniadania by przed 8 ruszyć dalej w drogę... Plan na "niedzielę" ;) dzień 9 No to w drogę... ehhh - dobrze że poszliśmy spać a nie cisnęli nocą Już lepiej...można nawet rozwinąć prędkość - powyżej 10km/h Pędzimy...i dojechaliśmy na parking o 9:45...blisko 2h i 40km Wszyscy myślą o śniadaniu, a ja pędzę do kas dowiedzieć się co i jak - stoimy na parkingu przed winnicami Mileşti Mici Okazuje się że są miejsca na 10:00, wracam do ekipy i mówię, że następne wejście o 13:00 bo inne terminy zarezerwowane...więc wracam z kasą, płacę, i zaraz jest podstawiony nasz "mobil". Więc ruszamy: jest to winnica z największym zbiorem win butelkowanych - z wpisem do księgi rekordów Guinnessa Zbiory są imponujące - ponad 200km tuneli, z czego 50km to magazyny. Są tez tu przepiękne sale bankietowo/degustacyjne Tu naprawdę czuć "luksus" Jedziemy do kolejnych "przystanków" Tu leżakują wina musujące A "za ścianą" Aż dech zapiera Większość tuneli było wyżłobione po II Wojnie światowej, a bloki skalne wycinane ze skały (tworząc te tunele) poszły na odbudowę i rozbudowę Kisziniowa. Po prostu bajka... Mariolka w tych dwóch winnicach wydała całą kasę która była odłożona na paliwo Ale jak nie kupować gdy one takie dobre a butelka kosztuje 40-50leji mołdawskich (czyli 9-11zł) a w Polsce taka butelka już stoi około 50-70zł...i wcale nie jest to takie proste by kupić ją Wychodząc z podziemi mamy zderzenie z rzeczywistością - tuż po 11 a na termometrze już powyżej 32C Na szczęść kampery stoją w cieniu - a z okienka wita nas... Jaka wielka była radość...szybko coś jemy i by był pęd powietrza ruszamy dalej...do klasztoru Căpriana Lecimy troszkę na około - licząc na lepszą drogę, i jest lepsza (nawet jest asfalt ) Zjeżdżamy z kolosalnej góry...ale parkujemy w cieniu wierzb przy jeziorku... Klasztor przepiękny - wita nas brama... A cerkiew... W środku - niesamowita Naszą uwagę przykuły przepiękne piece i oczywiście jest druga kalpica - mniejsza a ikonostas...ochhh W cieniu już 34stopnie, a my jedziemy do góry - od połowy wzniesienia jedynka - temperatura silnika rośnie, ale na szczęście już prawie szczyt... Kolejny zakon - z bardzo burzliwą przeszłością - Monaster Hîncu jak nam się tu podoba... Wpierw idziemy do cerkwi mniejszej - starszej chociaż też już odbudowywanej w 20wieku... dech zapiera Zegarek tyka - więc pędzimy do głównego kościoła, wchodzimy i szok... Aż nas zatkało... Zjeżdżamy z wzniesienia klasztornego na fajny parking (szkoda że nie ma drzew) - niestety fotki mi się "rozsypały z niego" (całkiem dobre miejsce na sen, nawet z przyczepą). Ostała się tylko mapa z "atrakcjami" Jemy obiad i trzeba kończyć tą przygodę z Mołdawią Jadąc do granicy zauważyliśmy Więc oczywiście musieliśmy się zatrzymać! Żar się leje, Czołg na sporym wzniesieniu, ale lecimy na górę... i jesteśmy przy nim A na dole czekają kamperki Więc miłym akcentem zakończyliśmy wizytę w Mołdawi (jeszcze tylko paliwo i kolejeczka na granicy) i już wjeżdżamy do Rumuni Oj na Rumuni mocno widać tą poprawę jakości dróg... Jednak żeby przyjemnie posiedzieć wieczorkiem i rano wstać - trzeba pozbierać śmieci... Ty razem to już nie jakieś tam 20l, ale dziś jest niedzielny wieczór...dwa spore worki... A nasz dyndający Osiołek już cziluje ... och - jak tu pięknie i dla nas przyszedł czas odpoczynku... A dzień się schylił do snu - i my też zaraz się położyliśmy... Tak to pożegnaliśmy się z Mołdawią i ponownie przywitali z Rumunią
  3. Na Węgrzech jest to do 23:59... nawet jak kupisz ją o 23:55
  4. Było świeżo po opadach deszczu czy po prostu w tym regionie tak jest? Świeżo po opadach... Ogólnie prawie codziennie/co drugi dzień widzieliśmy, że gdzieś na horyzoncie była burza i ulewa - ale tam z tego co widzieliśmy pada 30min do 2h a spada wody tyle że wszystko płynie, a za dzień, dwa - nawet w rzeczce nie ma wody... To samo miałem pisać 😉 Po prostu BAJKA Nasza Bajka
  5. Może strefa bezcłowa /obszar niczyi Jak niczyj? każdy go chce... Jest Mołdawi, ale separatyści z Naddniestrze twierdzą że ich... mimo że to miasto jest na prawym brzegu Dniestru czyli nie należy do Naddniestrzańskiej Republiki Mołdawskiej...która też tak naprawdę nie jest uznawana przez "świat" - chyba tylko przez Rosję jest uznawana... Ale czym niby? Że nie zdecydowaliście się zniszczyć auta czy że nie odważyliście się żeby był Was staranował? Dlatego że tu tak pięknie, a my nie chcemy zostać i nie chcemy jechać pod Hollywood Tylko odjeżdżamy... Ale błoto było takie, że nawet "pieżkom" było trudno iść (a różnice terenu tam są "okrutne"), i też dlatego od "instalacji" nawet nie doszliśmy
  6. Ciekawe, bo ja myślałem, ze Wy już na tamtym posterunku płacąc za winietę wjechaliście do Naddniestrza Myśmy byli czymś w rodzaju Wolnego Miasta Bendera...pod kontrolą Nadniestrza - ale że to wszystko jest "nielegalne" więc gdzie myśmy byli, i co to jest ? Na pewno w Mołdawi Ale na pewno wjeżdżając na ten most - już byliśmy w Nadniestrzu To specjalnie tak pewnie zrobili żeby ich Hollywood nie zostało zadeptane przez byle kogo Ale z drugiej strony jak zaczęliśmy zawracać i odjeżdżać, to lokalsi byli mocno oburzeni
  7. To dla starszego człowieka wieka jest prościej podnieść 20 czy dla młodego? Swoje przeżyła, więc tymbardxiej dobrze by było jej ulżyć... Poza tym - wówczas jeszcze robili coś solidniej - pewnie te nowe w większości nie dożyją tych lat... Poszukaj,dużo jest na forum... Koło zapasowe pod przyczepę Akumulator na Oś, małą lub lekka butla, w odpowiednim miejscu zbiornik na wodę... Nie wiem jak masz to tam urządzone, co masz, czego nie, jak rozmieszczone...
  8. Niestety podskakuje na każdym wyboju i zakręcie... A przeddionek wsadź do auta Bo to nie ma być solidne na lata... To ma się rozpaść byś kupił nową...
  9. Rama pod podłogą jest zupełnie inna (konstrukcyjnie) z przodu niż z tyłu... Poza tym tyłem mocniej "zamiata" - są większe przeciążenia za osią niż przed osią.
  10. Owszem, ale chyba tylko przy zbyt małym nacisku na hak , a i mnie ewidentnie bedzie dużo za dużo Obciążenie tylnej ściany jest niewskazane nie zależnie od nacisku na hak... Jak jest zbyt duży nacisk, to trzeba pomyśleć co z przodu można przesunąć na oś przyczepy lub zmniejszyć ich wagę...
  11. Tył przyczepy jest słaby konstrukcyjnie, a "skaczący" ciężki element może doprowadzić rozszczelnienia, a nawet do złamania przyczepy...
  12. Przedsionek "na tylnej ścianie" to proszenie się o kłopoty...
  13. No i się ZACZĘŁO ! Stajemy przed jakaś granicą - ale co to jest? Dowiadujemy się że niezależny okrąg Tighina - dostaję jakiś papierek z pieczątką od żołnierza w mundurze z sierpem i młotem "w klapie" - i skazał - turist OK i idi w Ofis W biurze, wojskowy popatrzył na karteczkę, na mnie, na mój paszport i powiedział - moment... Tam wypełniono za mnie dokumenty i wydano przepustkę. Zaraz okazało się że jeszcze trzeba winietę - koszt 7dniowej 1,5$ i możemy wjechać Wjeżdżamy w inny świat - teraz kilka fotek bez komentarza Podjeżdżamy pod jakiś zakład pracy Ale jedziemy dalej Mijamy komisariat policji/wojska I przez "przypadek" - "przez" zamknięte zjazdy z ronda, lądujemy przed granicą z Nadniestrzem. Na szczęście żołnierz zrozumiał iż nie dało się inaczej zjechać i pozwolił wjechać na teren Nadniestrza, by tam zawrócić i wrócić z powrotem do miasta Bendery Parkujemy na środku tego zblokowanego ronda I idziemy do zamku - Forteca w Benderach Tam w kasie dowiadujemy się że z sabaka niet... A namordnik ma? - niet Po czasie - dobre, wchadit... Z jednej strony widać plażę nad Dniestrem Obok widać wiadukt kolejowy nad którym powiewa flaga Nadniestrza i Rosyjska Po prawej stronie widać jakieś magazyny A centralnie jest fajny park na przedzamczu A w nim z okazji dnia dziecka festyn - z między innymi postaciami z Alicji w krainie czarów Zbyt dużego dbania o szczegóły to nie mają Są też wnętrza, ze skromnymi wystawkami na koniec jeszcze mapa A moją uwagę przykuł "remont" okolic kasy biletowej - przepiękne kafelki Niestety temperatura, ilość ludzi i emocje związane z "przejazdem przez granicę" nas wykończyły, więc wracamy... Jeszcze idziemy do miejsca pamięci I ruszamy w dalszą drogę - kolejne zdjęcia bez komentarza... I wyjeżdżamy z Tighina Emocje wręcz buzują - jedziemy do następnego punktu - klasztor Marty i Mari Jadąc dalej mijamy niesamowity pomnik A słoneczko na nas nie czeka, tylko zachodzi Niestety zaraz skończyła się dobra droga... Ale już dojeżdżamy do celu "pośredniego" Coraz bliżej i bliżej Niestety droga była w takim stanie, że nie odważyliśmy się jechać dalej kamperami - idziemy na piechotę, ale błoto i byk nas pokonał. W drodze powrotnej zauważyłem pięknie zdobiony dom A gdy odjeżdżaliśmy - miejscowi nie mogli zrozumieć - KAK NA ZAD? Jadąc dalej - niestety 2kolejne razy wjechaliśmy w taką drogę, z taką nawierzchnią iż zawróciliśmy i po 2h i przejechaniu w sumie (według planu) 8km udało nam się zaparkować nad jeziorkiem (po 23:00) - zapytaliśmy się wędkarza - on nas skierował do "druga XXXX" (przyjaciela właściciela), który nam pozwolił stanąć nad jeziorem - po jakiś 30min przyjechał właściciel i zaproponował podpięcie się do prądu, za to podziękowaliśmy ale kasy nie chciał... A myśmy padli jak muchy... (mimo że do celu mieliśmy jeszcze ponad 40km) I tak się skończył dzień pełen emocji...
  14. 8 dzień, sobota, dzień dziecka, dzień w którym nasze emocje osiągną zenitu... Plan dnia Ruszamy do Kisziniowa - stolicy Mołdawi (jak już tu jesteśmy, chociaż tak zdawkowo, ale też chcemy zobaczyć stolicę takiego kraju) Na drodze 4pasowej - samochody się zatrzymują, bo kaczka chce przeprowadzić do jeziora małe kaczuszki - tylko problem jest taki, że jezdnie odgradza betonowy parkan - udaje się kaczki zawrócić, a my jedziemy dalej... Na początku parkujemy na "aleji ambasad" by pospacerować po jednym z parków stolicy Takiego moskwicza miałem - niestety mój nie miał alufelg Pamiątkowe zdjęcie pomnika Fata cu placa i rzut oka na niesamowitą kaskadową fontannę urzekły nas murale A przechodząc obok amerykańskiej ambasady, cyknąłem fotkę - zaraz znaleźli się policjanci - na szczęście bez konsekwencji Przestawiamy kampery na parking pod marketem Tu wymieniamy gotówkę oraz robimy zakupy - w markecie jest nawet "kingsize" Jeszcze wyskoczymy oglądnąć cerkiew Ciuflea Myśleliśmy że będzie bardziej okazała... Ale też jest piękna Wracając zwracam uwagę na klimatyzatory na nowoczesnym budynku - pomalowane na czarno, zamontowane tak, że nie da się ich wyczyścić czy serwisować Jadąc dalej rzucamy okiem na stolicę I jedziemy do miejsca opisanym Castel Mimi (po drodze kolejna kontrola Policji - bez historii) Mariolka mocno rozczarowana tym miejscem - żeby wejść na teren winnicy trzeba zapłacić 20leji A jest to przebudowany obiekt pałacowy (z nowoczesnymi wnętrzami) połączone z budynkami "fabrycznymi" zrobionych "stylowo"... ładnie ale tu nawet nie pachnie historią Fajne miejsce na wesele, iwent, urodziny czy też inną taką "imprezkę" Już ciekawiej jest na "dworcu" A przy parkingu stoi opuszczony budynek Po zjedzeniu arbuza ruszamy dalej... CDN
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.