Hipis2020

Potwierdzam. Budka kupiona w zeszłym roku rocznik 1998, suchutka, szczelna, niezniszczona i wszystko działające. Nie słyszałam żeby ktoś narzekał.

https://www.bolec.info/boleslawiec/informacje/kategoria/35406/camper-system-boleslawiec-punkt-obslugi-kamperow-pwik

Dobrze gadasz

Nie do końca tak. U nas i owszem, weryfikuje się kandydata czy kandydatów, ale jak masz do wyboru jak się wyraziłeś "byle kogo" albo brak zajęć z danego przedmiotu, to chyba reszty nie muszę dopowiadać. A wybór - niestety ma się rzadko. I koło się zamyka.

Coś w tym jest. Ale zarówno wtedy, kiedy na porządku dziennym były kary, nawet te fizyczne, jak i teraz gdzie czasami wystarczy krzywo spojrzeć na ucznia ( dosłownie), a już nie daj Boże krzyknąć, są sytuacjami skrajnymi i patologicznymi. Brakuje środka.

Dodam jeszcze że teraz szkoła stoi zgodami (na wszystko!!), oświadczeniami, deklaracjami, regulaminami, wytycznymi, instrukcjami i pierdylionem innych świstków, których tak na szybko z pamięci nawet trudno przywołać Całe szczęście, że jeszcze tylko parę latek i zasłużona emerytura. A potem już tylko karawaning

No cóż, takie survivale, jakie czasy... Pracuję w szkole i na przestrzeni tych 30 lat widzę jakie zaszły zmiany (choć zmiany są normalną koleją życia) na lini uczeń-nauczyciel, uczeń-rodzic i rodzic-nauczyciel. Ale też takie ogólne przystosowanie dzieci do życia, podejmowania decyzji i samodzielności. I powiem tak: optymizmem to niestety nie napawa. Choć pewnie nie można generalizować, bo ludzie są naprawdę różni. No ale to są tylko moje, subiektywne odczucia.

Co racja, to racja

Jak nie to? Mój syn jest w ZHP. Na obozach nie ma komórek. Jeżdżą pociągami, autokarami itd. a potem chodzą pieszo po kilkanaście czy nawet kilkadziesiąt km. Robią jakieś nocne obozy, rajdy, ogniska. To raczej wygląda jak jakiś obóz przetrwania O to chyba jakiś ewenement że niby komórek nie mają. Syn mojej koleżanki jest wychowawcą na obozach ( oczywiście sam harcerz) i uwierz mi to co było 40 lat temu ( na obozach jak ja jeździłam), a to jak wygląda to teraz, to zupełnie inna bajka. I ja nie mówię że było lepiej. Inaczej, bardziej hardcorowo:)

Święte słowa. I choć raczej nie chciałabym wrócić do tamtych czasów, to jednak wiele pięknych chwil wspomina się z łezką w oku... Obóz harcerski czy tzw. obozy wędrowne - wspaniała przygoda. Albo kolonie, z zakładów pracy naturalnie

Taką mam nadzieję😉

Kolego dziękuję za tak obszerne wyjaśnienie. Wychodzi na to że problem jest w nas tzn. przetwornica nie była wyłączana, a dzień był w większości pochmurny i rano był zonk bo nie można było zrobić nawet 1 kawy Wcześniej przetwornica też - niestety - nie była wyłączana, ale niemal całe dnie świeciło słońce i nie było problemu. No cóż, trzeba się będzie uczyć oszczędnie gospodarować i dalej obserwować. Narazie jeszcze raz dziękuję wszystkim za rady:) Pozdrawiam

Ło matko aż tak to ja się nie znam moja druga połowa mówi żeby być cierpliwym i narazie obserwować i zapisywać co i jak żeby w razie reklamacji wiedzieć o czym mówić. W każdym razie po zrobieniu 2 kaw energia spada do ok. 50%, ale jak jest słońce to szybko nadrabia. Nie wiem sama zobaczymy na następnym wypadzie. Narazie dziękuję za odpowiedzi i podpowiedzi.

Dwa panele bo tak było miejsca na dachu Hobby 400. Aku są żelowe a kontroler to MTT. Z tego co mi wiadomo to monter jest naprawdę w porządku (fachowiec). Firma zajmuje się zabudową kamperów i właśnie montażem fotowoltaiki. Nie sądzę (raczej) żeby to oni coś spartolili. Na rynku istnieją od ładnych paru lat i opinie mają wręcz wzorcowe. Wiem że to żadna gwarancja, no ale czymś się trzeba było kierować przy wyborze. Poza tym, nie było za bardzo wielkiego wyboru w naszym województwie.

2 akumulatory po 100ah, 2 panele PV 180W i przetwornica z integracją 2 KW. Wiem że przetwornica pobiera prąd nawet w czasie bezczynności, informował nas o tym montażysta. Powiem szczerze, do tej pory była cały czas włączona i na pewno to był błąd. Teraz chociaż na noc będziemy ją wyłączać.