Perła, której nie dostrzegacie: Słowenia minicamperem [2021]

[Łza Włóczynutka]

W dniu 22.02.2023 o 12:11, Zulos napisał(a):

Po prostu wyrzuty sumienia się wyrzucają, że nic tylko w kółko omija się - jak większość - tą Słowenię w drodze do CRO czy IT

Ano właśnie, stąd pomysł na taki tytuł tej relacji.

Velika Planina

To zgodnie z nazwą wielka połonina położona nieco poniżej wygasłego wulkanu. Krater wciąż jest bardzo wyraźny, choć rośnie w nim kosodrzewina. Można się tam dostać kolejką linową. Zostawiamy autko na parkingu koło dolnej stacji kolejki i śmigamy na górę. Pierwszy etap podróżujemy wagonikiem, następnie się przesiadamy na dwu-etapowe krzesełka. Zabrałem ze sobą rower. W Wagoniku nie było problemu, natomiast na krzesełkach się okazało, że nie mają haków na rower. Musiałem jechać dosyć nietypowo, trzymając rower na.. kolanach? szyi? O tak:



Średnio wygodnie, ale zawsze to jakieś odstępstwo od normy, więc cenniejsze niż rutynowa nuda. W połowie trasy krzesełkowej, pan z obsługi każe mi wysiąść, że dalej z rowerem nie wolno. Zostawiłem więc rower i jadę dalej już bez. Pojawiają się pierwsze zabytkowe, drewniane szałasy pasterskie.

W końcu docieramy do krateru, Wygląda całkiem fajnie, choć kosodrzewina przysłania nieco widoki.

Z niektórych miejsc korony krateru widać ładnie całą połoninę, malowniczo.

A schodzimy z krateru w kierunku Połoniny, na której porozrzucane są stare szałasy, w większości nadal używane, zadbane i w bardzo dobrej kondycji.

 

Jest też niewielki kościółek

Po kawie w jednym z szałasów wracamy do miejsca, gdzie porzuciłem rower.

Mapka spaceru

Panie zostają jeszcze na spacerze i później wracają kolejką w dół, a ja jeszcze raz przejeżdżam przez połoninę, żeby stoczyć się w  dół bardzo fajnymi drogami górskimi. Jak zwykle jedzie się tak fajnie, że nie mam za bardzo chęci żeby się zatrzymywać na fotki. Trasa objeżdża całą górę dookoła i kończy się przy dolnej stacji kolejki.

 

Mapka trasy rowerowej

 

W dniu 21.02.2023 o 17:57, jacek00 napisał(a):

Słowenia to jest jeden z najbardziej niedocenianych krajów. Wszyscy nim lecą tranzytowo do Chorwacji. A jest naprawdę pięknym krajem i na tyle niewielkim że można go w wakacje zjechać wzdłuż i wszerz. Jedyny minus to to, że jest naprawdę cholernie drogi. To chyba wszystkie minusy, bo krajobrazy piękne, jedzenie pyszne, a sami Słoweńcy są naprawdę bardzo mili i cieszą się jak się ich odwiedza

Prawie w pełni się zgadzam, to że drogo to głównie robią atrakcje. Te wszystkie jaskinie, punkty widokowe, wodospady, rzeczy gdzie w większości krajów są bezpłatne, to tu kosztują. Wszędzie stoi budka z biletami i te bilety są dużo na wyrost. Reszta, o ile nie wjedziemy do Ljubljany (stolicy) jest do zniesienia, ceny nie są dużo wyższe niż w PL czy innych ex-Jugosłowiańskich krajach. W Ljubljanie, jak to w stolicach, nagle wszystko zaczyna kosztować 2-3 razy drożej.. Piwo, czy kawa za które w róąnych miejscach Słowenii płaciliśmy po 1.5 - 2€, nagle kosztuje 6-7€... No ale w stolicach tak bywa, myślę, że Warszawa nie jest odległa od tego schematu..

Edytowane 24 Lutego 2023 przez Łza Włóczynutka (wyświetl historię edycji)

[Łza Włóczynutka]

Ljubliana - stolica Słoweni

Pozostając cały czas na kampingu Luka, robimy kolejny koci skok. Tak jak pisałem wcześniej, ten kemping ma fajną lokalizację, bo jest z niego blisko do bardzo wielu ciekawych miejsc. Nawet do Ljubljany jest mniej niż godzina jazdy. A że kempig choć niewielki jest bardzo przyjemny, uznajemy że nie ma sensu się przenosić.

W Ljublianie nie jest łatwo zaparkować, ale po jakimś czasie krążenia udaje nam się znaleźć wolne, wyznaczone miejsce na ulicy (parkownie jest płatne w automacie). Stąd idziemy na całodzienny spacer.
Najpierw przechodząc przez zadbany park, trafiamy na ulokowany na najwyższym wzgórzu w mieście zamek. 

Wszędzie pięne widoki na miasto.

Po zwiedzeniu zamku zjeżdżamy kolejką do starego miasta. Spostrzegliśmy statki wycieczkowe, przemierzające rzekę wewnątrz miasta, więc zdecydowaliśmy się na rejs.

Po opuszczeniu statku spacerujemy po ścisłej starówce, jemy obiad w jednej z licznych knajpek nad rzeką.

W jednym z zabytkowych kościółków sięgnęto po naukę i technikę, najwyraźniej bóg i poświęcona przez papieża woda nie chroni przed złym wirusem tak jak całkowicie ateistyczna chemia..

Jak to w starych, miastach, są atrakcje dla każdego

 

i miejsca, choć w samym centrum, jakoś omijane przez turystów..



Na koniec dnia, rozbawił mnie też pewien małopolski akcent:

 

nastukaliśmy 14 km po stolicy Słoweni..  - mapka
 

Edytowane 26 Lutego 2023 przez Łza Włóczynutka (wyświetl historię edycji)

[Łza Włóczynutka]

Trochę rowerowania po najbliższej okolicy, po masywie o nazwie Travnik.
trasa przedpołudniowa: mapka
trasa popołudniowa: mapka
 

 

 

Edytowane 4 Marca 2023 przez Łza Włóczynutka (wyświetl historię edycji)

[lbuster]

W dniu 4.03.2023 o 16:56, Łza Włóczynutka napisał(a):

po masywie o nazwie Travnik

W sumie pasuje  

[Łza Włóczynutka]

22 minuty temu, lbuster napisał(a):

W sumie pasuje

ze słowiańskich języków zawsze mozna cisnąć bekę

[Zulos]

Chwila wytchnienia była, ale tu widzę wciąż pięknie...

[Marcin_G]

W dniu 26.02.2023 o 15:56, Łza Włóczynutka napisał(a):

Ljubliana - stolica Słoweni

Wg słów przewodnika, najbardziej zielona stolica europejska. Zdjęcia chyba potwierdzają.

[Łza Włóczynutka]

Kolejny dzień to już pożegnianie z tym kempingiem, sporo obskoczyliśmy z niego. Bardzo dogodna miejscówka do zwiedzania bliższej i dalszej okolicy. Ale są jeszcze bardziej odległe rzeczy do zwiedzania. Na początek dnia, jeszcze na miejscu: Robanova Planina. Sympatyczna dolina, która zachęca do spaceru.

 

Po drodze można napić się kawy/herbaty/alkocholi w jakiejś starej chacie pasterskiej, można też kupić lokalne sery kozie/owcze/krowie.

mapka z trasą

Pod koniec dnia jedziemy na camping Dujceva, który leży niedaleko (ledwo kilka kilometrów) kompleksu jassini Škocjanska Jama, która jest w planach kolejnego dnia.
Camping jest olbrzymi: to wielka łąka, Ale nie ma parceli. Obłożenie prawie żadne, ledwo kilka załóg na miejscu. Wszyscy tylko na jedną noc, przed albo po zwiedzaniu jaskni. Obok płynie rzeka przy której można obejrzeć ruiny młyna. Wyszukujemy takie miejsce, żeby rano nie zaglądało zbyt wcześnie słońce, rozkładamy mały bałaganik i się czilujemy przy ciemnym, nie najgorszym piwku Lasko.



 

położenie kempingu: to ta wielka łąka nad rzeką: https://goo.gl/maps/eDveZyEbFobz9A3F9

Rzeka nazywa się Reka 

[Łza Włóczynutka]

Škocjanska Jama to główna atrakcja kolejnego dnia. Po śniadanu zwijamy się z campingu i parkujemy na potężnym parkingu przed budynkiem wejściowym do jaskini. Po kupieniu biletów, mamy sporo czasu do przydielonej godziny wejścia, ale pracownicy polecili nam opcjonalny spacer na punkt widokowy, skąd widać kanion tej samej rzeki Reka, nad którą był kemping. Diesiątki metrów ścany kanionu robi wrażenie. Jak powiększycie zdjęcie, na środku widać mostek. Później, w czasie zwiedzania jaskini przechodzi się nim.


Po kilkudziesięciu minutach oczekiwania, wybija nasza godzina. Wchodzi się w grupach z przewodnikiem, ubieramy się i wchodzimy w czeluści.

Po pewnym czasie ukazuje nam się piorunujący widok. CI którzy pamiętają Władcę Pierścieni, pewnie kojarzą moment gdy drużyna pierścienia podąża przez ogrom Morii. Tu jest tak samo: Widać jak na dłoni kilometry przepoteżnych korytarzy. a w ole płynie rzeka Reka

ten śwetlisty wąż to chodnik, którym się zwiedza tą potężną jaskinię. A te punkciki to ludzie  Niestety zdjęcia nieco rozmazane

Potem mała niezpodzianka: wychodzi się na chwilę na taki balkonik, by znów zanurzyć się w czeluści..

W dole rzeka, sami wiecie o jakiej nazwie  To ona wydrążyła ten kanion i jaskinię

i znów schodzimy do jaskini

 

Jaskinia zrobiła na mnie ogromne wrażenie wielkością. Moria na żywca. Na każdym kroku strach, czy zza stalaktytu nie wyłoni się Balrog.

trochę śmieszna trasa z zegarka, który nie mógł się połapać: tutaj

Po południu, zmierzamy nad morze śródziemne, w pobliżu styku Słowenii i Włoch. Znajdujemy jakiś losowy camping, (Camp Adria) w miasteczku Ankaran. dostajemy jakąś wolną parcelę. Panie idą się taplać w kałuży, a ja karmię solą górala w pirackich krajobrazach. mapka trasy

 

 

 

 

 
 

[Zulos]

OMG - ta jaskinia rzeczywiście robi wrażenie - dopisane do "must be".

Natchniony Twoją relacją chciałem moją MałąŻonkę namówić na długi majowy weekend na Słowenię, ale niestety się zbuntowała, że chce samolot i jakieś wygody tym razem no i masz....

Ale jak się wqrzę, to zabiorę dzieciaki i ruszam

A jeśli chodzi o wybrzeże, to ta część jest akurat chyba delikatnie mówiąc mało atrakcyjna...

[lbuster]

3 godziny temu, Zulos napisał(a):

OMG - ta jaskinia rzeczywiście robi wrażenie - dopisane do "must be".

W pełni się zgadzam - moje klimaty 

[Łza Włóczynutka]

W dniu 7.04.2023 o 08:13, Zulos napisał(a):

A jeśli chodzi o wybrzeże, to ta część jest akurat chyba delikatnie mówiąc mało atrakcyjna.

Zgadza się, nie dość, że tego wybrzeża mają ledwo kilkanaście km, to upchali tam duży przemysłowy port, reszta wybżerza jest nieciekawa, zamiast plaż jakieś wybetonowane chodniki, na których ludzie leżą  Za to woda bardzo ciepła.

Poleniuchowaliśmy więc tylko cały dzień i wyruszyliśmy z powrotem na północ w góry. Celem tym razem Bohnijsko Jeziero i dolina w której jest położone. Chcieliśmy wbić na Camping Zlatarog w miejscowości Ukanc, ale się okazało że jest nabity po brzegi i nie przyjmują już więcej nikogo. Wróciliśmy więc ~10km do miasteczka Bohnijska Bistrica, gdzie na Camp Danica obsługa znalazła nam przyjemną parcelkę. (kamping bardzo fajny, może nie tak malowniczo położony jak Zlatarog, ale za to znacznie fajni i z klimatem zagospodarowany. Na tyłach kempingu rzeka, most a za mostem trasa rowerowo-piesza w kierunku jeziora.
Na tym kempingu też często brakuje miejca: jakieś 100m przed kempingiem jest szutrowy parking, na którym jest wydzielona część, która służy do awaryjnego (płatnego) postoju, w przypadku braku miejsc na obu kempingach. Wieczorem ten awaryjny parking był pełny.

Tymczasem wskoczyliśmy na rowery na wycieczkę do i dookoła Bohnijsko Jeziero (mapka trasy). Jednak nie mam za bardzo zdjęć, bo trasa nie okazała się zbyt malownicza, ale jechało się bardzo przyjemnie. Na kempingu Zlatarog jest kanjpka gdzie można zjeść obiad.

wieczorem poszliśmy na spacer po miasteczku Bohnijska Bistrica, gdzie upolowana została żółta kaczuszka do debugowania

 

mapka spaceru

[Łza Włóczynutka]

Kolejnego dnia postanowiliśmy zrealizować triatlon  Pojechaliśy rowerami do początku jeziora, tam przesiedliśmy się na stateczek, którym dotarliśmy na koniec jeziora, tam przesiedliśmy się na kolejkę linową, którą wyjechaliśmy na Vogel. Droga powrotna w ten sam sposób, tylko w odwrotnej kolejności.

Trasa rowerowa ta sama co poprzedniego dnia, ale bardzo przyjemna, bo odseparowana od ruchu samochodowego. Bilet na stateczek kupuje się na pokładzie i można kupić łączony od razu z kolejką linową i jeszcze do tego kupon na obiad w restauracyjce na górnej stacji kolejki i wejściówka do kościoła-muzeum. Cały dzień na jednym bilecie.

Po powrocie na dół, poszliśmy jeszcze dodatkowo zwiedzić cmentarz z I WŚ

Oczekiwanie na staek powrotny umilaliśmy sobie kfaftową IPĄ.

 

mapki: spacer na górze / zwiedzanie cmentarza / trasa rowerowa

 

 

Edytowane 10 Kwietnia 2023 przez Łza Włóczynutka (wyświetl historię edycji)

[Łza Włóczynutka]

Pora ruszać dalej
Na celowniku ustawiliśmy wąwóz Tolmin. Zamast jechać na parking przy wejściu, który jest płatny, mały i brakuje miejsc, jedziemy na wypatrzony parking przy cmentarzu wojskowym.

Też malutki, ale nikt o nim nie wie, więc prawie pusto.

Z cmentarza wygodna, stroma szutróweczka z( zakazem ruchu) wspina się do parkingu przy wejściu do wąwozu. Dalej już prowadzą nas strzałki. Kolejne malownicze miejsce w tym małym bałkańskim kraju.


 

[lbuster]

W dniu 11.11.2023 o 17:45, Łza Włóczynutka napisał(a):

Pora ruszać dalej

Lekki poślizg był