Skocz do zawartości

Nasze wspomnienia z Rumunii 2009


Tomii

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 299
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowane grafiki

Przepraszam, że zaśmiecam relację...

 

Gdzie i jakie koszty zakupu takiego daszka wkładanego w reling...

 

Fajna sprawa np. bo na jedną noc i krótki wypoczynek nie trzeba rozkładać przedsionka...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tomii, Ty też kupiłeś taki daszek jak mamy z Jackiem i Tomkiem? :bukiet:

Mój jest troszkę inaczej uszyty ale generalnie idea jest taka sama.

 

patriks, nasze daszki szyte były na zamówienie. Tu np. masz takie z bardziej masowej produkcji http://www.starcamp.pl/venezia.php

 

Myślę że na allegro lub stronach elcampu też idzie znaleźć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Następnym razem nie dostaną pozwolenia na wyjazd :ok::ok::ok:

To pojedziemy bez pozwolenia :ok: ,

a tak poważnie to nadchodzą długie jesienne wieczory to będzie co czytać :ok:,

mam jeszcze fotki z dość poważnego zabiegu wykonanego na jednej z przyczepek ale to dopiero po opisie tego faktu.

A że zabieg był przed samym powrotem to pewnie zamieszczę je gdzieś kole maja :ok:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zatem o Drodze Transfogarskiej.

 

Ruszylismy z Tomkkami dalej i jedziemy w gore, droga zaczyna sie wic, zaczynamy jechac juz momentami brzegiem skarpy, tylko barierki dziela nas od przepasci.

Widoki zapieraja dech, wydaje sie, ze jestesmy zawieszeni w powietrzu a jednak przeciez jedziemy po asfalcie przyklejeni do gorskiej sciany.

Przejezdzamy pod specjalnie wybudowanymi, betonowymi oslonami, ktore chronia przed lawinami glazow, niekiedy nad naszymi glowami splywaja male wodospady, bo oslony te takze maja za zadanie ochrone przed potokami, ktore po deszczu wala zapewne z gory.

 

Ja nie jestem specjalnie bojazliwy, bylem juz w roznych miejscach, tarapatach, dobrze jezdze na nartach i wiele juz lat, gory znam niezle, ALE AUTEM PO TAKIEJ DRODZE JESZCZE NIE JECHALEM.

Co tu duzo gadac, zesrany bylem porzadnie i byly TAKIE miejsca, ze skupialem sie raczej na patrzeniu TYLKO na srodkowa linie a dlonie na fajerze mi sie spocily...

 

Ale, zeby niejasnosci nie bylo - jest to droga, ktora przejedzie kazdy z nas, byle bez wyglupow, majac duzo czasu, dobre hamulce i sprzeglo, podczas DOBREJ pogody.

 

I tak jedziemy... :ok:

Pokonalismy pierwsze wyrazne wzniesienie, tzn. ten prog za ktorym ginela lina kolejki i taka wielka polana sie otworzyla z plynacym strumieniem, ktory sie zamienial potem w wodospad, no wymazone miejsce, zeby sobie stanac i porobic zdjecia przed dalsza jazda w gore. To stanelismy...

 

W ogole na Drodze Transfogarskiej jest wiele takich malych miejsc, gdzie mozna stanac na poboczu bezpiecznie i sobie sie pogapic na ten cud natury jakim sa Gory Fogaraskie. I ciekawe, tam gdzie ja balbym sie nawet za blisko podejsc do barierki, Rumuni po prostu wyciagaja stolik, krzeselka, grila i sobie robia piknik, podobalo mi sie to, oni umieja z tego piekna tez praktycznie korzystac.

Mysle tez, ze dobrze, ze nie pojechalismy w wiecej niz dwa samochody, bo z zaparkowaniem ich wiekszej liczby na krotkich zatoczkach bylyby problemy.

 

Porobilismy zdjecia, sprawdzilismy jaka jest temperatura wody w rzece - no lodowata jak nie wiem co byla,

ale czysta jak krysztal i sobie patrzymy juz z mniejszym strachem, gdzie mamy znowu wjechac.

I widzimy serpentyne na zboczu do potegi n-tej, ale taka bezpieczna, za to wygladajaca jak niekonczacy sie zygzak idacy na sama gore gory :ok:

W droge, bo dopiero mamy jakias 1/4 podrozy za soba.

Ciekawie wygladaja twarze mijanych kierowcow jadacych z przeciwka, ze ja glupi sobie samemu zdjecia nie zrobilem na tych zakretasach, bo obled w oczach to mialem na pewno a w aucie zabronione zostalo wznoszenie NAGLYCH okrzykow spowodowanych pieknem otaczajacej przyrody...

 

Dojechalismy do szczytu, jest wielki parking a nawet dwa, po obu stronach drogi, nawigacja pokazuje wysokosc

DWA TYSIACE STO METROW, NOOO, zaczynamy sie czuc jak bohaterowie :ok:

 

Stanelismy, zaplacilismy kilka lei za parking i wylazimy z puszek, przed nami czarny i tajemniczy wjazd do tunelu pod siodelkiem miedzy najwyzszymi szczytami Rumuni - z prawej Negoiu 2535m a z lewej krolem gor rumunskich Moldoveanu 2544 m.n.p.m.

Jestesmy w przepieknym miejscu, nad jeziorem Balea Lac, takim rumunskim Morskim Okiem, na jeziorze wybudowane jest schronisko, mozna przenocowac jakby sie pogoda zepsula, zjesc obiad, odpoczac.

Na zboczach gor otaczajacych jezioro leza duze polacie zamarznietego sniegu, mamy koniec lipca, sloneczny dzien okolo 14 w poludnie, ale wszyscy juz w polarach, no jest roznica temperatur - na dole bylo jakies 30, tutaj mysle ok 16 stopni, w cieniu pewnie z 10...Jest to tez koncowa stacja kolejki linowej ktora widzielismy z dolu.

Oczywiscie jest tez lekki festyn, stragany z pamiatkami, ciupagi, smakolyki, jak to w gorach.

 

Pochodzilismy, porobilismy zdjecia, ponapawalismy sie pieknem otaczajacych nas szczytow, zagladnelismy do mrocznych wod jeziora ale przeciez to jeszcze nie koniec naszej wycieczki, to nawet nie POLOWA, czas nagli a przed nami TUNEL i CO ZA NIM?, jak dalej bedzie do jeziora i zapory Vidraru, jak wyglada zamek Drakuli w Poienari, czy zdazymy wrocic przed zmrokiem, czy DAMY RADE?

 

CDN..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Muszę przedewszystkim przeprosić, że tak długo się nie odzywałam. :ok: Najpierw zepsuty komputer z hasłem tylko tam, a potem wyjazd skutecznie mi to uniemożliwił.

Teraz już po wakacjach, więc mam czas aby nadrobić zaległości.

Przede wsztskim chciałabym podziękować wszystkim współuczestnikom za fantastyczny pobyt w Rumunii, a szcególnie Jackowi za przygotowanie całego planu i fantastyczną organizację. A chociaż nie zrealizowalismy z Wami wszystkich zaplanowanych przedsięwzięć, jednak były to dla nas wszystkich nie zapomniane wakacje.

Osobne podziekowania dla Adama, za zachętę do wyjazdu na Transalpinę. I chociaż pogoda pokrzyżowała nam plany, to bardzo się cieszę , ze mogliśmy się spotkać drugi raz i spędzic kilka kolejnych sypatycznych wieczorów.

Dziękuję Artlyiemu, za prąd , Zbyszkowi za przeszukiwanie informatorów w poszukiwaniu kolejnych atrakcji, a wszystkim za dobre humory i uśmiech.

Teraz pokrótka relacja z naszego wyjazdu, gdyż od 10-go dnia, tj. wtorku postanowiliśmy wyruszyć do Bułgarii. Wylądowaliśmy pod granicą turecką, z racji informacji zebranych na różnych forach, gdzie polecany jest camping Silistar. Po prostu miłam już dośc decybeli jakie panują na campingach nadmorskich w Rumunii i dla podreperowania stanu moich nerwów potrzebowałam odrobiny spokoju :ok: . Mimo utraty Waszego towarzystwa nie żałujemy, gdyż na miejscu okazało się , żę camping jest fantastyczny- cichutki i niedaleko przepięknej plaży. A choć prąd z generatora był tylko od 7 do 12 wieczorem, to nie stanowiło to problemu. Kto oczekiwał by luksusów, byłby srodze zawiiedzony, ale bardzo czyste łazienki i ubikacje z dykty z cieplą wodą cały czas nam wystarczały. Ponadto możliwe jest korzystanie z lodówek i kuchenek gazowych będących na miejscu. Spotkaliśmy tam Darka, ponzanego na capmingu w Carcie. To za Jego namową 3 dni później zrobilismy " mały " skok do Istambułu. Jedyna 350 km w jedną stronę. Wyjechalismy o 4 rano i choć już na początku zaczęły się przygody ( pomylona droga i strata 1 godziny), to szczęśliwie dojechaliśmy na miejsce o 10 rano. Naprawdę polecam tą wycieczkę.

Postaram się zamieścić zdjęcia i opis naszych " przygód", który sporządził mój Jacek.

Po wyleżeniu się na plaży Silistar, obejrzeniu pięknych kamienistych i piaszczystych zatoczek, w poniedziałek ruszyliśmy dlej do Warny, zdając sobie sparwę, że ciężko będzie dojechać do Rumunii przez Russo z tak odległego miejsca w jeden dzień. Zatrzymaliśmy się na campingu Neptun pod Warną. Mały kameralny, choć położony w centrum innych ośrodków wczasowych. Łazienki sprzątane , czyste, z lat 70-ych, ciepła woda. Cena nas powaliła -10 euro, nad morzem za 6 osób, dużą przyczepę i małego psa. Silistar zresztą nie był tak bardzo droższy bo 17 euro. Tutaj muszę załączyć pozdrowienia dla spotkanego na tym kampingu kolegi ze śląska, który podóżował kamperem i wybierał się do Grecji z córą. Zaimponował nam opisując swoją podóż, z wtedy 9-cio letnią córą pociągami po europie. Jego opisy tras w Szwajcarii spowodowały, że kiedyś chcemy to wszystko zobaczyć, włąsnie z okien pociągu. :ok:

Stamtąd następnego dnia wyjechaliśmy do Braszowa. Ale , że życie ciągle plecie niespodzianki, więc po otrzymaniu entuzjastycznego sms- a od Adama o zdobyciu Transalpiny, pomyśleliśmy sobie- a może my równiez przejedziemy tą trasą, jesli jeżdzą tam łady?. Niewiele myśląc ustaliliśmy , że jedziemy do Adama i następnego dnia na Transalpinę.

Dojeżdzając na miejsce, tzn. w okolice Sebes, musieliśmy zweryfikować plany, gdyż zaczęła się regularna ulewa, która zniweczyła nam nasze plany. Niemniej jednak, te kilka dni, które spędziliśmy z Adamem i Jego Żoną, warte były zmiany trasy.

Na razie tyle, szcególy , jak wydrę opisy od mojego szczęśćia i zdjęcia również

Przepraszam za błędy, choć starałam się popoprawiać co zauważyłam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

witam jestem od niedawna tutaj, czytam z uwagą relacje z rumunii i lekką zazdroscia ,gdyż zamierzałem w tym roku wybrac się ale wybrałem chorwację ,zdrefiłem, gdyż pomyslałem ,że z trzyletnim dzieciatkiem to za wczesnie ,ale w następnym juz nie odpuszczę ,a wasza relacja dużo i daje i przekonuję ze tam jechać trzeba,czekam na cd.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzeba bylo jechac.. :hmm:

Ja jestem z forum karawaningu, pisze, jezdze i mysle pomału, gdzie sie mam spieszyc i scigac? ;) Wyprawa byla planowana prawie rok to i relacja musi byc dluga...

 

Opis kolegi Adiego bardzo fajny faktycznie. :hmm: Ciekawe jak bylo dalej, poczytam z przyjemnoscia. :hmm:

Bo chyba juz wiadomo, ze WARTO tam pojechac..

 

J.

Nie zgodze sie tylko z opinia, ze kemping w Branie byl jakis drogi specjalnie...

No, ale generalnie ja spie wylacznie na kempingach, lubie i sie dobrze tam czuje, szczegolnie, ze lubie sie wyspac a nie pilnowac gratow, sie juz moze przyzwyczailem, ze trzeba zaplacic...

Nam wyszlo jakies 80 zeta..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Branie byl jakis drogi specjalnie...
jak na Rumunię drogi. MIało być nieco sarkastycznie, widać nie wyszło :-), jak dla mnie nie był wart swojej ceny, ale fajny, podobało mi się tam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
  • Witamy

    Witamy na największym polskim forum karawaningowym. Zaloguj się by wziąć udział w dyskusji.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.