Skocz do zawartości

Relacja - Zalew Czorsztyński i okolice - Sierpień 2021


Piotrekm13

Rekomendowane odpowiedzi

53 minuty temu, lbuster napisał:

Przedsionek to jest do stacjonarnego wypoczynku i rozkładać go na mniej niż tydzień jest bez sensu. Na objazdową turystykę tylko i wyłącznie markiza, a i jej nie zawsze chce mi się rozkładać ;) 

Moja żona ma inne zdanie :niewiem:

Na razie przekonałem ją że na jedną dobę się nie opłaca rozkładać. Ale na więcej już tak. Markizy raczej nie planowałem, ale w planach mam mały daszek (szmatka z kedrą i słupkami).

Chociaż raz mi się zdarzyło, że wieczorem rozkładałem a rano składałem markizę, ale to przez zmianę planów, bo miały być dwie doby, ale na drugi dzień jednak jechaliśmy dalej. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 46
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowane grafiki

U nas tez juz tylko markiza. Zima nie jezdzimy - nasz sezon od wielkiej nocy do jesiennych wakacji trwa. Nigdzie dlugo nie stoimy, wiec (jesli w ogole) to dach - chyba ze stoimy dluzej niz 3 dni i jest albo bardzo zimno albo bardzo goraco. Staramy sie troche minimalizowac, bo co wypakujesz, to musisz znowu spakowac :)

Czekamy na ciag dalszy....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uwaga, znalazłem trochę czasu i chęci, więc będzie ciąg dalszy...

 

Na początek drobna aktualizacja do poprzedniego dnia. Wybaczcie słabą pamięć, ale to było  tak dawno...:niewiem:

Jeszcze przed wyjazdem na spływ, w związku z tym że nie śpieszyło się nam aby stać w południowych kolejkach do tratwy, postanowiliśmy jakoś zorganizować tą szczyptę wolnego czasu. Mały od samego początku urlopu, a nawet przed, dopytywał, czy będzie mógł się chlapać w rzece lub jeziorze. W rzece już wcześniej sprawdziliśmy, że woda jest lodowata, więc jest postanowienie - jedziemy na godzinkę nad jezioro. 

Kolega @janekorka pisał kiedyś o małej przystani z plażą po drugiej stronie Frydmana. A więc jedziemy. Ogólnie miejsce ładne, nie zatłoczone, idealne do poopalania na leżaczku, ładna trawka itp. Jednak do wody trochę ciężko wejść. Dno strasznie gliniaste, a przy tym trzeba uważać bo można się poślizgnąć. Dodatkowo każdy gwałtowniejszy ruch wzbija kłęby tej gliny i woda zamienia się w naszej okolicy w nieprzejrzystą żółtą zupę. Ogólnie mi to by nie przeszkadzało, bo nie jestem zwolennikiem taplania się przy brzegu, tylko wolę pływać w otwartej toni. Niestety mały był strasznie niepocieszony, więc wypożyczyliśmy rower wodny, aby zobaczyć brzegi jeziora od drugiej strony. Pomysł był też aby zobaczyć tak zwane "Zielone Skałki" gdzieś w okolicy Falsztyna, ale zalew okazał się dużo większy niż wygląda na mapie i po prawie pół godziny pedałowania zawróciliśmy. Ja jednak nie odpuściłem wykąpania się. W tym miejscu gliniaste dno było kilkanaście metrów niżej, więc woda była fajna przejrzysta.

Podobno w Niedzicy jest plaża regularnie wysypywana dowożonym piaskiem, ale niestety nie starczyło nam czasu aby to sprawdzić.

Po powrocie z zalewu szybki obiad (na takie ewentualności mamy zawsze jakąś zupę zawekowaną w słoikach), szybka kawka i jedziemy na spływ. Dalej już jak opisywałem wcześniej. 

 

received_533960867913433.jpeg.28a844b269b2cbd0b70cbb52aedb70fb.jpeg

received_557345448623406.thumb.jpeg.5982668deae4f99679ae065a2ab4dafa.jpeg

 

Dzień piąty - czwartek

 

Na ten dzień mieliśmy zaplanowane Morskie Oko. Nazwa "Morskie", być może dlatego, że w okolicy sprzedają ciupagi. Jak każdy kto był nad morzem wie przecież że ciupagę najłatwiej kupić w "budzie" nad morzem :mlot:

Tutaj ważna uwaga, że aby zarezerwować parking (ten oficjalny) musieliśmy zrobić to dwa dni wcześniej. Od tego roku bez rezerwacji internetowej się nie zaparkuje na parkingach TPN nad Morskim Okiem. Innym wyjściem było by zapłacenie za postój na prywatnym parkingu dalej od wejścia do parku oraz kilak kilometrów dłuższy spacer, poboczem przy ruchliwej drodze, lub dopłacenie do przejazdu busem. Ja osobiście dziękuję za takie atrakcje, i zrobiliśmy jak to się należy, bez kombinacji. Jedyny minus, że nie wiedziałem że można jechać na Palenicę Białczańską, i zaparkowałem na Łysej Polanie. Dopiero po drodze zorientowaliśmy się, widząc mijające nas samochody, że można było jechać dalej. No więc mamy półtora kilometra dalej :blink:

Ogólnie nie wiem czy warto się rozpisywać nad jednym z najpopularniejszych szlaków w Polsce. Monotonny asfalt i tłumy ludzi. Koni ciągnących wozy nie chce mi się komentować, ale należało by chociaż wspomnieć. Obliczyłem na szybko że na takim wozie siedzi około tona (1000kg!!!) ludzi. Sam wóz to prawdopodobnie też kilkaset kilo. A do tego dwa koniki zlane potem, z żyłami pulsującymi pod skórą. Co również zwróciło moją uwagę na tych wozach nie siedzieli ludzie starsi, bardziej otyli, czy chorzy. Nie ludzie z niemowlakami. Większość silnych zdrowych ludzi, którzy powinni tam wbiegać truchtem, a nie pakować się na wozy... 

Ale nie będę już zanudzał, bo miało być miło a nie poważnie. Powyżej napisałem trochę o minusach, ale były tez plusy. Oczywiście to widoki, praktycznie na całej trasie. Z za każdego zakrętu wyłaniały się fajniejsze widoki co zniechęcało do robienia częstych przerw, tylko parcia na górę. Mały trochę marudził że to oczywiście strata czasu takie chodzenie, bo można by pobawić się na placu zabaw, ale to już znamy z Trzech Koron :). Na szczęście, dużym zbiegiem okoliczności spotkaliśmy znajomych z kempingu, który szli z dziećmi (pozdrawiam jeśli czytają :hej:). Na przyszłość wiem że dzieci powinny mieć towarzystwo innych dzieci i wtedy zapominają, że idą.  Poniżej Wodogrzmoty Mickiewicza.

20210811_134426.thumb.jpg.5f19c7608c5ec33d03ec75567187d8b2.jpg

Na górze oczywiście trochę poskakaliśmy po kamieniach nad brzegiem stawu, zrobiliśmy kilka selfie, oraz trzeba było coś zjeść, bo na samych kanapkach i słodyczach z plecaków trochę trudno [przeżyć cały dzień. Tutaj należało by nadmienić że ceny jedzenia w schronisku nie przerażają. Przerażają natomiast kolejki po to jedzenie. Posiedzieliśmy trochę na tarasie przy schronisku. a w międzyczasie szczyty gór widoczne po przeciwległej stronie stawu zakryła ciemna chmura. Nie trzeba było mieć barometru bo moja głowa momentalnie go zastąpiła, żeby zauważyć że nastąpił jakiś skok ciśnienia, a żona musiał mnie ratować tabletką przeciwbólową. Poniżej widok na góry, ale jeszcze przed zachmurzeniem. 

20210811_154539.thumb.jpg.74b068d772f8d84ce1b42dd6c6e3a788.jpg

Odczekaliśmy jeszcze trochę, aż tabletka zacznie działać i postanowiliśmy wracać, zanim z tych chmur coś wyda. Na szczęście cały czas kręciły się w okolicy tych szczytów, i nie zmokliśmy ani trochę. Spotkaliśmy też znów tych samych znajomych z kempingu (na szczęście) więc mogliśmy prawie zapomnieć o "dzieciakach", które same sobą się zajęły. Po drodze spotkaliśmy prawie oswojonego jelonka który wyszedł z lasu. Później wygooglowałem, że jest on już prawie stałą atrakcją szlaku. 

 

20210811_172813.thumb.jpg.cf8322f94930e9a80d4ed4b0495c2f19.jpg

Dalej było już z górki B). W miarę szybko zeszliśmy do parkingu. Pozostało w powrotnej drodze tylko poszukać płynów do toalety, bo niestety zapasy w przyczepie się wyczerpały, więc trochę poobjeżdżaliśmy marketów w okolicy, i ostatecznie w jakiejś Castoramie udało się kupić. Na kempingu byliśmy około 21szej wieczorem więc został czas tylko na małą kolacje piwko,  i spać. To był jeden z cięższych dni w całym tygodniu. Krokomierz pokazywał ok. 30000 kroków, co dla mnie, na co dzień siedzącego przy biurku jest niezłym wynikiem. 

 

Edytowane przez Piotrekm13 (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Jakoś tak się nie obejrzałem a listopad się skończył, potem grudzień i mamy już nowy rok, a relacji jakoś nie przybywa... 

No więc trza się spiąć i coś napisać. Szybciej czas do wiosny zleci... ;)

Dzień szósty - czwartek.

Mamy na dzisiaj zaklepany zamek w Niedzicy, ale dopiero po południu. Jako, że nie mamy całego lata urlopu więc trzeba czas do południa również wykorzystać. Pamiętałem, że kiedyś @adamkwiatek wrzucał zdjęcia spod skałki na przełomie Białki. To całkiem niedaleko więc jedziemy. "Mały" wniebowzięty, bo w końcu się pochlapie w wodzie.

Ogólnie miejsce nie jest jakoś rozreklamowane i trzeba trochę poszukać jak dojechać i gdzie zaparkować. Są dwa parkingi, prawie że na polu, oba płatne. Od parkingu trzeba przejść kilkaset metrów małymi ścieżkami. Można wejść na ciekawą skałkę, ale ze względu, że nie wzięliśmy dobrych butów, tylko bardziej plażowe, to nie wchodziliśmy.  Po drodze można zachaczyć o małą ale trochę zaśmieconą jaskinię, oraz ciekawą grotę/wyżłobienie w skale. Nie wiem czemu ale mam wrażenie że kojarzę ją z Janosika. Szukałem informacji i wiem że w okolicy były kręcone jakieś sceny ale nic konkretnego na temat nie znalazłem. Poniżej ta grota. Wydaje mi się że były jakieś ujęcia jak kilku zbójników siedziało w tym zagłębieniu skały.

 

20210812_122157.thumb.jpg.784a839b23cdb3257343529877aafe06.jpg

 

Nad rzeczką było już trochę ludzi, a przynajmniej więcej niż by się mogło wydawać po drodze. Większość jednak się opalała a tylko nieliczni się kąpali. Po chwili już było wiadomo o co chodzi. Woda była lodowata, więc "mały" znów był nie pocieszony bo pomoczył tylko nogi. Ja trochę popływałem i zauważyłem ciekawe zjawisko. Białka jest ogólnie bardzo płytka, ale w miejscu pod skałką, kawałek w dół rzeki,osiąga około 2,5 metra. Dodatkowo jak odpłynąłem kilkanaście metrów "pod prąd" w kierunku wypłycenia i stanąłem tam, to silny prąd i tak nie dał stanąć sztywno na dnie tylko zepchnął mnie z powrotem na głębie. Ostrzeżenie tutaj dla rodziców z dziećmi, bo dzieci chlapiące się w wodzie po kolana mogą przez chwile nieuwagi zostać zepchnięte na to głębokie miejsce. 

20210812_123849.thumb.jpg.1ca5123881bfa345b56e95bce1185da2.jpg

 

received_2882402788740596.thumb.jpeg.ffcdc8f6eed1dff8d92bd3b08d027937.jpeg

 

Ogólnie to spędziliśmy może kilkadziesiąt minut nad rzeką, i wracaliśmy na kemping. Trzeba było coś zjeść, wypić kawę i jedziemy do Niedzicy. Tam pod zamkiem tłumy. Parking przy zamku pełny, a wolne miejsca dopiero na parkingu kilkaset metrów dalej. Ostatecznie udało sie zaparkować i ok. 10 minut przed czasem byliśmy w kolejce do wejścia. A tam niespodzianka - tylko w maseczkach. A maseczki - w samochodzie. A kto pobiegnie???

No więc pierwsze kilka minut zwiedzania, zamiast skupiać się na atrakcjach zamku to wycierałem się chusteczkami z potu, po przebieżce sprintem do samochodu.

Sam zamek nie oferuje jak dla mnie wielkich atrakcji, i najciekawsze są widoki z górnych tarasów, gdzie widać zalew. Jest do zwiedzania kilka komnat z obrazami, starymi meblami, itp. Poniżej widok z zamku na zaporę, oraz z zapory na zamek:

20210812_154940.thumb.jpg.1909424948c2ae1d6122dbfb8e289bf8.jpg

 

 

20210812_164333.thumb.jpg.c332a8cc012661b0f0c3826de356bb67.jpg

 

Na zaporze jest ciekawa atrakcja, to znaczy trójwymiarowe malowidło, pokazujące jak by zarwaną posadzkę na zaporze. W rzeczywistości malowidło jest mocno wyblaknięte oraz wytarte przez buty turystów i ciężko cokolwiek zobaczyć. Z tego względu nie udało się zrobić żadnego fajnego zdjęcia, ale wrzucam zdjęcie z netu, aby pokazać jak to kiedyś wyglądało. Należało by się teraz przemalowanie całości aby poprawić efekt.

image.png.af1b7e4034373c9110b26c220329150f.png

Na ten dzień to było wszystko. Po drodzę tylko jeszcze zatrzymywaliśmy się w kilku miejscach aby wyłapać ciekawe widoki na zalew. Ładne widoki są podczas zjazdu z Falsztyna w kierunku Frydmana, ale trochę ciężko się tam zatrzymać aby nie utrudniać ruchu. Trzeba mocno "wciskać" się samochodem w małe zjazdy na pola. Tutaj też nie mam zdjęcia, którym warto by było się pochwalić, ale warto w tym miejscu zatrzymać się i popatrzeć. 

 

Edytowane przez Piotrekm13 (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Dawno nie pisałem, więc trzeba by kończyć bo się zaraz nowy sezon zacznie.  Więc jest dzień siódmy - piątek

Tym razem kolej na Tatry, żeby zobaczyć coś więcej oprócz Morskiego Oka. Trasa miała być łatwa i spacerowa, żeby młodzieży nie zanudzić, więc padło na Gęsią Szyję. Startujemy z parkingu Zazadnia. Udało nam się chyba jedyne wolne miejsce znaleźć, w miarę blisko wejścia na szlak.

Szlak na początku w miarę łagodny, raczej spacerowy, dopiero po jakiejś godzinie zaczyna się bardziej stromo, ale w większości są wtedy porobione schody. Po drodze zachodzimy do kapliczki Wiktorówka. Można tam napić się za dobrowolną opłatą ciepłej herbaty oraz nabrać wody źródlanej, jeśli się ma wolną butelkę. 

20210813_131437.thumb.jpg.0d4ceda1afa4824342e2cf9f97b33109.jpg

 

Po wyjściu z Wiktorówki jest kilkanaście minut drogi i wychodzimy na Rusinową Polanę, czyli pochyłą łąkę gdzie można odpocząć i podziwiać widoki. Jest Bacówka gdzie można kupić góralskie serki, których mały nie lubi, no i o dziwo dowiadujemy się że Pani nie sprzedaje frytek :blink:20210813_134444.thumb.jpg.859979b9a2ca77970295b836a729db81.jpg

Dalej już pod górkę :). Aż przypomniała mi się piosenka z filmu "Lata dwudzieste, lata trzydzieste", jak Piotr Fronczewski śpiewał "Schody". Przez następne kilkadziesiąt minut idziemy drewnianymi schodami, których nie ma końca.

20210813_135819.thumb.jpg.1785fdaad20f49f6f460daa879849d8c.jpg

Pod koniec trasy, już blisko Gęsiej szyi teren się "wypłaszcza" i w końcu jesteśmy na miejscu. Niestety jest tam jedna niewielka skałka, gęsto zaludniona, więc ciężko zrobić fajne zdjecia. Ostatecznie decydujemy się żeby po kilkunastu minutach wracać, a w ramach odpoczynku usiąść gdzieś w bardziej spokojnym miejscu. Droga powrotna na Rusinową Polane okazuje się całkiem przyjemna. Po pierwsze, że idziemy z góry, a po drugie, teraz oglądamy w dole cały czas fajne widoki, których nie mieliśmy czasu oglądać jak szliśmy w górę. 

20210813_145258.thumb.jpg.eea7524e424daeb5cb998dcaeba34ebd.jpg

20210813_155301.thumb.jpg.cf14fe19a77b89f4d8f3575b354d5253.jpg

20210813_155442.thumb.jpg.36cde54fa14bdaace69624158807ccba.jpg

20210813_155538.thumb.jpg.41d0aa76cacb7b2e88b5ca8ea2efb3de.jpg

 

 

 

Potem już tylko powrót do samochodu, i na kemping. Chcemy w końcu trochę posiedzieć wieczorem i pogrilować. Przez cały tydzień nie było za bardzo czasu. 

 

 

 

 

 

 

Edytowane przez Piotrekm13 (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Commander napisał:

Cześć.

Niestety spóźniłem się na wykład..e jestem już na bieżąco ?

Czekamy na cd.

Niestety to już prawie końcówka. :) Ale żeby zbudować napięcie powiem, że będzie z happy endem ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 10.02.2022 o 21:23, Piotrekm13 napisał:

Niestety to już prawie końcówka. :)

No to czekam na kolejne relacje - fajnie się Ciebie "czyta i ogląda" :ok:

Co do Białki, to nawet przez myśl mi nie przeszło, by się tam kąpać - podziwiam :ok:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

No więc Panowie i Panie, trzeba kończyć tą relację, bo zaraz trzeba będzie następne pisać. A więc:

Dzień ósmy - sobota

Niestety co dobre - szybko się kończy, no i mamy dzień wjazdu. No ale dopiero późnym popołudniem, więc aby coś jeszcze wykorzystać, to po śniadaniu (i kawie) lecimy samochodem do Szczawnicy. Chcemy jeszcze zdobyć Sokolicę.

W Szczawnicy blisko ujścia potoku Grajcarek do Dunajca jest duży piętrowy parking, z wolnymi miejscami. Stamtąd już praktycznie od razu wchodzimy na utwardzony szlak wzdłuż Dunajca. Koło kilometra jest do przeprawy promowej. "Przeprawy" to może za mocne słowo, bo jest to jedna łódeczka i jeden Flisak, na którego jeszcze czasami trzeba czekać. No ale...

Jak już wcześniej miałem styczność z Flisakami, oraz ich poczuciem humoru, tak ten jeden też nas nie zawiódł. Gdy wysiadaliśmy z tratwy już na drugim brzegu, a Flisak zaczął odbijać od brzegu pustą łodzią, ścieżką z lasu wybiegła para młodych ludzi. Chłopak i dziewczyna (ładna). Zaczęli z daleka krzyczeć, żeby poczekał. Na to Flisak wyprostował się na tratwie, zmierzył dziewczynę spojrzeniem, po czym powiedział do chłopaka poważnym głosem "Niestety, ale mam tylko jedno wolne miejsce". Mina chłopaka widzącego pustą tratwę bezcenna :D 

Po przedostaniu się na drugą stronę Dunajca zaczyna się od razu pod górkę. Ale szlak pomimo że chwilami meczący to na szczęście niezbyt długi. Dobre pół godziny, może 40 minut i byliśmy na górze. Powiem Wam, że widoki z Sokolicy bardzo mnie zauroczyły. Widok na rzekę z takiej wysokości i nad prawie pionową ścianą robi wrażenie. Moim zdaniem Trzy korony się kryją. Poniżej zdjęcia:

20210814_124820.thumb.jpg.d451565f64ac9b303a9c0274f3be8d18.jpg

Oczywiście być na Sokolicy, i nie zobaczyć sosenki to jak być w Paryżu i nie zobaczyć Koloseum ;)

Trochę jej szkoda, bo po ostatnim ataku z helikoptera, niewiele po niej zostało. 

20210814_125031.thumb.jpg.a7a4f638273ee8de874ed58db3ec1217.jpg

Akurat trafiliśmy na dobry moment (bezpośrednio po deszczu) bo przed wejściem na szczyt nie staliśmy w kolejce do kasy, ale z każdą minutą tam u góry robiło się tłoczniej. W końcu trzeba się było prawie przepychać do barierki nad zboczem, więc trzeba było uciekać na dół. 

Droga powrotna minęła sam nie wiem kiedy. Z górki to już był tylko spacerek, więc polecam Sokolicę na szybki wypad, jak mamy do dyspozycji tylko pół dnia. 

Po powrocie obiadek, kawa no i pakowanie. Miało być szybko i wyjazd 16 - 17, ale jakoś upał się dał we znaki i nie miałem siły na szybki wyjazd, Skończyło się na drugiej kawie, kąpieli przed wyjazdem, a ostatecznie jeszcze były problemy z płatnością za pomocą bonu turystycznego za kemping. Ostatecznie jak już ze wszystkim się uporaliśmy to była prawie dwudziesta. 

Zapomniałem jeszcze pisać, na początku, że przed wyjazdem do Szczawnicy, po odpaleniu samochodu usłyszałem dziwne grzechotanie jakiegoś łożyska przez chwilę. Wstępnie diagnozowałem że alternator albo pompa wody. Ale o tem potem ;)

No więc jedziemy. Jeszcze w Nowym Targu zaopatrzenie w przydrożnej Biedronce. Żona poszła na zakupy, a ja zrobiłem ostatnia kontrolę oświetlenia, sprzęgu itp. no i ostatnie pamiątkowe zdjęcie. Przy okazji wysłuchałem opowieści pewnego przechodzącego górala. Miło się słucha, szczególnie, że Pan jak na górala przystało lubił mówić. :)

 

20210814_202606.thumb.jpg.e731d19b94f4996bc5a3c8d133e721ce.jpg

Od razu napiszę że, miejsce w którym stałem to koniec nowo wybudowanej drogi, więc proszę nie zwracać uwagi na tą podwójną ciągłą. Nie chciałem wjeżdżać na ciasny parking.

Dalej już postanowiliśmy trochę przycisnąć, żeby zrobić jak największą część drogi na "strzał". Szczególnie gdy okazało się że to grzechotanie łożyska ma coś wspólnego ze sprzęgłem. Tak dojechaliśmy praktycznie bez przerw aż za Łódź i około godz. 3ciej w nocy powiedziałem że już mi wystarczy... Okazało się że na nocleg zatrzymaliśmy się w tym samym miejscu co w drodze w drugą stronę. 

Ale to jeszcze nie koniec. C. d. n. ;)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i mamy dzień dziewiąty - niedziela. Powrót do domu.

Ogólnie droga zeszła w miarę gładko, tylko przy końcu autostrady, przed bramkami mały korek. Trochę w głowie siedziało to grzechotanie od sprzęgła, szczególnie że przez kilkanaście minut do bramek były podjazdy po parę metrów więc cały czas sprzęgło w użyciu. Na szczęści minęliśmy bramki a na obwodnicy Trójmiasta to już jak w domu.

Podjechaliśmy na parking pod blokiem, rozpakowaliśmy lodówkę, ciuchy itp. i na koniec jechałem odstawić przyczepę na parking strzeżony. Pod blokiem nie parkuję za długo, bo jak pisałem w innym wątku mam jednego dobrego sąsiada, który wydzwania na straż miejską. Ale nie o tym temat. 

Jak podczepiałem przyczepę, w pewnym momencie po wciśnięciu pedału sprzęgła usłyszałem głośny pisk, oraz zapach przypalonego metalu. Na parking mam kilkaset metrów osiedlowymi uliczkami więc wbiłem "jedynkę" i tak się doczłapałem. Po ustawieniu przyczepy, tak samo, jedynka i do domu. Samochód do garażu, a dalszą część urlopu pokazują zdjęcia :D

 

20210818_110530.thumb.jpg.17681bce6d26d8c04e0fdb776470fbd4.jpg

20210819_140411.thumb.jpg.124606ef2a5f60694f758b01ccbf1bdb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Piotrekm13No to faktycznie "happy end"  z tym sprzęgłem:) Czasem auta potrafią się właściwie  zachować:):)

No i w ogóle fajna opowieść na naszych rejonów, bo fajnie się czyta o miejscach, które prawdę mówiąc czasami dla nas są już trochę "oklepane" jesli jeździ się czy to w Tatry, Beskiy dczy w Pieniny od dziecka na weekendy albo i na dłużej.

No więc czekamy na nowe relacje, z nowego sezonu...miejmy nadzieję, że ta tragiczna wojna na wchodzie skończy się jak najszybciej...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, pawel1966 napisał:

Czasem auta potrafią się właściwie  zachować:):)

Ale dowiózł Pana do domu ;)

2 godziny temu, pawel1966 napisał:

No i w ogóle fajna opowieść na naszych rejonów, bo fajnie się czyta o miejscach, które prawdę mówiąc czasami dla nas są już trochę "oklepane" jesli jeździ się czy to w Tatry, Beskiy dczy w Pieniny od dziecka na weekendy albo i na dłużej.

Ja mam ostatnio podobnie z morzem, a szczególnie z zatoką.  Ale wszędzie dobrze gdzie nas nie ma :yes:

No i zapomniałem jeszcze dopisać, co było z tym sprzęgłem... Stanęło (zatarło się) łożysko oporowe. Więc ostatecznie sprzęgło działało, ale z efektami dźwiękowymi i zapachowymi. Może by jeszcze dało się jechać nawet, póki łożysko by nie wytarło blaszek w "słoneczku". Pytanie czy starczyło by na 10, czy na 100 naciśnięć.

Ale i tak już okładziny tarczy były na granicy, więc i tak by był na nie czas. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
  • Witamy

    Witamy na największym polskim forum karawaningowym. Zaloguj się by wziąć udział w dyskusji.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.