Skocz do zawartości

Korando - diesel czy benzyna?


Amy

Rekomendowane odpowiedzi

I to jest zdaje się clou tematu. Odebrałem na dniach octavię, 4x4, 2 l, i zależy jak się pojedzie, raz 7,5, raz 9, a kręcąc się po mieście w godzinach szczytu i gdy się spieszyć, spokojnie 12. O średniej jeszcze się nie wypowiem, liczę na stabilizację długodystansowo ok. 9-9,5 przy tym jak "średnio" jeżdżę. 

Z przyczepą jedzie się powiedzmy do 96km/h licznikowych, i wtedy z "pełnogabarytową" przyczepą nawet tą octacią wyjdzie pewnie to samo co w 1.4 i w 1.8 "ośkach" - 11 litrów +1,5 -1 litr zależnie od wiatru i warunków. Spalanie z przyczepą bardziej chyba od tego zależy (prędkość, wiatr), a czasem samochód który solo na tle innych pali dużo (bo nie przymierzając, jest opływowy jak cegła) z cepą pali tyle samo co inny uznawany za oszczędny. Po prostu z cepą nie będą miały znaczenia opory aerodynamiczne i itp pierdoły dotyczące samego holownika (korando wzorem jeśli chodzi o aerodynamikę nie jest). Ileś energii jest potrzebne, żeby w takich warunkach bujnąć zestaw o takiej masie i oporach, i przy prędkościach przelotowych z przyczepą pi razy oko, tyle energii będzie trzeba pociągnąć z paliwa, czyli spalić tyle paliwa, co np. da rozrzut plus minus 10% różnicy w spalaniu.

 

Edytowane przez czyś (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 63
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowane grafiki

Widzę, że sami zwolennicy PB :hmm:

17 godzin temu, czyś napisał:

kręcąc się po mieście w godzinach szczytu i gdy się spieszyć, spokojnie 12.

Ja się prawie zawsze śpieszę i mam ciężką nogę i w Volvo nie przekraczałem 6,5 a w pełnoletniej Maździe 7,5. Oczywiście można zrobić więcej jeżdżąc bez sensu.

Z przyczepą analogicznie, czyli z rowerami na dachu do 9,5 i Madzia 11-12. I tych wartości prawnie nigdy nie przekraczałem, zdarzało się trochę mniej.

Więc moim skromnym zdaniem, ropniak rządzi :winner: I nie chodzi tylko o spalanie, ale też o charakterystykę pracy. W zwykłych benzynach nie potrafię jeździć, bo albo muł albo obroty pod czerwoną kreską a i tak zazwyczaj dalej muł. Wydawane przy tym dźwięki to już w ogóle tragedia. Wadą są na pewno koszty serwisowania diesel'a, które wyrównają spalanie w benzynie :( Ale diesel do przyczepy jest stworzony, bo to wół roboczy. Dlaczego do wagi ciężkiej nie wkłada się silników benzynowych? 

Ale szanuję zdanie innych, każdy wybiera to, co mu pasuje. Jeżeli samochód ma jeździć głównie po mieście i to krótkie odcinki, to oczywiście lepsza benzyna i można przemilczeć "... ze będzie palił ten litr czy dwa więcej" ;) A wyjazd z cepką to wakacje/urlop i także można mieć w nosie, że spali trochę więcej - trzeba to wliczyć w koszta.

 

PS. tylko nie wyskakujcie z V6 więcej, bo to nie ta liga i nie te pieniądze ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 21.11.2021 o 18:07, Commander napisał:

Nie macie możliwość pożyczenia samochodu na kilka godzin? Wtedy do pełna trasa i do pełna. Może komputer przekłamuje....

Niestety u naszego dealera max 1 godzina użyczenia ?

20 godzin temu, vrs napisał:

Słuchajcie, ale po co ma być ten samochód ? Do bicia rekordów najniższego spalania ? 
 

Ja tam bym kupił taki który mi się najbardziej podoba. Co z tego ze będzie palił ten litr czy dwa więcej. 
 

Zawsze się znajdzie ktoś kto będzie Wam udowadniał że jego samochód spali mniej.

A z przyczepą to i tak będziecie mieli dwucyfrowe wyniki tym bliższe 20L/100 im szybciej będziecie jechać i jak bardzo pod wiatr.

Oczywiście że nie do bicia rekordów spalania. Ale jeśli mam się zastanawiać nad każdym przejechanym kilometrem jak benzyna pójdzie 100% do góry to dziękuję za taką imprezę. Jeśli mam do wyboru samochód który pali 13 albo 6 l/100 to jest to dla mnie istotny parametr przy zakupie

20 godzin temu, czyś napisał:

I to jest zdaje się clou tematu. Odebrałem na dniach octavię, 4x4, 2 l, i zależy jak się pojedzie, raz 7,5, raz 9, a kręcąc się po mieście w godzinach szczytu i gdy się spieszyć, spokojnie 12. O średniej jeszcze się nie wypowiem, liczę na stabilizację długodystansowo ok. 9-9,5 przy tym jak "średnio" jeżdżę. 

Z przyczepą jedzie się powiedzmy do 96km/h licznikowych, i wtedy z "pełnogabarytową" przyczepą nawet tą octacią wyjdzie pewnie to samo co w 1.4 i w 1.8 "ośkach" - 11 litrów +1,5 -1 litr zależnie od wiatru i warunków. Spalanie z przyczepą bardziej chyba od tego zależy (prędkość, wiatr), a czasem samochód który solo na tle innych pali dużo (bo nie przymierzając, jest opływowy jak cegła) z cepą pali tyle samo co inny uznawany za oszczędny. Po prostu z cepą nie będą miały znaczenia opory aerodynamiczne i itp pierdoły dotyczące samego holownika (korando wzorem jeśli chodzi o aerodynamikę nie jest). Ileś energii jest potrzebne, żeby w takich warunkach bujnąć zestaw o takiej masie i oporach, i przy prędkościach przelotowych z przyczepą pi razy oko, tyle energii będzie trzeba pociągnąć z paliwa, czyli spalić tyle paliwa, co np. da rozrzut plus minus 10% różnicy w spalaniu.

 

Podpisuję się obiema rękami. I liczę że Korando ze swoimi kształtami, ciągnący przyczepą podobnych gabarytów weźmie większość oporów powietrza na siebie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

42 minuty temu, Amy napisał:

Niestety u naszego dealera max 1 godzina użyczenia ?

Co to za dealer? Powiedz mu, że jesteś mocno zainteresowany, ale musisz auto na spokojnie potestować z rodziną, sprawdzić czy fotelik pasuje, jak się wsiada dzieciakom i przekonać żonę do zakupu. Mi tam zawsze po takiej argumentacji dawali auto i to na cały weekend i to jeszcze za darmo - jedynie zatankować musiałem. 

 

Edytowane przez jacek00 (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Planując samochód do względnie małych przebiegów, na okres gwarancji niech będzie diesel, jak na dłużej, benzyna. Zdecydowanie lepiej się śpi, począwszy od następnego dnia po zakończeniu gwarancji, np. do 10-go roku włącznie. 

Póki wszystko jest ok, są pokaźne oszczędności, jak coś się już sypnie, to często wychodzi grubo, a jeśli planowane są przebiegi rzędu 10 tys. km rocznie, to równie dobrze diesla mogą dopaść przypadłości wynikłe z niejeżdżenia, co tyczy się w szczególności wspólczesnych diesli (zapieczenie kierownic turbiny, niewypalony DPF, awarie SCR), albo tak prozaiczne sprawy, jak pozostawienie przejściowego lub letniego paliwa do pierwszych przymrozków, bo mało było jeżdżone we wrześniu czy październiku, i zatankowany we wrześniu pełny zbiornik starczył do pierwszysch przymrozków, czy rozwój w takich warunkach flory bakeryjnej w filtrze/zbiorniku (cóż, ON jest teraz bardziej bio..). Prozaiczna rzecz - gdy się nie jeździ/mało jeździ, większa szansa odchechłania benzyniaka resztką prądu w akumulatorze, taką na jedno "chłe, chłe" (ba, planowane 10 lat, to i przez ten czas aku trzeba będzie zmienić, zwykle do benzyny tańszy, bo mniejsza pojemność...) 

Owszem na to są sposoby - lać zawczasu depresator lub np. skydda, od czasu do czasu trochę biocydu, na co dzień dodatek uszlachetniający do ON, nawet jak samochód ma stać - robić raz na tydzień-dwa co najmniej kilkunastokilometrową rundę od przejazdu "po mieście", potem gdzieś na trasę, łącznie z tym, że dać w palnik, żeby rozruszać lagę i kierownice w turbinie [to warto też przy normalnej eksploatacji, zawsze], przepalić sondy, przepłukać SCR. Samo pełne i prawidłowe wypalenie DPFa może być w mało jeżdżonym dieslu problemem. Żeby nie było, miałem i mam nadal też diesla, odpala i jedzie póki co zawsze mimo naprawdę małych przebiegów rocznych, kilka tysięcy, ale trzeba o w/w paru sprawach pamiętać i mieć taki nawyk (a jest niby prosto tanio i bezpiecznie - brak DPFa, SCRa, turbo ze stałą gometrią, brak dwumasy). W współczesnym - jak się tego zaniedba - to i gwarancja moze nie pomóc, a koszty niemałe. Jedno wypalenie serwisowe DPFa (z wymianą oleju) pochłonie więcej $ niż dadzą  oszczędności w paliwie przez rok. Z kolei benzynowa fabia, też mało jeżdżąca - byle aku dał rade zakręcić, wsiadasz i jedziesz, żadne takie niuanse cię nie interesują. Nie wiem jak to w korand z SCRem, DPFem, mało informacji, mało popularne. 

Często sam przegląd z okresową OT będzie dla diesla droższy, co warto sprawdzić /w benzyniaku za to niestety od czasu do czasu dojda świece/.

Miałem i mam diesle, pełny szacun, diesle sa fajne (nie jestem fanbojem benzyny, że tylko Pb i nic poza tym), od kilku lat mimo to większe przebiegi pokonuje benzyniakami, palą więcej, ale chwalę sobie, bo generalnie zero z nimi problemów, a 2 z nich mają teraz 6 i 8 lat, i praktycznie nic się nie dzieje, kolejne osoby dołączają do kolejki chętnych do odkupienia, bo uzywanego diesla... nie chcą (mimo że są nawet tańsze), wszystkie poza jednym mają haki, i różne rzeczy ciągają. 

To tak a propos diesla i benzyny w praktyce, przy niedużych przebiegach. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, czyś napisał:

lać zawczasu depresator lub np. skydda

Pamiętam taki mój wypad Sylwestrowy do Karpacza. Skyyd w butelce rozwarstwił mi się (chyba na frakcje :) ) przy -28st.C. I żadne auto wtedy nie odpaliło, tylko mój diesel, Transit, ale wersja fińska.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

38 minut temu, Gregor887 napisał:

Pamiętam taki mój wypad Sylwestrowy do Karpacza. Skyyd w butelce rozwarstwił mi się (chyba na frakcje :) ) przy -28st.C. I żadne auto wtedy nie odpaliło, tylko mój diesel, Transit, ale wersja fińska.

Mogłeś mieć podgrzewacz, i to sprawny (w fordach jest nie tylko na kraje Północy). Skydd w butelce może się rozwarstwić, ale pomieszany z ropą działa. Leję go w końskiej dawce na jesieni, kiedy w zbiorniku zostało trochę mieszanki letniego ON z przejściowym, żeby przy pierwszych chłodach nic się nie działo.

A propos zużycia paliwa - skądinąd oszczędne 1.5dci w megankach - przy mrozach -10 po mieście poniżej 10-12 potrafiły nie schodzić, i paliły tym więcej, im bardziej, i szybciej, użytkownik chciał mieć ciepło w kabinie. Niestety diesle, zwłaszcza małe diesle, pracują z taką sprawnością i przy tak małych ilościach "nadmiarowego" ciepła, że zimą odpalony i stojący na wolnych obrotach silnik nie dojdzie do temepratury roboczej i w godzinę, i w środku długo będzie zimno, wybór: albo grzeje się silnik, albo środek - chyba że ma dogrzewacz spalinowy - takie wykastrowane webasto - wtedy jest już wględnie znośnie.   

Blaski i cienie diesla. 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, czyś napisał:

chyba że ma dogrzewacz spalinowy - takie wykastrowane webasto - wtedy jest już wględnie znośnie.   

Takie „wykastrowane” Webasto w Land Rover’ze ogarnia temat w 5-10 minut… moim zdaniem to jest wynik bardzo dobry. Wiec nie wiem co masz na myśli pisząc „względnie znośnie”. Takie Webasto ma 5kW mocy i nagrzewa silnik szybciej niż same z siebie grzeją się wszystkie samochody którymi jeździłem.

Alternatywą są nagrzewnice elektryczne ale one nie grzeją silnika tylko powietrze do dmuchawy. Tu mowa o 2-3 minutach. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, jacek00 napisał:

Co to za dealer? Powiedz mu, że jesteś mocno zainteresowany, ale musisz auto na spokojnie potestować z rodziną, sprawdzić czy fotelik pasuje, jak się wsiada dzieciakom i przekonać żonę do zakupu. Mi tam zawsze po takiej argumentacji dawali auto i to na cały weekend i to jeszcze za darmo - jedynie zatankować musiałem. 

 

Całe szczęście jeszcze nie te czasy żebym żonę musiała do czegokolwiek przekonywać ? 

A tak serio, to może bym się bardziej postarała żeby handlowca przekonać, ale deklarowany bagażnik w tym samochodzie (ponad 400l) był po przesunięciu kanapy max do przodu, a wtedy nie było opcji żeby usiąść z tyłu. Po kija sprawdzać realne spalanie w samochodzie którego i tak nie wezmę

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Amy napisał:

Całe szczęście jeszcze nie te czasy żebym żonę musiała do czegokolwiek przekonywać ? 

Koleżanko Amy, ja też nie dopatrzyłem się, że nie rozmawiamy z kolegą :) 

@czyś, Wiem, że diesle są "bardziej awaryjne", jednak jestem w stanie to zaakceptować, bo mam (subiektywna opinia) dynamiczniejszy silnik. Tak samo byłem w stanie zaakceptować duże spalanie w dość mocnej benzynie. Tak więc każdy musi wybrać, co mu pasuje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, czyś napisał:

Planując samochód do względnie małych przebiegów, na okres gwarancji niech będzie diesel, jak na dłużej, benzyna. Zdecydowanie lepiej się śpi, począwszy od następnego dnia po zakończeniu gwarancji, np. do 10-go roku włącznie. 

Póki wszystko jest ok, są pokaźne oszczędności, jak coś się już sypnie, to często wychodzi grubo, a jeśli planowane są przebiegi rzędu 10 tys. km rocznie, to równie dobrze diesla mogą dopaść przypadłości wynikłe z niejeżdżenia, co tyczy się w szczególności wspólczesnych diesli (zapieczenie kierownic turbiny, niewypalony DPF, awarie SCR), albo tak prozaiczne sprawy, jak pozostawienie przejściowego lub letniego paliwa do pierwszych przymrozków, bo mało było jeżdżone we wrześniu czy październiku, i zatankowany we wrześniu pełny zbiornik starczył do pierwszysch przymrozków, czy rozwój w takich warunkach flory bakeryjnej w filtrze/zbiorniku (cóż, ON jest teraz bardziej bio..). Prozaiczna rzecz - gdy się nie jeździ/mało jeździ, większa szansa odchechłania benzyniaka resztką prądu w akumulatorze, taką na jedno "chłe, chłe" (ba, planowane 10 lat, to i przez ten czas aku trzeba będzie zmienić, zwykle do benzyny tańszy, bo mniejsza pojemność...) 

Owszem na to są sposoby - lać zawczasu depresator lub np. skydda, od czasu do czasu trochę biocydu, na co dzień dodatek uszlachetniający do ON, nawet jak samochód ma stać - robić raz na tydzień-dwa co najmniej kilkunastokilometrową rundę od przejazdu "po mieście", potem gdzieś na trasę, łącznie z tym, że dać w palnik, żeby rozruszać lagę i kierownice w turbinie [to warto też przy normalnej eksploatacji, zawsze], przepalić sondy, przepłukać SCR. Samo pełne i prawidłowe wypalenie DPFa może być w mało jeżdżonym dieslu problemem. Żeby nie było, miałem i mam nadal też diesla, odpala i jedzie póki co zawsze mimo naprawdę małych przebiegów rocznych, kilka tysięcy, ale trzeba o w/w paru sprawach pamiętać i mieć taki nawyk (a jest niby prosto tanio i bezpiecznie - brak DPFa, SCRa, turbo ze stałą gometrią, brak dwumasy). W współczesnym - jak się tego zaniedba - to i gwarancja moze nie pomóc, a koszty niemałe. Jedno wypalenie serwisowe DPFa (z wymianą oleju) pochłonie więcej $ niż dadzą  oszczędności w paliwie przez rok. Z kolei benzynowa fabia, też mało jeżdżąca - byle aku dał rade zakręcić, wsiadasz i jedziesz, żadne takie niuanse cię nie interesują. Nie wiem jak to w korand z SCRem, DPFem, mało informacji, mało popularne. 

Często sam przegląd z okresową OT będzie dla diesla droższy, co warto sprawdzić /w benzyniaku za to niestety od czasu do czasu dojda świece/.

Miałem i mam diesle, pełny szacun, diesle sa fajne (nie jestem fanbojem benzyny, że tylko Pb i nic poza tym), od kilku lat mimo to większe przebiegi pokonuje benzyniakami, palą więcej, ale chwalę sobie, bo generalnie zero z nimi problemów, a 2 z nich mają teraz 6 i 8 lat, i praktycznie nic się nie dzieje, kolejne osoby dołączają do kolejki chętnych do odkupienia, bo uzywanego diesla... nie chcą (mimo że są nawet tańsze), wszystkie poza jednym mają haki, i różne rzeczy ciągają. 

To tak a propos diesla i benzyny w praktyce, przy niedużych przebiegach. 

Czyś, jak lubię sobie poczytać Twoje wywody techniczne w dyskusjach to teraz jakoś mam wrażenie że odleciałeś w kosmos z tym porównaniem D vs. Pb :) Po przeczytaniu tego to w zasadzie można stwierdzić że diesel się rozlatuje chwile po zakupie, wydaje mi się że zbyt pomieszałeś temat starych i nowych generacji i diesli i benzyn.

Dzisiaj nowoczesne benzyny są praktycznie tak samo skomplikowane (i raz bardziej a raz mniej awaryjne) jak diesle, mają filtry, dwumasy, turbo ze zmienną geometrią itp itd.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

54 minuty temu, Amy napisał:

No Panowie, jeszcze trochę i odbiorę to jako komplement - niby baba, a zna inne parametry auta niż kolor ?

Ok, skoro jesteś "baba" to w salonie zawsze możesz powiedzieć, że musisz przekonać męża do auta i czy mu się wózek dziecięcy uda wpakować :P 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, golob napisał:

Czyś, jak lubię sobie poczytać Twoje wywody techniczne w dyskusjach to teraz jakoś mam wrażenie że odleciałeś w kosmos z tym porównaniem D vs. Pb :) Po przeczytaniu tego to w zasadzie można stwierdzić że diesel się rozlatuje chwile po zakupie, wydaje mi się że zbyt pomieszałeś temat starych i nowych generacji i diesli i benzyn.

Dzisiaj nowoczesne benzyny są praktycznie tak samo skomplikowane (i raz bardziej a raz mniej awaryjne) jak diesle, mają filtry, dwumasy, turbo ze zmienną geometrią itp itd.

Są bardziej skomplikowane, ale jakoś tak mniej troski wymagają. Lejesz paliwo, czy to lato czy zima, i jest ok, nie myślisz czy aby masz zimowe, czy zostało ci jeszcze letnie w baku. 

W firmie stopniowo wycofaliśmy się z diesli, od kilku lat (będzie od 2014, zdaje się), i wszyscy są zadowoleni, mimo, że mamy te skomplikowane i paliwożerne, jak dotąd silnikowo nie dzieje się nic. Samochody po okresie leasingu  i gwarancji albo zostawały w firmie, albo są nadal użytkowane prywatnie przez członków rodzin (bo szkoda byo się pozbyć), i to w różny sposób - intensywnie, sporadycznie, miasto, trasy, holowanie, wkoło komina. Z napraw dotyczących napędu... nic (poza pierwszym, w którym notorycznie szwankowała pompa wody, ale okazało się że pierwsza była wadliwa, a następne - obowiązkowo stosowana przy wymianie płukanka [procedury producenta] rozwalała uszczelnienia każdej kolejnej nowej pompy). Unieruchomienia wynikające z awarii benzyniaka - zero (nie liczę 1 raz wymiany wkładu stacyjki, bo czy to diesel czy benzyna, nie miało znaczenia, wymian akumulatorów po 6 i po... 8 latach). Laweta - zero. Pobyt w serwisie w związku z awarią benzyniaka? Zero (tylko ta kostka stacyjki i 1 akumulator [EFB wymagający zakodowania]). Assistance bo coś się stało z samochodem bo to benzyniak (poza n.p. kapciem) - zero. A latka i przebiegi lecą (już np. jeden 6, jeden 8 lat, w nich była kostka i akumulatory). Dlatego jak ktoś pyta - na 10 lat i 10 tkm/rocznie, mówię: benzyna. Tańszy samochód, przepali swoje, owszem, ale przeważnie nie sprawia problemów użytkowych, niezależnie od tego jak jest użytkowany, a turbobenzyna z holowaniem radzi sobie przyzwoicie.

W firmach, które znam, i trzymają się diesli, jest b. różnie. Niektóre bezproblemowo, niektóre co średnio co 3 m-ce w serwisie, czasem kilka dni lub dłużej, z czego połowa to usterki związane z dieslem lub np. sprzęgieł/dwumas. Nie jest odosobnionym przypadkiem szarpanie się z gwarantem, bo niby co do wtrysków "usterka będąca skutkiem tankowania złej jakości ON", z DPFem "przerwany cykl wypalania z przyczyn dotyczących użytkownika", "sposób użytkowania samochodu uniemożliwający wykonanie procedury wypalenia w normalnych warunkach drogowych", przy użytkownikach prywatnych - zastanawianie się na której stacji lać, czy w przymarketowej lub pozasieciowej bezpiecznie dla silnika? 

A propos skomplikowania - tak, dzisiejsze turbobenzyny są bardziej skomplikowane, ale np. turbiny mają chłodzone cieczą, i tylko niektóre zmienną geometrię (do tego jeśli już sterowaną siłownikiem elektrycznym), w turbinach nie ma problemu sadzy unieruchamiającej geo, jak w dieslach (nie spotkałem się ja i wśród znajomych z awarią turbiny w benzyniaku, w dieslach - owszem), filtry cząstek - z uwagi na wyższe temperatury wypalają się bez problemu, scr - brak (w dieslach po kilku latach, jeśli samochód nie jest non stop w użyciu i zimą nie jest garażowany albo często jeźdz się np. na narty  - kilka dni bez odpalania auta na mrozie, bo są skibusy - pompy ad blue po czasie jednak siadają, faktycznie to krystalizuje), wtryskiwcze mimo wtrysku bezpośredniego - nie zdarzyło się żeby padł (diesle - niekoniecznie bezawaryjne, nawet na gwarancji pierwsze co to wtryski), sprzęgło/dwumasa - nie znam bezpośrednio przypadku awarii (benzyniak inaczej rozwija moc, momenty obrotowe bywają spore, ale bez takiego "wystrzału" jak w dieslach, i mimo wszystko niespecjalnie zachęcają samego użytkownika do jazdy "na kropelce" z b. niskimi obrotami - po prostu przy takiej jeździe nie palą kropelki, tylko... wiadro, więc nie jeździ się na skrajnie niskich obrotach). Do tego odpalają i grzeją w każdych warunkach praktycznie od ręki (zima).

Dlatego pozwalam sobie pójść pod prąd pewnych stereotypów, zwłaszcza powielanych w necie. Ale piszę to z perspektywy użytkownika, który ma z tym do czynienia na co dzień, nie na jednym samochodzie, a wielu, od cirka 2013-2014 roku, swoim, nie swoich ale będących "pod nadzorem", eksploatowanych przez różne osoby, o różnym poziomie świadomości technicznej, w różny sposób, z różną intensywnością, od "wkoło komina" do długich tras. Już pominę to, że po długiej trasie z benzyny wysiada się mimo wszystko mniej zmęczonym. I miałem i mam też diesle, i uważam że też potrafią być ok.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
  • Witamy

    Witamy na największym polskim forum karawaningowym. Zaloguj się by wziąć udział w dyskusji.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.