Skocz do zawartości

Filtrowanie wody np. z jeziora


Proqr

Rekomendowane odpowiedzi

2 minuty temu, marek230482 napisał:

10l na osobę? Pełen szacun!!!!

Przepraszam ale ja nie wyobrażam sobie życia gdy w ciągu doby mam do dyspozycji 10l wody. W tej ilości mam wziąć prysznic, umyć zęby 3x, umyć naczynia (talerze, sztućce) po czterech posiłkach (no dobra może trzech), umyć garnki...... ????? 

Nawet jeżdżąc dawno temu pod namiot to w 10l wody w misce ledwie dało się "obmyć". To nie prysznic ale tylko jedno mycie. Jak w 10l mam zamknąć czynności życiowe całego dnia? A toaleta????? Szok. 

Nam na dwa dni i dwie noce wystarcza 200l. Tak może ciut na styk ale starcza. Czwórka ludzi. Wychodzi jakieś 25l/os. Ok, może zaoszczędzę i zejdę do 20-22. Ale 10l? Nie. To jest dla mnie nieosiągalne. Nie mam zamiaru wieczorem się myć w dwóch kubkach wody. Albo jeść z talerzy przecieranych ścierką :lol: Jak pomyślę, że mam nie brać prysznica (albo w garnku) to już wolę jechać na stację do tankować, albo nawet wskoczyć do zimnego jeziora :lol:

A jak inni? Serio w 10l się mieścicie? :)

No widać, że nie jesteś żeglarzem. My od lat mieścimy się w 10 l a kąpiemy się codziennie. Używamy też prysznica jako bidetu. Naprzód pomyśl a potem się wyśmiewaj. Bo turysta  z Ciebie raczej  hotelowy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 80
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowane grafiki

Chyba że mowa o 10l na sam prysznic. Ja nie twierdzę że się nie da. Twierdzę, że to nie jest komfortowe. Chyba że podobnie jak z milami inne macie litry "na morzu". Dla mnie 10l (garnek) nie nadaje się do komfortowej "przeżycia" doby. A tak jak wspomniałem to nie tylko jedno mycie. Trzeba umyć garnki i talerze po posiłkach. Ja lubię zjeść jajecznicę, zrobić naleśniki, ugotować ziemniaczki (jem obrane), usmażyć rybkę od wędkarza (ją też obrabiam i myję). Na to wszystko 10l???? 

Jeżeli tak to na prawdę szacun. I to w zasadzie nie za możliwość (bo wieżę, że się da) tylko za chęć takiego bytowania. Każdy robi jak lubi, szanuję to. Ale to nie dla mnie. Ja poniżej tych 20-25l najzwyczajniej nie mam ochoty schodzić. Chcę normalnie gotować, myć się itd. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, marek230482 napisał:

Chcę normalnie gotować, myć się itd. 

Zyję normalnie , kamper to dom w miniaturze , przestaw swoje myślenie , jak się da żyć w nim minimalistycznie to resztę też mozna zminimalizować . A jak wrócisz do domu nalejesz pełną wannę . Prądu też starasz się używać tak żeby starczyło jak najdłużej , i da się .

21 minut temu, AdamH napisał:

Bo turysta  z Ciebie raczej  hotelowy

:brawo:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, marek230482 napisał:

Każdy robi jak lubi, szanuję to.

No to ciekawe czy uszanujesz moje poglądy dotyczące karawaningu, skoro  napiszę Ci, że mi na dzień wystarczy 2,5 litra wody, a może i mniej. Uprawiam ten "sport" od powiedzmy 60 lat  / niemowlęctwa wliczał nie będę/, czyli zaczynałem z rodzicami. Jeździłem na obozy zuchowe i harcerskie, a tam mi nikt w szmacianym Hiltonie jacuzzi do dyspozycji nie stawiał. Srałem siedząc na belce , a komary mnie w dupę waliły. Jak mi chleb ze smalcem na ziemię spadł to podniosłem, otarłem o spodnie i zjadłem. Przez następne 20 lat w namiocie umywalki nie miałem, rżnąłem za krzakiem , a dupsko liściem łopianu podtarłem i poszedłem dalej. Czy byłem / jestem kocmołuchem? Myślę, że nie - wystarczy mi rano kły umyć normalną wodą, a resztę jezioro załatwi. Kąpał się człowiek czasami cały dzień, więc trudno było być brudnym. Jak siedzę na dzika nad jeziorem i to czystym - to cóż mi więcej trzeba? Gary i talerze myję wodą z jeziora, tylko lekko spłukuję czystą. Prysznic robię sobie wodą z jeziora,  spłuczkę mam zalaną wodą z jeziora, więc wodę pitną potrzebuję praktycznie do gotowania i picia, może z litr dziennie na spłukanie naczyń, których nie używam tysiąc. Moja połowica jak wyjdzie z jeziora po kąpieli też nie potrzebuje wiadra wody żeby zmyć z siebie jeziorne zarazki jak to niektóre paniusie konserwowe robią. Kurde życie mi się już chyli ku końcowi, ale do dziś po wszystkich moich kempingowaniach na dzika nawet sraczki nie dostałem i żyję.

Oczywiście jeżeli trafiam do cywilizacji / czytaj na kemping/ to korzystam w pełni  z dobroci jakie mi tam oferują, ale chyba nie o takim przypadku tu mowa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

49 minut temu, Misio napisał:

My 15-20l na dobę...

Ale też można uznać że codziennie nie muszę brać prysznica w kamperze...chociaż mycie naczyń to największa ilość wody co idzie...i wówczas gril/obiad na zewnątrz/restauracja

tak że nasze 100l wystarcza dla 2 osób do 3dni...bez jakiegoś kombinowania wielkiego...jak sa ku temu dobre warunki to i 5-6 da się - jak np rzeczka fajna płynie obok...

W misce zużywasz więcej wody niż w prysznicu, a dużą oszczędność daje włącznik w słuchawce...

Jak jedziemy z młodszym synem (16lat) to idzie nam podobnie wody czyli powiedzmy 40-50dziennie, ale dla pocieszenia mój starszy syn ma kłopot wziąć prysznic w mniejszej ilości niż 40l :D ale my już przeważnie w dwójkę jeździmy...

oczywiście mówię o wodzie bytowej...

spłuczka w kibelku ma swój zbiornik

a wodę do spożycia mamy w osobnych kanisterkach

Czyli jednak nie tylko ja mam normalne potrzeby :) oczywiście że jak rybę ogarnę w rzece to mniej. Garnki też można w rzece.....kiełbe z łapy albo kija leśnego gryźć :)  prysznic brać co drugi dzień...... albo obcierać się gąbką..... nie no STOP Panowie i Panie :) ja tak nie chcę. Nie uważam się za gorszego że potrzebuję 20-25l na dobę. Ktoś mnie nazwie hotelowym ok. Ale ja nie kempinguję po to żeby walczyć o przeżycie w szklance wody :D ale szanuję tych którzy takie bytowanie celebrują. 

5 minut temu, kalapan napisał:

No to ciekawe czy uszanujesz moje poglądy dotyczące karawaningu, skoro  napiszę Ci, że mi na dzień wystarczy 2,5 litra wody, a może i mniej. Uprawiam ten "sport" od powiedzmy 60 lat  / niemowlęctwa wliczał nie będę/, czyli zaczynałem z rodzicami. Jeździłem na obozy zuchowe i harcerskie, a tam mi nikt w szmacianym Hiltonie jacuzzi do dyspozycji nie stawiał. Srałem siedząc na belce , a komary mnie w dupę waliły. Jak mi chleb ze smalcem na ziemię spadł to podniosłem, otarłem o spodnie i zjadłem. Przez następne 20 lat w namiocie umywalki nie miałem, rżnąłem za krzakiem , a dupsko liściem łopianu podtarłem i poszedłem dalej. Czy byłem / jestem kocmołuchem? Myślę, że nie - wystarczy mi rano kły umyć normalną wodą, a resztę jezioro załatwi. Kąpał się człowiek czasami cały dzień, więc trudno było być brudnym. Jak siedzę na dzika nad jeziorem i to czystym - to cóż mi więcej trzeba? Gary i talerze myję wodą z jeziora, tylko lekko spłukuję czystą. Prysznic robię sobie wodą z jeziora,  spłuczkę mam zalaną wodą z jeziora, więc wodę pitną potrzebuję praktycznie do gotowania i picia, może z litr dziennie na spłukanie naczyń, których nie używam tysiąc. Moja połowica jak wyjdzie z jeziora po kąpieli też nie potrzebuje wiadra wody żeby zmyć z siebie jeziorne zarazki jak to niektóre paniusie konserwowe robią. Kurde życie mi się już chyli ku końcowi, ale do dziś po wszystkich moich kempingowaniach na dzika nawet sraczki nie dostałem i żyję.

Oczywiście jeżeli trafiam do cywilizacji / czytaj na kemping/ to korzystam w pełni  z dobroci jakie mi tam oferują, ale chyba nie o takim przypadku tu mowa.

Widzę, że ten wątek schodzi na nędzny poziom. Pomijam niektóre Twoje zwroty. Ale sam fakt robienia w krzaki.... no no, godne polecenia zapewne :) 

Czy my na prawdę musimy się prześcigać kto w ilu kroplach się umyje? Ja chcę zużywać 25l na osobę/doba i już. Nie chcę wycierać pupy w krzaki ani chodzić z brudnymi włosami (bo mycie głowy będzie luksusem). 

Wróćmy do meritum sprawy. Jak tu zdobyć więcej wody bytowej na wyjeździe. Mi przychodzi do głowy filtracja żwirowo węglowa lub bardziej cywilizacyjnie przelewać przez zestaw filtrów z węglem aktywnym. Może się skuszę niebawem na zakup zestawu i przetestuję nad jakimś jeziorem. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, marek230482 napisał:

Widzę, że ten wątek schodzi na nędzny poziom. Pomijam niektóre Twoje zwroty. Ale sam fakt robienia w krzaki.... no no, godne polecenia zapewne :) 

Gdyby Ciebie zapadła komuna wychowała to zapewne miałbyś szacunek nie tylko do chleba , ale i wody. Pamiętaj, że są ludzie na świecie, którzy walczą o jedną szklankę czystej wody na dzień - a tu chce mi ktoś kit wcisnąć , że w karawaningu na dziko potrzebuje cysternę pitnej wody. Co to ma wspólnego z dzikim biwakowaniem?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

marek - ale klawisz w słuchawce prysznica naprawdę daje oszczędności rzędu 2-5l perlatory pewnie z kolejne 2-3l na dzień

               dodam iż chyba częściej jeżdżę zimą (w pełni lata ja pracuję), gdzie wykąpać się poza aquaparkiem nie da się zbytnio...oczywiście jeszcze poza kamperem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, kalapan napisał:

Gdyby Ciebie zapadła komuna wychowała to zapewne miałbyś szacunek nie tylko do chleba , ale i wody. Pamiętaj, że są ludzie na świecie, którzy walczą o jedną szklankę czystej wody na dzień - a tu chce mi ktoś kit wcisnąć , że w karawaningu na dziko potrzebuje cysternę pitnej wody. Co to ma wspólnego z dzikim biwakowaniem?

Wychowała mnie komuna.... Myślę, że nie ma co kontynuować z Tobą tej rozmowy bo jesteś za stary. Masz niesmaczne porównania. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, kalapan napisał:

Gdyby Ciebie zapadła komuna wychowała to zapewne miałbyś szacunek nie tylko do chleba , ale i wody. Pamiętaj, że są ludzie na świecie, którzy walczą o jedną szklankę czystej wody na dzień - a tu chce mi ktoś kit wcisnąć , że w karawaningu na dziko potrzebuje cysternę pitnej wody. Co to ma wspólnego z dzikim biwakowaniem?

:brawo:? -Dla Ciebie

Edytowane przez adaml61 (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Misio napisał:

marek - ale klawisz w słuchawce prysznica naprawdę daje oszczędności rzędu 2-5l perlatory pewnie z kolejne 2-3l na dzień

               dodam iż chyba częściej jeżdżę zimą (w pełni lata ja pracuję), gdzie wykąpać się poza aquaparkiem nie da się zbytnio...oczywiście jeszcze poza kamperem.

Mam klawisz, mam te nasadki na kranach. Umiem oszczędzać. Ale nie jeżdżę na kamping po to żeby sobie przypomnieć niechlubne dzieciństwo kolegi kalapan. Ja chcę codziennie się myć, myć głowę, jeść w talerzu i robić kupkę w czystej nowoczesnej tolaecie z centralnym zasilaniem. Dlatego zużywam trochę więcej od Ciebie i jest mi z tym dobrze. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, marek230482 napisał:

A czy teraz możemy wrócić do meritum sprawy? 

Jasne , że możemy wrócić - jak już wcześniej pisałem mi by w zupełności wystarczył ten kanisterek co go wcześniej wklejałem, Tobie zaś proponuję takie coś - myślę, że sprosta wymaganiom, bo wydajność w nim taka akurat na Twoje potrzeby:

1972992973_polowastacja.jpg.f00203eb9c30eea40ef8c85ae38fe281.jpg

Transit powinien to bez problemu pociągnąć...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To może to , ,,Bardzo interesującym wynalazkiem jest, moim zdaniem, amerykański H2GO Purifier. Prawdopodobnie najmniejsze i najwydajniejsze, również cenowo, urządzenie do filtrowania wody na rynku. Waży zaledwie 100 gramów, potrafi oczyścić do 20 litrów wody jednorazowo i zasilana jest akumulatorem ładowanym przez port USB. Oczyszcza nawet 120 000 litrów wody (!), a to wszystko przy użyciu jednego tylko surowca: soli kuchennej. Producent jest dość oszczędny w opisie technologicznym swojego wynalazku (opis przeczytasz TUTAJ i TUTAJ) przypuszczalnie przez wzgląd na konkurencję, po wczytaniu się w stronę internetową zagadka wyjaśnia się. Urządzenie działa na zasadzie prostej elektrolizy roztworu soli, w trakcie której powstaje mieszanina chloru i nadtlenku wodoru czyli wody utlenionej. (Producent podaje, że działa ona skuteczniej niż sam chlor, po 15-30 minutach zabijając wszystkie mikroorganizmy, łącznie z pierwotniakami. Nie podaje jedna w jaki sposób, w drodze elektrolizy, mogłaby powstać woda utleniona. Mimo matury z chemii nie mogę wyobrazić sobie jak zachodzi ta reakcja. Ktoś wie?) W odróżnieniu od lampy UV jest skuteczna także w mętnej wodzie. No i cena! Zamiast kosztownych wkładów ceramicznych lub wymagających wymiany lamp UV potrzebujemy energii elektrycznej i szczypty soli. Jedyną niedogodnością pozostaje smak chloru w wodzie."

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Transit da radę ale przepisy nie pozwalają. Mam już max DMC.

A ja Tobie już dawno coś tańszego i prostszego proponowałem. Bez ironii i szczerze. Ale skoro po latach traumy chcesz wydać 1,5k zł na kanister to spoko. Przy Twoich deklarowanych potrzebach to odwrócona osmoza podczas śniadania wyprodukuje Ci czystego H2O na cały dzień bytowania. 

3 minuty temu, adaml61 napisał:

To może to , ,,Bardzo interesującym wynalazkiem jest, moim zdaniem, amerykański H2GO Purifier. Prawdopodobnie najmniejsze i najwydajniejsze, również cenowo, urządzenie do filtrowania wody na rynku. Waży zaledwie 100 gramów, potrafi oczyścić do 20 litrów wody jednorazowo i zasilana jest akumulatorem ładowanym przez port USB. Oczyszcza nawet 120 000 litrów wody (!), a to wszystko przy użyciu jednego tylko surowca: soli kuchennej. Producent jest dość oszczędny w opisie technologicznym swojego wynalazku (opis przeczytasz TUTAJ i TUTAJ) przypuszczalnie przez wzgląd na konkurencję, po wczytaniu się w stronę internetową zagadka wyjaśnia się. Urządzenie działa na zasadzie prostej elektrolizy roztworu soli, w trakcie której powstaje mieszanina chloru i nadtlenku wodoru czyli wody utlenionej. (Producent podaje, że działa ona skuteczniej niż sam chlor, po 15-30 minutach zabijając wszystkie mikroorganizmy, łącznie z pierwotniakami. Nie podaje jedna w jaki sposób, w drodze elektrolizy, mogłaby powstać woda utleniona. Mimo matury z chemii nie mogę wyobrazić sobie jak zachodzi ta reakcja. Ktoś wie?) W odróżnieniu od lampy UV jest skuteczna także w mętnej wodzie. No i cena! Zamiast kosztownych wkładów ceramicznych lub wymagających wymiany lamp UV potrzebujemy energii elektrycznej i szczypty soli. Jedyną niedogodnością pozostaje smak chloru w wodzie."

Tak, też już do tego dotarłem i czytałem. fajne, sprytne, przydatne ale nie znalazłem realnych aktualnych cen a artykuły sugerują "nie tanio" 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
  • Witamy

    Witamy na największym polskim forum karawaningowym. Zaloguj się by wziąć udział w dyskusji.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.