Skocz do zawartości

Chyba nie jestem prawdziwym karawaningowcem


Jarod

Rekomendowane odpowiedzi

8 minut temu, Kamil_K napisał:

Ze swojej strony, wypowiem się w temacie wjeżdżania z przyczepą w dziwne miejsca ...

Może to zabrzmieć dziwnie, ale ja na prawdę bardzo dużo ćwiczyłem i wciąż ćwiczę jazdy z przyczepą... cofania itd.

Jak czasami widzę co się dzieje na kempingach to mam ochotę wstać i wyprosić kierowcę bo słów szkoda ...

 

Mamy zestaw bardzo "niezwrotny" auto jakieś 5,3m do tego przyczepa z hakiem ponad 7m ... i potrafię wjeżdżać do Centrów miast 

 

Zebranie braw na kempingu zaliczyłem juz 2 razy. W tym roku sąsiedzi z parceli podeszli i podali rękę gratulując ... 

Może jestem nienormalny ale uwielbiam wyzwania i na pytanie ... czy da się wjechać/wyjechać zazwyczaj sprawdzam od razu całym zestawem :D

Akurat to też lubię, tylko zabawa moim zestawem może szybko skończyć się telefonem do Aso o nowe sprzęgło i szybką lawetę :). Jednak tyle już było sytuacji na drodze, kiedy wszyscy na pokładzie twierdzili, że się nie zmieszczę :) że braknie czasu na wyliczanie. Kolega Kopczyn pisał, że jego żona się z tego śmieje, u mnie jest odwrotnie, ogółem po chwili milczy :) ostatnio zafundowała mi taki objazd przy omijaniu korków, że musiałem wysiadać i pytać lokalsów czy przejadę, bo robiło się bardzo wąsko, kręto i mocno w dół, tam bym już nie zawrócił.

Gość powiedział, że spokojnie się zmieszczę, do tej pory myślę, że nigdy za chałupą nie był i drogi nie widział :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 75
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

52 minuty temu, jacekzoo napisał:

Apropo wyjazdów z mały dzieckiem, w tym roku widziałem fajny patent na położenie dziecka spać w ciągu dnia. Przed namiotem napompowali taki malutki basenik ogrodowy, wyściełali materacykiem, prześcieradłem, parasol rozłożyli i mały spał na świeżym powietrzu i nie było ryzyka że wypadnie. A łóżeczka pewnie nie brali bo sie nie zapakowali, 4os w focusie kombi. Ale pomysł dobry :)

Zdziwiłbyś się ile focus kombi jest w stanie pomieścić :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, jacekzoo napisał:

Ale to żadna tajemnica, że na karawaning trzeba mieć czas. Wystarczy spojrzeć na temat podsumowujący rok po roku ile kto w budzie mieszkał. Chyba żaden co spędził w budzie kilkadziesiąt nocy, i nie mówie o dwudziestu, nie pracuje na etat od poniedziałki do piątku. Bo oprócz pracy i wyjazdów jest jeszcze normalne życie, a to trzeba coś załatwić, a to coś koło domu zrobić itd

Tu pozwolę sobie na inne zdanie. Karawaningujemy od 2013 roku, a od 2016 liczę sobie noce spędzone w przyczepie. Z roku na rok spędzamy w przyczepie więcej czasu i w tym mam już 62 nocki. Na pewno mam w planie 3 następne a może 5 i kto wie czy na tym zakończymy sezon czy może jeszcze coś wymyślimy. Pierwszy sezon jeździliśmy od maja do września, teraz jeździmy praktycznie cały rok. Pracujemy na etacie od poniedziałku do piątku, mamy mały domek itp. ale karawaning tak bardzo się nam spodobał, że pewne inne rzeczy odeszły na drugi plan. Wolę coś pokazać dzieciakom, pojechać z nimi do lasu czy nad wodę albo spotkać się ze znajomymi karawaningowacami niż kosić trawę czy remontować dom. Dlatego też staramy się wszystko ogarniać w tygodniu nawet kosztem tego, że czasem człowiek pada na pysk, po to żeby w piątek po pracy zapiąć przyczepę i wyjechać z domu. Nawet stacjonarni znajomi już się nauczyli, że imprezy urodzinowe to się robi w grudniu albo styczniu:lol:

Co do argumentów z pierwszego postu to w ogóle do mnie nie przemawiają, bo takie sytuacje to epizody i przeszkody, które nie są mi w stanie przysłonić zalet karawaningu. Staram się je zrozumieć, bo dla kogoś mogą być zbyt męczące. Jeździmy w 95% na kempingi ale to się pomału zmienia i coraz częściej rozglądamy się za dzikusami. Najczęściej zostawiamy przyczepę i objeżdżamy co się da w promieniu kilkudziesięciu km albo po prostu tylko odpoczywamy. Sypiamy w trasie na parkingach, MOP-ach czy stacjach benzynowych i zdarza się nam również zajechać do miasta lub miasteczka żeby po drodze coś zobaczyć lub kogoś odwiedzić. Nigdy mi się nie zdarzyło żebym nie znalazł miejsca parkingowego (czasem 15-20 minut spacerkiem od celu) czy zablokował ruch w mieście :D . Od jakiegoś czasu ciężko mi tylko odwiedzać osobistą siostrę, bo od początku naszej przygody karawaningowej zestaw mi się trochę wydłużył i fizycznie nie jestem w stanie wjechać na jej zatłoczone osiedle. Kiedyś zajeżdżaliśmy przy każdej okazji. Jest tak między innymi dlatego, że gdy jedziemy w nieznane to staram się odrobinę do tematu przygotować. Są mapy, jest Streetview i przy odrobinie chęci i poświęconego czasu nie wiele jest nas w stanie zaskoczyć. Są sytuacje denerwujące, gdy człowiek nadrabia kilkadziesiąt km i błądzi po wioskach, bo policja kazała zjechać z A1 ze względu na bójkę kiboli i zamknięty odcinek między dwom zjazdami. Ale co zrobić, siła wyższa. Dzięki temu zjedliśmy dobry obiad w jakimś zajeździe, którego w innej sytuacji być nie znaleźli. 

Twierdzenie, że karawaning jest drogi dla mnie też jest może nie błędne ale nie do końca prawdziwe. Zgadzam się, że na początku trzeba troszkę zainwestować i przyczepę utrzymywać (ja na szczęście robię w niej wszystko sam więc kosztuje mnie tyle co przegląd i OC). Koszt przyczepy rozkłada się na kilka lat, a ostatecznie przyczepa idzie dalej do ludzi i część tej kwoty odzyskujemy. Dalej to już tylko oszczędności.  Nikt mi nie wmówi, że jestem w stanie wynająć nocleg dla mojej 4 osobowej rodziny za powiedzmy średnio 50 zł za dobę czyli 100 zł za weekend. Za tyle to może dla jednej osoby. Czytać umiem i widzę, że tyle ile wydałem rok temu na 3 tygodniowe wakacje w Chorwacji, Słowacji i Węgrzech mógłbym wykupić zorganizowaną wycieczkę może na 7 dni i raczej nie miałbym takiej miejscówki jak poniżej (kemping kosztował tyle co nad polskim morzem) 

20170728_073613.thumb.jpg.0ab7a1cf6f1438a3e69c00c287cc8472.jpg

Generalnie też nie lubię jeździć z przyczepą, w sumie to w ogóle nie lubię jeździć autem na dłuższych dystansach ale jak to mówią cel uświęca środki. Tyle ile zwiedziłem dzięki przyczepie, tylu ludzi (w większości fajnych) ilu poznałem bez niej było by trudne albo praktycznie niemożliwe. Dlatego trzeba przełknąć te drobne niedogodności i ograniczenia żeby później cieszyć się z podróżowania, obcowaniem z naturą i ludźmi o podobnych zainteresowaniach, a na koniec łechtać swoją próżność opowiadając i patrząc na miny znajomych, którzy kilka lat temu śmiali się "Po co Ci ten kurnik" jak kupowałem pierwszą przyczepę Niewadów N126n, a dzisiaj spędzają życie na kanapie podróżując palcem po pilocie z Travel Channel  i National Geographic. Jedno trzeba przyznać. Im podróżowanie wychodzi taniej ale to tak jakby lizać lizaka przez papierek. Niby fajnie ale bez smaku i do :pupa: :ee: :fuck: :lol:.  

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@reflexes może i faktycznie trochę się rozpędziłem z tym że się nie da. U mnie np sytuacja jest oderotna, praca mnie nie trzyma, w każdym momencie mogę zrobić wolne, ale mam inne obowiązki które uniemożliwiają wyjazdy co tydzień. 

 

W tym roku mam 42 nocki w budzie. Też mam tak że chce zwiedzić troche świata i chce dzieciakom pokazać. Ja z dzieciństwa najbardziej pamiętam wyjazdy. Wakacje, jakieś weekendy, wyjazdy na grzyby ma drugi koniec polski, wyjazdy do rodziny do niemiec itd 

 

widze też po moich dzieciakach, nie przeżywają tak bardzo jak dostaną jakiś prezent, zabawke czy rower jak właśne wyjazdy

Edytowane przez jacekzoo (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, jacekzoo napisał:

@reflexes może i faktycznie trochę się rozpędziłem z tym że się nie da. U mnie np sytuacja jest oderotna, praca mnie nie trzyma, w każdym momencie mogę zrobić wolne, ale mam inne obowiązki które uniemożliwiają wyjazdy co tydzień. 

 

W tym roku mam 42 nocki w budzie. Też mam tak że chce zwiedzić troche świata i chce dzieciakom pokazać. Ja z dzieciństwa najbardziej pamiętam wyjazdy. Wakacje, jakieś weekendy, wyjazdy na grzyby ma drugi koniec polski, wyjazdy do rodziny do niemiec itd 

 

widze też po moich dzieciakach, nie przeżywają tak bardzo jak dostaną jakiś prezent, zabawke czy rower jak właśne wyjazdy

Wszyscy bardzo się różnimy, ja mam firmę, która okazuje się coraz mocniej upomina się o moją obecność w biurze. Kiedyś miałem więcej czasu na planowanie wyjazdów właśnie w pracy, teraz to już nawet bloga zawiesiłem, nie piszę bo czasu nie mam. Ale co ja gadam, ktoś pracuje przy obsłudze klienta (np telemarketing), sprzedaż w kasie itd. Taka osoba nie ma minuty w pracy na cokolwiek innego niż praca.

Jeżeli nadal mieszkałbym w bloku, pewnie dobiłbym do 80 dni w przyczepie, a może i 100. Miałbym na to czas i pieniądze. Czasem w środku lata nie chce nam się wyjeżdżać - niby fajnie jechać na camping, ale tylko po to aby siedzieć w klimatyzowanej przyczepie przy 35C ? Odpuszczamy i korzystamy z cienia w ogrodzie. Jakbym mieszkał dalej na 4 piętrze i miał w tym czasie 32C w mieszkaniu (nasz rekord zmierzony) to bym wyprowadził się na całe lato na camping :) wtedy przyczepa byłaby się amortyzowała błyskawicznie :).

 

6 minut temu, jacekzoo napisał:

widze też po moich dzieciakach, nie przeżywają tak bardzo jak dostaną jakiś prezent, zabawke czy rower jak właśne wyjazdy

dokładnie. Nasza 3 latka ciągle pyta kiedy jedziemy na camping (głównie Straśko ją korci :) ), czy bierzemy przyczepę no kiedy, kiedy, kiedy :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

27 minut temu, jacekzoo napisał:

Ja z dzieciństwa najbardziej pamiętam wyjazdy. Wakacje, jakieś weekendy, wyjazdy na grzyby ma drugi koniec polski, wyjazdy do rodziny do niemiec itd 

Ja znowu z dzieciństwa pamiętam tylko jakieś sporadyczne wyjazdy i jedne jedyne wczasy z rodzicami. Ciężko całe życie pracowali, dorabiali itp i jak już mogli to im się nie chciało. Nie mam pretensji. Takie były czas i warunki. Ja mam inne czasy i warunki dlatego chcę swoim dzieciom pokazać ciut więcej. 

23 minuty temu, maarec napisał:

Czasem w środku lata nie chce nam się wyjeżdżać - niby fajnie jechać na camping, ale tylko po to aby siedzieć w klimatyzowanej przyczepie przy 35C ? Odpuszczamy i korzystamy z cienia w ogrodzie.

Ja tam wolę w cieniu pod drzewkiem nad jeziorem albo na plaży. W przyczepie tylko śpię i nie wyobrażam sobie jechać gdzieś żeby w niej spędzać czas. Siedzenie na własnym ogródku w ogóle mnie nie podnieca. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, Jarod napisał:

Po to, że mam noworodka w domu i jakoś nie widzę namiotu z 6 miesięcznym dzieckiem, ani nawet 1,5 rocznym. W sumie sposób wakacji się troche zmieni - będzie bardziej stacjonarnie.

Ja miałem 6 miesiecy jak rodzice pojechali na wczasy do Świnoujścia pod namiot maluchem :) Typowe polskie lato było. Tydzień lało, a tu w namiocie 3-ce 4 osoby (2+2) :) O dziwo nie zachorowałem, a teraz mają co opowiadać. Maluch, 4osoby, namiot, wózek, krzesełka itd.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, Jarod napisał:

Moje 2 najpiękniejsze wakacje to wyjazdy z namiotem do Norwegii - ani jeden nocleg nie powtórzony w tym samym miejscu, gdybym to samo chciał osiągnąć z przyczepą to ......

najlepsze wycieczki po skandynawii były rowerem z namiotem, potem byłem autem z namiotem i kamperem - i wszystkie były super, bez względu na środek transportu

ciekawe gdzie chciałbyś pojechać 50 km że nie dało by się przyczepy holować - chyba że masz na myśli dwuosiówkę 1700DMC i 250 szeroką ?

10 godzin temu, lbuster napisał:

Według mnie bardzo dobrze, że @Jarod utworzył ten temat, bo jest wiele osób, które były/są w podobnej sytuacji, jednak tylko On się odważył to opisać.

ja mam takie rozterki mniej więcej dwa razy w roku, ale znalazłem w końcyu złoty środek i jest OK

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, lbuster napisał:

Zaintrygowałeś mnie :hmm: Zdradzisz coś więcej?

odkryłem piękny świat lowcostów i związanej z tym swobody podróżowania ? i wypożyczalnie kamperów w różnych miejscach europy ?

co w połączeniu z bnb oraz booking daje ogromne możliwości zwiedzania za niewielkie pieniądze

a kolejnym odkryciem jest połączenie tanich lotów i możliwości pozostawiania holownika z budą w różnych miejscach

 

Edytowane przez chris_66 (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja też mam z biegiem czasu coraz większe wrażenie, że własny camper/przyczepa bardziej ogranicza niż daje wolność ;)
np. ogranicza do kilku krajów, jednego kontynentu.. Zamiast zobaczyć np. ameryki i australię, po raz kolejny trzeba jechać do Chorwacji i po drodze oglądać po raz dwudziety któryś lukrowany "cud natury" Pitlivecke Jeziera. hehe.


Coraz częściej się skłaniam do tego, by zaoszczędzone na przyczepkę peeleny wydać na wynajem kamperka gdzieś na drugim końcu świata, np. w Chile i dojechać nim do Argentyny.

Albo pieprznąć plecak na wyrko w pociągu do Władywostoku.

Edytowane przez Łza Włóczynutka (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
  • Witamy

    Witamy na największym polskim forum karawaningowym. Zaloguj się by wziąć udział w dyskusji.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.