Skocz do zawartości

Chyba nie jestem prawdziwym karawaningowcem


Jarod

Rekomendowane odpowiedzi

7 godzin temu, chris_66 napisał:

piszesz, że lubisz objazdówki - to lubisz je czy tylko tak piszesz, bo w objazdówce celem jest objazdówka a nie jazda DO CELU, można jechać powoli i delektować się widokami

Moje 2 najpiękniejsze wakacje to wyjazdy z namiotem do Norwegii - ani jeden nocleg nie powtórzony w tym samym miejscu, gdybym to samo chciał osiągnąć z przyczepą to by urlop trwał nie 3 tygodnie a 6, tam ciężko się osobówkami często minąć. Musiałbym zostawiać przyczepę jechać 50km i potem 50km po nią wracać.

7 godzin temu, kopczyn napisał:

Wyjezdzaliśmy w takie miejsca że niekomfortowo byłoby się zmieścić samej osobówce. Ze 3 razy już się zdarzyło że musieliśmy rozczepiać zestaw na drodze aby zawrócić samochód bo nie dało się przecisnąć ani jechać dalej i ponownie podczepić bo nie było jak normalnie zawrócić. Mam ten fart że moja żona się z takich rzeczy śmieje - a ja lubie jak się śmieje więc jest ok. Często celowo zjeżdzamy z krajówki lub autostrady aby zobaczyć jak wygląda przyroda w danym rejonie - czasem z ciągnikami na wsiach ciężko się minąć - ale trzeba powolutku powolutku aby nie obetrzeć i jedziemy dalej. Jedyne co to kołpaki ciągle gubie - tzn nie ciągle ale 1-2 na sezon. Oczywiście karawaning jest dla osób które lubią się z takich rzeczy śmiać i tyle.

No właśnie a ja się tego boje, nie lubię być przyczyną zamieszania na drodze, choćby ostatnio był jakiś objazd drogi i musiałem z przyczepą walić przez rynek miasteczka.

Po prostu kocham wolność jazdy solo osobówką i wpychanie się w najciaśniejsze drogi - bo tam zwykle jest najpiękniej.

A wątek założyłem tylko po, żeby się podzielić moimi przemyśleniami, i nie chodzi mi o porównanie kamper vs przyczepa, kampery też potrafią być problemowe - mam takie łóżko na kółkach i okazało się jak byłem na kempie, że 2 wioski dalej gra kabaret hrabi- no i problem jak się tam dostać.

Generalnie przyczepa dla mnie super jak bym miał np nad morze skoczyć, na mazury. Na miejscu pozwiedzać autem, ale, żeby się szlajać po poudniowej ciasnej europie (Włochy, Chorwacja) to nie koniecznie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 75
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

14 minut temu, Jarod napisał:

Moje 2 najpiękniejsze wakacje to wyjazdy z namiotem

Po prostu kocham wolność jazdy solo osobówką i wpychanie się w najciaśniejsze drogi - bo tam zwykle jest najpiękniej

Sam zakładasz wątek i sam w wyśmienity sposób odpowiadasz sobie na zadane przez siebie rozterki :) Po co to drążyć...? ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, Tharule napisał:

Ja właśnie dlatego kupiłem przyczepę bo nie uśmiechało mi się wydawać 12000 na wakacje. Teraz za 12000 może ciut wiecej- nie wiem nie liczyłem dokladnie to ja byłem 2x2tyg i odwiedziłem przy tym 3dniowo Wenecję, dzieciaki szalały 2 dni w gardalandzie, a na istrii robiłem sobie co 3 dni objazdowkę po pobliskich miejscowościach i nic, absolutnie nic sobie nie zalowalem.

Trochę bez sensu Twoje wyliczenie, bo zupełnie nie uwzględnia:

- kosztów zakupu przyczepy;

- kosztów jej doposażenia;

- kosztów utrzymania (ew. naprawy, ubezpieczenie, przeglądy)

- i pewnie jeszcze wielu innych kosztów, które trudno tu wyliczyć, np. zwiększone koszty przejazdu.

Prawda jest taka, że karawaning absolutnie nie jest tańszy od spędzania wakacji w hotelu all in. A wręcz droższy. Tyle tylko, że to po prostu zupełnie inny sposób spędzania czasu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba wbrew wielu tutaj stanę w obronie "nowego". Wydaje mi się, że chłopak spotkał się z problemami i zastanawia się, czy to dla niego. Przy okazji mając nadzieję na opisanie swoich przygód przez kolegów - czy wszyscy przechodzili podobnie :)  A, że sezon ogórkowy się zaczyna, to dlaczego nie odpisać. W końcu przecież nie zaczynamy wojny o lepsiejszą prawdę ;)

Moim zdaniem, kolego, większość z nas kiedyś spotkała się z podobnymi problemami, jak piszesz. Wąskie drogi, trudności w manewrowaniu, wolniejszy przejazd... Wiele takich sytuacji zostało tu opisanych. Dlatego też nie ma siły na to, żeby każdemu powiedzieć "Tak, to najlepsza forma wypoczynku - i jedyna". To jest najlepsza forma wypoczynku dla tych, którzy to lubią. Jeśli przejechałeś z przyczepą i doszedłeś do wniosku, że to nie dla Ciebie, to jest to nie dla Ciebie. Można po prostu się przyznać - mnie się to nie podoba. Chwała Ci kolego, że nie powiedziałeś tego zanim nie spróbowałeś.

Dyskusje, czy lepiej zwiedzać tak, czy inaczej - to dyskusje o wyższości Świąt Wielkiejnocy nad Świętami Bożego Narodzenia. nie ma uniwersalnego rozwiązania. jeden pojedzie na wakacje budżetowo - będzie gotował w przyczepce towar zakupiony w lokalnym Lidlu, inny znajdzie najbardziej wypasiony kemping z all inclusive i na posiłki będzie chodził do restauracji. jeden pojedzie z przyczepą, postawi i samochodem będzie zwiedzał, inny przyjedzie na miejsce, postawi i będzie cieszył się z wygody postoju w jednym miejscu. Jak zaczniemy się przekonywać - to się co najwyżej pokłócimy. A tu nie ma lepszego rozwiązania. Każdy ma inne.

Jadąc na wakacje z przyczepą, takie elementy, jak spowolnienie, konieczność nawracania w trudnych miejscach, powolne wymijanie w wąskich przesmykach z takimi, co to nie popuszczą i sama jazda - pod górę, z góry itd. to też element wakacji. Ja po prostu zawsze lubiłem jeździć samochodem i do tego takie wyzwania są też pewną rozrywką. Nie czarujmy się. Jest to męczące, jest to wymagające. Ale jest to kolejne wyzwanie, którego warto się nauczyć, warto doświadczyć. Jeśli ktoś tego nie lubi - to będzie się wyłącznie męczył. Jak to Marko ładnie napisał - po co siedzieć nad wodą z kijem, niedosypiać, babrać się w robakach, skoro można pójść do sklepu i rybę kupić. To jest hobby dla tych, co lubią tego kija pomoczyć. Karawaning jest dla tych, którzy lubią tą formę wypoczynku razem z jej trudnościami. Nikt Cię nie przekona, że to jest lepsze od wypoczynku w hotelu all inclusive! Nie, to jest jedynie inne. Albo wolisz zjeść rybkę, którą sobie sam ułowisz, albo pójdziesz do sklepu i kupisz rybkę z lodówki. Albo pokochasz karawaning razem z uciążliwościami dojazdu, albo wsiądziesz w samolot i będziesz wypoczywał w hotelu, gdzie żarło Ci dadzą pod nos...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Pierzasty napisał:
3 godziny temu, Jarod napisał:

Moje 2 najpiękniejsze wakacje to wyjazdy z namiotem

Po prostu kocham wolność jazdy solo osobówką i wpychanie się w najciaśniejsze drogi - bo tam zwykle jest najpiękniej

Sam zakładasz wątek i sam w wyśmienity sposób odpowiadasz sobie na zadane przez siebie rozterki :) Po co to drążyć...? ?

Po to, że mam noworodka w domu i jakoś nie widzę namiotu z 6 miesięcznym dzieckiem, ani nawet 1,5 rocznym. W sumie sposób wakacji się troche zmieni - będzie bardziej stacjonarnie.

Tak czy siak podoba mi się obecna opcja - przyczepa stawiana na cały sezon na kempingu, po zrobieniu drogi S3 będę tam jechał <2h (solo) i mogę każdy weekend w przyczepie ze swoim małym brzdącem spędzić. :) W tym roku dzięki przyczepie widziałem jak małe Gągoły pierwszy raz wyskakują z gniazda, i jak 2 małe sowy biegały po kempingu, z czego jedna patrzyła mi prosto w oczy z odległości 1,5m :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, marko6 napisał:

Prawdę mówiąc , to nie bardzo rozumiem jaki ma sens Twój post.

Ano może taki, żeby podzielić się przemyśleniami. Nie każdy od razu musi ohac i ahać nad przyczepą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Jarod napisał:

Po to, że mam noworodka w domu i jakoś nie widzę namiotu z 6 miesięcznym dzieckiem, ani nawet 1,5 rocznym. W sumie sposób wakacji się troche zmieni - będzie bardziej stacjonarnie.

Dwójka moich dzieci w wieku 10 i 11 miesięcy spędzały 3-tygodniowe wakacje w namiocie we Włoszech i Chorwacji. Nic im się nie stało, były szczęśliwe, świetnie znosiły wysoką temperaturę powietrza. Od najmłodszego były nauczone, że wakacje na kempingu są wspaniałe. Gdy zimą pojechaliśmy z 5-letnią córką na kwatery spytała nas gdzie my tutaj namiot rozbijemy.:D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, PaulinaS napisał:

Dwójka moich dzieci w wieku 10 i 11 miesięcy spędzały 3-tygodniowe wakacje w namiocie we Włoszech i Chorwacji. Nic im się nie stało, były szczęśliwe, świetnie znosiły wysoką temperaturę powietrza. Od najmłodszego były nauczone, że wakacje na kempingu są wspaniałe. Gdy zimą pojechaliśmy z 5-letnią córką na kwatery spytała nas gdzie my tutaj namiot rozbijemy.:D

Moja córka miała 2 tygodnie jak spędziła pierwsze noce w przyczepie :)  Nie wydaje mi się, aby dziecko było jakimkolwiek problemem w wyjeździe. To raczej w głowach rodziców czy dziadków są najczęściej obawy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Według mnie bardzo dobrze, że @Jarod utworzył ten temat, bo jest wiele osób, które były/są w podobnej sytuacji, jednak tylko On się odważył to opisać. Przecież w karawaningu jest bardzo dużo osób, które co roku na urlop jadą w to samo miejsce, ba niektórzy nawet nie ruszają cepki z miejsca i przyjeżdżają do niej solo. Mam nawet znajomych, którzy solo bez cepki co roku jadą w to samo miejsce do marmurków :banned:
Ja mam całkowicie inaczej, za każdym razem muszę jechać w inne miejsce. Nie zmienia to faktu, że ze mnie nie jest "lepszy" karawanignowiec od tego stacjonarnego. Każdy ma prawo do takiego wypoczynku, jaki lubi. I nie jest to istotne, czy lubi spędzać czas w jednym miejscu, czy po prostu boi się jeździć z przyczepą, to jest jego wybór. Zauważcie, że Jarod ani razu nie wspomniał o sprzedaży cepki. A takich stacjonarnych karawaningowców jest według mnie na tym forum sporo. Czy według Was stacjonarny karawanignowiec to nie karawanignowiec? :niewiem: Będąc na wielu polach poznałem wiele osób, które stacjonarnie w tym samym miejscu spędzają co roku wakacje i nawet trochę mi żal, że raczej już ich nigdy nie spotkam, bo raczej nie zawitam tam drugi raz.
Wracając do trudności z jazdą z przyczepką, to tak jak wcześniej napisałem, ja mimo częstego przemieszczania się (max co 3-4 dni) to nie lubię stresowych sytuacji w przeciwieństwie do Kopczyna i Pierzastego. Ja ich unikam, jak się da. Dochodzi nawet do takich sytuacji, że czasem wolę się przejść piechotą i sprawdzić, czy przejadę z cepką niż na siłę pchać się zestawem. Czyli u mnie bardziej jest przemieszczanie się zestawem z punktu A do B i z punktu B zwiedzanie samochodem, rowerem, z buta. Jak się punkt B znudzi, to jazda do punktu C. Oczywiście punkty A, B, C to nie tylko pola kempingowe, jednak zwiedzania atrakcji z cepką raczej unikam. Po co się stresować :palacz: 

5 minut temu, jacek00 napisał:

Moja córka miała 2 tygodnie jak spędziła pierwsze noce w przyczepie :)  Nie wydaje mi się, aby dziecko było jakimkolwiek problemem w wyjeździe. To raczej w głowach rodziców czy dziadków są najczęściej obawy.

No bo czym różni się przyczepa od mieszkania? Tylko ilością wolnego miejsca :hehe:

Moje największe osiągnięcie to wyjazd na mazury na weekend z dwójką dzieci (2 lata i 3,5 roku) pod namiot, a pole namiotowe z wygód miało tylko ręczną pompę i wychodek, do którego strach było podejść na mniejszą odległość niż 10 metrów. Acha, byłem bez żony :thank:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Apropo wyjazdów z mały dzieckiem, w tym roku widziałem fajny patent na położenie dziecka spać w ciągu dnia. Przed namiotem napompowali taki malutki basenik ogrodowy, wyściełali materacykiem, prześcieradłem, parasol rozłożyli i mały spał na świeżym powietrzu i nie było ryzyka że wypadnie. A łóżeczka pewnie nie brali bo sie nie zapakowali, 4os w focusie kombi. Ale pomysł dobry :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ze swojej strony, wypowiem się w temacie wjeżdżania z przyczepą w dziwne miejsca ...

Może to zabrzmieć dziwnie, ale ja na prawdę bardzo dużo ćwiczyłem i wciąż ćwiczę jazdy z przyczepą... cofania itd.

Jak czasami widzę co się dzieje na kempingach to mam ochotę wstać i wyprosić kierowcę bo słów szkoda ...

 

Mamy zestaw bardzo "niezwrotny" auto jakieś 5,3m do tego przyczepa z hakiem ponad 7m ... i potrafię wjeżdżać do Centrów miast 

 

Zebranie braw na kempingu zaliczyłem juz 2 razy. W tym roku sąsiedzi z parceli podeszli i podali rękę gratulując ... 

Może jestem nienormalny ale uwielbiam wyzwania i na pytanie ... czy da się wjechać/wyjechać zazwyczaj sprawdzam od razu całym zestawem :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 godzin temu, jacekzoo napisał:

Takie teoretyczne wyliczenia nie oddają rzeczywistości. Z włoch wracaliśmy z budką, praktycznie cała drogę autostradą, 1200km wyszło 17h. Czyli takie 1400 do cro i to jeszcze drogami lokalnymi to bardziej 23 niż 19

Wyliczenia to tylko teoria. W tym roku w drodze do Cro wpakowaliśmy się w wypadek w Bratysławie, w ostatniej chwili mapy google uratowały nas przed staniem 2-3 godziny, autostrada zamknięta, trasę zaktualizowało mi 200m przed ostatnim zjazdem na markety i centrum (i ograniczenia 3,5t :) ) - straciliśmy ok 45 min na przejazd przez centrum i mało nie było wypadku.  Swoją drogą to był pierwszy wyjazd do Chorwacji przez Węgry, kiedy nie chcieliśmy stać u Madziarów na noc tylko jechać do oporu, najpierw na granicę z Chorwacją, później do Zagrzebia a ostatecznie zrobiliśmy 900km w 14 godzin. Szczerze - wtedy byłem tak zrelaksowany, że po 15minutowym przewietrzeniu na parkingu jechałbym dalej - prosto do Zadaru kolejne 150km.

Ja wprost uwielbiam jazdę z przyczepą, oczywiście ona ma swoje minusy (głownie chodzi mi o bezpieczeństwo, podmuchy wiatru, droga hamowania itd).  Ale ja zawsze szukam plusów, które moim zdaniem jeszcze skracają czas podróży :). Otóż przeważnie obiad w trasie jemy na szybko w przyczepie - zajmuje to mniej niż 15 minut. Kiedyś jedząc na Węgrzech straciliśmy w knajpie prawie 1,5 godziny! . Odchodzi temat poszukiwania miejsca na obiad, jak jest decyzja - jest zjazd na najbliższy parking.

temat WC w trasie - owszem, Europa poszła do przodu i nawet na wspomnianych Węgrzech da się te sprawy załatwić w sposób elegancki, jednak jest jeszcze wiele miejsc, gdzie strach wchodzić, tymbardziej z dziećmi. Sprawa jest prosta - kibelek jedzie na haku, wiadomo w kamperze jeszcze lepiej bo wystarczy zjazd na zatoczkę autobusową i za 20s jechać dalej - super sprawa z dziećmi a już zimą rewelacja - jedna z nielicznych zalet kampera dla mnie :)

Sprawa będzie wyglądała inaczej jak za kolejne 5-6 lat poprawi się infrastruktura drogowa w PL i Europie. Teraz na wariata mogę dojechać nad Bałtyk w 3-3,5 godziny. Z przyczepą w 5,5. Za 5 lat jak ostatnie 30km autostrady zrobią mi pod domem i może poprawią coś na bramkach A1 to nad Bałtyk dolecę szybciej niż samolot z Rzeszowa :)

Jak powstanie cały ciąg A1 w PL, Czesi poprawią swoje betonki, w Wiedniu znikną korki (haha!), na Słowenii dokończą autostrady a na granicy z Chorwacją zniknie kontrola - jazda solo na Istrię PRZEPISOWO może się zmieścić w 7-8H z mojej lokalizacji (już teraz google mapy pokazują niewiele ponad 9 godzin przy licznych robotach drogowych). Spokojnie taki odcinek zrobiłbym bez wysiadania z samochodu (jakby tylko dzieci spały). Z przyczepą wtedy zostanie się daleko z tyłu, ale bez przesady, góra 200-250km z tyłu. Jednak przy odcinkach 1500km+ jest już gorzej.

Dalej, mimo kosztów, problemów, awarii, zmian samochodów, dłuższych dojazdów... kochamy ten sport. Teraz jednak kiedy po 7 latach zrobiliśmy jeden dłuższy wyjazd na marmury wiem, że czasem trzeba odmiany, wygody aby znowu odliczać dni do marca czy kwietnia, kiedy wyciągnie się tą lochę z krzaków :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, sailor69 napisał:

 

Prawda jest taka, że karawaning absolutnie nie jest tańszy od spędzania wakacji w hotelu all in. A wręcz droższy. 

Przed chwilą udowodnilem że jest tańszy niż kwatery więc i Tobie odpisze- z calą pewnoscia dla mojej rodziny jest tanszy niz all!

Dwa tygodnie byle gdzie dla mojej rodziny to minimum 4x4tysiaki.

Dwa tygodnie pod wenecja i nad jeziorem garda jakieś 6.5tys.

 

Założyłem czarny scenariusz, że po 10 latach używania przyczepy będzie ona warta tyle ile doposazylem przyczepę czyli jakieś 2tys. Koszt przyczepy rocznie to 3 tyś (dałem niecałe 3dychy)

Założyłem też że po to mam przyczepę żeby nią jeździć zatem spędzam 2x2 tygodnie na wyjazdach co nam daje 1500zł do wyjazdu. Koszt 68zl za ubezpieczenie na rok jest pomijanly, koszt paliwa policzyłem wyżej.

I tak- wiem, można płacić jak ktoś napisał po 90euro za nocleg na campie. Ale ja za to samo place po 20parę na ACSI. Ja zalozylembze stać mnie wydać 12-14 tyś rocznie na wakacje. Mogę za to mieć biedne (w sensie egipt z ciapakami albo bulgaria gdzie strach sprzataczke sama zostawic w pokoju) 2tyg all inclusive z rozwodnionym piwem w kubkach 0.2l i kolejkach do baru, albo popijac peroni przez miesiąc z jak król wyciagnietymi nogami na lezaczku. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
  • Witamy

    Witamy na największym polskim forum karawaningowym. Zaloguj się by wziąć udział w dyskusji.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.