Skocz do zawartości

Wypadki


andiat

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 2,1 tys.
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowane grafiki

Ogólnie to miło mi się zrobiło, bo okazuję się że ja nie taki "gówniarz". Zdawałem jeszcze na 126P ?. Na gaz reagował z sekundowym opóźnieniem. A niektórych to zaskoczę - nie miał nawet ABSu - naprawdę!!!

Pierwsze jazdy na początku to był Polonez ojca, 125P kolegi oraz pierwszy własny Wartburg 353W z biegami przy kierownicy. Jak sprawdziłem ostatnio na stronie ePUAP to według urzędu nadal jestem jego właścicielem.

Trzeba przyznać jedno - teraz samochody maja klimę - kiedyś miały klimat. Na tamtych samochodach człowiek nie tylko jazdy się uczył, ale także obsługi, naprawy, zachowania w nieprzewidywanych sytuacjach (np wypadnięcie klocka hamulcowego podczas jazdy ?). Gimby nie znajo...

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, jarekvolvo napisał:

... może, by się "naumieć"? Bo ja każdego kandydata, zwłaszcza młodych kozaków widzących siebie w tzw. "beemkach" sadzałbym na początek do auta klasy DKW F7 = takiej szesnastokonnej, z mechanicznymi hamulcami na linkę... "dawniej urodzeni" wiedzą, co znaczy hebel na drucie i jak sie on zachowuje... . Dopiero gdy kandydat nauczyłby sie obsługiwać takie coś, dostawałby "normalny" samochód, choćby i 200 konny..

W życiu nie dałbym takiej dekawki :) Zresztą, nie chodzi o to żeby wynaleźć samochód od nowa.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, czyś napisał:

Zresztą, nie chodzi o to żeby wynaleźć samochód od nowa.  

Oczywiście że nie chodzi - ale choć może niechętnie  wracałbym do wrzucania biegów z przegazówka  to uważam podobnie jak Koledzy - im bardziej siermieżne auto tym więcej wymagało umiejętności i po prostu aby jeździć musiało się je nabyć :) 
Dokładnie jak napisał @czyś

3 godziny temu, czyś napisał:

Dzisiaj szkoleni kierowcy tych realnych czysto fizycznych granic nigdy nie poznają i nie poczują - od pierwszej jazdy mają co najmniej abs i esp,........

Gorzej jak systemy i ułatwiacze klekną - szkolony dziś kierowca również klęka , wyjmuje smartfon i dzwoni - jeśli telefon pomocy drogowej czy serwisu jest głuchy ów kierowca staje się bezradny jak dziecko we mgle.  Ułatwiacze same w sobie nie są niczym złym technika idzie do przodu a wracanie do jaskiń nie jest dobrą droga ale po prostu łatwe życie oducza zaradności.  Mnie również oducza  :)  kiedyś mnożyłem dwucyfrową przez dwucyfrową  bez problemów w pamięci dziś kalkulator zrobił mnie wygodnym i jak braknie kalkulatora trochę problem ale będąc starej szkoły wiem że jest jeszcze kartka i ołówek i chyba właśnie o to chodzi żeby wiedzieć że jest ta kartka i ołówek :) 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, smok_wawelski napisał:

 jeśli telefon pomocy drogowej czy serwisu jest głuchy ów kierowca staje się bezradny jak dziecko we mgle.

 

 Nowy samochód jak padnie na trasie to sam nic nie zrobisz, nawet koła nie wymienisz, bo go po prostu nie ma,  takie nastały czasy. A tak szczerze to ten z tym smartfonem lepiej będzie umiał obsłużyć nowy pojazd, niż kierowca z innej epoki i nie piszę to po złości tylko tak jest.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, ale "naprawa" auta na drodze to margines problemu. Sam dzwonię po Asistansa w razie problemu - od tego jest, płacę i wymagam. 

 Problem dotyczy skrócenia wymogu samodzielnego myślenia. Bardzo wiele razy, w całej Europie zdarzało mi sie słyszeć "Chłopakiiii, jest ktoś na radiuuuu?? Navi mi zdechła, jak dojechać do..." . Jak mogłem - pomagałem. Oczywiście, 90% przypadków to brak mapy papierowej - "Eee, mam jadźkę i ajfona - wystarczy". Dupa, nieraz nie wystarczy. W wielu przypadkach szofer w ogóle nie wiedział, gdzie się znajduje. Odnalezienie punktów orientacyjnych w terenie to było wyzwanie.. ! 

 To jest pół biedy. Naprawdę źle zaczyna sie wtedy, gdy na szali pojawia sie bezpieczeństwo lub ludzkie życie.  Najlepszy srajfon nie pomoże, kiedy szofer obsra sie po pachy, bo nikt wcześniej nie nauczył go PRZEWIDYWANIA i PODEJMOWANIA DECYZJI, nieraz kilku na raz i to w mgnienieu oka... . 

 Przykład:  Obwodnica Vratsy, Bułgaria, kierunek Sofia. Wychodzę ze ślimaka na kawałek dwupasmowki w kierunku Mezdry - czuję dym, paloną gumę. Widzę, że jakiś tir kilometr przede mną ciągnie smuge dymu, jak trafiony Messerschmitt. Zjeżdża na margines, z kabiny wyczłapuje się drajwer tak 65+ - więc chyba doświadczony (był to Turek, ale to inna sprawa ;) ) i z 5litrowym baniaczkiem {SZKOLENIE!} idzie polewać środkową oś w naczepie, z której ogień wali po byku - jakby z procą na krążownik. Mimo, że auto mam małe, trzymam w nim gaśnicę 6kg, 2x4kg i 4"małe"(!). Oczywiscie zatrzymałem się w bezpiecznej odległości i pognałem do tira ze "sprzętem" ;) . Przyleciało też kilku innych z małymi gaśnicami, ale odpalali je 10 metrów od celu i zanim proszek doleciał - juz go nie było {SZKOLENIE!} Wlazłem pod naczepę od drugiej strony, wyprowadziłem "natarcie" od środka, w kierunku piasty {TAM BYŁ ŻAR i płonący smar, a nie po wierzchu} i "krótkimi seriami" utrzymałem ogień aż do pojawienia sie straży - na szczęście było to jeszcze w obrębie miasta.  Strażak Bułgar zapytany , co jest na aucie - po angielsku nie umiał, ale wymownie pokazał, że jakby to "Kabum!!!! - to Total Kaput!!!". W naczepie pod plandeką stały luzem {SZKOLENIE!} beczki z jakimś adeerem, jakaś trucizna nawozowa, szofer nie miał wyposażenia ADR {SZKOLENIE!}, ani zwykłych gaśnic {SZKOLENIE!}  - i stał bidaka na poboczu, zmartwiony i zrezygnowany... dałem mu chociaż "Muszynianki" - dobra, zimna, z chłodni ;)

 Można by sądzić, że taki stary drajwer będzie miał wszystko w jednym palcu, a nam pozostanie przyglądanie się, jak sobie elegancko radzi... a tu doopa... . 

 

 

 Chyba juz kiedys o tym pisałem.. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, jarekvolvo napisał:

Tak, ale "naprawa" auta na drodze to margines problemu. Sam dzwonię po Asistansa w razie problemu - od tego jest, płacę i wymagam. 

 Problem dotyczy skrócenia wymogu samodzielnego myślenia. Bardzo wiele razy, w całej Europie zdarzało mi sie słyszeć "Chłopakiiii, jest ktoś na radiuuuu?? Navi mi zdechła, jak dojechać do..." . Jak mogłem - pomagałem. Oczywiście, 90% przypadków to brak mapy papierowej - "Eee, mam jadźkę i ajfona - wystarczy". Dupa, nieraz nie wystarczy. W wielu przypadkach szofer w ogóle nie wiedział, gdzie się znajduje. Odnalezienie punktów orientacyjnych w terenie to było wyzwanie.. ! 

 To jest pół biedy. Naprawdę źle zaczyna sie wtedy, gdy na szali pojawia sie bezpieczeństwo lub ludzkie życie.  Najlepszy srajfon nie pomoże, kiedy szofer obsra sie po pachy, bo nikt wcześniej nie nauczył go PRZEWIDYWANIA i PODEJMOWANIA DECYZJI, nieraz kilku na raz i to w mgnienieu oka... . 

 Przykład:  Obwodnica Vratsy, Bułgaria, kierunek Sofia. Wychodzę ze ślimaka na kawałek dwupasmowki w kierunku Mezdry - czuję dym, paloną gumę. Widzę, że jakiś tir kilometr przede mną ciągnie smuge dymu, jak trafiony Messerschmitt. Zjeżdża na margines, z kabiny wyczłapuje się drajwer tak 65+ - więc chyba doświadczony (był to Turek, ale to inna sprawa ;) ) i z 5litrowym baniaczkiem {SZKOLENIE!} idzie polewać środkową oś w naczepie, z której ogień wali po byku - jakby z procą na krążownik. Mimo, że auto mam małe, trzymam w nim gaśnicę 6kg, 2x4kg i 4"małe"(!). Oczywiscie zatrzymałem się w bezpiecznej odległości i pognałem do tira ze "sprzętem" ;) . Przyleciało też kilku innych z małymi gaśnicami, ale odpalali je 10 metrów od celu i zanim proszek doleciał - juz go nie było {SZKOLENIE!} Wlazłem pod naczepę od drugiej strony, wyprowadziłem "natarcie" od środka, w kierunku piasty {TAM BYŁ ŻAR i płonący smar, a nie po wierzchu} i "krótkimi seriami" utrzymałem ogień aż do pojawienia sie straży - na szczęście było to jeszcze w obrębie miasta.  Strażak Bułgar zapytany , co jest na aucie - po angielsku nie umiał, ale wymownie pokazał, że jakby to "Kabum!!!! - to Total Kaput!!!". W naczepie pod plandeką stały luzem {SZKOLENIE!} beczki z jakimś adeerem, jakaś trucizna nawozowa, szofer nie miał wyposażenia ADR {SZKOLENIE!}, ani zwykłych gaśnic {SZKOLENIE!}  - i stał bidaka na poboczu, zmartwiony i zrezygnowany... dałem mu chociaż "Muszynianki" - dobra, zimna, z chłodni ;)

 Można by sądzić, że taki stary drajwer będzie miał wszystko w jednym palcu, a nam pozostanie przyglądanie się, jak sobie elegancko radzi... a tu doopa... . 

 

 

 Chyba juz kiedys o tym pisałem.. ;)

Bo to kierowcy z przypadku.

Ja miałem kiedyś taki przypadek, jadę w WAWIE i patrze stoi karetka a za nią kupa dymu, wściekła się (turbo się rozleciało) obroty na maxa, kierowca stoi obok z ratownikiem i patrzą, krzyczę do kierowcy zduś ją, on mówi że co, krzyczę dalej zduś ją bo się spali, ale on nie wie jak, włączam awaryjki i lecę do niego i wiesz co on mi daje, kluczyki i mówi że nie reaguje, wskakuje do środka wrzucam piąty bieg, wciskam hamulec puszczam pomału sprzęgło i zadusiłem, Sprinter zgasł, mina kierowcy bezcenna. Ratownik mówi do niego kurna i ty jesteś kierowcą.

Żeby takich podstaw nie znał kierowca i to jeszcze karetki szok, spaliła by się w piz,,,,,,u, jakie straty bo zaoszczędzili na kierowcy.

Edytowane przez peja76 (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nawiązując do tematu szkolenia kierowców, warto by wspomnieć o samych osobach przeprowadzających egzamin. Chodzi mi o głośny wypadek na przejeździe kolejowym w Szaflarach, gdzie podczas egzaminu auto zatrzymało się centralnie na torowisku. Zdająca dziewczyna zginęła, a egzaminator zdążył uciec z samochodu. Przejazd oznakowany, bez zapór. Zarówno z prawej jak i lewej tor prosty, widoczność torowiska dobra. Widać było że pojazd jechał dość szybko. Pomijając wyniki dochodzenia, intrygującym jest, po co egzaminator prowadził egzamin poza miastem, na bardzo mało uczęszczanej dróżce wokoło lasu? Dopowiedzi jest mnóstwo. Tak czy owak, nie tylko szkolenie kierowców ma znaczenie, ale i sposób przeprowadzania egzaminów. Wszystko zarejestrowała kamera monitoringu pobliskiej betoniarni. Widać na nim uciejającego z pojazdu egzaminatora. Dlaczego nie kazał uciekać egzaminowanej... 

Błędy były także po stronie maszynisty (a w zasadzie kandydata na maszynistę), jednak była to tylko pośrednia przyczyna wypadku. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, jarekvolvo napisał:

Można by sądzić, że taki stary drajwer będzie miał wszystko w jednym palcu, a nam pozostanie przyglądanie się, jak sobie elegancko radzi... a tu doopa... . 

To mógł być szofer z przypadku, albo tak zwany rutyniarz, wszystko już wie, szkolić się nie musi. Z drugiej strony - jeździ pewnie u ichniego "dziada", który pewnie oszczędza jak może na wyposażeniu, a przewóz ADRów domyślam się że po cichu, na zasadzie "nikt się nie miarknie". 

Zresztą kto prywatnie o to dba, w dobie assistance, komputera w fonie, i epoki 2 lewych rąk, za to mocnych kciuków? Ludzie nie potrafią zorientować zwykłej mapy (co widać skądinąd przy odpalaniu trasy w navi, ale nie wiedzą co to jest i  po co). Wychowani w poczuciu, że od wszystkiego są właściwe "służby" (począwszy od własnej matki i ojca). Lewarek, gaśnica - nawet jeśli są, to zwykle czarna magia.

Przyznam się bez bicia, wątek o głupiej gaśnicy był wiele razy nawet na forum, ale w sytuacji realnego zagrożenia sam mam mimo wszystko wątpliwość czy bym jej prawidłowo użył - głupia "kilówka" z osobówki - z manometrem czy bez - i już jest spora różnica w prawidłowym użyciu (każdą stuknąć o glebę żeby rozbić proszek, wyrwać plombę, zwykłą bez manometru uruchamiać na dwa razy [raz - przebić nabój, walnąć choćby z pięści w dźwignię, odczekać 2-3 sekundy i dopiero z drugiego naduszenia na ogień], ta z manometrem zadziała od razu).  Musiałem chwilę pomyśleć, żeby dobrze napisać. Minie rok i znowu się będę zastanawiał.

Edytowane przez czyś (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 ..... A tak szczerze to ten z tym smartfonem lepiej będzie umiał obsłużyć nowy pojazd, niż kierowca z innej epoki i nie piszę to po złości tylko tak jest.

 

Smartfon jest tu rzekłbym umowny do wezwania pomocy drogowej wystarczy cegła nokia default_smile.png

Poprosiłbym o uzasadnienie wg mnie jednak kierowcy z poprzednich epok dostosowują się do dzisiejszych samochodów stopniowo przechodząc na coraz nowsze - w drugą stronę jest ciężej default_smile.png

Raczej nie mam problemu z autami z 2019 siadam i jadę default_smile.png

Jeśli chodzi o ładunki niebezpieczne i ADR tak się składa że woze dość często 7kę i nie mam problemów jak z nią postępować w sytuacjach awaryjnych czy wypadkowych a to dlatego że zostałem dobrze przeszkolony i sam się też doszkalam default_smile.png

A przecież na pewno jestem kierowcą z poprzedniej epoki i przede mną było tylko p70, star 27 oraz węgiel i dinozaury default_smile.png

 

Wysłane przy użyciu Tapatalka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, smok_wawelski napisał:

 

 

Smartfon jest tu rzekłbym umowny do wezwania pomocy drogowej wystarczy cegła nokia default_smile.png

Poprosiłbym o uzasadnienie wg mnie jednak kierowcy z poprzednich epok dostosowują się do dzisiejszych samochodów stopniowo przechodząc na coraz nowsze - w drugą stronę jest ciężej default_smile.png

Raczej nie mam problemu z autami z 2019 siadam i jadę default_smile.png

Jeśli chodzi o ładunki niebezpieczne i ADR tak się składa że woze dość często 7kę i nie mam problemów jak z nią postępować w sytuacjach awaryjnych czy wypadkowych a to dlatego że zostałem dobrze przeszkolony i sam się też doszkalam default_smile.png

A przecież na pewno jestem kierowcą z poprzedniej epoki i przede mną było tylko p70, star 27 oraz węgiel i dinozaury default_smile.png

 

Wysłane przy użyciu Tapatalka

Może ty nie masz problemów przesiąść się do nowszego auta, ale trzeba tu podkreślić też do jakiego, bo jak do jakieś Corsy to luz, tam za dużo się nie zmieniło, ale auta premium to już dla niektórych kosmos. Ostatnio kupował  Pan  u mnie Mercedesa  dwuletniego, przesiadał się z takiego 15 letniego którego używał od nowego, biedny nawet ręcznego nie umiał wyłączyć a o radiu nawet nie będę wspomniał, podejrzewam że większość wyposażenia nie będzie przez niego używana. Myślę że młody kierowca szybciej opanuje starsze auto niż starszy kierowca nowe.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, peja76 napisał:

. Myślę że młody kierowca szybciej opanuje starsze auto niż starszy kierowca nowe.

 

Nie zawsze bo młodzi nie mają w zwyczaju czytać instrukcji obsługi a ja stary od tego zaczynam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, smok_wawelski napisał:

Raczej nie mam problemu z autami z 2019 siadam i jadę default_smile.png

U nas swego czasu była wymiana floty i Scanie 2012r zostały zastąpione Volvam 2017r. Wiesz ilu kierowców latało do biura z pytaniem, gdzie jest wajcha od skrzyni biegów?? ;)
(Scanie też były z automatami, ale Volvo ma sterowanie skrzynią na desce rozdzielczej w formie przycisków, a jest ich tam całkiem sporo, więc nie wiedząc o tym można ich nie zauważyć)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Cichy56 napisał:

Nie zawsze bo młodzi nie mają w zwyczaju czytać instrukcji obsługi a ja stary od tego zaczynam.

Nie żebym się czepiał, ale instrukcji obsługi w nowych autach nie ma już w wersji papierowej, trzeba ją poszukać w monitorze i też trzeba wiedzieć jak:D:D:D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, peja76 napisał:

Ostatnio kupował  Pan  u mnie Mercedesa  dwuletniego, przesiadał się z takiego 15 letniego którego używał od nowego, biedny nawet ręcznego nie umiał wyłączyć a o radiu nawet nie będę wspomniał, podejrzewam że większość wyposażenia nie będzie przez niego używana. Myślę że młody kierowca szybciej opanuje starsze auto niż starszy kierowca nowe.

I wcale się temu Panu nie dziwię  - 15 lat w motoryzacji to przepaść i nie tylko w motoryzacji :) 
Ceniący klienta sprzedawca  (notabene z klienta żyjący) uważam że powinien pomóc owemu panu objaśnieniem, demonstracją etc....
Wydaje mi się jeżeli Pan był w miarę kumaty zapewne z pomocą sprzedawcy ogarnąłby te nowoczesne gadżety - więc może nie dziwmy się temu Panu a zwiększmy zaangażowanie sprzedawcy :) 
Nie mam naprawdę zamiaru tu toczyć batalii starego i młodego pokolenia ale podzielam zdanie kol. @Cichy56 i zwykle robię podobnie jak czegoś nie wiem,  nie boli mnie też zawołać młodego obeznanego z nowinkami i zapytać bo to żadna hańba -  nie ma rzeczy których nie można się nauczyć :) 
Młode pokolenie natomiast raczej bierze sprawy bardziej  intuicyjnie bo wiele z gadżetów jest dla tego pokolenia już normalnością  natomiast do instrukcji to pokolenie ma niewątpliwy wstręt :)    Oczywiście poszczególne osobniki w obu pokoleniach bywają rożne od siebie :) 
Argumenty można by mnożyć  - można by odbić piłeczkę mówiąc który młody wrzuci bieg z przegazówką na niesynchronizowanej skrzyni :)  ale to nie o to chodzi - oba pokolenia maja swoje i wady i zalety.   Średnia wieku u mnie w robocie to ok 35 - fajnie mi się pracuje z młodymi ludźmi, nieźle uzupełniamy się wzajemnie  i w sumie niejednokrotnie rozmawiając dochodzimy do wspólnych wniosków że optymalne połączenie to dynamizm młodości z połączeniem doświadczenia ludzi dawno urodzonych :) 

12 minut temu, peja76 napisał:

Nie żebym się czepiał, ale instrukcji obsługi w nowych autach nie ma już w wersji papierowej, trzeba ją poszukać w monitorze i też trzeba wiedzieć jak:D:D:D

A to akurat starsze pokolenie też umie :) albo może się nauczyć :) nie każdy człowiek dawno urodzony jest komputerowym tepakiem :) 
I znów dodam  - sprzedawca tego cudu technologicznego ma obowiązek dostarczyć kupującemu takowa instrukcje, jeśli kupujący poprosi o archaiczna formę na papierku to czyż zarabiający w końcu na nim  sprzedawca nie powinien mu ułatwić życia i jej druknąć ?  lub zapoznać jak ma ja przeczytać na displeju w kokpicie ? 

18 godzin temu, czyś napisał:

Z drugiej strony - jeździ pewnie u ichniego "dziada", który pewnie oszczędza jak może na wyposażeniu, a przewóz ADRów domyślam się że po cichu, na zasadzie "nikt się nie miarknie". 

Tak to bardzo prawdopodobne. Realnie wygląda to tak że lepiej wozić nieprzepisowo ADR bez uprawnień, mając uprawnienia nie ma się jak wyłgać i bywa to w dziadowskich czy szemranych firmach dość powszechna metodą.
 

Edytowane przez smok_wawelski (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
  • Witamy

    Witamy na największym polskim forum karawaningowym. Zaloguj się by wziąć udział w dyskusji.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.