Skocz do zawartości

Nowywtymswiecie

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 40
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

A ja gdy miałem 16 lat to spałem w 6 osób w 4-osobowym namiocie i do tego przeciekającym, a i tak się cieszyłem, że pojechaliśmy na biwak nad jezioro. A teraz nie chcę z rodziną jechać na wakacje do cieknącego małego namiotu  :ee: .

 

Takie to dziwne, ze kiedyś się jeździło Maluchem z N126, a teraz taki zestaw jest niebezpieczny i na każdej górce będzie zawalidrogą. Czasy się zmieniają i trzeba się umieć dostosować, a nie męczyć siebie, rodziny i innych użytkowników drogi. Dlatego holownik w XXI wieku powinien być dostosowany do ruchu drogowego w XXI wieku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przepisy nie, ale realia ruchu drogowego zmieniły się bardzo.

Jeśli nie ma różnicy to czemu nie podróżujemy z Gdańska do Łodzi furmanką? Ja na drukach delegacji w pracy mam jeszcze opcję do zaznaczenia, przy określeniu środka lokomocji: "furmanka". Ciekawe jak by księgowość rozliczyła delegację, gdybym coś takiego zaznaczył? Może zamiast paliwa to by mi przeliczyli na wiaderka owsa?

 

I właśnie, żeby nie wracać do słusznie minionej epoki, to należy mieć zestaw z odpowiednio mocnym i ciężkim holownikiem. Nie te czasy, żeby się ciągać autem o mocy np. 75 KM, a o takich tu niektórzy wspominali.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I właśnie, żeby nie wracać do słusznie minionej epoki, to należy mieć zestaw z odpowiednio mocnym i ciężkim holownikiem. Nie te czasy, żeby się ciągać autem o mocy np. 75 KM, a o takich tu niektórzy wspominali.

Bo co że Ty sobie taki kupiłeś to oznacza się  że teraz wszyscy muszą taki holownik mieć bo inne to szmelc

i będziesz ich uważał za tych z minionej epoki  :hmm: 

Żeby się napić piwa nie muszę kupować browaru, tak samo aby raz czy dwa razy wyjechać z przyczepą nie muszę mieć

od razu jakiegoś wielkiego kloca który będzie mi generował koszty cały rok.

Widzę że bardzo lubisz narzucać innym swoje racje, jeżeli ktoś ma inne zdanie to już jest ten gorszy, nie potrafisz

dodać swojej opinii ogólnie, nie każdy potrzebuje mieć w domu auto na pokaż aby stało nieużywane prawie cały rok.

 

.Dlatego holownik w XXI wieku powinien być dostosowany do ruchu drogowego w XXI wieku.

Podaj mi przykład, a najlepiej powiedz mi jaka jest różnica miedzy koniami mechanicznymi dawniej a dzisiaj

lub momentem obrotowym który ma większy wpływ na holowanie przyczepy, jak to wielka jest różnica

powstała między tymi parametrami na przestrzeni np. 20 lat. :hmm:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo co że Ty sobie taki kupiłeś to oznacza się  że teraz wszyscy muszą taki holownik mieć bo inne to szmelc

i będziesz ich uważał za tych z minionej epoki

 

Ech... śmiać się czy płakać...

Póki jeździłem z przyczepą kempingową to nie kupowałem pickupa, bo to nie miało uzasadnienia. Nikogo nie namawiam do tego, by cały rok ponosił koszty utrzymania drogiego samochodu tylko po to, by dwa razy do roku komfortowo i bezpiecznie pojechać sobie na wypoczynek. Co prawda ja jeździłem częściej niż dwa razy do roku, ale to i tak nie uzasadniało zakupu pickupa. Ja go kupiłem dopiero wtedy, gdy sprzedałem przyczepę kempingową i miałem potrzebę holowania 2-tonowej przyczepy podłodziowej, a do tego konieczność wodowania łodzi na bardzo stromym slipie, gdzie 4x4 jest potrzebne i reduktor się przydaje.

 

Czy moje auto to "szmelc", to bym mógł dyskutować, ale nie będę, bo to moja sprawa. Chcę mieć "szmelc" to mam. Niejeden by chciał zapinać swoją przyczepę do takiego "szmelcu", ale licytowanie się jak w piaskownicy nie jest w moim stylu.

 

Bardzo lubię stare samochody. Jeździłem W-124 przez 7 lat i dbałem o niego lepiej niż o nowy. To bardzo fajne auto. Ale różnica między końmi mechanicznymi i momentem w autach sprzed 20 lat i współczesnych jest diametralna. Mam bardzo dobry przykład, bo jednocześnie przez kilka lat miałem W-124 z 3-litrowym silnikiem diesla 136 KM i Forda C-max z 2-litrowym silnikiem diesla 136 KM. Dokładnie ta sama moc, ale w Fordzie z 2 litrów i 4 cylindrów, a w Mercedesie z 3 litrów i 6 cylindrów.

Co z tego, skoro moment w MB był 210 Nm, a w Fordzie 320 Nm. To naprawdę robi różnicę. W górach Słowenii bardzo się cieszyłem, że jadę zestawem z Fordem, a nie Mercedesem. Ten drugi był cięższy, stabilniejszy, miał nivo i ładowność 650 kg oraz napęd na tył. Wszystko przemawia za użyciem go jako holownika, a nie Forda. Ale to Ford bez problemu przyspieszał na niemieckiej autostradzie pod górkę i wyprzedzał tiry, a w tych samych warunkach w MB musiałem redukować bieg na niższy. Przy wzniesieniu 14% Ford dawał radę, a MB wymiękał.

Co innego podczas manewrowania. Mam ciasny i kręty podjazd tyłem do ustawienia przyczepy na podwórku. Nawet gdy jechałem Fordem, to po powrocie do domu nie wstawiałem przyczepy na miejsce parkingowe Fordem, tylko podczepiałem Mercedesa. On pięknie powolutku manewrował, a Ford potrzebuje większych obrotów.

 

Jak widać są jednak różnice pomiędzy samochodami współczesnymi, a starszymi. Do holowania przyczep na pewno te nowsze są lepsze, bo przy relatywnie niskich kosztach codziennego utrzymania dają moment taki, jak 20 lat temu wielkie samochody z górnej półki. Podczas holowania to ważne.

Zamiast kupować 20-letni samochód z silnikiem 3-4 litrowym by mieć wystarczający moment do holowania to możesz kupić współczesny 2.0 albo nawet 1.6 i mieć moment jeszcze większy. Co będzie tańsze w utrzymaniu?

 

Podaj mi przykład, a najlepiej powiedz mi jaka jest różnica miedzy koniami mechanicznymi dawniej a dzisiaj

lub momentem obrotowym który ma większy wpływ na holowanie przyczepy, jak to wielka jest różnica

powstała między tymi parametrami na przestrzeni np. 20 lat.

Edytowane przez inhalt (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy moje auto to "szmelc", to bym mógł dyskutować, ale nie będę, bo to moja sprawa. Chcę mieć "szmelc" to mam. Niejeden by chciał zapinać swoją przyczepę do takiego "szmelcu", ale licytowanie się jak w piaskownicy nie jest w moim stylu.

Gdzie napisałem że Twoje auto to szmelc :hmm:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat już się chyba wyczerpał. Proponuję przyjąć zasadę, że niezależnie czy samochód nowy czy stary, jeśli robi robotę i masy zestawu dobrane są zgodnie z papierami, to pozostaje tylko życzyć właścicielowi szerokiej drogi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat już się chyba wyczerpał. Proponuję przyjąć zasadę, że niezależnie czy samochód nowy czy stary, jeśli robi robotę i masy zestawu dobrane są zgodnie z papierami, to pozostaje tylko życzyć właścicielowi szerokiej drogi.

hahah dobre ale to tak łatwo nie przejdzie :]  :]  :]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No cóż, ale ideał ma to do siebie, że można co najwyżej do niego dążyć, a na co dzień pozostaje nam marna rzeczywistość. Holownik i ten "czołgowaty" i taki z pozoru "chuchro" (jak się to pisze?) - obydwa dadzą radę, kwestia jak. Z komfortem, lub bez, lekko, czy z trudem, bez kompromisów, czy kosztem wyrzeczeń. Wiele zależy też od czynnika ludzkiego, fujara wywali się na bok pickupem z niewiadówką na prostej drodze, a ten z "cohones" tam gdzie trzeba, z powodzeniem przeciągnie clio tonową budę przez Alpy, tak, że nikt nawet nie zauważy.

 

Pozostaje realna ocena, czy np. takim clio wolno pociągnąć taką masę, uprzedzić, że będzie ciężko, albo że ewidentnie temat trzeba przemyśleć, jeśli warunkowo dałoby się, to jak to zrobić skutecznei i bezpiecznie.

 

A przyznać Inhaltowi słuszność też w pewnym zakresie trzeba, bo te nowsze pojazdy też nie takie złe, i trochę jednak potrafią, mimo że masa na styk i silnik niby bryndza. Starczy, że przy umiarkowanej mocy ma zmienne fazy rozrządu, albo przy małej pojemności turbinę, i bardzo to zmienia postać rzeczy.

 

I też trochę to wszystko inaczej wygląda, jak ktoś powie, że chce z założenia do holowania kupić dajmy na to clio. Wtedy tak, trzeba to wybić z głowy, bo to niedorzeczność. Ale czy jedną wyprawę da radę obskoczyć? Może i da. Sam się przekona, ale nie sądzę, by na jeden wyjazd zmienił samochód, jeśli nawet słabo, ale da radę, to szerokiej drogi. Niech próbuje, można go wyposażyć jak kochająca matka, w garść rad i przestróg na drogę, aby sobie, komuś lub budzie/holownikowi krzywdy nie zrobił. Z tymi przyczepami najbardziej traumatyczny jest ten pierwszy krok, po co tę traumę na siłę pogłębiać. A wybić z głowy wtedy, kiedy to w ogóle nie ma szans/byłoby niebezpieczne/niedozwolone [np. masy/brak możl. holowania], to i owszem, jestem za, byle nie tak, że "Jak nie masz tony przewagi nad cepą, to się za to nie zabieraj.".

 

Kończąc jak Kato Starszy ("Ceterum censeo Carthaginem delendam esse"), też uważam, że do holowania jakiegokolwiek nawet najmniejszego kempingu przydałby się co najmniej kompakt, ale mały też da radę (pi razy jest jak kompakt z lat minionych), i trudno zabronić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
  • Witamy

    Witamy na największym polskim forum karawaningowym. Zaloguj się by wziąć udział w dyskusji.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.