Skocz do zawartości

Euro5 a Euro6


Rekomendowane odpowiedzi

ja tam nie widzę zalet leasingu poza większymi kosztami (GAP, zawyżone składki ubezpieczeń itd)

no może poza jedną że możesz jednorazowo więcej w koszty wrzucić niż przy amortyzacji

Auto na dzień dobry kosztuje Cię połowę mniej VATu a pozostała kwota jest Twym kosztem więc masz auto o kolejne 18% lub 19%= taniej. Ubezpieczenie dziś bierzesz na siebie, ze swoimi zniżkami więc płacisz tyle samo co przy aucie prywatnym. Do tego ubezpieczenie jest Twym kolejnym kosztem więc masz kolejne 18% / 19% taniej. Do tego na tej samej zasadzie masz taniej paliwo, naprawy i wszelkie inne wydatki związane z autem.

 

Czyli finalnie koszty masz dużo mniejsza, i auto realnie kosztuje dużo mniej niż dla zwykłego Kowalskiego. To mało? Nawet jak doliczyć ten GAP to i tak rok w rok jesteś do przodu.

 

Dla przykładu weź auto o wartości 100k brutto. Cena dla Kowalskiego z ulicy to oczywiście 100k i tyle musi zapłacić.

 

Przy zakupie na DG 100k to 81300 netto, czyli połowa z VATu zostaje na dzień dobry w kieszeni tj 9350 zł. Reszta jest kosztem czyli 90650 zł obniża nasz przychód czyli od tej kwoty jesteśmy jeszcze 18% (przy liniowym 19) do przodu. Czyli auto realnie kosztuje 74333. Ponad 25k złotych mniej niż zwykłego Kowalskiego.

 

Oczywiście to orientacyjne wyliczenia bo w praktyce wychodzi to inaczej, bo jest wiele zmiennych. Koszty leasingu itp itd. Ale taniej będzie bo być po prostu musi. Cudów nie ma skoro możesz częściowo obniżyć VAT i podatek dochodowy czego zwykły Kowalski zrobić nie może.

 

 

Oczywiście przy sprzedaży późniejszej takiego auta trzeba zapłacić podatek i VAT ale i na to już dawno Polacy znaleźli w pełni legalne sposoby.

 

Edytowane przez jacek00 (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 69
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Auto na dzień dobry kosztuje Cię połowę mniej VATu a pozostała kwota jest Twym kosztem więc masz auto o kolejne 18% lub 19%= taniej. Ubezpieczenie dziś bierzesz na siebie, ze swoimi zniżkami więc płacisz tyle samo co przy aucie prywatnym. Do tego ubezpieczenie jest Twym kolejnym kosztem więc masz kolejne 18% / 19% taniej. Do tego na tej samej zasadzie masz taniej paliwo, naprawy i wszelkie inne wydatki związane z autem. Czyli finalnie koszty masz dużo mniejsza, i auto realnie kosztuje dużo mniej niż dla zwykłego Kowalskiego. To mało? Nawet jak doliczyć ten GAP to i tak rok w rok jesteś do przodu. Dla przykładu weź auto o wartości 100k brutto. Cena dla Kowalskiego z ulicy to oczywiście 100k i tyle musi zapłacić. Przy zakupie na DG 100k to 81300 netto, czyli połowa z VATu zostaje na dzień dobry w kieszeni tj 9350 zł. Reszta jest kosztem czyli 90650 zł obniża nasz przychód czyli od tej kwoty jesteśmy jeszcze 18% (przy liniowym 19) do przodu. Czyli auto realnie kosztuje 74333. Ponad 25k złotych mniej niż zwykłego Kowalskiego. Oczywiście to orientacyjne wyliczenia bo w praktyce wychodzi to inaczej, bo jest wiele zmiennych. Koszty leasingu itp itd. Ale taniej będzie bo być po prostu musi. Cudów nie ma skoro możesz częściowo obniżyć VAT i podatek dochodowy czego zwykły Kowalski zrobić nie może. Oczywiście przy sprzedaży późniejszej takiego auta trzeba zapłacić podatek i VAT ale i na to już dawno Polacy znaleźli w pełni legalne sposoby.

 

nie zrozumiałeś mnie :hmm:

chodzi mi o zakup auta na firmę za gotówkę vs leasing

leasing to nic innego jak forma kredytowania, a to kosztuje więc na dzień dobry 3 do 10 % od wartości auta w plecy

ubezpieczenie owszem możesz wsiąść samemu ale większość firm leasingowych pobiera za to opłatę (z reguły 200 -300 zł za każdą polisę)

w przypadku jak nie wykupisz GAP przy większej szkodzie (nawet nie z twojej winy) zawsze plecy

do końca umowy nie jesteś właścicielem auta - zmieni się sytuacja chcesz zmienić auto lub sprzedać - sprzedać możesz tylko komuś kto przejmie leasing (cesja)  lub znów wysokie opłaty - plecy

 

a przy zakupie auta na firmę za gotówkę (bądź z kredytu), tak samo odliczasz sobie 1/2  VAT (lub 100% VAT jak chcesz prowadzić książkę lub w przypadku auta ciężarowego)  pozostałą cześć VAT również wrzucasz w koszty ,ubezpieczenia w koszty, paliwo eksploatacja w koszty a w przypadku kredytu odsetki również w koszty,  mało tego w przypadku aut ciężarowych możesz zamortyzować je jednorazowo a w autach osobowych liczysz normalnie amortyzację a jak chcesz sprzedać nawet przed upływem końca amortyzacji nie jest to żaden problem - i nic nie jesteś w plecy

 

więc jak napisałem powyżej, jedyną zaletą leasingu jest to że możesz sobie regulować proporcję kosztów w skali czasu (wysokością pierwszej wpłaty / wysokością miesięcznego  czynszu / wysokością wykupu) czego nie jesteś w stanie zrobić w przypadku normalnej amortyzacji ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ok już rozumiem :-)

 

Zakup za gotówkę wg mnie jest najgorszym rozwiązaniem. Ja tam jednak wolę finansować sobie zakup niż wywalić kupę kasy na początek.

 

No minusem Twego rozwiązania jest jeszcze jednak konieczność wrzucenia auta do firmy jako środek trwały co ma skutki podatkowe przy późniejszej odsprzedaży.

 

Prowadzenie książki jest bardzo upierdliwe i ma ograniczenia w postaci limitów. Robiłem to już. Dziękuję bardzo :-)

 

Leasing owszem ma swoje minusy. Ale jak chyba każde rozwiązanie.

 

Jedno jest pewne. Przy jakimkolwiek zakupie firmowym, mamy szereg możliwości i rozwiązań "optymalizujących" koszt zakupu i eksploatacji :-)

Edytowane przez jacek00 (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I gównianego jedzenia :no:

Ale jedzenie możemy wybrać, możemy iść żreć do makdonalda, albo na pierogi na słowiańskie zdrowe jedzenie. Oddychamy tym co wszyscy wyboru nie ma.

 

Ale generalnie o to mi chodziło, kiedyś auta mimo że dymiły były pewnie bardziej dkologiczne przez to że jeździły po 20-30 lat

Gdyby tak było, ulice byłyby zapełnione jakimiś skodami favorit, maluchami, polonezami, dużymi fiatami, ładami samara, oldcitami, zaporożcami, oplami kadet, renaultami 5 i 19, citroenami xm, golfami I, ikarusami, jelczami i starami. Gdzie one są skoro były takie wytrzymałe? 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Być może mit niezniszczalnych dawnych samochodów pochodzi stąd, że dawniej jakiś model auta był produkowany przez długi okres czasu, nawet przez 10 czy 15 lat w prawie niezmiennej formie. Więc można było odnieść wrażenie, że samochody danego modelu jeżdżą i jeżdżą i jeżdżą. A takl naprawdę to były wciąż młodsze i młodsza maszyny, ale ciągle ten sam model ten sam wygląd. Dziś interwał produkcji danego modelu wynosi niewiele: 3-5 lat. Chyba nie ma  żadnego współczesnego modelu który by był produkowany przez dłuższy okres czasu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mit niezniszczalnych samochodów bierze się z tego że były porostu ...niezniszczalne tylko trochę nie na te auta patrzysz co trzeba ;)

nie porównuj konstrukcji z bloku wschodniego czy PRL z lat 70 do współczesnych produkcji bo to każdy kto ma odrobinę pojęcia o motoryzacji  wie że nie ma sensu

popatrz sobie na takie W124 czy praktycznie każdą jedną benzynową Japonię wyprodukowaną w latach 90 czy  przez wielu nienawidzone 1.9 tdi (z normalną pompą nim wprowadzili PD) czy nawet wolnossące diesle PSA

 

czy nowe auta są bardziej komfortowe - SĄ

czy nowe auta są bardziej ekonomiczne - SĄ

czy są bardziej ekologiczne - tu bym się zastanowił biorąc pod uwagą całość od produkcji do utylizacji ale ekspertem nie jestem więc to moja luźna myśl

czy są bardziej bezawaryjne  w skali czasu stanowczo NIE

 

i piszę to na podstawie własnych doświadczeń a nie informacji wyczytanych z internetów

 

A tobie kolego życzę pokonania Transitem co najmniej takiego przebiegu jak Astrą lub wymiany auta na nowe przed "lawiną kosztów" (bez cienia złośliwości) ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mit niezniszczalnych samochodów bierze się z tego że były porostu ...niezniszczalne tylko trochę nie na te auta patrzysz co trzeba

Acha, czyli 3 modele 30 lat temu były udane i długowieczne i dzięki nim pozostałe dziesiątki modeli też awansowały do tego miana?

A skąd wiadomo, czy jakiś mercedes za 600000zł nie pojeździ 30 lat? Być może pojeździ, dlaczegóż miał by nie pojeździć?

 

Ale pragmatycznie rzecz ujmując nie wiemy ile pojeździ auto które dziś opuszcza fabrykę. Będziemy to wiedzieć za ileś tam lat. Może za 5, może za 10 a może za 20.

 

W tej zbiorowej legendzie miejskiej, opartej na mercedesowej mitologii i motoryzacyjnych zabobonach jest znaczący niedobór logiki: w przypadku starych pojazdów osiągnięcia pojedyńczych egzeplarzy rozciąga na całą gamę modelową dawnych lat, a w przypadku nowych samochodów posługuje się jasnowidztwem, guślarstwem i wróżeniem z ryżu.

 

Jedyne co można stwierdzić posługując się twardymi dowodami to, że pojedyncze egzemplarze z przełomu lat 80/90-tych rzeczywiście dotrwały do dzisiejszych czasów.

 

Edytowane przez Lza (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Te Mercedesy to pojeździłyby może i 30 lat jakby wcześniej się nie rozpadły z powodu rdzy. To samo wszelkie japońce które to blachy miały jakie miały. Toyoty już po wyjechaniu z salonu chyba rdzewiały. Progi w 10 letnim aucie były jak ser szwajcarski. Pokażcie mi współczesne auto, niebite, które po 10 latach zmaga się z rdzą. Chyba tylko ostatni Japoniec czyli Mazda ma z tym problemy.

 

Więc o ile mechaniczne te auta były dobre to blacharsko to było dziadostwo niestety.

 

Współczesne auta swobodnie osiągają po naście lat. Na przykładzie chociażby aut francuskich. Zobaczcie ile nadal jeździ Xsar Picasso - przecież to są auta już 17 letnie. To samo C4 Picasso gdzie są już egzemplarze 11 letnie.

 

Takich przykładów w każdej marce jest mnóstwo. I gdzie leży problem? Ano w tym, że po tych autach nie widać, że mają po 10-15-20 lat. Po prostu. Kiedyś motoryzacja wizualnie się zmieniała. Dziś już nie. Otacza nas mnóstwo 10-15 letnich aut w świetnym stanie. Rozejrzyjcie się po parkingach i się przekonacie sami.

 

Moje auto rocznikowo ma już 7 lat, a jeżdżę nim 6 rok. I nie mam nawet zamiaru się go pozbywać bo jeździ mi się nim bardzo dobrze.

 

Dlatego w pełni się zgadzam z LZA. Co z tego, że kiedyś jakieś auto przejeździło kupę lat, jak dziś auta bardziej zaawansowane technicznie, mające więcej elektryki itp wytrzymują swobodnie po 15-20 lat. Czyli muszą być bardziej wytrzymałe. To oczywiste. Zobaczcie na samo wyposażenie seryjne jak się zmieniło. Kiedyś klima to był segment premium. Dziś to najtańsze auto ma klimę. Czyli każde auto nowe oferuje dziś więcej technicznie i jakościowo niż te 30-50 lat temu. I tak jeździ i się nie psuje.

 

Czyli reasumując. Łatwiej jest zrobić auto pozbawione wszystkich zabawek i rozwiązań jak kiedyś, i trudniej jest zbudować auto dziś, naszpikowane elektroniką, spełniające normy. A mimo wszystko się udaje. Więc chyba oczywiste jest to, jakie auta są lepsze jakościowo.

 

Edytowane przez jacek00 (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
  • Witamy

    Witamy na największym polskim forum karawaningowym. Zaloguj się by wziąć udział w dyskusji.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.