Moja drobna kolizja na Węgrzech

[Helmut]

Odbiegliście od tematu Ja mam wszystkie dane, oświadczenie kobity podpisane z w obecności policji. Tylko węgierski ubezpieczyciel twierdzi, że kobita nie odesłała im listownie potwierdzenia. Dla mnie to absurd, bo niby co mnie to obchodzi? Na tej zasadzie zawsze można byłoby odmawiać potwierdzenia, i ubezpieczyciel umywałby rączki?

 

 

Jacek spokojnie bez emocji. Jeżeli ciebie stać, zleć naprawę i fakturę naprawy wysyłasz do ubezpieczyciela. Warto po węgiersku dopisać, że po upływie wyznaczonego terminu wystąpisz na drogę sądową. Potem spokojnie za każdy dzień zwłoki zapłacą z odsetkami.Tutaj trzeba cierpliwości i jak najmniej dyskutować w temacie bo ubezpieczyciel ma wszystko co po trzeba więc ty rozdajesz karty. To czy sprawca odpisuje czy nie nikogo nie obchodzi. Zwłaszcza ciebie.

[jacek00]

Jacek spokojnie bez emocji. 

 

Emocje są bo nie lubię dziadostwa takiego. A ubezpieczyciel jak widać chce tylko orżnąć i nie wypłacić nic. To mnie wkurza. Myślalem, że tylko w PL trzeba walczyć z ubezpieczycielem, ale widzę, że to ma miejsce w całej EU

 

 

Jeżeli ciebie stać, zleć naprawę i fakturę naprawy wysyłasz do ubezpieczyciela.

 

 

Ja już dawno przyczepę oddałem od naprawy i czekam tylko na efekt finalny. Jakbym miał czekać na groszę od uzbezpieczyciela to nic bym za to nie naprawił

 

 

 Warto po węgiersku dopisać, że po upływie wyznaczonego terminu wystąpisz na drogę sądową. Potem spokojnie za każdy dzień zwłoki zapłacą z odsetkami.Tutaj trzeba cierpliwości i jak najmniej dyskutować w temacie bo ubezpieczyciel ma wszystko co po trzeba więc ty rozdajesz karty. To czy sprawca odpisuje czy nie nikogo nie obchodzi. Zwłaszcza ciebie.

 

 

 

Ja to wiem. Polski przedstawiciel mi to nawet sam w piśmie napisał Że mogę wystąpić z roszczeniem teraz do Polskiego Biura Ubezpieczeń Komunikacyjnych i to zrobiłem. Najwyżej od nich będę się domagał pieniędzy.