Skocz do zawartości

Święta 2014, czyli jak nie sprzątać w domu


wikked

Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

święta jak to święta, wszyscy siedzą za stołami i jedzą, i dalej jedzą a tydzień/ dwa wcześniej wielkie porządki. Moja biedna żona niestety nie ma wielkiego oparcia we mnie bo zawsze gdzieś muszę dalej pracować, więc z tym sprzątaniem też nie było kiedy. Tydzień przed Świętami po wielkich użalaniach wymyśliłem że zamiast sprzątać lepiej zabrać cepkę i gdzieś pojechać. Padło na nie odwiedzony przez Nas rejon- Polska Wschodnia- Roztocze. Gdzie? Oczywiście Susiec i koniecznie szumy. Zakupiłem dość dobrą mapę okolic, uzupełnienie płynów w kibelku, zbiornik wody napełniony i w drogę. Ścieżka typowa, Kraków- Brzesko- Tarnów- Rzeszów- Jarosław- Lubaczów- żuków- Huta Różaniecka i......... w sumie tu już ładnie więc dlaczego niby nie moglibysmy się gdzieś rozłożyć w jakimś zacisznym miejscu z dala od ludzi. Tak jadąc sobie powoli rozglądaliśmy się za odpowiednim miejscem. W mieścinie Rebizanty po wjeździe na najwyższy punkt (okazało się że bardzo ładne miejsce widokowe) wiedzielismy że powoli zbliżamy się do Suśca, który pewnie będzie juz oblężony. Wspaniałym zaskoczeniem było dla Nas, że po zjechaniu z górki zaraz po przejechaniu mostu na rzece Tanew (nawiasem mówiąc początek największej atrakcji okolicy, czyli :szlaku szumów) po lewej stronie zauwazyliśmy ogromny parking i stojącego tam kampera na Wadowickich blachach. Ponieważ szanujemy karawaningowców którzy preferują taką samą formę spędzania czasu jak My, postanowiliśmy zacumować w pewnej odległości ok. 100m. Wieczór się zbliżał więc nawet na krótki rekonesans nie było czasu. Niestety okazało się że kamper odjechał. No cóż- ich wybór.

post-6711-0-49644500-1398355456_thumb.jpg 

Wadowicki kamper

post-6711-0-35891400-1398355519_thumb.jpg

nasz zestaw

Na drugi dzień po zjedzeniu śniadania świątecznego wymarsz ale wcześniej grupowa fotka (poniżej)

post-6711-0-20470400-1398355625_thumb.jpg

Było pięknie, temperatura idealna na wyprawę a widoki...... kto nie był niech żałuje i szybko tam jedzie.

post-6711-0-25561200-1398355746_thumb.jpg post-6711-0-47468300-1398355779_thumb.jpgpost-6711-0-84064400-1398355834_thumb.jpg

post-6711-0-03002100-1398355893_thumb.jpg

i wiele innych.

pozdrawiam,

W.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:bravo:

 

Poprosimy o dalszą relację z fotami :-)

 

ps. zapodaj info jak ci się spisuje ta C5 jako holownik i jaki ma silnik i czy w dizlu jest... bo się zastanawiam czy na południowe wyjazdy nie załozyć haka do tatowej takiej właśnie. Mój Berlingo choć świetnie daje radę ze wszystkim co nie zaczepię, to na dalsze trasy nie mieści się z masą na haku... a moja C5 stara i to w benzynie to już tylko na bliższe trasy buuuuuu...

Edytowane przez patriks (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Specjalnie pod przyczepkę kupiłem - z mojego punktu widzenia- najlepszy holownik z najwygodniejszych. Nie będę się wypowiadał o wygodzie, bo każdy kto jeździł "cytryną" wie o czym mówię. Autko jest w diesel'u z- według mnie- najlepszym silnikiem czyli 2.0 w automacie. zmienne łopatki dają wystarczającą moc w pełnym zakresie obrotów, a automat daje mi pełny komfort jazdy pod górkę, z górki, w mieście, przy cofaniu, itd. W tym przypadku też kierowcy mający automaty wiedzą o czym mówię. Spalanie przy obecnych 163KM z moją cepką o DMC1000kg, 3,5 ludziów w autku plus oczywiście mój kochany psiak na wyżej wspomnianej trasie przy średniej prędkości 72km/h (wskazanie komputera) wyniosło 8,5l/100km. Nie będę ukrywał że jazda była na tempomacie praktycznie od minimalnej możliwej prędkości (coś ok. 40km/h). Autko z moich obserwacji najbardziej ekonomiczne jest przy 85km/h. Przy mniejszych prędkościach <80km/h spalanie nieznacznie wzrasta w związku z jazdą na 5 biegu. Powyżej 90km/h przyrost spalania jest już wręcz drastyczny ok.10-11l/100km. Autko jest dość ciężkie wiec ruszenie na skrzyżowaniu w Bochni w kierunku Nowego Wiśnicza nie sprawia żadnych problemów. Hydrauliczne zawieszenie powoduje że trzeba się pilnować z odpowiednim rozłożeniem ciężaru w przyczepie bo autko się samo poziomuje. To wiem akurat z mojej poprzedniej C5 bo w tej nie mam hydrauliki (a szkoda). Wracając do silnika to w połączeniu z fajną bezstopniową skrzynią wyprzedzanie marudy na drodze to już sama przyjemność. Mam nadzieję że odpowiedziałem na wszystkie pytania w temacie mojego holownika :D.

Jeśli chodzi o wyprawę to kontynuując jak wspomniałem wyruszyliśmy dość wcześnie bo: po pierwsze nasza śliczna pogodynka przepowiadała opady po południu stąd też nasz ubiór i wyposażenie w plecakach (co było w plecakach nie widać na zdjęciach), a po drugie z Naszego doświadczenia w godzinach dopołudniowych przeważnie ciężko kogoś spotkać na szlaku. w obu przypadkach mieliśmy rację. 

Nasza wyprawa była od początku tak zaplanowana, aby zobaczyć ile się da ale z korektą na Naszego "Zwiadowcę", post-6711-0-85656900-1398364213_thumb.jpg który posiadał ograniczone możliwości z racji wieku (5lat mimo że wszystkim powtarza że ma 6 bo się już zaszczepił :D ). Tak więc wyruszając z parkingu udaliśmy się niebieskim szlakiem na wschód wzdłuż rzeki Tanew, która uraczyła nasze oczy naprawdę przepięknymi widokami w postaci naturalnych skalnych progów wodnych zwanych szumami lub szypotami. 

po 200-300m przeszliśmy na drugi (lewy) brzeg rzeki po dość ciekawej kładce.  post-6711-0-37890200-1398364150_thumb.jpg. Nasz kochany psiak też próbował "po naszemu" post-6711-0-21597700-1398364342_thumb.jpg, ale koniec- końców jednak post-6711-0-34682000-1398364399_thumb.jpg wybrała zdecydowanie bezpieczniejszą wersję :D.

Idąc dalej niebieskim szlakiem już wcześniej wiedzieliśmy że można wybrać "skrót" czyli zejść z niebieskiego szlaku w żólty (jeśli dobrze pamietam) i przecinając cięciwę jaką wyznacza Tanew dojść do największego wodospadu mającego wysokość 1,5m. Tak też wybraliśmy aby jak najbardziej oszczędzać naszego Zwiadowcę a zobaczyć jak najciekawsze miejsca. Po kilku podejściach i zejściach dotarliśmy do celu. post-6711-0-77135500-1398364675_thumb.jpg. Po krótkiej przerwie stwredziliśmyt że nie chcemy iść w kierunku Suśca bo w sumie po asfalcie to się jeździ a nie chodzi, więc odbiliśmy w lewo idąc wzdłuż rzeczki Jeleń czarnym szlakiem wiedząc że gdzieś na trasie trafimy żeremia bobrów i po połączeniu szlaku czarnego z niebieskim wrócimy tą samą drogą "pod prąd" Tanwi do naszego obozu. Co pewnien czas pytaliśmy naszego zwiadowcy "w któą stronę teraz" i zawsze wskazywał prawidłową drogę post-6711-0-96903700-1398364984_thumb.jpg. Idąc trasą natrafiliśmy na dośc ciekawą tablicę na trasie która obudziła w Nas oczywiście dreszczyk podniecenia i jak na prawdziwych wędrowców przystało wcale Nas nie zniechęciła a wręcz odwrotnie post-6711-0-41486400-1398365095_thumb.jpg. Okazało się że było warto bo post-6711-0-10108000-1398365224_thumb.jpg mostek był troszkę nadgryziony przez czas i przyrodę. Oczywiście daliśmy radę. Taktyka została narzucona przez Naszą opiekunkę i wieszczkę, a brzmiała prosto: "idę pierwsza bo Wy kładkę zawalicie i będę musiała wracać sama. Jak się zawali pode mną to mnie uratujecie i też jakoś przejdziecie". Taktyka prosta i genialna. Obyło się jednak bez nietypowych wydażeń (a w sumie szkoda bo byłoby co opowiadać). Po przejściu na drugą stronę szybka fotka, dłuższy odpoczynek post-6711-0-48108100-1398365638_thumb.jpg który zwiastował to co nieuniknione. Po 3 godzinie marszu stało się to co przewidywaliśmy "Janek Wiśniewski padł" post-6711-0-25378800-1398365789_thumb.jpg. Ta przerwa trwała zdecydowanie dłużej i regeneracja musiała objąć całe ciało i duszę. W ruch poszły bułki przygotowane wcześniej, woda mineralna, rozmowy o życiu, co tam w pracy, co tam w przedszkolu, "kobiety są tato jakieś inne ....", itd. Morale wzrosło na tyle że wyruszyliśmy dalej. Smiejąc się i witając z coraz większą ilością spacerowiczów podążaliśmy w kierunku obozu. Ponieważ każdy prawdziwy wędrowiec patrzy przed siebie, pod nogi i nad głowę zaobserwowaliśmy piękne chmury które zwiastowały szybką zmianę pogody. Krok Zwiadowcy zdecydowanie zwiększył tempo. W między czasie oczywiście trochę "wyczynu" post-6711-0-56148400-1398366538_thumb.jpg post-6711-0-78077800-1398366595_thumb.jpgpost-6711-0-99180800-1398366632_thumb.jpg Po osiągnięciu celu Nasz parking wyglądał jak parking przy hipermarkecie w dzień przedświąteczny. Oczywiście po takiej wyprawie nic tak dobrze nie smakuje jak kawa przez przyczepą rozłożyliśmy krzesła, stolik i..... zaczęło padać. Kawka w przyczepie też ma swój specyficzny smak ;). W zwiżku z tym, że osiągnęliśmy wszystkie założone cele rozpoczęliśmy odwrót. 

W sumie tyle.

 

Pozdrawiam,

W.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wspomnienia ożywają  :ok:   Mam rodzinę w Bełżcu, to kilka km od Suśca. Huta Różaniecka, Rebizanty, Tanew, szumy na Tanwi... jeździłem tam rowerem za nastolatka... a na szumach, byłem kilka lat temu, nic nie straciły na uroku :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Bełżcu byliśmy przejazdem bo ...... bardzo chciałem Ukrainę z bliska zobaczyć. Skończyło się tak, że podjechaliśmy pod przejście z przyczepą, panowie wyskoczyli z pukawkami a my szybciutko zawróciliśmy nie specjalnie oglądając się za siebie. Oczywiście delikatne podpuszczenie dzieciaków "czy napewno nikt za nami nie jedzie" zrobiło swoje. Do samego Żukowa się oglądali :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To, Że masz hydraulikę, nie znaczy że nie musisz pilnować rozmieszczenia ładunku w budzie. Fakt auto nie siada jak napakujesz na przód przyczepy, ale jazda przy złym rozmieszczeniu nie jest aż tak stabilna, po za tym może się to również źle odbić na stanie przyczepy także lepiej rozmieszczać dobrze...Sorki za mały OT :]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To, Że masz hydraulikę, nie znaczy że nie musisz pilnować rozmieszczenia ładunku w budzie. Fakt auto nie siada jak napakujesz na przód przyczepy, ale jazda przy złym rozmieszczeniu nie jest aż tak stabilna, po za tym może się to również źle odbić na stanie przyczepy także lepiej rozmieszczać dobrze...Sorki za mały OT :]

chyba nie czytałeś tego co pisałem :D

 

Specjalnie pod przyczepkę kupiłem...............  Hydrauliczne zawieszenie powoduje że trzeba się pilnować z odpowiednim rozłożeniem ciężaru w przyczepie bo autko się samo poziomuje. To wiem akurat z mojej poprzedniej C5 bo w tej nie mam hydrauliki (a szkoda). 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
  • Witamy

    Witamy na największym polskim forum karawaningowym. Zaloguj się by wziąć udział w dyskusji.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.