Skocz do zawartości

Kuchenka nie pali - awaria termopary - jak to obejść .


Rekomendowane odpowiedzi

Myślałem, że w moim Helmucie już nic się nie zepsuje, skoro wszystko się dawno posypało ale złośliwy hitlerowiec zaniemógł w postaci niemożności włączenia jednego z palników w kuchence.

Palnik palił się jedynie do momentu zwolnienia docisku, celem aktywowania termopary i gasł natychmiast po puszczeniu pokrętła gazu :(

Nie pomogły groźby, wyzwiska i przypomnienie, kto podobno wygrał tę wojnę – palnik gasł.

Zacząłem od słowackiej wódki "Zemna"- bo na trzeźwo nie rozkręca się instalacji gazowej podczas wyjazdu.

Wykręciłem zawór z kuchenki – poszło łatwo.

Zacząłem więc rozkręcać zawór i już na dzień dobry złamałem trzy śrubokręty płaskie, a śruby nic.

Zaryzykowałem walnięcie młotkiem i to dopiero umożliwiło rozkręcenie zaworu od strony pokrętła.

Z drugiej strony, gdzie odkręciłem rurkę termopary widać było zapunktowaną stalową nakrętkę , którą też odkręciłem.

Przeciwna do pokrętła gazu , strona zaworu zakończona była mosiężnym deklem, który udało mi się wyjąć ale urwałem jakiś drucik.

Ów drucik biegł do elektromagnesu, który przyciągał  tłoczek - uszczelkę na sprężynce by gaz mógł płynąć przez zawór do palnika.

Załatwiłem więc termoparę na „cacy” :kosz: ale choć byłem w Jurgowie na parkingu, to miałem lutownicę gazową i cynę więc postanowiłem walczyć do upadłego.

 

Wyciągnąłem i wyrzuciłem tłoczek z uszczelką, wymuszając stały dopływ gazu do zaworu, bez możliwości zablokowania termoparą.

Zalutowałem  dekiel i dziurę po termoparze, czyniąc z tylnej strony zaworu szczelny monolit, co poszło łatwo, bo obydwie części są z mosiądzu.

Złożyłem wszystko do kupy, włączyłem palnik i wydawało się, że wszystko działa – niestety pękła uszczelka na popychadle zaworu termopary, czyli uszczelnienie tego, co wciskamy podczas uruchamiania palnika.

Wywaliłem więc  kolejną prowadnicę z uszczelką i zalutowałem dziurę w stożku zaworu, przez którą to przechodziło.

Pozostawiłem jedynie sprężynę dociskającą stożek zaworu do jego łoża, bo inaczej nie byłoby możliwości regulacji ilości gazu.

Po złożeniu wszystkiego ponownie do kupy mam sprawnie działający palnik w kuchence i mogę na nim ustawić minimalny płomień, bez obawy, że wyłączy go niedogrzana termopara.

Mankamentem tego rozwiązania jest brak zabezpieczenia przed wypływem gazu na skutek zdmuchnięcia płomienia albo przypadkowego przekręcenia kurka ale nigdy nie gotuję  bez nadzoru, zawsze też sprawdzam wszystko nim wyjdę, czy położę się spać.

JEEP ! :czacha:

Edytowane przez adamkwiatek (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bez termopary w przyczepie raczej niebezpiecznie. Więcej przeciągów niż w mieszkaniu i po płomieniu, a gaz leci.!!!

 

Ile razy zgasł Ci samoczynnie płomień ? Mnie to się jeszcze nie zdarzyło mimo iż kuchnię mam z tyłu przy samych drzwiach, a okno za kuchenka zawsze jest otwarte.

Jak się nie gotuje bez nadzoru to niebezpieczeństwo jest raczej minimalne. Może nawet mniejsze niż ze sprawnym ustrojstwem. Teoretycznie zawsze takie zabezpieczenie może zawieść ( a my właśnie wyskoczyliśmy na piwko bo przecież wszystko jest zabezpieczone ),

szczególnie w wiekowych budkach jakie większość z nas posiada. Oczywiście nikogo nie zachęcam do takich eksperymentów - każdy eksperymentuje na własną odpowiedzialność  :czacha:

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po dwóch dniach od przeróbki zaworu gazowego w kuchence, zajrzałem do budy i poczułem smród gazu – znaczy nieszczelność :glasce:

Zacząłem od lufy :kawa: , bo na trzeźwo nie ma żartów z gazem, a i chęci do takiej roboty jakby mniejsze :(

Zdemontowałem osłonę zewnętrzną i spryskałem zawór rozpylaczem z płynem do naczyń  - nic się niby nie pokazało, żadnych baniek świadczących, o wycieku ( niestety nie mogłem sprawdzić tym sposobem, czy gaz nie sączy się do palnika)

Zakręciłem gaz do kuchenki zewnętrznym zaworem i rozkręciłem zawór bez jego demontażu.

Sprawdziłem w szklance z wodą, czy  zalutowana dziura w stożku zaworu nie puszcza gazu – nic takiego się nie działo.

Doszedłem do wniosku, że podczas lutowania niskotopliwą cyną, doszło do termicznego odkształcenia mosiężnego stożka zaworu, ewentualnie zabrudzenia powierzchni kapiącym lutowiem (był srebrzysty ślad zabrudzenia ale na brzegu węższego krańca stożka, który wcześniej delikatnie zeskrobałem nożem podczas naprawy ), mógł się też odkształcić sam korpus zaworu z dość cienkiego, mosiężnego odlewu , bo trzymany był w samozaciskowych kleszczach, podczas lutowania dekla po termoparze :pupa: .

Postanowiłem więc dotrzeć zawór, by uzyskać szczelność stożkowych powierzchni.

Podłączyłem wiertarkę elektryczną , poprzez wiertło do drewna , do stożka zaworu ( pasowało idealnie w wycięcia stożka w które wchodzi trzpień regulacyjny pokrętła zewnętrznego) i zacząłem kręcić, sprawdzając palcem temperaturę zaworu.

Po paru minutach kręcenia na średnich obrotach, posmarowałem zawór smarem do przegubów i kręciłem jeszcze parę minut.

Wyjąłem stożek i oczyściłem dziurki doprowadzające gaz ze zgromadzonego w nich smaru – widać było wyraźnie jaśniejszą „nową bieżnię”.

Posmarowałem stożek smarem i złożyłem wszystko do kupy po parunastu godzinach sprawdziłem i nie śmierdzi.

Nie wierze jednak Helmutowi ani żadnemu  „gutenmorgen” , więc zamówiłem czujnik propanu – butanu LPG, by mnie hitlerowiec nie zlikwidował zbyt łatwo :wpysk:

JEEP ! :czacha:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ogólnie zasada docierania takich zaworów (z resztą wszystkich zaworów metal metal) ---  nie kręcimy zaworem czy stożkiem w jednym kierunku dookoła- kręcimy "tam i z powrotem " co jakiś czas przekręcając położenie stożka o 180* ,  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To się też przyłącze. Dodam, że nie jestem gazownikiem, co nie znaczy że nie lubię dać sobie gazu :slina:

Mam niewielki problem z zaworkiem gazu przy kuchence. Podczas wciskania zaworku przy kuchence jeden z nich stawia dosyć mocny opór. Puszcza gaz i wszystko działa, ale nie wysuwa się samoczynnie. Trzeba mu pomóc, czyli po prostu pociągnąć żeby wrócił do pozycji wyjściowej. Jak go nasmarować lub co zrobić żeby pracował normalnie??? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To się też przyłącze. Dodam, że nie jestem gazownikiem, co nie znaczy że nie lubię dać sobie gazu :slina:

Mam niewielki problem z zaworkiem gazu przy kuchence. Podczas wciskania zaworku przy kuchence jeden z nich stawia dosyć mocny opór. Puszcza gaz i wszystko działa, ale nie wysuwa się samoczynnie. Trzeba mu pomóc, czyli po prostu pociągnąć żeby wrócił do pozycji wyjściowej. Jak go nasmarować lub co zrobić żeby pracował normalnie??? 

Raczej oczyścić (ewentualnie sprężynka) tam często zbiera się dużo tłustego syfffffffu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
  • Witamy

    Witamy na największym polskim forum karawaningowym. Zaloguj się by wziąć udział w dyskusji.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.