Skocz do zawartości

Pomocy!!!


fifek161

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 96
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Można wytrzymać zimę w jako tako przystosowanej przyczepie ale wszystko zależy od stopnia desperacji.

Nie kupuj campera, bo jest trudniejszy do adaptacji i nie dojedziesz nim do pracy, czy na większe zakupy.

Moja buda nadaje się do tego celu, co testowałem na długich wielotygodniowych dystansach ale jest nie do sprzedania.

Problemem wydaje mi się „ochrona środowiska”, czyli wszelkie nieczystości i śmieci, bo co można jakoś przetrzymać podczas tygodniowego wyjazdu, staje się jednak problemem podczas dłuższego pobytu.

Można wzorem alpinistów sikać do butelek, a kupy walić do worków foliowych i pozbywać się jak śmieci ale jak długo się tak da ?

Jak bardzo dobrana musi być załoga takiej kapsuły, by się nie pozabijała na tak małej powierzchni ?

Zacznę do ubrań : tylko typu sportowego z poliestrów z racji łatwości prania i suszenia – market D…….n i szukanie promocji.

Zakładam, że buda nie będzie służyła za mieszkanie przez całe lata więc idea jak w moim UFO : nie ważne jak wygląda, bo ma tylko działać.

Trzeba kupić małą budę bez łazienki z ogrzewaniem gazowym bez nadmuchu.

Podłogę od zewnątrz trzeba zaizolować poprzez przykręcenie płyt styropianowych o możliwie dużej grubości.

Szpary wypełnić pianką poliuretanową.

Wnętrze budy obić styropianem wraz z sufitem, a na styropian nakleić cienką wykładzinę podłogową typu dywan.

Okna zakleić silikonem, zamknąć i wnęki wypełnić styropianem, podobnie zaizolować szyberdach ale pozostawić możliwość otwierania.

Na podłogę od środka karimaty i wycieraczka dywanowa z rolki, przy drzwiach wejściowych samochodowe dywaniki typu „korytka”.

Drzwi wejściowe , a nawet szafki i lodówka zasłaniane kotarą z koca.

Wnętrza szafek i bakist wyłożyć styropianem lub prościej – wykleić warstwami szarej pianki budowlanej, ewentualnie użyć karimaty i zszywacza.

Przerobić odpływ z umywalki, by był prostą rurą możliwa do przepchania cienkim długim patykiem.

Pod ujściem montujesz zbiornik na „szarą wodę”, którą mieszasz z solanką lub płynem do spryskiwaczy samochodowych, by nie zamarzła, ewentualnie skracasz odpływ, by zbierać wodę do wiadra pod umywalką w budzie.

Przerabiasz dopływ wody do kranu tak, by zasilała go pompka elektryczna wsadzana do baniaka z wodą , umieszczonego w środku, by nie zamarzł.

Podobnie wpinasz butlę z gazem w instalację, by znalazła się w ogrzewanej budzie w pozycji stojącej.

Robisz dodatkowo kilka wywietrzników – kominków na dachu ze wspomaganiem wiatraczkami komputerowymi na 12 V, bo inaczej zapleśniejesz z wilgoci.

Solar na dachu minimum 50 W i kilka akumulatorów małej pojemności, by się szybko ładowały, choćby kablami rozruchowymi z samochodowego alternatora.

Telewizor mały 12 V, choć długo go nie pooglądasz z braku prądu.

Oświetlenie wnętrza diodowe, ze wspomaganiem w postaci lampionów na świeczki typu „podgrzewacz”- pali się długo, nie śmierdzi i trochę grzeje .

Musisz mieć czujnik czadu i wentylację zawsze , choćby odrobinę uchyloną i regulowaną za pomocą anemometru przy każdym wywietrzniku dachowym.

Mycie nad zlewem prysznicem ze skróconej lancy opryskiwacza rolniczego, do którego wlewasz ciepłą wodę , ogrzaną na kuchni.

Podczas gotowania zawsze musza pracować wentylatory w wywietrznikach, bo zawilgocisz budę.

Zamiast materacy lepsza byłaby karimata, bo nie zgnije i można ją łatwo wytrzeć i wysuszyć.

Zużycie gazu w takiej budzie jak moja, to 11 kg butla na tydzień pobytu pod wyciągiem narciarskim , z gotowaniem w środku, przy utrzymywaniu temperatury wewnętrznej na poziomie  20 st.C.

Musisz zatkać wszelkie zewnętrzne kratki wentylacyjne od lodówki, oraz jej kominek, co w moim przypadku jest w postaci izolowanych gąbka drzwiczek.

Podczas mrozów wieje zimnem nawet z odpływu zlewu więc musi być tam korek.

Musisz mieć ukryty na zewnątrz budy palnik gazowy na kartusze, gdyby zamarzły Ci zamki ( trzeba je osłonić gumą z dętki samochodowej), bo nie wejdziesz do środka.

Zmywanie naczyń, to bardziej ich wycieranie w papier toaletowy z użyciem minimalnej ilości wody.

Woda np. z marketu z bańkach 5l. , warto chyba mieć mały rower – składak, by jakoś to dowozić i odwozić odpady.

Jeżeli zaczniecie sikać pod przyczepę, to będzie smród , jeżeli temperatura się podniesie powyżej zera.

Zaopatrz się w ręczne  narzędzia, silikony, zawiasy do szafy, zamki, druty, wkręty, siatki szklane, opaski na węże, bo wszystko się będzie psuło.

Jedzenie to raczej półprodukty, choć usmażyć kotlety to nie problem w budzie, gorzej z gotowaniem czegoś, co obficie paruje (wilgoć).

Śpiwory do spania to niepotrzebny wydatek – wystarczą koce i cienkie kołdry.

Awaryjnie wożę promiennik gazowy, gdyby padł piec ale nie musiałem go używać ( pamiętaj o wentylacji!).

Chaotyczne to wszystko ale w rzeczywistości to nie filozofia zrobić sobie taka „kapsułę” ratunkową, stosunkowo niewielkim kosztem, problemem może być tylko pośpiech i brak zacięcia do majsterkowania.

Prawdopodobnie trudno byłoby znaleźć fachowca do takiej adaptacji budy za ludzkie pieniądze, bo to robota dla hobbysty więc raczej sam się za to zabierz.

Porady Forumowiczów zniechęcające Cię do takiej eskapady są merytoryczne i osadzone w rzeczywistości, stąd nieco dołujące.

Musisz dokładnie opowiedzieć swojej towarzyszce tej eskapady, jak wygląda takie koczowanie od strony siermiężnej niewygody, nie mniej jednak mając świadomość ograniczeń i godząc się na nie świadomie – macie szansę przetrwać krótki czas potrzebny do zahaczenia się w nowej rzeczywistości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i zamiast 6ciu stron tematu powinien być jeden powyższy post.Stanowi odpowiedz na pytania : czy się da i jak to zrobić ?. A wniosek - jak bardzo to jest bezsensowne ( lub być może sensowne) -  kolega pytający powinien wyciągnąć sam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytając wyczerpujący opis adamakwatka (tym razem rzeczowo i na temat :], to takie małe OT ) - dla mnie kosmos  :look: Musiałbym być bardzo zdesperowany (czyt. nie mieć innego wyjścia) - ale może nasz kolega własnie go nie ma???

 

Może z miesiąc bym wytrzymał ale czegoś takiego w wykonaniu mojej lepszej połowy jakoś nie widzę. Szczerz mówiąc nie widzę tego w wykonaniu żadnej, normalnie dbającej o higienę kobiety, przez okres dłuższy niż tydzień.... Alu tu znów powraca temat desperacji i braku innego wyjścia... 

 

Poza tym, nie owijając w bawełnę, współpracownicy, po kilku dniach wyczują braki w higienie... czy to nie wpłynie na ogólne postrzeganie jako pracownika... :hmm:

 

Jest wiele "ale" będących pochodną takiego, a nie innego sposobu mieszkania, czy raczej wegetowania... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...(czyt. nie mieć innego wyjścia) - ale może nasz kolega własnie go nie ma???...

 

 

Bez przesady ... zawsze znajdzie się inne wyjście tylko trzeba sobie przygotować odpowiedni plan.

 

Jechać za granicę do pracy nie oznacza odrazu żeby robić z siebie kloszarda... sorry za takie określenie ale tak to wygląda. Jako kobieta sobie tego nie wyobrażam.

Nie dziwne, że potem tak postrzegają nas w innych krajach.

Ludzie tracąc pracę w kraju rzucają się bez żadnego przygotowania na wyjazd do pracy za granicę. Bez znajomości języka, bez mety w której można przetrwać pierwsze tygodnie, bez wyszukanej roboty. Jadą z myślą że jakoś to będzie, że wszyscy tam na niego czekają a roboty jest w bród a potem rozczarowanie i spanie na dworcu.

 

W tym konkretnym przypadku wydaje mi się, że cały pomysł zamieszkania w przyczepie przez osoby z zerowym doświadczeniem w zakresie karawaningu jak również w zakresie panujących obyczajów funkcjonowania w danym kraju jest poroniony. 

 

Ktoś wspominał, że bez meldunku nie dostanie się pracy, ktoś inny że stanąć można sobie na dziko na 1-2 noce, dochodzi sama kwestia zakupu przyczepy, przystosowania jej do panującego tam klimatu oraz bardzo mało czasu do wyjazdu - chyba wystarczy.

 

Nie prościej ten czas poświęcić na nawiązanie na wspomnianym forum jakichś kontaktów???, znalezienia pomocy w zakresie podnajęcia pokoju i zamieszkania w nim jak cywilizowani ludzie.

 

Kolega pisze, że nie potrzeba meldunku ... no nie wydaje mi się... aby otrzymać numer personalny na pobyt pow. 6 m-cy bądź D-nummer poniżej 6 m-cy trzeba mieć adres.

 

Niestety realia są takie, że aby wyjąć ... trzeba włożyć, z g ...a bata nie ukręcisz.

Na razie plan kolegi na podbój Norwegi jest taki, że się pojedzie na kredyt i jakoś to będzie ... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przeczytałem mniej więcej temat, Adam fajnie opisał, że się da - a jego wieloletnie doświadczenie może teraz każdy chętny sprawdzić na swojej przyczepie :).  Nie mniej jednak przed próbami proponowałbym zmienić ośkę na 2 razy mocniejszą no i liczyć nie spotkanie ekipy z wagą....

 

a tak na poważnie, skoro zaczynać wszystko od nowa to czemu akurat w Norwegii ? ja bym poszukał miejsca gdzie jest cieplej i nie trzeba tak przyczepy szykować, nie wspominając już o nie chowaniu się przed miejscową policją... - wiem że nie wszędzie na nas PL czekają ale wizja Norweskich zarobków komuś tu zabrała rozum....

 

a jeszcze sensowniej byłoby poszukać najpierw przez ogłoszenia lub znajomych - pracy nawet słabej ale dającej start i możliwość poszukiwania na miejscu lepszej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przeczytałem mniej więcej temat, Adam fajnie opisał, że się da ...

Pewnie, że się da - ale raczej pod kątem wypadów turystycznych a nie kilkunastotygodniowego życia w przyczepie gdzieś na dziko w sezonie zimowym - bo krótszego okresu raczej autor wątku nie przewiduje  :niewiem:

W innym wypadku - czyli na krócej jaki sens jest zachodu z zakupem i przystosowaniem przyczepy???

Co innego turystyka a co innego praca i mieszkanie w takich warunkach przez dłuższy okres.

Przecież trzeba jeszcze prać ciuchy, suszyć je gdzieś. Normalnie - żyć jak w domu. 

 

Poza wszystkimi kwestiami technicznymi - chcesz pracować, musisz się zarejestrować, odprowadzać podatki itd ... jaki podasz wtedy adres??? namiary z GPS?

 

... a jeszcze sensowniej byłoby poszukać najpierw przez ogłoszenia lub znajomych - pracy nawet słabej ale dającej start i możliwość poszukiwania na miejscu lepszej.

otóż to

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jechać za granicę do pracy nie oznacza odrazu żeby robić z siebie kloszarda... sorry za takie określenie ale tak to wygląda. Jako kobieta sobie tego nie wyobrażam.

Nie dziwne, że potem tak postrzegają nas w innych krajach.

 

Gusia - nie piszmy takich rzeczy. W życiu różnie bywa. Rzeczywistosć jest czasem bogatsza od wyobrażeń.

Ja już byłem kiedyś kierownikiem, ale też jako robotnik czyściłem zasyfione zbiorniki od środka (wielkie) po ciemku i w smrodzie. Naprawdę - różnie się układa.

 

Piszmy o przyczepach, a nie o tym czy ktoś robi z siebie kloszarda. Ja myślę, że nie robi, bo kombinuje jak mieć jakieś lokum w trudnej sytuacji, a nie jedzie na dworzec.

Wróćmy do merytorycznych kwestii.

 

Ja sugerowałem mocno ocieplonego blaszaka kosztem miejsca w środku, bo 2 osoby i tak się zmieszczą. Adamkwiatek sugeruje jednak przyczepę. Autor sam rozważy czy to dla niego ma sens. Na pewno wielkim problemem jest brak czasu. To komplikuje wszystko.

Podrzućmy (nawet dla potomnych, bo autor już się nie odzywa - pewnie zniechęcony naszymi wypowiedziami) jakieś kolejne pomysły. Wiem z doświadczenia, że take rzeczy przydają się w najmniej oczekiwanym momencie. Za rok albo dwa ktoś będzie szukał podobnych informacji i trafi tutaj. Doczyta i zrobi cos fajnego, a potem spotkamy go na nartach, a budę będzie miał zaparkowaną koło Adamowokwiatkowej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Adam Idolu...

Wszyscy chyba czekaliśmy na Twoje słówko.

Fajne, że jest to " chyba " . Ja jednak wolę wypowiadać się we własnym imieniu i nie podciągać pod nie reszty.

Dla mnie Adam jest równorzędnym partnerem w dyskusji. Dla Ciebie może być nawet guru- nic mi do tego.

Fakt wypowiedź Adama konkretna i merytoryczna.

Tak nawiasem mówiąc - zainteresowany, chyba już jest mniej zainteresowany. 

Edytowane przez marko6 (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dla mnie ten projekt jest bez sensu za mało czasu na przygotowanie warunki straszne lepiej kupić większe auto i kapać isię w pracy a w busie tylko spać i zmieniać parkingi

Edytowane przez TomaszOlkusz (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obawiam się, że największym zewnętrznym problemem w takim koczowaniu, są podnoszone przez Was problemy prawne oraz wandalizm i złodziejstwo.

Wewnętrznie może ich zawieść psychika i  zacznie się piekło w budzie, a przecież każdy ma słabsze dni.

Uspokajam zainteresowane kobiety, że odbywałem takie eskapady w takim towarzystwie i wcale nas muchy nie obsiadły, ani nikt do nas nie musiał podchodzić w zależności od kierunku wiatru.

Taki zwykły 5 litrowy opryskiwacz rolniczy za 30 zł, ewentualnie wspomagany plastikową michą lub zlewozmywakiem, wystarcza do utrzymania właściwej higieny i nikt w pracy niczego nie „wyczuje”.

Mówię o warunkach zimowych zupełnie na dziko, a przecież oni jadą do pracy, czyli będą mieli w zasięgu jakieś łazienki, od czasu do czasu.

Suszenie mokrych kombinezonów narciarskich nad Trumą, na wieszakach przykręconych do drzwi szafy, przebiega błyskawicznie i podobnie byłoby z innym „praniem”.

Niestety zawiasy tego długo nie wytrzymają i trzeba zastosować takie jak w stodole, a czasem usztywnić samą szafę, a przynajmniej ja tak miałem.

Najgorszy jest pierwszy dzień, kiedy buda się rozgrzewa ale następnego dnia, jest już przyjemnie i nigdy nie wracałem z radością do domu i ulgą, że to wreszcie koniec męczarni.

Tak więc dla mnie nie byłoby wielkim problemem przetrwać prawdziwej zimy i to w górach,  bo większym problemem jest Słońce i upały, niż niskie temperatury.

Dziękuję  za sympatyczne podpuchy ukryte w wyrazach życzliwej akceptacji ze strony doświadczonych formowych wyjadaczy :bukiet:

Za parę dni sprawdzę niedawno poczynione „patenty” pod jakimś stokiem narciarskim, co opiszę i załączę zdjęcia, o ile baterie mi nie zamarzną.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Za parę dni sprawdzę niedawno poczynione „patenty” pod jakimś stokiem narciarskim, co opiszę i załączę zdjęcia, o ile baterie mi nie zamarzną.

 

Małe OT, za pozwoleniem Adminów.... polecam Złoty Groń w Istebnej, pisałem kilka dni temu na Forum. Fajne warunki, jak na ilość śniegu jaka jest w górach i duży parking (darmowy :) ) W okolicy (1km) jest stok "Zagroń". na kilka dni fajna miejscówka. Tyle OT. Przepraszam  :blagac:

 

 

Suszenie mokrych kombinezonów narciarskich nad Trumą, na wieszakach przykręconych do drzwi szafy, przebiega błyskawicznie i podobnie byłoby z innym „praniem”.

 

 

Adam - co innego wypad na narty, z perspektywą powrotu za tydzień, a co innego życie przez kilka miesięcy....

 

 

Najgorszy jest pierwszy dzień, kiedy buda się rozgrzewa ale następnego dnia, jest już przyjemnie i nigdy nie wracałem z radością do domu i ulgą, że to wreszcie koniec męczarni.

 

 

No nie wiem.... ja stałem w Zakopanem przy 0-5'C i wilgoć była po trzech dniach taka, że pod gąbkami było mokro.... A Truma hulała aż parzyła...

 

 

Obawiam się, że największym zewnętrznym problemem w takim koczowaniu, są ......   wandalizm i złodziejstwo.

 

 

W Norwegii ????!!!!! :look:  To akurat chyba najmniejszy problem....  :hmm:

 

 

 

Obawiam się, że największym zewnętrznym problemem w takim koczowaniu, są podnoszone przez Was problemy prawne 

 

 

Bezapelacyjnie.  :nono: Moim zdaniem podstawa uzyskania pracy to jakikolwiek meldunek, choćby w hotelu. A tak..... :oslabiony:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poczytałem ten temat i chcałbym przedstawić jedno moje spostrzeżenie.Po obabuchaniu tak przyczepy jak wspomniał Adam (zresztą bardzo szczegółowo i rzeczowo), okna na silikon itd, to ta przyczepa już chyba nigdy nie zmieni właściciela i co wtedy z nią zrobić ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poczytałem ten temat i chcałbym przedstawić jedno moje spostrzeżenie.Po obabuchaniu tak przyczepy jak wspomniał Adam (zresztą bardzo szczegółowo i rzeczowo), okna na silikon itd, to ta przyczepa już chyba nigdy nie zmieni właściciela i co wtedy z nią zrobić ?

CCC - Cena Czyni Cuda. a tak na poważnie, to myślę że Adamowi po takich przeróbkach sprzedaż nie chodzi po głowie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Witamy

    Witamy na największym polskim forum karawaningowym. Zaloguj się by wziąć udział w dyskusji.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.