wikked Opublikowano 3 Września 2013 Udostępnij Opublikowano 3 Września 2013 Witam wszystkich, Od jakiegoś czasu, a dokładnie od stycznia tego roku kiedy wylądowałem na Litwie w Możejkach w celach służbowych zaświtała mi myśl o zwiedzeniu tego kraju o niewątpliwym uroku. W czerwcu, kiedy kolejny raz "musiałem" jechac ponownie do Możejek zapadła decyzja że w wakacje jeśli uda mi się wyrwać chodź na tydzień "rozbimy" Litwę. Nie ukrywam, że do wypraw staram się przygotować zawsze najlepiej jak potrafię. Przewodniki, internet, każde możliwe źródło jest przeze mnie wręcz lustrowane i analizowane. Jak z pewnością wiecie informacja o Litwie jeszcze istnieje, ale jeśli chodzi o pozostałe kraje nadbałtyckie to juz tak słodko nie jest. Z moją żona postanowiliśmy odwiedzić 4 stolice w jeden tydzień. Dzień pierwszy. 14.08 Urlop dostałem z dnia na dzień jak to się mówi i korzystając z okazji, że pracuje obecnie w Ostrołęce i rodzinkę miałem przy boku z boxem na dachu wyruszyliśmy w czwartkowy wieczór. Metę I- szego etapu były Troki. Od samego początku noclegi miały byc tylko "na dziko". Oczywiście największym problemem było gdzie. W parku, na łące- nie miałem pojęcia gdzie mozna a gdzie nie. Niby przepisy są jasne, ale.... Tak jak zacząłem, pierwszym etapem był zamek w Trokach i właśnie w tych okolicach planowałem naszą pierwszą noc. Mój najwierniejszy pilot (żona Ania) z mapa w ręce analizowała wszystkie zielone i niebieskie punkty (lasy i jeziora) których w tych okolicach jest ogromna ilość. Należy wspomnieć, że praktycznie od przekroczenia granicy naszymi najwierniejszymi towarzyszami były przepiękne błyski na niebie. Kiedy zaczęły się zbliżać podjelismy decyzję o rozbiciu obozu. Wybór padł na cichy przyfrożny parking. Moich dwóch synów (13 i 5 lat) o 3 nad ranem wiernie mi towarzyszyło przy rozkładaniu namiotu. W temperaturze 26 stopni usnęliśmy. Dzień drugi.15.08 Poranek przywitał Nas ogromnym zdziweniem, ponieważ okazało się że rozbilismy się 20m od pięknego dzikiego jeziora. Rano okazało się również, że na wspomnianym parkingu zainstalowane są proste ławki ze stołem na którym spozylismy poranny posiłek zapijając pyszna kawą. Ciekawostką jest, że pomimo co 15-20min przejeżdżającego patrolu leśnego, nikt nawet do Nas nie podjechał. Same Troki to przeurokliwe małe miasteczko, z pieknym zamkiem wybudowanym na maleńkiej wyspie. Parking płatny na prywatnej posesji 10 Litów za cały dzień. Z Trok wyruszyliśmy do Wilna. Miasto dość łatwe w poruszaniu się, ulice oznakowane. Uważać należy jedynie na sygnalizacje świetlną. Na wielu skrzyżowaniach Litwini mają strzałki kierunkowe do skrętu w lewo i wcale nie współgrają we światłami do jazdy na wprost. Naszym celem w Wilnie oczywiście była Ostra Brama. Przyznam, że od strony zewnętrznej przeszedłbym koło wejścia gdyby nie przewodnik. Starówka Wilna bardzo piękna, widać przepych i bogactwo. Na spacerze spędziliśmy około 4 godzin, gdzie w między czasie dostałem telefon o konieczności powrotu do pracy i stawieniu się w siedzibie firmy we wtorek rano. Zagar zaczął szybciej tykać, bo plan był przeciez prosty: Litwa, Łotwa, Estonia wraz z trzema stolicami. Z Wilna wyruszyliśmy na pólnoc w kierunku geograficznego "Środka Europy". Dotarliśmy tam, popstrykaliśmy zdjęć i wyruszyliśmy dalej w kierunku Góry Krzyży. Ta przyznaję zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Kilkadziesiąt tysiecy krzyży w jednym miejscu, różne wykonanie, rózny materiał, symbole wiary każdej religii, równość, i wiele innych myśli które przychodzą w tym miejscu. Osobiście polecam zwiedzić każdemu. Po godzinie (lub dwóch) spędzonej na Górze Krzyży wyruszamy dalej na północ, mając na celu dotarcie nad wodospady na Łotwie. Robimy w markecie Maxima ostatnie zakupy przed przekroczeniem granicy. Podsumowanie Litwy. piękne drogi, życzliwi ludzie, ceny jak w Polsce. Na Łotwie juz tak kolorowo nie jest. Zrobiwszy na Litwie kilkaset kilometrów po naprawdę równych drogach wjazd na Łotwę przypomina ..... powrót do Polski. Nie ma dziur, ale nierówny asfalt i prędkości podróżowania zdecydowanie mniejsze. Mieliśmy dojechać nad wodospady ale ich nie znaleźliśmy więc pojechaliśmy dalej. Kierunek zachodni, wybrzeże Bałtyku gdzieś koło Windawy. Jadać sobie wzdłuż wybrzeża szukalismy dobrego miejsca na nocleg. ponieważ w nocy nie jest to łatwe to trwało dość długo. Znaleźliśmy. Robiśmy namiot i okazało się że bedziemy spać koło wiatraka- generatora. Przez chwilę uważałem, że muszę byc bardzo zmęczony drogą jeśli go wcześniej nie słyszałem. Chwile póxniej wszystko było juz zrozumiałe. Wiatrak w zależności od kierunku wiatru zmienia połozenie. Przesunięcie w osi o kila dosłownie stopni powodowało, że zapadała kompletna cisza. Idziemy spać z nadzieją, że kierunek wiatru się nie zmieni. Dzień trzeci. 16.08 Poranek przywitał nas lekko zachmurzonym niebem. Jako ciekawostkę powiem, że jadąc z głebi lądu w nocy temperatura wynosiła czasami 12 stopni. Nad morzem w odległości ok. 5 km zaczęła gwałtownie się podnosić, aż osiągneła 17 stopni. Po śniadaniu oczywiście kapiel w morzu. Jakież było nasze zdziwienie że plaża w każdy, kierunku była tylko nasza. Nie było widać zywej duszy. Cieplutkie morze, którego temperatura zaskoczyła każdego z nas nie pozwalało nam odjechać zbyt szybko. Po kilku godzinach spędzonych w morzu wrócilismy za wydmy i kiedy zwuważyliśmy czyste miejsce widać że wykorzystywane przez innych turystów postanowilismy jeszcze trochę tam zabawić ze spozyciem obiadu włącznie. Po obiedzie szybkie pakowanie, sprzątanie i jedziemy do Rygi. Stolica Łotwy według oczywiście mojej subiektywnej oceny jest najciekawsza ze wszystkich stolic trzech państw. O ile Wilno było niestety dość brudne i dopieszczona byla tylko starówka, to w Rydze wszechobecny "klar". Wspaniałe deptaki, fontanny. Generalnie Spacer po Rydze to ogromna przyjemność, a do tego bezpłatne parkingi. Ponieważ zaczęło padać, uznaliśmy że najwyższy czas rozpocząć podróż dalej na północ w kierunku Tallina. Ustalilismy że następny nocleg nie więcej niż 50km od stolicy Estonii. Ponieważ Estonia to chyba jeden wielki las, przypuszczam że nie będzie dla nikogo zaskoczeniem jeśli powiem że nocleg wyznaczyliśmy około 1km od głównej drogi "via baltica" na pięknej polanie otoczonej z 4 stron lasem. Rozpalilismy grilla, kolacja, napitek na poprawę morale i do spania. Pomimo, że to juz połowa sierpnia, ciemno sie robi około 23:30, natomiast słońce wstaje juz o 4 rano. Dzień czwarty i piąty 17/18.08 Jak codzień śniadanie, kawa, pakowanie, sprzątanie i w drogę. Tallinn jest celem. Dziwne miasto. Ciężko określic do jakiego innego podobne. Ciekawe baszty, piękna cerkiew, wręcz tak piękna że aż nieprawdziwa. Waluta EURO gdzie nauczeni doświadczeniem z innych krajów obawialiśmy się proste przeliczenia: cos co kupuję za 1zł w Polsce w Estonii będzie rónież kosztowało 1 .... ale EURO. Nic z tego. Poza parkingami za 7 EURO za godzinę (są też tańsze) to pozostałe produkty jak lody itp. w cenach nie przyprawiających o zawrót głowy. Po kilku godzinach jedziemy na zachód. Stara baza wojskowa w miejscowości Paldiski + kąpiel w morzu (oby ciepłym) powinno nam pozwolić na odzyskanie sił na powrót. Po przybyciu na najbardziej wysunięty punkt Estonii (tak nam sie przynajmniej wydawało) okazuje się że zamiast jakiegoś zejścia na plażę mamy piekne urwisko. Szukamy innego miejsca i w cichej zatoce na zachodnim krańcu Paldisek odnajdujemy bardzo czystą kamienistą plażę z nieprawdopodobnie ciepłym morzem. Trochę leniuchujemy i niestety czas wracać. Planowany postój Ostołęka, szybkie spanie i jazda do Krakowa. W normalnych warunkach te prawie 860km byłoby jak najbardziej realne. Pomimo przestrzegania ograniczeń prędkości jedzie się nadzwyczaj równo. Średnia prędkość jaka pokazuje mi komputer to 82km/h. Niestety pogoda, która do tej pory była dla Nas nadzwyczaj łaskawa sie psuje. Deszcze, boczny wiatr dość szybko wyczerpał moje siły i podejmuje decyzję po 560km że czas odsapnąć. Wybieramy parking na stacji benzynowej. Bez namiotu, spimy w aucie. Po 3 godzinach mojego snu ruszamy dalej. Do Ostrołeki dojeżdżamy o 6 rano. Kąpiel w wannie, łózka były juz rozłożone profilaktycznie, znów idziemy spać. Około 12 w południe budzimy się, obiad, kawa i jedziemy dalej. Teraz juz blisko bo przecież 420km droga którą znam na pamięć. Patrzę na licznik i sam w to nie wierzę: 3124km. (mapa pokazuje 2994km) Podsumowanie. Kraje jak najbardziej warte obejrzenia. Ludzie uczynni, zyczliwi, przyjaźnie nastawieni do Polaków. Ceny jak w Polsce. Spanie "na dziko" jak najbardziej. Nie mielismy żadnej kontroli, nikt nie przeszkadzał, nie dokuczał. Morze Bałtyckie piekne. Plaże na Łotwie bezludne. Polecam wszystkim. Nie chciałem zasypywać tego tematu fotkami ponieważ pewnie nie wszyscy mają ochotę je oglądać. Pragnąłem jedynie pokazać oczami zwykłego człowieka że mozna, da się, jest bezpiecznie. Pozdrawiam, W. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
witus Opublikowano 4 Września 2013 Udostępnij Opublikowano 4 Września 2013 Jakieś opłaty drogowe, zielone karty, paszporty ? Wrzuć więcej zdjęć, koniecznie ! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
stef Opublikowano 4 Września 2013 Udostępnij Opublikowano 4 Września 2013 witus - nie ma opłat drogowych. Nawet autostrada na Litwie jest za free. Kraje należą do strefy układu z Schengen i dzięki temu nie musimy mieć paszportów. wikked - poprosimy fotki !! Mieliście fajna wyprawę i widzę że tak samo jak Nam rok temu tak samo i Wam spodobała się Łotwa. Ja będąc w okolicach Rygi zajechaliśmy jeszcze do Parku Narodowego Gauja i polecam !! i szykujemy się by wrócić tam za rok - jak nasza córeczka podrośnie Nasz wyprawa - http://mojuaz.com/mid1.php?id=64&czytaj=1 i fotki: A marzenia mam takie: pontonem spłynąć Gaują w obrębie Parku Narodowego i rowerem objechać wyspę Hiuumaa Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
wikked Opublikowano 4 Września 2013 Autor Udostępnij Opublikowano 4 Września 2013 Witam ponownie, nikt w mojej ekipie nie jest zawodowym fotografem, wręcz bym powiedział że nawet nie amatorem, za co z góry przepraszam. Pierwsze zdjęcie na wspomnianym wcześniej parkingu gdzieś w okolicach miejscowości Troki pomost nad jeziorkiem gdzie mieliśmy pierwszy obóz widok z wyspy w Trokach na pałac Tyszkiewiczów (nie tych od Beaty Tyszkiewicz ) typowe domy Karaimskie gdzie trzy okna do drogi ponoć oznaczają że jedno jest dla księcia Witolda, Drugie dla Boga, trzecie dla właściciela domu ulica Karaimska 29 gdzie wg przewodnika Bezdroża dają pyszne jedzonko kuchni karaimskiej serwowane przez kelnerki ubrane w stroje karaimskie. Zgadza się wszystko poza ubiorem. Kibiny- ciasto drożdżowe (chyba) zawinięte i zagniecione z przeróżnym nadzieniem miesno- kapusto- jakimś. Palce lizać. dzieciaki uważają że na razie wszystko jest OK. Ostra Brama o której wspominałem że od strony zewnętrznej nie robi specjalnego wrażenia ale po przejściu w kierunku starego miasta to juz inna bajka Idąc dalej wąską ulicą zbliżamy się do rynku Poniżej już Łotwa i poranek pod wiatrakiem Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.