Skocz do zawartości

Koczownicy z Helu.


adamkwiatek

Rekomendowane odpowiedzi

„Koczownicy” – to nasi młodsi bracia w carawaningowej wierze.

Zjawisko obserwuję od jakiś piętnastu lat, na szeroko pojętym „Helu”, a nawet sam bywałem „koczownikiem”.

Stoi sobie samochód osobowy, niby nic nadzwyczajnego, ale  rano wypełzają z niego cztery ! dorosłe osoby i dziecko !

Wymięte towarzystwo wieje na plażę, by się wreszcie wygodniej ułożyć i trochę przespać.

Taki rytuał powtarza się przez kilka dni.

Co się dzieje, jak leje i wieje – wolę nie wiedzieć.

To bardzo sympatyczna społeczność, a dzięki staraniom okupacyjnego rządu, ten sport stać się może jedynym sposobem urlopowania resztek, co bogatszych tubylców, posiadających jeszcze samochód.

W tym roku w lipcu, spotkał mnie straszny zawód, bo jak zwykle przybyłem na Hel z krótką roboczą wizytą.

Władysławowo to moja „baza” ale tym razem UFO nie miało gdzie wylądować, bo zabudowano lub zamknięto w inny sposób znane mi tamtejsze lądowiska.

Nie wypali nawet plan „B” z zasyfiałym parkingiem pod portem, bo okazał się „płatnym” i o 23.00 wyleciał cieć z budy, z zamiarem kasowania intruza na pustym parkingu.

To chyba jakiś pakt tych łowiących flądry, z tymi od lepienia oscypków, bo w Zakopanem też nim zdążysz się zatrzymać – już leci lub jedzie rowerem za Tobą gazda z biletem parkingowym, hej !

We Władysławowie , czyli „Władku”, jak gadają tubylcy przez CB radio, spotkałem kampera w krzakach i spalinach, koło toru gokartowego i koczowników w osobówkach i lekkich ciężarówkach .

Wszyscy stali w fatalnych miejscach i wyglądali na zupełnie nieprzygotowanych na taki sport.

Zaryzykowałem więc i pojechałem w kierunku Helu, choć ciemno było, jak u polskojęzycznego rzecznika drogowców w pupie.

Na znanym mi już wcześniej miejscu, trafiłem na kilka samochodów osobowych i terenówkę.

Towarzystwo stało w ciemnościach ale przy pojazdach widziałem małe ogniska i palniki gazowe, bo coś jeść przecie trzeba.

Spytałem układających się do spania w terenówce, czy można tu koczować za friko i czy nie wywalają z tego parkingu ?

Okazało się, że pazerni górale z Helu, zapomnieli, o strzyżeniu owieczek na tymże parkingu i nie ma tam budy z cieciem i biletami – istny „cud nad Zatoką Fucką” !

Podczas następnych dni, poznałem koczowników z Czech, kaperujących w Renault kombi, Niemców w samochodzie pożarniczym VW transporter, Niemców w starej budce zaprzęgniętej do Skody, polską rodzinę w Transicie udającym kampera, a nawet lawetę ciągnącą przyczepę, zamiast wziąć ją na plecy.

Słowem sami swoi i atmosfera pełna światowej kultury : nikt nie darł ryja, ani nie śmiecił, wzajemne ukłony i przyjazne gesty – taki byłby świat bez „finansów” i polityki oraz tych zapoconych dupków, co w niej robią.

Woda w Bałtyku miała tam 21 – 23 st. C, co było sporym zaskoczeniem, bo po paru dniach w znajomym jeziorze miała tylko 21 st. C !

Zauważyłem, że kocioł się robił tylko w weekendy, co widać na zdjęciach.

Nie chciało mi się kombinować więc dymałem spory kawał po dorsza, flaszki i wodę, na moim zardzewiałym składaku.

Niestety nadszedł dzień wyjazdu, obok samochodu stali owi Czesi więc opuściłem szybę, by im pomachać jadąc ale byli szybsi – mam w oczach ich zabawę w piachu na plaży – cieszyli się jak dzieci.

Po drodze mijałem zakitowane campingi z budami na odległość otwartych drzwi, psy wśród namiotów, stoliczki, radyjka, suszące się szmaty, ryki – kwiki tłumu – cześć ich pamięci !

Rzeczywiście było gęsto, w przeciwieństwie do ośrodka wczasowego i campingu nad „moim” jeziorem.

Zwykle plaża była zapełniona, domki wynajęte, a na campingach namiotowcy i carawaningowcy .

Szczęśliwie tym razem rząd udowodnił, że ekologia jest priorytetem i załatwił naród tak, że cisza, spokój, pajęczyny w oknach ośrodka – o Take Polske z Bolkiem walczyłem !

 

 

post-3287-0-92377300-1375864379_thumb.jpg

post-3287-0-98680200-1375864408_thumb.jpg

post-3287-0-71590900-1375864452_thumb.jpg

post-3287-0-02882500-1375864545_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 81
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowane grafiki

Fajna relacja. Brakuje nad naszym morzem takich miejsc !

 

W Borach Tucholskich powstało wiele fajnie przygotowanych miejsc do leśnego wypoczynku. Ciekawe czy leśniczy ma prawo tam kasować za stanie. Kusi mnie takie jeżdżenie po Borach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

„W tym roku w lipcu, spotkał mnie straszny zawód, bo jak zwykle przybyłem na Hel z krótką roboczą wizytą.

 

Hej,

 

Widziałem Twoją cepkę, jak któregoś ranka gnałem z Władka do Jastarni. Żonce się strasznie podobała, ale nie było czasu zajechać i oglądnąć z bliska, bo na prom się spieszyliśmy.

Fana budka, w realu wygląda jak prawdziwe ufo :).

Przy okazji, co Ty masz tam na dachu poza anteną satelitarną?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witus, ja jakoś przemykam przez Bory T. i nigdy nie widzę fajnych miejsc.

Prawdopodobnie też powinienem „pojeździć” po tamtejszych krzakach i pewnie bym coś znalazł.

Jeżeli leśniczy w Borach zadali sobie trud przygotowania miejsc do biwakowania, to jest nadzieja, że stanie się to jakimś ogólnym trendem.

Generalnie nigdzie nie ma odpowiedniej ilości zatoczek, leśnych parkingów, czy biwaków nawet na dziko, bez jakiejkolwiek infrastruktury.

Dzikiemu karawaningowi potrzebna jest do szczęścia jedynie przestrzeń – to chyba niewielka inwestycja, możliwa do wykonania w każdym lesie.

Co do kasowania za biwakowanie, to nie wiem ale warto sprawdzić.

Parę lat temu napisałem podziękowanie dla leśników w Bieszczadach za zrobienie miejsca do biwakowania ale nie wysłałem go, tylko przy okazji zawiozłem osobiście.

Obawiałem się, czy moje pochwały nie zszkodzą Nadleśniczemu, zamiast spowodować nagrodę więc w zależności od sytuacji albo pochwalił się, że dostrzeżono jego inicjatywę lub wyrzucił pismo do kosza.

Pozdrawiam również Leśników z Borów T.

 

Hej Zepal !

Na dachu, poza patelnią mam taczkę udającą szyberdach, panel słoneczny z regulacja kąta nachylenia, antenę CB radio , obrotowy komin ogrzewania, dwa kominki wywietrzników, wyjście komina lodówki. Pod tym dachem i warstwą styropianu, znajduje się dach oryginalny i dzięki temu mniej się nagrzewam.

Pozdrawiam !

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 7 miesięcy temu...

W Borach Tucholskich powstało wiele fajnie przygotowanych miejsc do leśnego wypoczynku. Ciekawe czy leśniczy ma prawo tam kasować za stanie. Kusi mnie takie jeżdżenie po Borach.

O jakim rejonie piszesz ?  Mógłbyś podrzucić jakieś szersze info, bardzo lubię Bory byłbym mocno zainteresowany.

 

Praktycznie corocznie bywam w rejonie jez. Wdzydzkich (Gołuń, Wdzydze, Szenajda, Olpuch) praktycznie nie widziałem tam wydzielonych miejsc do biwakowania (wyłączywszy leśne pola namiotowe ale one nie są w gestii leśnictwa), parkingi na dłuższy postój też szału nie ma, 1 na drodze Olpuch-Wdzydze (mały przy samej drodze), 1 na drodze Wdzydze Kisz -Grzybowo (trochę większy i ciut bardziej odsunięty od drogi), w lesie choć trochę tam jeździłem nie spotkałem oznakowanych leśnych parkingów choć sporo tam dróg dopuszczonych do ruchu pojazdów. 

 

Kościerskie nadleśnictwo bardzo rzadko wydaje pozwolenia na biwakowanie (dla osób "z ulicy" są one praktycznie nieosiągalne),  takie pozwolenia są tu ważne jedynie na 1 rok kalendarzowy, pozwolenia są wydawane dwojakie - na wjazd i parkowanie oraz na biwakowanie.  Jest to w sumie uzasadnione - często występuje tu wysoki stopień zagrożenia pożarowego, nawet jak goście chcieli sobie ognicho na kempingu w wydzielonym miejscu zrobić to musieliśmy to zgłaszać na wieżę obserwacyjną i przygotować środki gaśnicze no cóż nie dziwota był II a później III st. zagrożenia pożarowego.

Biwakowanie bez pozwolenia w kościerskim (i gdzie indziej też) podpada  pod ustawę o lasach państwowych, parkowanie również. 

art. 29 pkt. 2 - parkowanie (z wyłączeniem miejsc wyznaczonych),   art. 30 pkt 10 - biwakowanie, działania leśnictwa jednak nie są tu typowo restrykcyjno-dochodowe, zwykle na pouczeniu i wytłumaczeniu zagrożeń się kończy, rzadko kiedy mandat i to zwykle mały, no chyba że "koczownik" jest arogancki czy bardzo uparty.

 

Podobne zagrożenie pożarowe też jest na Helu, nie wiem czemu tam pobłażają "koczownikom" może służby leniwsze i może dlatego że koczują z reguły nie całkiem w lesie chociaż  wydaje mi się jednak że na przestrzeni lat ilość helskich koczowników maleje.

 

Brak wydzielonych miejsc stanowi większe zagrożenie bo "koczownicy" i tak się pojawią a na wydzielonym terenie np. łatwiej zabezpieczyć bezpieczeństwo p.poż. (nie chodzi  mi o miejsce, które Adam pokazuje tylko głębsze w lesie).

Ktoś kto nie miał do czynienia z bliska z pożarem lasu (nikomu tego nie życzę) nie zdaje sobie sprawy jaki to żywioł więc  ludzie często bagatelizują zagrożenia, a przy już przy II a gorzej III st zagrożenia naprawdę wystarczy bardzo niewiele, byle kocherek, niedopałek,  o ognisku już nie mówiąc - prawdę mówią leśnicy las rośnie powoli ale płonie tak szybko że nie zawsze idzie uciec.

Edytowane przez smok_wawelski (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O jakim rejonie piszesz ? Mógłbyś podrzucić jakieś szersze info, bardzo lubię Bory byłbym mocno zainteresowany.

 

Praktycznie corocznie bywam w rejonie jez. Wdzydzkich (Gołuń, Wdzydze, Szenajda, Olpuch) praktycznie nie widziałem tam wydzielonych miejsc do biwakowania (wyłączywszy leśne pola namiotowe ale one nie są w gestii leśnictwa), parkingi na dłuższy postój też szału nie ma, 1 na drodze Olpuch-Wdzydze (mały przy samej drodze), 1 na drodze Wdzydze Kisz -Grzybowo (trochę większy i ciut bardziej odsunięty od drogi), w lesie choć trochę tam jeździłem nie spotkałem oznakowanych leśnych parkingów choć sporo tam dróg dopuszczonych do ruchu pojazdów.

 

Kościerskie nadleśnictwo bardzo rzadko wydaje pozwolenia na biwakowanie (dla osób "z ulicy" są one praktycznie nieosiągalne), takie pozwolenia są tu ważne jedynie na 1 rok kalendarzowy, pozwolenia są wydawane dwojakie - na wjazd i parkowanie oraz na biwakowanie. Jest to w sumie uzasadnione - często występuje tu wysoki stopień zagrożenia pożarowego, nawet jak goście chcieli sobie ognicho na kempingu w wydzielonym miejscu zrobić to musieliśmy to zgłaszać na wieżę obserwacyjną i przygotować środki gaśnicze no cóż nie dziwota był II a później III st. zagrożenia pożarowego.

Biwakowanie bez pozwolenia w kościerskim (i gdzie indziej też) podpada pod ustawę o lasach państwowych, parkowanie również.

art. 29 pkt. 2 - parkowanie (z wyłączeniem miejsc wyznaczonych), art. 30 pkt 10 - biwakowanie, działania leśnictwa jednak nie są tu typowo restrykcyjno-dochodowe, zwykle na pouczeniu i wytłumaczeniu zagrożeń się kończy, rzadko kiedy mandat i to zwykle mały, no chyba że "koczownik" jest arogancki czy bardzo uparty.

 

Podobne zagrożenie pożarowe też jest na Helu, nie wiem czemu tam pobłażają "koczownikom" może służby leniwsze i może dlatego że koczują z reguły nie całkiem w lesie chociaż wydaje mi się jednak że na przestrzeni lat ilość helskich koczowników maleje.

 

Brak wydzielonych miejsc stanowi większe zagrożenie bo "koczownicy" i tak się pojawią a na wydzielonym terenie np. łatwiej zabezpieczyć bezpieczeństwo p.poż. (nie chodzi mi o miejsce, które Adam pokazuje tylko głębsze w lesie).

Ktoś kto nie miał do czynienia z bliska z pożarem lasu (nikomu tego nie życzę) nie zdaje sobie sprawy jaki to żywioł więc ludzie często bagatelizują zagrożenia, a przy już przy II a gorzej III st zagrożenia naprawdę wystarczy bardzo niewiele, byle kocherek, niedopałek, o ognisku już nie mówiąc - prawdę mówią leśnicy las rośnie powoli ale płonie tak szybko że nie zawsze idzie uciec.

Źle się wyraziłem, miałem na myśli te parkingi leśne przygotowane do odpoczynku przez kierowców. Dla mnie one są miejscem na potencjalny nocleg (czyli praktycznie bez odpinania samochodu). Poniżej fotka parkingu leśnego, takiego przy drodze. Jężeli chciałbym zaplanować sobie objazdówkę po Borach korzystałbym z takich bezpłatnych miejsc, a śmigał po okolicy na rowerach zwiedzając. Lokalizacja to droga Męcikał Struga/Czernica.

hyda5yby.jpg

 

 

Typowy biwak, w którym bywam to miejsce nr004 na mapie punktów na dziko http://karawanignowiec.eu/index.php?topic=922.0 czyli miejsce w lesie, nad jesiorem, z przygotowanym miejscem na ognisko, toaletą typu toyka. Kolejne miejsce jest przy zaporze w Mylofie (tam nie stałem, tam jeżdżę po pstrągi).

Edytowane przez witus (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fajna relacja. Brakuje nad naszym morzem takich miejsc !

 

W Borach Tucholskich powstało wiele fajnie przygotowanych miejsc do leśnego wypoczynku. Ciekawe czy leśniczy ma prawo tam kasować za stanie. Kusi mnie takie jeżdżenie po Borach.

Pomykamy corocznie trasą z Koszalina  czy Kolobrzegu po prostu z nad morza i znajdując się na terenach Borow Tucholskich nie mozemy  znalesc zadnego parkingu  zeby się zatrzymac i wypic kawę  w budce jedzie i jedzie się i same lasy .te dwa czy trzy miejsca to parkingi tak zasyfiałe ze obrzydzenie bierze a jezdzimy roznymi drogami które z naszego regionu prowadzą nad morze ,jest za to masa miejsc gdzie radary są wszechobecne.Miejsce dla koczownikow jest równierz w JAROSŁAWCU stajesz na poboczu pasa startowego  około 50m od morza ale jak lesniczy wstanie lewą nogą to przychodzi i kaze przestawiac sprzęt  o 1m dosłownie o jeden metr(nie wolno rozpinac zestawu) bo mineły 72 godziny i nalezy ruszyc się ze strefy parkowania i wypoczynku po prostu złosliwosc lub przepis który nalezy slepo wykonac a jest to miejsce bezpłatne

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pomykamy corocznie trasą z Koszalina czy Kolobrzegu po prostu z nad morza i znajdując się na terenach Borow Tucholskich nie mozemy znalesc zadnego parkingu zeby się zatrzymac i wypic kawę w budce jedzie i jedzie się i same lasy .te dwa czy trzy miejsca to parkingi tak zasyfiałe ze obrzydzenie bierze a jezdzimy roznymi drogami które z naszego regionu prowadzą nad morze ,jest za to masa miejsc gdzie radary są wszechobecne.Miejsce dla koczownikow jest równierz w JAROSŁAWCU stajesz na poboczu pasa startowego około 50m od morza ale jak lesniczy wstanie lewą nogą to przychodzi i kaze przestawiac sprzęt o 1m dosłownie o jeden metr(nie wolno rozpinac zestawu) bo mineły 72 godziny i nalezy ruszyc się ze strefy parkowania i wypoczynku po prostu złosliwosc lub przepis który nalezy slepo wykonac a jest to miejsce bezpłatne

Za blisko masz :) ja też nie doceniam najbliższej okolicy. Te trasy przelotowe możliwe, że nie są zbyt przyjazne ale kilometr od trasy są takie jak widzisz na moim zdjęciu. Z leśniczyn nie można zadzierać to fakt ;)

Edytowane przez witus (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

.....   Te trasy przelotowe możliwe, że nie są zbyt przyjazne ale kilometr od trasy są takie jak widzisz na moim zdjęciu. Z leśniczyn nie można zadzierać to fakt ;)

Na czaswlas.pl leśnicy też nie bardzo się chwalą tymi miejscami a jadąc przelotową drogą też niespecjalnie badać każdą leśną - moim zdaniem to główna zmora bo nawet jeśli miejsca są czasem trudno je znaleźć, często nie są znakowane przy przelotówkach, czy nawet drogach lokalnych, z drugiej strony może to dobrze bo chroni to przed najazdem koczowników a zwłaszcza tych z podgatunku flacha i umpa umpa.

Miejsce pokazane wygląda sympatycznie, może podrzucisz więcej :) nie chodzi mi o miejsca stałego biwakowania, w kościerskim mogę uzyskać pozwolenie (bom taki śmieszny stwór, trochę krakus, trochę tamtejszy), ale właśnie takie na 1-ną noc bez zrzucenia z haka na objazdówkę po Borach :)

Edytowane przez smok_wawelski (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mam współrzędnych to jest przy zjeździe na biwak zaznaczony na mapie 004 jezioro kosobudno. Tylko nie zjeżdżasz nad jezioro ale zostaniesz przy asfaltówce na takiej posłance ze zdjęcia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz ja nieprecyzyjnie się wyraziłem, nie chodziło mi o to miejsce z foty, chodziło mi o więcej miejsc tak jak piszesz "W Borach Tucholskich powstało wiele fajnie przygotowanych miejsc do leśnego wypoczynku" :) Ew. o źródła gdzie można znaleźć ich lokalizację.

Edytowane przez smok_wawelski (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie znam Borów i nie mam źródła. Podrzucałem córkę w zeszłym roku teściom i zobaczyłem to miejsce. Jak byłem kilka lat temu nie były te miejsca tak ładnie przygotowane więc zakładam, że wszystkie tak wyglądają ;)

Edytowane przez witus (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżdżę co roku regularnie w bory na grzyby,zapuszczam sie w głąb lasu jak najdalej,miejsc do biwakowania jest pełno i to z dojazdami pod samą wodę,leśnicy są przychylni jak się dobrze pogada,problemem może być grill,ciężko mi teraz opisać dokładne współrzędne postaram się coś opisać jak poznajduje na mapie 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Majówka z ością w dolnym odcinku przewodu pokarmowego.
Buk pozostaje w rozterce, bo nie wie, gdzie lać deszczem, jako że wyjeżdżając z budą, nigdy nie wiem, gdzie pojadę - przepraszam w tym miejscu wszystkich poszkodowanych nieprzyjazną aurą, bym ja skwierczeć mógł w słoneczku .
Pierwotnie myślałem, o “ciepłym” południu Polski ale sprawdziwszy długoterminowe prognozy pogody, rzuciłem się do porządkowania budy, tankowania wody i paliwa, tudzież gromadzenia zapasów żarcia .
Doszedłem do wniosku, że jak marznąć, to przynajmniej w rozpoznawalnym miejscu i skręciłem w lewo, czyli “nach Dancig”, żeby przypodobać się  Makreli i Donaldowi, oraz wszystkim co im nieświeża ryba na żołądku leży, stąd ich gadka .
Lało jak cholera, no ale gdzieś na wysokości Elbląga  buk stracił ciśnienie w rurze i przestało kapać - to normalne w tym wieku - wiecie - prostata i te inne sprawy.
Zawsze miałem takie wrażenie, że jadąc nad morze, zbliżam się do nieba i wolnego świata, nawiasem podobnie miałem, jak jechałem do Zakopanego w czasach ciemnej , siermiężnej komuny, zupełnie  jak “Porsche”  Maryli Rodowicz .
No i te zapachy w sumie podobnie skręcające i tęskne  : ryby i sera, w sumie czuć kobitą zarówno na północy, jak i południu - oto wielka tajemnica wiary w łupienie Ceprów na oscypkach i Warszawiaków na flądrach!
Władysławowo przywitało mnie totalną rozpierduchą wokół Biedronki i tamtejszej stacji paliw koncernu , co zalał ropą pół Ameryki, jak mu zwieracze puściły w Zatoce Meksykańskiej.
Dalej też syf, kiła i mogiła w postaci przebudowy synchronicznej zarówno drogi, jak i kolei na Hel - totalne zatwardzenie, że ino czopki z cudowną zawartością ,cokolwiek pomóc mogą .
Tymczasem wyjeżdżając spod Biedronki we Władku - co odzwierciedla mój ekskluzywny status społeczny wypasionego karawaningowca - zauważyłem kolumnę wypasionych przyczep wielkości zajebistej, w tym jedna na dwóch rozpasanych osiach.
Ciągnikiem tego marzenia była Toyota Hillux, świecąca się, jak psu jaja ale za to na NISKOPROFILOWYCH OPONACH i alufelgen nieprzeciętnego rozmiaru !!!!!
Poczułem swoja marność , choć drugą budę ciągnęła tylko jakaś Skodzina.
Nawiasem budy były tak szerokie, że żaden z “ciągników” nie miał nakładek na lusterka, bo to i tak mijałoby się z sensem.
Jechałem więc z podwiniętym ogonem za tymi wypasionymi: Skodą i nisko profilowymi oponami-  bogaczami, co ich stać było na kemping/ pierdolnik za Chałupami.
Zakotwiczyłem skromnie przed Kuźnicami w towarzystwie kampera stojącego w mokrej ,  aromatycznej plamie  wydalanej szarej wody/ sików i paru osobówek, bez plam, no może tylko oleju .
Nie , żebym coś miał przeciwko kamperowi nawożącemu ubogą piaszczystą glebę, by różyczki i wierzby mogły szybciej wznieść się ku niebu - tak tylko wspominam, jakby jaki kamperowiec coś tu szczeknął na przyczepowca, że ten świnia.
Pogoda była jak na zdjęciach, przy czym wyjście na stronę morza było możliwe tylko w kapturze - niech nikogo nie zwodzą sielskie widoki z otwartych drzwi UFO.
Niestety zauważyłem chyba nowy krzyż przy przejściu przez tory na plażę - nie wiem czy to pociąg, czy samochód był tego przyczyną, tak, czy siak tatusiowie z rowerkami na dachach ich bolidów zadawali szyku, dając czadu.
Sprawdziłem, czy Jastrzębia Góra już cała spadła do morza - niestety jedni spadają, a inni się budują, podobnie  jak w Karwi , co zaczyna udawać miasto.
Zawsze zastanawia mnie kalkulacja : jak może się zwrócić wypasiony pensjonat, co ma obłożenie raz w roku na przełomie lipca i sierpnia ?
Pewnie czegoś nie ogarniam - pewnie mam  nisko profilowe opony mózgowe ale bez alufelgen ?
Doliczmy straty tego krwiopijcy, jak mu nasz słodki dzidziuś paluszki w czekoladzie odbije na ścianie, a nasz niezawodny, bo sprowadzony w przypadkowych kawałkach bolid na gaz - zostawi jezioro oleju na nówka sztuka kostce Bauma na parkingplatzu ?
A jednak cuzamen do kupy ales srales und salto morales je git - jo , jo !
Zawiodły mnie niestety dorsze z  portowego sklepu we Władysławowie - te wędzone były jakieś suche, choć może to kwestia pory roku ?
Nawet sraczkę miałem po nich inną niż latem ubiegłego roku.
Nawiasem taka cumbajszpil pobliska Szwajcaria Kaszubska, cierpiąca na permanentne rozwolnienie po leszczach i płotkach - też kwitnie- jo, jo !
Udało mi się tam dojechać, jak nadłożyłem już 60 km i przestałem wierzyć co pitoli moja europejska nawigacja GoClever .
Łatwo się tam zgubić, bo Kaszubom starczyło na dwujęzyczne tablice miejscowości ale zbrakło już na te drogowe z informacją dokąd prowadzi ta ścieżka.
Nawalone wszędzie przyczep i stacjonarnych, domków holenderskich, betonują brzegi jezior, stawiają pensjonaty, grodzą płotami i napisami “ Teren prywatny !”
Radzę jechać na Kaszuby, nim wprowadzą wizy i wytną se eksterytorialny korytarz do samiuśkiego Berlina, co by bliżej było Makreli w rodzinne strony nach Dancig ?
Tablice dwujęzyczne już są , na szczęście dla garstki Polaków - klimat chusteczkowy i odbytu nie urywa, bo z piątku na sobotę było tam minus 2 st. C., słowem jakiś czas jeszcze możemy tam bywać, nim się klimat nie ociepli - jo, jo - tak ONE tu gadają !
Tymczasem, dopraszam się łaski Pana Płemieła , bym se mógł wyrzezać eksterytorialny korytarz na moją działkę w państwie Kaszewów , czy jak ich tam zwą, bo kruca fuks podatki płacę za tę glebę !
Przy okazji dopraszam się Płemieła, by somsiad - Kaszew rybami defekujący działki mi nie anektował zwożonym sianem i maszyn rolniczych na niej nie parkował, bom owczarek półniemiecki , a i napletkowi jeszcze się nie przyjrzałem, czy takowy posiadam więc sprawa może być rozwojowa, a nawet ogólnoświatowa , no !
Rozwaliła mnie tam transmisja straszliwego szajsu z warszawskiego koncertu z okazji X rocznicy wcielenia do Unii.
Występowała Ola Szwed jako Abba , Feel jako Scorpions, Kaja jako lewy do prawego, a nawet Edzia Górniak i trzeba przypomnieć, że te ostatnie jakoś tam zabrzmiały w cieniu Kupichy, co mnie zaskoczył Wind of changes Scorpions.
Dumałem długo co za masarz/paszteciarz przygotował narodowi tę kaszanę, na której zabrakło artystów mających niejaki udział w procesie doszlusowania Polski do Europy.
Zabrakło Muńka Staszczyka, Kazika, Perfect, Lady Pank,  choć była żałosna Maryla Porsche Rodowicz.
Myślę, że gdyby nie Bachleda Curuś Karpiel Bułecka Zakalec z Zakopower, to byłoby kompletne dno , a tak było straszno ale i śmieszno.
Wzruszyłem się na koniec tej tragedii, jak wpuścili na scenę jakiegoś wyblakłego gościa z flagą ukraińską , bo pewnie Putin to oglądał i dostał czkawki ze złości, jak to my mu gramy na nosie prężąc klatę wraz z Radkiem po żonie Applebaum Sikorskim i Rabinem Nowego Jorku.

Wszystko to oglądnąłem na nówka sztuka telewizorze z marketu i nawet prądu mi solar tyle narobił, że agregatu prądotwórczego odpalać nie musiałem.
Zamiast do Europy, to kierowcy bolidów z okolicznych wsi i miasteczek, doszlusowali do Warszawki, doprowadzając mnie do sraczki przed ścinanymi przez tych palantów zakrętami z podwójną ciągłą.
Jest tam nieco urokliwych pagórków z takimi widać rajdowymi odcinkami i drzewami ozdobionymi krzyżami.
Po owych atrakcjach w pasie nadmorskim wróciłem z ulgą oddać stolec do stolicy, a po drodze podziwiałem nowe uprawy wiatraków, co prąd z powietrza mielą , by Europejczykom od X lat żyło się lepiej, choć już raczej nie we własnym, boć przecie europejskim kraju jo, jo ?






 

post-3287-0-27516200-1399324098_thumb.jpg

post-3287-0-12502100-1399324158_thumb.jpg

post-3287-0-10007900-1399324190_thumb.jpg

post-3287-0-82327600-1399324218_thumb.jpg

post-3287-0-02774200-1399324269_thumb.jpg

post-3287-0-92240000-1399324316_thumb.jpg

post-3287-0-83987100-1399324380_thumb.jpg

post-3287-0-31899900-1399324461_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i jak widać wszystko do doopy z niewielką domieszką optymistycznej Gieroy a'la Hidtl, o ile wiadro tego przez weekend można nazwać domieszką.

Trzeba żyć z tym dalej, rzekłbym "cierp ciało coś chciało".

Wpuściliśmy obcą gangrenę w kraj bośmy nie udolni byli, niektórzy tylko przewidzieli tego skutki ale za mało ryja darli by ostrzeganie dotarło.*

.

* Adam, uczę się pisać po Twojemu ale cuś słabo mi to wychodzi :)

Wolę czytać. Pisz!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
  • Witamy

    Witamy na największym polskim forum karawaningowym. Zaloguj się by wziąć udział w dyskusji.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.