Skocz do zawartości

Organizuję niewielki rodzinny kemping w Helu.


Helskiewakacje

Rekomendowane odpowiedzi

Powiedz mu żeby nie grał

IMG_20180915_202651.thumb.jpg.e9c0cfac288b1392e6e0519a52ff36bf.jpg

W Przybrodzinie powiedział mi że znalazł orlika tu blisko kempingu, ja nie wnikałem.

Poszedłem z nim któryś raz pograć i się wygialem.

On grał u jakiś ludzi na prywatnej działce przed domem.

 

Mi tam dzieci nie przeszkadzają, nawet cieszę się jak grają i psocą a nie siedzą muły przed telefonem/tabletem.

@kalapan to co tam się w końcu działo

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 399
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

2 godziny temu, Majk napisał:

Dzieciaki grały w piłkę (choć nie tylko moje) nie zaprzeczam.Brama była bramką - to jest fakt. Reszta to już koloryzacja niestety ze strony Pana Kalapan. 

Super, że chociaż  sprawa bramy jest faktem, a nie koloryzacją , bo trudno by było w ogóle odnieść się co całej sytuacji. I właśnie ta brama była całym złem podczas naszego pobytu na kempingu. I  to opisałem parę postów powyżej. Ja rozumiem dzieci, sam je również wychowywałem, więc raczej nie jestem człowiekiem  oderwanym od rzeczywistości.

 

2 godziny temu, Majk napisał:

Pisanie że piłka co chwilę lądowała na przyczepie, to na głowie, to na coli, to na piwie, to na słupku z prądem - to w sumie co jedno kopnięcie w piłkę. Nawet raz nie widziałem żeby Pan osobiście dostał piłką. Widziałem jak wyciągali spod Pana przyczepy - to fakt.

Co chwilę to piłka lądowała na bramie, a to było najgorsze.Drżenie dej przeklętej bramy po każdym uderzeniu piłką było nie do zniesienia. Oczywiście piłka nie raz lądowała tak pod przyczepą, jak i na przyczepie, ale wiele razy również na naszym stoliku, lub pod nim. Jasna sprawa, że parę razy oberwałem piłką, ale częściej obrywał nasz stolik. Nie liczyłem razów, bo aż tak zdesperowany nie byłem, ale tak cola jak i piwo jednak się wylało.Ale to drobnostka. Co mnie bardziej ciekawi to stwierdzenie, że :

"...Nawet raz nie widziałem żeby Pan osobiście dostał piłką..."   -  Czyli rozumiem, że przez cały czas z zimną krwią przyglądał się Pan temu jak dzieciaki waliły piłką w bramę, aż ziemia się trzęsła i nie wpadł na to, że jednak komuś to może przeszkadzać.Tym bardziej , że od  samowolnego " boiska piłkarskiego" inni  klienci kempingu nie byli oddaleni nawet o metr. Napiszę tylko tyle - trzeba mieć cholernie bujną fantazję, żeby liczyć " nielądowania" piłki na mojej głowie, a nie domyśleć się, że kurcze obok siedzą starsi ludzie i pewnie taki raban może im przeszkadzać, o kurzu nie wspomnę. I żeby nie być gołosłownym wkleję zdjęcie ile to rzeczywiście byliśmy oddaleni od tej przeklętej bramy i gdzie gra się odbywała :

 

IMG_20180727_202955.thumb.jpg.5aec5a67a19a40278b7cbaf83076e95a.jpg

 

Ludzie - trzeba mieć choć odrobinę wyobraźni lub trzeźwego osądu rzeczywistości!  Jako właścicielowi przyczepy, do tego forumowiczowi chyba nie trzeba tłumaczyć, że jedno  nieudane kopnięcie i  z mojej bocznej szyby zostają strzępy. Ile to kosztuje raczej nie trzeba tłumaczyć. I na to patrzą z 2 metrów rodzice dzieci i nawet nie pomyślą o tym, że jednym durnym kopnięciem piłki można komuś spieprzyć wakacje, bo będzie musiał zjechać do domu. Tego byle szklarz nie wstawi. Nie pomyślał Pan o tym? A szkoda...

i co ja mam dalej pisać, co dalej ubarwiać lub nie...

3 godziny temu, Majk napisał:

Miejsca w sumie na polu pamiętam było wtedy dużo , mógł się Pan z tak wyposażoną przyczepą bardzo szybko przestawić w inne miejsce i tam spokojnie rozstawić daszek, ale chyba chciał Pan postwić na swoim i tyle. 

A to , to już jest gwóźdź  programu - to ja się miałem przestawiać z przyczepą na słońce, bo innego miejsca w cieniu nie było, a Panu się dupy nie chciało ruszyć z dzieciakami na plac zabaw / który był za płotem/, żeby sobie bez problemu grały w piłę nawet do nocy i tam się zmęczyły. Wtedy wszyscy by mieli spokój. Proszę pamiętać o tym, że to nie ja byłem z dziećmi na kempingu i to nie ja  musiałem wybierać sobie miejsce żeby nie zakłócać spokoju innym, ja takie rzeczy robiłem 35 lat wcześniej. Tylko, że wtedy do wychowania dzieci podchodziło się trochę inaczej. Tyle w temacie....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakoś piłka nie raz lądowała na moim przednim oknie i nic się nie stało.Tak samo było  trzy lata temu kiedy stałem dokładnie w tym samym miejscu. Moje dzieci nie kopały piłki bo były za małe. Miałem za to takie samo towarzystwo grające w piłkę i rabanu nie robiłem a byłem praktycznie miesiąc i nie raz piłka lądowała na moim przedsionku czy przyczepie, dlatego też przyglądałem się jak moje grały. I rzeczywiście jak grały to nic się nie wylało u Pana, ani też nie dostał Pan piłką czy też nie widziałem żeby przyczepa Pana była obijana. Za inne dzieci nie moge odpowiadać i co się działo jak Nas nie było na polu to nie wiem. Ale oczywiście wszystkiemu winni jesteśmy my którzy byliśmy najbliżej Pana. A dupe umiem ruszyć bo dzieci na polu nie siedziały cały czas jak Pan opisuje i nie waliły w bramę od świtu do nocy.  Tak naprawdę to pół kempingu trzebaby wywalić ( tych z dziećmi oczywiście ), żeby nie zakłócać spokoju innym.Co do Słońca to sam Pan wcześniej napisał że nie miał Pan cienia bo daszku nie mógł rozstawić to nie rozumiem o co Panu chodzi. 

Jasne jasne. Najlepiej powiedzieć niedobra młodzież , złe wychowanie, nieodpowiedzialni rodzice itp itd. A Pana dzieci to na sznurku i po linii chodziły tak Pan je wychowywał jak rozumiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Majk napisał:

Co do Słońca to sam Pan wcześniej napisał że nie miał Pan cienia bo daszku nie mógł rozstawić to nie rozumiem o co Panu chodzi. 

Proszę posty czytać uważniej, wydaje mi się, że pisałem trochę inaczej:

Co usłyszałem przez telefon, że miejsce jest w cieniu.Pół dnia było, ale drugą połowę już nie, bo nie mogłem rozłożyć daszka. Jednym słowem dostałem tylko połowę miejsca, które mi obiecano. 

8 minut temu, Majk napisał:

Jasne jasne. Najlepiej powiedzieć niedobra młodzież , złe wychowanie, nieodpowiedzialni rodzice itp itd. A Pana dzieci to na sznurku i po linii chodziły tak Pan je wychowywał jak rozumiem.

Moje dzieci nie musiały chodzić na sznurku, bawiły się tak samo jak inne dzieci.Jednak ja potrafiłem ruszyć tyłek, pójść nad wodę, na plac zabaw, na boisko i nawet z dziećmi wspólnie pograć w piłkę.Ale w życiu nie pozwoliłbym na to - by moje dzieci latały wkoło czyjegoś stolika, czy metr od przyczepy waliły piłą w stalową bramę, tym bardziej gdy obok byli  starsi ludzie. Tak i mnie uczyli rodzice i tak ja uczyłem swoje dzieci. Teraz podobnie podchodzę do wnuków.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

40 minut temu, Commander napisał:

Rany...to kto ma rację?

Majk...ale chyba mnie jeszcze nie było jak Ty tam stałeś...

Było jeszcze parę przyczep jak Pan Kalapan odjechał. Tak mi się wydawało że się widzieliśmy - kierowałem na plażę z psem kolege przy bramie, przyczepa na krakowskich numerach i z markizą dlatego mi się tak skojarzyło. Byliśmy od 20 lipca do 10 sierpnia. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Knaus z pełnym przedsionkiem? W narożniku? Teraz kojarzę! Tak pytałem o odludną plażę...

To stałeś obok mnie i nic nie mówiłeś żeś z K.pl. Moja  buda przecież oklejona. A ja się nie miałem z kim piwa napić i pogawędzić.

Czyli były na placu wszystkie złe dzieci o których mowa. Hmm...no dziwne, bo mnie oprócz disco polo z kampera pod drzewami nic nie przeszkadzało. A przyczepę postawiłem odwrotnie niż kolega Kalapan i dużo bliżej bramy, równo że słupkiem. Może to była recepta... Tyle że my znikaliśmy przed 11 i oprócz powrotu na obiad nie było nas do 21 czasami. Po co jechać taki kawał żeby siedzieć przed przyczepą...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

My nie jesteśmy w stanie tego nie oceniać. Nie byliśmy na miejscu. Ale jak już mogę swoje zdanie dołożyć to zamiast wylewać tu na siebie żale. To należało na miejscu usiąść, napić się browara i pogadać. Dzieci też muszę się wyszaleć, też muszą się wyszumieć. Wspólnie można było bez nerwów coś ustalić. Może znaleźć nowe miejsce dla zabaw dla dzieci. Kempingi są dla wszystkich dla dzieci dla rodziców i dla osób którzy już od dzieci się odzwyczaiły. Ale zawsze należy znaleźć złoty środek. Dziwne jest to, że jednemu dzieci nie przeszkadzały drugiemu przeszkadzały.

W te wakacje dzieci biegały za moją przyczepą bawiły się w ganianego. I to mi nie przeszkadzało. Jedynie co podszedłem Poprosiłem w godzinach między 13:00 a 15:00 Zmieniły miejsce do zabaw, bo mój syn wtedy spał. A resztę dnia spędzaliśmy i tak na plaży. W tych godzinach dzieci bawiły się gdzieś indziej. Jak się grzecznie coś załatwia, rozmawia to da się wszystko załatwić. Pewnie jak bym poszedł z pretensjami, nic bym nie załatwił. Pozdrawiam

 

Wysłane z mojego SM-J530F przy użyciu Tapatalka

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

A ja trochę z innej beczki, też o bramie ale bardziej słowa do organizatora kempingu. Ładnie na zdjęciu które umieścił kalapan widać, że za bramą znajduje się pochyłe drzewo. I bardzo utrudnia one wyjazd dla nieco dłuższych zestawów. Tak się złożyło, że jak opuszczaliśmy kemping to po prawej stronie bramy (patrząc na zdjęcie kalapana) rozłożyły się dwie załogi z przyczepkami, na wprost bramy pod drzewami stał kamper i nie bardzo było się jak nadrzucić żeby w słupek bramy nie przyłożyć. Na szczęście dzięki pomocy 2 załóg udało nam się wyjechać ale gdyby to drzewo zlikwidować to bez problemu można by się było wyciągnąć bez zbędnego stresu. Jeżeli to nie jest możliwe to chociaż poszerzył bym bramę tak, żeby można na prosto wyjeżdżać z terenu..

Natomiast co do naszej opinii nt samego kempingu to bardzo fajne miejsce. Wszystko co dla naszej rodzinki istotne czyli prąd, kibelki, ciepła woda, niedaleko do plaży, plac zabaw zaraz za płotem i względny spokój.   

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, hakamama napisał:

[...]   gdyby to drzewo zlikwidować to bez problemu można by się było wyciągnąć bez zbędnego stresu.

:pad: Ty serio tak myślisz, czy żartujesz. Dlaczego w pierwszej kolejności winne jest drzewo, które rośnie tam być może już kilkadziesiąt lat, a nie wykonawca i projektant bramy :hmm:

 

4 godziny temu, hakamama napisał:

Jeżeli to nie jest możliwe to chociaż poszerzył bym bramę tak, żeby można na prosto wyjeżdżać z terenu.

Od tego należałoby zacząć ;)

IMHO

4 godziny temu, Commander napisał:

Hahaha...owe drzewo dało się i mnie we znaki przy wyjeździe... Wyjeżdżałem na 3 razy.

Jacku, jestem przekonany, że nie drzewo dało Ci się we znaki, tylko źle pomyślana brama lub niedostosowana do obecnej funkcji placu i to miałeś na myśli ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Krzysiu...to jest tak na prawdę dziedziniec szkoły. Ale trawiasty i fajnie zrobiony. Moim zdaniem nic w tej materii nie da się zrobić innego. Drzewo rośnie niemal w świetle bramy i na dodatek jest mocno pochylone na drogę dojazdową. Mając drzewo po prawej  jest szansa zawadzenia górnym narożnikiem. Z lewej zaś masz płot posesji do którego się i tak przytulasz. To bardziej przypomina dojazd na działkę rekreacyjną niż typowy wyjazd z posesji bo droga chociaż krótka biegnie po łuku..

Niestety nie mam zdjęcia...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie byłem tam, więc nie wiem, ale generalnie jestem przeciwnikiem wszelkich wycinek drzew, a już na terenach miejskich szczególnie (w puszczy również), stąd moja reakcja na słowo "wyciąć". :czerwona:  Być może istnieje jakaś inna możliwość, jeśli poszerzenie bramy jest niewykonalne.
Może zmiana wjazdu, przeniesienie go w inne miejsce z innej strony, reorganizacja zajmowanych miejsc w bezpośrednim sąsiedztwie bramy itp. :niewiem:
Zaznaczam, że kwestie finansowe, czyli np. wysokie koszty takich zmian dla osoby zarządzającej tym miejscem, nie są w takich przypadkach żadnym argumentem. Dla mnie pomysły typu "wyciąć drzewo, bo trudniej się wjeżdża", to jakiś horror, tym bardziej, że jest tak, jak napisałeś, czyli jest to dziedziniec szkolny na terenie miasta, który funkcję placu dla biwakowania przyczep pełni zaledwie przez dwa, trzy letnie miesiące w roku. Wycinanie drzewa z tak błahego powodu byłoby niedorzeczne. Przeczytałem, że mimo trudności, udaje się jednak wjeżdżać, więc na dobrą sprawę można z tym żyć. Nie bardzo chce mi się wierzyć, ale jeśli rzeczywiście nie ma tam jakichkolwiek możliwości zmian tego wjazdu, to zamiast tak radykalnych pomysłów, jak wycinka drzewa, może wystarczyłoby trochę przyciąć jakąś gałąź. Nie chcę tego wątku rozwijać, chciałem jedynie wskazać, że powinniśmy zdawać sobie sprawę, zwłaszcza my, karawaningowcy, jak ważne dla nas, naszej planety oraz kolejnych pokoleń są drzewa i jak wiele ich bezmyślnie każdego dnia tracimy.
PS
Z góry przepraszam, jeśli ktokolwiek odebrał mój post inaczej, niż było to moim zamiarem.
Nie chciałem nikogo urazić, a wyłącznie określić własny pogląd na temat wycinania drzew, mając jednocześnie nadzieję, że nie jestem w tym odosobniony.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
  • Witamy

    Witamy na największym polskim forum karawaningowym. Zaloguj się by wziąć udział w dyskusji.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.