Skocz do zawartości

Pęknięcia po zimie


Rekomendowane odpowiedzi

Przemo.D , skoro buda jest na gwarancji to trzeba "walczyć " o swoje bez dwóch zdań.

Wiadomo ,że będzie spychologia i najprościej jest zrobić winnego właściciela .

A odnośnie naprawy przez "fachowców" z Hobby to należałoby znać odpowiedz na pytanie ile Ci fachowcy już "rozpruli" przyczep wymieniając te czy inne elementy. Bo tu naprawa nie jest jakąś błachostką ale poważnym wyzwaniem i należy zrobić to pożądnie i dać na naprawę gwarancję .

Jedno jest pewne ,że wybrałbym naprawę u naszego kolegi z forum Andrzeja ,bo wiem ,że nikt lepiej tego nie naprawi . Ale wiadomo ,że diler to nie ubezpieczalnia od której można wziąść kasę na naprawę i wybrać sobie dowolny warsztat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja myślę tak:

Jeżeli cepka jest na gwarancji, to nie bardzo jest się czym martwić. No chyba, że czepka w swojej gwarancji miała zapisane, że musi stać w domku zadaszona.

Ale tak nie jest bo producent by sobie w piętę strzelił.

Więc tak jakby w czasie gwarancji lub rękojmi mamy prawi po swojej stronie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Nie bardzo jest się czym martwić" ?! Gwarant, co bardzo możliwe, będzie odwracał kota ogonem i powie, że pęknięcia są wynikiem mechanicznej ingerencji albo niewłaściwego zimowania lub jeszcze innych wymyślonych na prędce farmazonów. Niestety najczęściej to klient (użytkownik), musi udowadniać, że nie jest wielbłądem. Oni nie muszą. Zwyczajowo klient jest dobry i potrzebny zanim kupi, ale już jak kupi to jest złem koniecznym. Takie są realia. Jak im udowodnić, że nie mamy z takim rodzajem uszkodzenia związku? Może to nie być wcale łatwe zadanie.

 

Czołem. Marek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

podłoga w bakiście jest plastiko-podobna i w zasadzie te pęknięcia nie maja wpływu na szczelność budy.

Czy nie jest tak że przez pęknięcie w plastiku woda może dostać się pod listwę aluminiową, a tam już po wkręcie w szkielet przyczepy? Wydaje mi się że pęknięcie by nie miało wpływu na szczelność gdyby plastik nie był zawinięty pod listwy aluminiowe... No chyba że pod listwami mamy uszczelniacz między przednią ścianą blaszaną i położonym na niej plastikiem hmm.gif.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Nie bardzo jest się czym martwić" ?! Gwarant, co bardzo możliwe, będzie odwracał kota ogonem i powie, że pęknięcia są wynikiem mechanicznej ingerencji albo niewłaściwego zimowania lub jeszcze innych wymyślonych na prędce farmazonów. Niestety najczęściej to klient (użytkownik), musi udowadniać, że nie jest wielbłądem. Oni nie muszą. Zwyczajowo klient jest dobry i potrzebny zanim kupi, ale już jak kupi to jest złem koniecznym. Takie są realia. Jak im udowodnić, że nie mamy z takim rodzajem uszkodzenia związku? Może to nie być wcale łatwe zadanie.

 

Czołem. Marek.

 

 

 

 

Jeszcze są tacy ludzie jak rzeczoznawcy. Jeżeli jesteś pewny, że nic nie było przy cepce robione, to uważam, że warto zainwestować w ich opinię.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzy lata temu przeżywałem to samo i tak samo . W czasie mrozów pojawiło się pęknięcie , póżniej jeszcze trzy . Starałem się dociec przyczyn , ale dałem sobie spokój W porywach myślałem , że wymienię cały przód przyczepy . Na wiosnę , zakleiłem to , masą poliuretanową Boll , może niezbyt estetycznie ale skutecznie . Minęły trzy lata i nic dalej się nie dzieje . Dla mnie to w tej chwili nie przeszkadza .

nie przejmuj sie za bardzo szkoda zdrowia :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zibi chyba trochę rozumiem Intrudera. Łatwiej by było patrzeć na pęknięcia kilka lat po kupnie przyczepy.

Niestety jemu stało się to nim zdążył się nacieszyć wymarzonym nabytkiem. Kasy poszło całe wiadro, a popękało

jak Chińska zabawka ze sklepu " Wszystko po 5 zł" . Mi łatwiej by było się z czymś takim pogodzić, bo już myślę

o sprzedaży. Jednak jak by coś takiego stało by się pierwszej zimy, przed pierwszym wyjazdem to ...:sciana:.

Człowiek może mieć wrażenie, że wtopił przy zakupie :niewiem:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam.

 

Prosze wybaczyć, jeśli powielam ów temat, ale zaniepokoiłem się mocno i może nie mam głowy teraz na poszukiwania. Patrząc pobieżnie, na taki temat nie trafiłem.

Mam takie pytanie. Czy Wasze przyczepki tez mają czasem taka przypadłość, że w bardzo niskich temperaturach pękają im elementy plastikowe zewnetrzne, a nawet niektóre wewnątrz? Nie mówię tu o listwach, bo z tymi nic się nie dzieje, tylko o dużych elementach karoserii (ściany) z tworzywa. Tej frontowej, no bo reszta to aluminium. Kupiłem nie tak dawno Dethleffsika i w ostanich dniach zauważyłem, że na brzegach pekła mi ściana frontowa na połączeniu z boczną w kilku miejscach. Są to takie cieniusieńkie rysy, niczym nacięte żyletką, które niepokojaco rozchylają sie im bardziej zrobi się zimno. Do tego stopnia, że potrafią pęknąć gwałtownie dalej. Już w jednym miejscu pękło. Jak wiadomo teraz temperatura sięga nad ranem nawet do minus dwudziestu kilku stopni. Pęknięcie było kompletnym zaskoczeniem i obecnie rozciąga się na odcinku blisko 25 mm, a wczesniej tego nie było. Musiałem zrobić nawierty w kilku newralgicznych miejscach, by przeciwdziałać powtórkom z rozrywki w innych obszarach. W tym co już pękło, także zrobiłem otwór na końcu szczeliny, aby dalej nie miało ochoty podążać, ale i tak już za późno, bo stało się. Żebym wiedział, że tak się zachowa to tworzywo to zrobił bym nawiert już dzień wcześniej, gdy było jeszcze tylko 10 stopni mrozu, a plastik cały. Za późno przyszedłem. Zrobiło się 18 stopni i już zdążyło strzelić. Oczywiście w tych miejscach zostaną w przepiękny sposób zamocowane kołki zaślepiające z półokrągłym, białym łepkiem, aby nie było to w żaden sposób zauważalne, no i oczywiście całkowicie szczelne. Nie mniej świadomość pozostaje, że coś z tym tworzywem jest nie tak. To, że zawsze pracuje w termice, to zrozumiałe, ale że aż pęka na mrozie - dziwne. W samochodach np: zderzaki z ABS-u, nie pękają nawet w bardzo silne mrozy, no chyba, że się jakoś im pomoże w bliskim spotkaniu z drugim użytkownikiem drogi. No ale żeby tutaj, na postoju, taka wpadka niemieckiego producenta. Żeby jednak nie było zbyt mało, to powiem, iż poza tymi pęknięciami, no i (muszę się przyznać), termą, którą mam raczej załatwioną, w wyniku mojej niewiedzy, a raczej z winy zimy, że raczyła w lutym zagościć na dobre u nas, to w samym kibelku zauważyłem także małe pęknięcia, w niektórych elementach tych białych ścian plastikowych, np: przy narożach i wokół mocowań. W zasadzie wiem, że ta moja przyczepa nie jest nowa, bo ma jedenaście lat, ale jak ją kupowałem to tego nie było. Normalnie mróz wykańcza miejscami plastiki w wyniku termicznej rozszerzalności liniowej. Muszą się widać mocno kurczyć w niskich temperaturach te tworzywa. Nie wiem, czy to tylko tak w mojej budce, czy wielu z nas się już z tym spotkało. Nie ukrywam, że to mnie bardzo boli, bo była bez żadnej skazy - jak nowa, od pierwszego właściciela i garażowana i oryginalna, normalnie stan fabryka, a tu nagle mróz i jakieś pęknięcia. Przykre to. Nie wiem co myśleć. Nawet nie zdążyłem się nacieszyć, a tu już jakaś wpadka. Terma to pikuś. Da się naprawić, ale już pęknięcie panelu frontowego to dramat, raczej nieodwracalny.

 

Napiszcie proszę, czy ktoś spotkał się także z taką przypadłością i jak chcecie mnie pocieszyć to powiedzcie, że to nagminne i żebym się nie przejmował.

Żarty, żartami, ale zły jestem i cholera mnie bierze na te ruskie wyże syberyjskie. Już jest u nas prawie Syberia, choć śniegu, póki co na lekarstwo, ale za to zimna w brud, a ma byc jeszcze zimniej. Napiszcie coś.

 

Czołem Karawaningowcom.

Marek.

 

Witam posiadacza wspaniałej budki :-D - zapraszam do grona Dethleffsiaków :-) . Mam ten sam model choć troszkę młodszy i powiem Ci że nie zauważyłem żadnych pęknięć . Grzałem ostatnio budkę by Żonie wytłumaczyć że w srodku jest CIEPŁO :-) przy -15 i nic się nie stało ! Nie wiem dla czego Tobie pęka ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Według mnie też nie powinna sama z siebie pęknąć.

 

Nie należę do grona spiskowców, ale według mnie coś musiało być przy tym grzebane.

 

Dlatego proponuję o ile kolega zakupił ją w komisie to poprosić o opinię rzeczoznawcy. Zawsze łatwiej później dochodzić własnych praw.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nic nie było grzebane. Oryginał w każdym zakamarku. Jako jedyną zaś ingerencję mechaniczną, mógłbym podejrzewać mocniejsze szarpnięcie za okoliczne ucho do ciągania, gdy była podpinana do haka, by pojechać sobie do nowego właściciela, czyli do mnie. Stała na tłuczniu, nie na równiutkim asfalcie, czy kostce, więc jakiejś siły na pewno trzeba było użyć do wyciągnięcia. Nie mniej od razu mówię, że wtedy nic takiego nie wystąpiło, a temperatura powietrza oscylowała przy pięciu stopniach na plusie. Przez następne blisko dwa tygodnie, także nic się nie działo - nie pękało. Dopiero przy pierwszym bardziej radykalnym mrozie, na poziomie minus osiemnaście z rana, doszło do pęknięć i to kilku na raz. Na około całej ściany czołowej. No może bez górnej krawędzi (ta jest super), tylko na bokach i na dole w bagażniku. W siedmiu miejscach. W zasadzie można powiedzieć, że pęknięć pomijalnie małych, bo ledwie od 3 do 5 mm (mikro ryski na rantach), głównie na połączeniu ściany czołowej z bokami, ale jednak pęknięć, które to później potrafią być nieprzewidywalne w niskich temperaturach.

 

Na czterech z nich zastosowałem od razu profilaktykę w myśl zasady (lepiej zapobiegać niż leczyć), poprzez nawiert otworu ¤Ľ 4 mm, w celu przerwania dalszego pękania, bo zapowiadano, w nadchodzących dniach, mrozy w mazowieckim na poziomie 24-26 stopni. A wcześniej do pękania zaczęło dochodzić już przy 15-18 stopni. O ile wszystkie tego typu pęknięcia, będąc dość niewielkimi, nie wydawały się być groźne to okazało się, jak wredne być potrafią. Jedna rysa mocniej się zagalopowała i dość gwałtownie się pojawiła. Tak, jak wcześniej pisałem, nie spodziewałem się, że coś takiego może się stać i nic z tym w porę nie zrobiłem. Nie zdążyłem w porę zareagować i przerwać tego pękania w dyskretnym jeszcze miejscu, przed zakrętem naroża (największe moje pęknięcie). Pozostałe niebezpieczne, choć jeszcze małe rysy, profilaktycznie przerwałem, robiąc właśnie nawierty w linii pęknięć, aby np. następnego dnia nie przyjść i nie zobaczyć jakiejś masakry w stylu 10, czy więcej centymetrów. Co jak widzieliśmy, jest możliwe nawet w stosunkowo nowych sprzętach i jeszcze na gwarancji, choćby Hobby u kolegi szwagra.

 

Nie ulega wątpliwości, że producenci robią tandetę i tyle - jakość tworzyw. A samo pękanie nie ma związku z historią mojej przyczepy, która tu jest wyjątkowo pozytywną (stosunkowo mało używana, dbałość poprzednika, oryginalność, bezwypadkowość i garażowanie). W kość daje zwyczajnie tęgi mróz. Same tworzywo na ścianie pozornie wygląda super i jest pomimo mrozów naprawdę miękkie i mocno elastyczne. Robi wrażenie, że w tych ciężkich warunkach można by je wręcz skopać, (eksperymentował z kopaniem nie będę, ale mocno naginałem ręką). Ugina się naprawdę mocno i bezproblemowo. Odważny jestem, co?

Jako ciekawostkę powiem, że ta sama ściana czołowa, kończąc się jako podłoga bagażnika, na swoich dolnych rancikach, także ma mikro pęknięcia. Tyle tylko, że tam ma jeszcze jakąś swobodę ruchu, której zdecydowanie nie ma w połączeniu z aluminiową ścianą boczną. Nie mówię jednak, że ten zakres pracy termicznej, różnych materiałów na połączeniu, nie był odpowiednio uwzględniany - brany pod uwagę, przez producenta. W końcu tyle lat potrafi nie pękać i nic złego się nie dziać. Może więc samo tworzywo nie jest aż takie złe. Nie wiem. Pewnie nikt aż tak tego nie wie. Nie mamy przecież szansy tego laboratoryjnie dociec, ale zastanawiam się, czy same kity uszczelniające, które na połączeniach, co najmniej fabryka tam stosuje, a później czasami też serwisy, nie działają destruktywnie na wytrzymałość mechaniczną tworzywa w punktach styku z chemią. Kto wie? Może dochodzi tam do jakiejś powierzchniowej degradacji samego elementu plastikowego (ściany), a może i wgłębnej. Tym samym jego osłabienia, a to już preludium do początkowych mikro pęknięć na krawędziach. Później zaś, jest tylko kwestią czasu i tęgiego mrozu, aby przeżywać załamanie nerwowe. Wszystko jest możliwe. Wszystko może mieć znaczenie. Wiem. Ale wiem też, że w dzisiejszych czasach i technologiach, jakie stworzyliśmy i posiadanych materiałach, nie powinno się to dziać. Nigdy w ciągu co najmniej pierwszych trzydziestu lat dla tworzywa, ewidentnie przeznaczonego przecież na zewnątrz i w końcu na klimat Europy. Ten przecież w każdym miejscu potrafi być inny. Niekiedy kilkaset kilometrów decyduje o surowości klimatu. Trzeba po prostu chcieć zrobić naprawdę dobrze. A producenci niestety nie koniecznie tego chcą. O ile można zrozumieć, że coś ulega starzeniu i zmianom wytrzymałości (tworzywa sztuczne), to jak wytłumaczyć masakrę w młodych przyczepach? Dwu i trzyletnich. Chyba nie tak powinno to wyglądać?!

 

 

 

Wychodzi na to, że w naszym klimacie, za wszelką cenę warto garażować nasze rodzynki i nie poddawać próbie wytrzymałości na mrozy i zimową wilgoć. Nie sprawdzać, jeśli ktoś naprawdę nie musi, odporności konstrukcji obecnie produkowanych przyczep, na szczelność w zimie i sprawdzać tym samym wytrzymałości, użytych w nich tworzyw sztucznych na poszycie ściany czołowej, czy też w samym kibelku (tam także u mnie nie wesoło). Nie wchodzę tam na razie, bo dość już mam. Ten tzw. „pierwszy strzał”, aż mnie „zamroczył”. Poza tym boję się, żeby nie daj Boże nie „wypaść pod spodem”, bo zmarznięte znaczy kruche. Ach... Szkoda słów.

 

 

 

Nieliczni mają możliwość garażowania.

 

 

 

Oby nic nikomu nie pękało i nie przysparzało zmartwień.

 

 

 

Czołem. Marek.

 

 

 

 

 

P S

 

 

 

Sylwku.

 

Jakich niby praw mógłbym dochodzić? Budka ma 11 lat i nie otrzymuje się na nią żadnej poważnej gwarancji od sprzedawcy (jeśli w ogóle). Nawet gdyby takowej udzielił, to raczej i tak można by ją między bajki włożyć.

 

Tak myślę.

 

 

 

Tombr.

 

Może jeszcze czegoś nie zauważyłeś w swoim sprzęcie? Popatrz uważnie na łączenia ze ścianami bocznymi i na podłogę bagażnika. Na krawędzie tworzywa. Nie chcę być złym prorokiem, ale być może wszystko jeszcze przed Tobą. Kto wie? Patrząc na niektóre przypadki, wcale nie aż takie rzadkie, przyszłość naszych cacuszek, nie rysuje się, jako całkiem różowa i pewna.

 

Oby nigdy.

 

 

 

Pozdrawiam. Marek.

Edytowane przez Intruder (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli kupiłeś z komisu lub od firmy to masz gwarancję lub rękojmię. Chyba, że napisane jest inaczej i to wyraźnie.

Niby dobrze piszesz ale zupełnie nie do tego przypadku ...więc lepiej jak byś w ogóle nic nie pisał ;)

Jak plastik pękł pod wpływem mrozu to niby co ma do tego sprzedawca 10-cio letniej przyczepy?

Przecież on nie udziela Ci gwarancji na nią więc po co pisać takie pierdoły...o gwarancji ( na co niby ma tą gwarancje? )

To nie samochód , że w opisie jest bezwypadkowy a Ty udowadniasz sprzedawcy , że jednak miał wypadek i żądasz obniżenia ceny lub zwrotu co i tak jak wiadomo nie jest takie proste.

Czasem lepiej nic nie napisać niż pisać pierdoły i podnosić ludziom ciśnienie.

Pozdro.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niby dobrze piszesz ale zupełnie nie do tego przypadku ...więc lepiej jak byś w ogóle nic nie pisał ;)

Jak plastik pękł pod wpływem mrozu to niby co ma do tego sprzedawca 10-cio letniej przyczepy?

Przecież on nie udziela Ci gwarancji na nią więc po co pisać takie pierdoły...o gwarancji ( na co niby ma tą gwarancje? )

To nie samochód , że w opisie jest bezwypadkowy a Ty udowadniasz sprzedawcy , że jednak miał wypadek i żądasz obniżenia ceny lub zwrotu co i tak jak wiadomo nie jest takie proste.

Czasem lepiej nic nie napisać niż pisać pierdoły i podnosić ludziom ciśnienie.

Pozdro.

 

 

Kolego, chyba czytasz wybiórczo lub masz problemy ze zrozumieniem.

 

Wiem co piszę i do czego się odnoszę.

 

Poczytaj, że wcześnie pisałem odnośnie tego aby właściciel cepki wziął rzeczoznawcę i sprawdził czy cepka oby nie była walona. Jeżeli była to ja jako właściciel mam gdzieś czy z przodu, tyłu czy boku. Cepka to towar który przenosi naprężenia na całej swojej konstrukcji.

 

A tak się składa, że to komis lub bądź sprzedawca odpowiada za to co Ci sprzedaje. To on musi się znać!!!

 

Nie wiem czy wiesz co mówi nasze prawo na ten temat

 

Zastanów się, albo poczytaj zanim zaczniesz coś pisać.

 

 

 

Ja swoich pieniędzy nie lubię wyrzucać na śmietnik. Dbam o swoje prawa, a jeżeli Ty nie to z całym szacunkiem dla Ciebie, ale to Ty nie mieszaj w głowach ludzi, bo później są właśnie takie efekty, że sprzedawca z podniesioną głową na Ciebie patrzy do momentu pierwszej sprawy sądowej. Tam już mu wyjaśnią na czym polega gwarancja, co obejmuje i jak można i należy z nie korzystać i się wywiązywać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolego, chyba czytasz wybiórczo lub masz problemy ze zrozumieniem.

Wiem co piszę i do czego się odnoszę.

Poczytaj, że wcześnie pisałem odnośnie tego aby właściciel cepki wziął rzeczoznawcę i sprawdził czy cepka oby nie była walona. Jeżeli była to ja jako właściciel mam gdzieś czy z przodu, tyłu czy boku. Cepka to towar który przenosi naprężenia na całej swojej konstrukcji.

A tak się składa, że to komis lub bądź sprzedawca odpowiada za to co Ci sprzedaje. To on musi się znać!!!

Nie wiem czy wiesz co mówi nasze prawo na ten temat

Zastanów się, albo poczytaj zanim zaczniesz coś pisać.

Ja swoich pieniędzy nie lubię wyrzucać na śmietnik. Dbam o swoje prawa, a jeżeli Ty nie to z całym szacunkiem dla Ciebie, ale to Ty nie mieszaj w głowach ludzi, bo później są właśnie takie efekty, że sprzedawca z podniesioną głową na Ciebie patrzy do momentu pierwszej sprawy sądowej. Tam już mu wyjaśnią na czym polega gwarancja, co obejmuje i jak można i należy z nie korzystać i się wywiązywać.

 

Piszesz , że ja mam problem ze zrozumieniem tak.

Chyba wyraźnie masz napisane , że przyczepa bezwypadkowa i nic w niej nie było wymieniane a druga fabrycznie nowa z salonu -> coś tu jest niejasnego czy coś dużymi literami trzeba CI NAPISAĆ bo może jeszcze czegoś nie rozumiesz?

Jak masz dalej problem to niech ktoś inny Ci wytłumaczy bo niestety ja nie dam rady.

Tak sie składa, że pracuje w serwisie i zagadnienia Gwarancyjne mam dosyć dobrze opanowane...;) i niejednego krzykacza-szczekacza widziałem i z nim rozmawiałem jak to sądem straszył bo mu się tam coś przewidziało ;)

Teraz Twoje nie na temat super rady-> rzeczoznawca koszt kilka stów( musiał by wydać opinie, że to z winy producenta) taka której by nie można było podważyć.

Prawnik kolejnych kilka stów i niby o co miał by walczyć?

Żeby udowodnić winę producenta to by trzeba było jakieś badania wykonać -> sprawa by ciągnęła się dłuugo a koszty ponosił by właściciel bo jak wiemy prawnika to nie interesuje on po prostu robi co może.

Te Twoje rady są po prostu do :pupa:

Prawda jest taka, że należy przy zakupie unikać przyczep z plastikowymi przodami bo większość wcześniej czy później ma z tym problem-> i taka jest prawda i finał tej dyskusji.

 

Pozdro.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
  • Witamy

    Witamy na największym polskim forum karawaningowym. Zaloguj się by wziąć udział w dyskusji.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.