Skocz do zawartości

Wakacje ze zwierzakiem


Eljola

Rekomendowane odpowiedzi

Niektórzy z Was/nas mają zwierzęta, psy, koty..zastanawiam się czy zabieracie je ze sobą w podróże? Jak one znoszą pobyt na polu kempingowym? Co zabieraci ze sobą, dla pupila, karmę ,miski, legowisko ( ja tego nie muszę, bo moje maleństwo śpi wszędzie tam gdzie ja :bzik:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 53
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowane grafiki

My jeździmy z dwoma psami, i według mnie one uwielbiają jeździć z nami. Zdarzają się chwile że idę tylko coś wyjąć z bagażnika samochodu i zanim klapa otworzy się do końca oba sierściuchy przeszczęśliwe już są w środku i czekają na podróż. A na podróże zabieramy im ich żarcie, miski, torebki na nieczystości, smycze. Ze względu na nadwyżkę ilości miejsc leżących w przyczepie sierściuchy zajmują jedno łóżko. Tak to mniej więcej wygląda u nas.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Besiek widzę, że nazywasz swoje psiaki..tak jak ja swojego- sierściuchhehe%281%29.gif

 

Ja ze swoim pieseczkiem ( 45 kg żywej wagi) wcale nie jest taki duży.. na takim dłuższym pobycie byłam tylko raz i mieszkaliśmy domkach letniskowych. Myślałam że będzie gorzej...bo nowe miejsce..ale nie, był prze szczęśliwy że jest ze swoją rodzinką...byliśmy prawie w komplecie , bo bez męża.

 

Bło tam sporo ludzi ze zwierzakami...i co mnie zadziwiło, to, to że nikt się nie pieklił..że mu pies pod nosem biega...że się obok kąpie..razem z właścicielem.

 

Teraz jesteśmy na etapie szukania przyczepy kempingowej..jak uda nam się ją kupić...to byśmy wyskoczyli nad morze, razem z dzieciakami i labkiem:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słuchajcie. Przytrafiło się tak że tydzień przed majówką przygarnąłem błąkającego się zwierzaka. Plan na majówke był ambitny bo wybieraliśmy się do Włoch a szczególnie do Rzymu.

Co było robić.... :niewiem: Szybka akcja u weterynarza, chip, paszport, szczepienia.

I koniec końców Pepsi bo tak nazwaliśmy naszą znajdke pojechała z Nami w podróż. 4 tys km zniosła bez wiekszego problemu. Na kempingu była miła, tylko zdarzało jej się bronić terytorium i obszczekiwać tych co przechodzili zbyt blisko. Jeździła z nami komunikacją publiczną w Wenecji, smykała metrem w Rzymie, siedziała z nami w restauracji pod Krzywą wierzą w Pizie.

 

Chętnie zabiorę ją na nastepny wypad (który chyba już niedługo) bo jak się okazało to jest urodzony "Pies Podróżnik".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kilka razy przejechaliśmy się autem i było ok. Sama wskakuje do samochodu. Zero pawików. Bardzo wyraźnie sygnalizuje kiedy jest pora na przerwe.

 

A przygarnąłem co miałem zrobić. To była miłość od pierwszego wejrzenia.

 

 

Ten post zawierał zdjęcia lub inne załączniki, które zostały utracone w wyniku awarii technicznej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od zawsze mój pies jeździł na wypady z nami i zawsze wybieram takie miejsca gdzie to nie przeszkadza innym. Dawniej miałem dwa i też jeździły, niestety trochę krótko żyją.Teraz mam następnego ,jeszcze szczenię (6 miesięcy),ale już nie mogę zostawić otwartego samochodu , bo wchodzi i trudno ją (suczkę) z niego wyprosić.Zawsze zabieram ze sobą wszystko co dla psa jest niezbędne,bo jest normalnym uczestnikiem wyjazdów. A w ogóle co to za wyjazd bez najlepszego przyjaciela?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Adam :dzieki: za przygarnięcie znajdki. Podziwiam, ze zaryzykowaliście pierwszy wyjazd i to tak daleki z prawie obcym psem. Fajnie , że się udało.

 

Jurek SO to jakiej rasy jest Twoja psinka, że trochę krótko żyją? podejrzewam, że jest to wielkie psisko..

 

Mój Labek ma już swoje lata, jeździć uwielbia , jak tylko powiem ,że gdzieś jedziemy nie odstępuje mnie na krok a na podwórku, pędzi od razu do samochodu.

Długie wędrówki odpadają ,bo ma problemy z łapkami.

Mam nadzieje, że w tym roku pojedziemy nad morze...on uwielbia pływać..w dużym stopniu przyczynił się do tego że moje dziewczynki umieją pływać:) Dzielnie holował je na swoim grzbiecie, gdy był jeszcze młody i pełen werwy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nasz Max to też znajda. W początkowym etapie bardzo bał się jazdy i miał chorobę lokomocyjną. Byiśmy pełni obaw, bo przecież my dużo jeździmy! Okazało się, że najprawdopodobniej pies był wyrzucony z samochodu i odchorowywał jazdy. Nawet do weterynarza. Ale powolutku coraz częściej woziliśmy go na coraz dłuższe trasy. Każdy wyjazd to dla niego długi spacer i teraz już lubi jazdy samochodem. Choroba lokomocyjna minęła. Kiedy wyjeżdżamy, to zabieramy jego miski i żarełko dla niego, jego kocyki (jest ich mały zestaw). Do tego komplet dokumentów, obróżka (to chyba norma) i smycz, dodatkowo ma swój "oszorek" - to jest specjalny układ pasków, którymi jest przypięty w czasie jazdy. Nie bardzo go lubi, ale bezpieczeństwo jest ważne. No i oczywiście kaganiec. Prawie nigdy go nie nosi, bo raczej nie jest potrzebny, ale ewentualne jazdy komunikacją miejską, kiedy jest większy tłok - wtedy lepiej założyć.

Co do pobytów na miejscu - zawsze wjeżdżając na kemping pytamy o dodatkowe warunki z psem. Rzadko są większe wymagania niż prowadzenie psa na smyczy. Czasem jestem zdziwiony, kiedy ktoś mi zwraca uwagę "psa wyprowadzamy poza teren kepingu". Jestem zdziwiony, bo dla mnie to oczywistość. Ale okazuje się, że nie dla wszystkich. Przyjmuję wówczas z pokorą, że zwraca mi się uwagę najprawdopodobniej po złych doświadczeniach. Bywają kempingi, które posiadają na własnym terenie specjalne miejsca do wyprowadzania psów.

 

Co do kąpieli. Raczej jestem przeciwnikiem wprowadzania psów na plaże te same, co dla ludzi, chyba że jest to specjalnie wyznaczona strefa. Jednak pies, to zawsze pies. Co do sprżatania po swoim pupilu, to chyba też jasne. Oczywiście, że idąc do miasta zabieramy ze sobą torebki. Chodząc po kempingu staramy się pilnować, żeby nie było problemów. Znaczy - po prostu sprzątamy, a nie udajemy, że nie widzieliśmy :-)

 

Ogólnie co do pupilków, to wydaje mi się, że psy są w tej zabawie (karawaningu) nieco uprzywilejowane nad takimi np. kotami. Z natury swojej pies jest zwierząciem stadnym i dla niego nad jego przestrzeń ważniejsza jest obecność w stadzie. Kot odwrotnie - jest bardziej terytorialistą niż stadny i może gorzej przeżywać wyjazdy. Ale jak ze wszystkim - zależy od konkretnego osobnika.

 

Ale się rozpisałem :-) Ale myślę, że pytając oczekiwałeś też i takich wywodów :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam,osobiście nie mam nic przeciwko zabieraniu psa ,kota czy też innego zwierzaka na kemping,ale

 

są normy, które niestety trzeba respektować.Z doświadczenia wiem,że większość właścicieli je respektuje.

 

Niestety widziałem też skrajne przypadki. Kilka razy widziałem właściciela razem ze swoim pupilem wchodzącego

 

pod prysznic. Kilka razy niestety wszedłem na przysłowiową mine. Ze dwa razy miałem dosyć sąsiedztwa całkiem

 

miłych ludzi ze względu na to,że ich mały piesek obszczekiwał każdego przechodzącego obok.

 

Kilkanaście lat temu zdarzyła mi się taka oto historia.

 

Kilka przyczep dalej pomieszkiwał przpiękny wilk nie wiele go było widać,a słychać to już wcale.

 

Razu jednego spacerując z małym dzieckiem ok.5-6 lat ,przechodziliśmy koło tej właśnoe przyczepy.

 

Nagle pies bez wcześniejszych oznak skoczył w stronę dziecka z rozdziawionym wielkim pyskiem.

 

Na całe szczęście smycz i dyszel przyczepy to wytrzymały. Byliśmy dosłownie 2m. od jego zasięgu.

 

Pies bez kagańca. Strach pomyśleć co mogło się stać,gdyby dzieciak chodził sam.

 

Pamiętam tę historię do dziś bardzo dokładnie.Nie miałem pretensji do psa. On po prostu pilnował

 

swego terytorium. To właściciel był skrajnym debilem zostawiając samego psa. Prawda był dobrze

 

uwiązany,ale bez kagańca!!!.

 

Uważam jednak, że ogromna większość kampingowców mających zwierzaki na polu, dba o zasady i

 

nie sprawia problemów innym wypoczywającym w ich sąsiedztwie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

marko6 - bardzo łatrwo oceniać właściciela, że "był skrajnym debilem". Niestety, jeśli zostawia psa na chwilę samego, to był dość przewidujący, żeby dobrze przywiązać psa. Niestety mam pewne wątpliwości co do odpowiedzialności rodziców, którzy nie zwracają uwagi na swoje dzieci, gdzie aktualnie się znajdują. Mam psa bardzo spokojnego i _raczej_ nikomu krzywdy nie zrobi. Ale wielokrotnie mi się zdarzało, że siedząc na kempingu, koło mojej przyczepy, między mną i sąsiadem, z którym bardzo ciasno stoimy przebiega dziecko z wrzaskiem. Kawałek dalej jest przejście, ale ono sobie wymyśliło właśnie tu przebiegać. I do tego wrzeszczeć. Jak myślisz, jak się zachowa najspokojniejszy pies, któremu nagle zza pleców wyskoczy dziecko wrzeszczące. Ciekawe, że na kempingach za granicą raczej mi się to nie zdarza (choć też zależy w jakim kraju). Rodzice, choć wychowują bardziej "bezstresowo" zwracają jednak uwagę na dzieci. Niestety mamy taką tendencję do tego, żeby pozwalać dzieciom na wszystko, a nie na tym polega bezstresowe wychowanie.

 

Zostawiając psa przy przyczepie w kagańcu skazujesz go na to, że nie będzie mógł się napić - raczej przez kaganiec się nie napije. A pomijając fakt pozostawiania psa samego pozostaje jeszcze pytanie, jak zachowa się pies przywiązany, nawet kiedy właściciel będzie w pobliżu? Zachowa się dokładnie tak samo. Czyli pies ma być cały czas w kagańcu? Wiem, niektórzy napiszą za chwilę, że są kagńce, w których pies może się spokojnie napić. Problem tylko w tym, że najczęściej są to zwykłe kagańce, tylko źle dopasowane. Efekt? Jak psu kaganiec przeszkadza, to go po prostu zdejmuje.

 

Zdaję sobie sprawę, że w tej chwili wywołuję dyskusję, która znowu zakończy się zablokowaniem tematu, bo się wzajemnie nie przekonamy. Jednak chciałbym, żebyśmy na samym wstępie zrozumieli, że odpowiedzialność za zdarzenia niebezpieczne najczęściej odpowiedzialnych jest kilka osób. Właściciel psa MUSI dbać o to, żeby pies nie stwarzał zagrożenia. Jednak inni użytkownicy również powinni przestrzegać pewnych reguł. Kiedy są ścieżki koło wyznaczonych miejsc należałoby korzystać z tych ścieżek, a nie wchodzić w czyjąś parcelę. Kiedy są wyznaczone parcele należy psa uwiązać w taki sposób, żeby nie mógł opuścić parceli, ani zagrozić komuś przechodzącemu obok. WSZYSCY odpowiadamy za własne bezpieczeństwo.

 

No i kwestia dzieci - niejednokrotnie byłem na kempingu, gdzie miałem ze sobą psa. Były również dzieci. Jeśli dziecko wyrażało zainteresowanie psem - staram się trzymając psa zaprzyjaźnić dziecko z psem. Bardzo często widzę, że rodzice ze swoim dzieckiem rozmawiają i tłumaczą, że koło pieska biegać nie wolno. Bardzo często dziecko o tym zapomina i staram się tak zabezpieczyć psa, żeby nie stwarzało to zagrożeń. Jednak zawsze jest ALE. Jeśli pies zostaje, to w taki sposób unieruchomiony, żeby nie mógł odejść od przyczepy. Ale jeśli ktoś podejdzie do przyczepy bardzo blisko, to musi się spodzewać, że pies zareaguje. Dla mnie pies jest swoistą formą alarmu. Jeśli więc podejdzie złodziej, to pies go ma capnąć (choć mój pewno tego nie zrobi, tylko się przyłasi, ale to już kwestia osobnicza ;-)). Jak by miał capnąć mając kaganiec? A porównując psa do alarmu, to dlatego, że na kempingu są dzieci i włażą byle gdzie, to alarmu też mam nie mieć?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Michalc3 kolego właściwie to się z Tobą zgadzam. masz racje to rodzice są odpowiedzialni za swoje

 

dzieci. Zawsze starałem się,aby moje pociechy nie uprzykrzały innym wypoczynku. Pełna zgoda, zabawy,

 

krzyki bieganie obcych dzieci pod nosem może być irytujące,a nawet jest. Jednak karawaning jest taką

 

formą wypoczynku.Czyli dużo ludzi na małym terenie. Więc rodzice powinni pilnowac swoje dzieci,a

 

właściciele powinni pilnować swoje zwierzęta. Jednak zawsze będę obstawał za kagańcami dla

 

dużych psów. Zostawiamy samego psa przy przyczepie, obowiązkowo kaganiec. Wychodzimy na

 

spacer na terenie pola-kaganiec. Co z tego,że masz go na smyczy. W każdej chwili może przebiec

 

koło ciebie kilkoro rozbawionych dzieci.Co z tego ,że pies jest ułożony,łagodny i przyjazny. To tylko

 

zwierze w jakimś niespodziewanym momencie coś mu się nie spodoba i zabraknie Ci czasu na reakcje.

 

Pozdrawiam i jeszcze raz napiszę. Nie mam nic przeciwko karawaningowcom zabierającym na

 

kemping swoje zwierzaki.Jest jednak pewne zasady obowiązują.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
  • Witamy

    Witamy na największym polskim forum karawaningowym. Zaloguj się by wziąć udział w dyskusji.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.