Skocz do zawartości

Prędkośc jazdy z przyczepą


Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 418
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowane grafiki

jacol: jeżeli chce się szybko dojechać na południe europy to tylko samolot. na miejscu można wypożyczyć kampera albo zakwaterować się w hotelu :ok:

 

nie zgadzam się, że odległość WYMUSZA szybką- niebezpieczną i nieprzepisową jazdę. karawaning to przede wszystkim wypoczynek w drodze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...jezeli w ogole podroz po naszych polskich drogach mozna nazwac wypoczynkiem. Dla kierowcow zestaw z przyczepa to po prostu zawalidroga a utrzymana przez nas odleglosc do poprzedzajacego pojazdu zwykle jest tylko chwilowa z wiadomego powodu. No ale czemu tu sie dziwic skoro np. krajowa jedynka na odcinku Lodz-Tczew swoja szerokoscia bardziej przypomina osiedlowa aleje :ok:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marcin, dlatego jak już zauważyliście w którymś wątku lepiej część drogi pokonywać nocą.

Co do osiedlowych alei: rozumiem, że kierowcom osobówek trudno jechać wąskimi polskimi drogami, ale skoro ciężarówki sobie radzą, to i z przyczepą się da. Wydaje mi się, że w Polsce oprócz mniejszych prędkości, stabilizatora jazdy, jeszcze większej delikatności w manewrowaniu potrzeba również odpowiednio dopasowywać masę holownika i przyczepy- tutaj zwykły stosunek mas nie wystarczy, holownik naprawdę musi mieć znaczną przewagę nad przyczepą

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jakbyście dzień w dzień robili ileś tam kilometrów to czy 500 czy 2500 czasssssssssssssami nie robi różnicy ,zależy jaki ma się cel ,a to już inna śpiewka,Mając przed sobą tyle kilometrów do jazdy to na pewno nie gnałbym na złamanie karku z przyczepą ,co innego w pracy kiedy przyjdzie zrobić ileś tam to człowiek gna ,ale bez przesady,życie ma się jednooooooooooooo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja nie mówiłem o gnaniu na złamanie karku, ale ogólnie- jeśli można trochę szybciej-tylko troszkę (tylko wtedy jeśli MOŻNA), to czemu nie. Nigdy nie byłem zwolennikiem jazdy na złamanie karku(czassssssssssem robi wielką różnicę, miejsce też). :ok:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe jak to bedzie po 2012r kiedy to "podobno" mamy miec w 100% identyczne przepisy KRD jak na zachodzie. Ciekawym czy wtedy pojawia sie u nas ichniejsze ograniczenia bo juz w znaki nakazujace jazde nie mniej niz np 130km/h jakie mozna spotkac w Niemczech to juz nie wierze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe jak to będzie po 2012r kiedy to "podobno" mamy mieć w 100% identyczne przepisy KRD jak na zachodzie. Ciekawym czy wtedy pojawią sie u nas ichniejsze ograniczenia bo już w znaki nakazujące jazdę nie mniej niż np 130km/h jakie można spotkać w Niemczech to już nie wierzę.

 

Przepisy o ruchu drogowym w części określające znaki drogowe i ich funkcje stanowią prawo zarządcy drogi/organizatora ruchu na tejże drodze, do ustalenia zasad i sposobu poruszania się po drodze oraz obowiązki użytkownikadrogi. Zatem wprowadzenie zasad unijnych wcale nie oznacza, że organ odpowiedzialny za organizację ruchu drogowego będzie zmuszony do instalowania wzmiankowanego oznakowania, by jechać nie wolniej aniżeli 130 km/h. To będzie jego prawo, ale niestety nie obowiązek.

 

Zauważmy, że przepisy o ruchu drogowym ograniczają prędkość jazdy na terenie zabudowanym do 50 km/h, a co mamy w rzeczywistości? Jadąc np. na Pomorze z ileż mijamy miejscowości z ograniczeniem prędkości do 40 km/h czy nawet do 30 km/h. Można by zapytać jakim prawem? Taka jest wola i prawo zarządcy drogi i nikt go nie zmusi by zmienił oznakowanie.

 

Dla mnie - jako korzystającego z dróg - istotniejsze jest by oznakowanie było czytelne, jednoznaczne i by stawiane było faktycznie tylko tam, gdzie ono jest niezbędne, a nie tam gdzie się komu zamarzy bo są różne kolorowe znaki do stosowania. Co mamy w rzeczywistosci?. Jadąc np. trasę np. 300 km dostaje się :) od obserwowania lasu znaków drogowych, ustawianych często seriami po kilka/kilkanaście sztuk w odstępach kilkumetrowych. Czemu to ma służyć? Chyba dyskomułkom wracającym z nocnych pląsów, by mogli wyładować swoje frustracje.

 

Kolejny fakt. Weźmy przykład dwóch znaków, które stawiane są dowolnie, bez jakiejkolwiek zasady. Chodzi mi o znaki: USTĄP PIERSZEŃSTWA (gdy dojeżdżamy do drogi z pierszeństwem przejazdu) i STOP (gdy dojeżdżamy do drogi z pierszeństwem przejazdu). Pytałem osoby planujące ruch na drogach, dlaczego np. nie stosują w przypadku skrzyżowań drogi podporządkowanej z drogą z pierszeństwem przejazdu tylko znaku STOP (jest to zasadą w USA) i nikt mi nie potrafił odpowiedzieć dlaczego raz stawiają taki właśnie znak, a innym razem znak odwróconego trójkąta. Zawsze tłumaczono mi, że to zależy od oceny sytuacji na skrzyżowaniu przez planującego ruch. Ekstra uzasadnienie :ok: Mielibyśmy każdorazowo STOP i koniec, a tak mamy to co mamy, jakże częst włączanie się z drogi podporządkowanej przed samym nosem jadącego drogą z pierszeństwem.

 

Prowadzicie koledzy pasjonującą dyskusję m.in. o prędkości podróżowania z przyczepą.

Nie wypowiem się na ten temat autorytatywnie, bowiem moje doświadczenie w tej mierze jest żadne. Ciągnąłem przyczepkę kampingową zaledwie kilkadziesiąt kilometrów, w tym roku holując ją od sprzedającego do siebie. Jechałem drogą wojewódzką i krajową zgodnie z przepisami, czyli nie przekroczyłem 70 km/h i nie wydaje mi się, że była to prędkość w zupełności wystarczająca do bezpiecznego przemieszczania się z ogonem.

Zaznaczam, iż sporo jeżdżę samochodem (obecnie posiadanym w 7 lat przekręciłem blisko 280 tys. km). Z zasady jestem legalistą, więc przestrzegam obowiązujące znaki drogowe, przy czym: bezwzględnie przestrzegam znaki NAKAZU i ZAKAZU, za wyjątkiem znaków ograniczenia prędkośći, zaś w ogóle nie zwracam uwagi na znaki informacyjne i ostrzegawcze.

Jadąc autkiem, zawsze jestem w niedoczasie, zatem prędkość dostosowuję do panujących warunków drogowych i mojej oceny stanu bezpieczeństwa, więc pewne odcinki pokonuję z prędkością i nawet 170-180 km/h ale i też jadę na niektórych i 40 km/h mimo, iż nie ma na nich ograniczenia. Ale pewna uwaga - tak postępuję tylko w okresach kiedy nie urlopuję. Pierwszy dzień urlopu jest dla mnie sygnałem do jeżdżenia z prędkościami zgodnymi z przepisami, bo nigdzie mi się w urlopie nie spieszy. Zatem jadąc wypoczywać nad morze kiedy znak każe mi jechać i 30 km/h tak właśnie jadę i mnie to wcale nie irytuje, po prostu urlopowa jazda ma być wypoczynkiem i czasem relaksu, więc nawet nie przekraczam 90 km/h na jednopasmówce i 100 km/h na dwupasmówce. I co się okazuje, wcale podróż nie trwa zbyt długo, a dojeżdżam zrelaksowany, jakbym wcale nie siedział 7 czy 8 godzin za kierownicą. Stąd jak będę jechał z przyczepką na urlop na pewno nie będzie mnie korciło by jechać szybciej aniżeli dopuszczalne 70 km/h.

 

Zaznaczam, że ze względów swojego bezpieczeństwa ponadto jestem gorącym zwolennikiem całorocznej jazdy na światłach mijania (chcę być widoczny w każdych warunkach drogowych), z włączoną klimatyzacją, rowerzystów omijam z odstępem co najmniej 2 m. Jakie są tego efekty. Jak do tej pory w całym swoim życiu kierowcy: dwa razy zapłaciłem mandaty, z tego raz za przekroczenie prędkości, a drugi za jedyną w moim życiu drobną słuczkę z mojej winy. Drugą stłuczkę zaliczyłem, gdy jakaś ślepa panienka nadjechała Fiacikiem 126p z mojej lewej strony i stratowała na skrzyżowaniu moje Audi, gdy ja miałem pierszeństwo na zielonym świetle (żeby było zabawniej moje auto poszło do kasacji, a jej maluszek miał trochę pogiętą blachę).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z wypowiedzią Lucjana ale zastanawiającym jest fakt, że wielu kierowców jadąc z rodziną na urlop nad nasze morze postępuje w sposób zupełnie odwrotny niż opisuje to nasz kolega:

Z ostatniego dnia pracy urywają pod byle pretekstem dwie lub trzy godziny, gnają samochodem pod dom gdzie na chodniku czeka już z tobołami spakowana rodzina. Po upchaniu bagaży startują i gnają na północ bez odpoczynku bo przecież odpoczną nad morzem. Kiedy rano to jest w godzinach 3, 4 lub 5 a nawet 6 ganiam do pracy (latem o tej porze jasno jest jak w dzień), spotykam na poboczu trójmiejskiej obwodnicy masę samochodów w których za kierownicą śpią kierowcy a zdenerwowana rodzina przytupuje - ale cicho - czekając aż skonany tatuś obudzi się i znowu podejmie walkę na szosie. Niestety duży odsetek tych gladiatorów szos prędzej zasypia niż się zatrzyma a liczba samochodów auto-transportu z uruchomionymi wyciągarkami jasno wskazuje, że nie wszyscy dojeżdżają do mety o własnych siłach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

co racja to racja ... mieszkam(lem) w miejscowosci ktora wielu kierowcom z Pd jest b.znana z korkow tj Pyrzyce - kto w miesiacach letnich mial przyjemnosc przejezdzac to wie ile godzin w korku trzeba stac aby przez nie przejechac a do moze jeszcze cale 100km i rura.... i co? i nie ma dnia w wakacje aby jadac rano do pracy nie widziec samochodu z rejestracja dolnoslasko w rowie lub kraksie na skrzyzowaniu ... - powtarzam rano!!! po nocnej jezdzie kierowcy sa tak zmeczenie ze nie widza co na drodze sie dzieje...i bum koniec wakacji:(( nie jestesmy przyzwyczajeni do robienia przerw w podrozy a niestety sa one b.wazne

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam!

pozwole sobie zabrac i ja glos w tej dyskusji:)

trase z Poznania do Gąsek pokonalem jadac w nocy - wyjazd o 23,00 przyjazd na miejsce 3,45 - bez stresu, problemow, niewyprzedajac i sam bedac sporadycznie wyprzedzany, z prdkoscia jakies 75 - 85 km/h + dwie przerwy na "przeciagniecie sie " i lyk dobrej domowej kawki:)

jazda o takiej porze jest spokojna, luzacka, dzieciaki spia, zona jak zandarm bacznie wszystkiego pilnuje - jak sama nie zasnie - a w radyjku muzik:)

 

fakt faktem ( jak ktos z przedmowcow to napisal ), jezdzic z przyczepa trzeba umiec, nabrac nawykow i odpowiedniego zachowania w trakcie wykonywania wszelkich manewrow,

jezdzac na codzien tzw. ponadgabarytem i niskim podwoziem uwazam ze umiem sie poruszac po drodze, ale nie uzywam ksywy " Niki Lauda " :ok:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wiecie co najbardziej nauczyło mnie moresu?

w piękne słoneczne zimowe popołudnie wjechałem nexią w STOJĄCE przede mną samochody. byłem wypoczęty, do domu miałem 5 minut.

kosztowało mnie to dużo pieniędzy, nerwów...

nie ufajmy sobie bezgranicznie, nawet "zawodowe" prawo jazdy niczego nie gwarantuje.

łatwo skończyć jak nasza słynna pływaczka (lub co gorsza jej brat)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Voku podpiął/eła i odpiął/ęła ten temat

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
  • Witamy

    Witamy na największym polskim forum karawaningowym. Zaloguj się by wziąć udział w dyskusji.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.