Jeśli chcemy ciągnąć przyczepkę
towarową lub kempingową, musimy zainstalować w naszym aucie hak.
Wbrew pozorom nie jest to tylko kawałek hartowanego metalu, na
którym możemy oszczędzić. Od tego, jaki on będzie i jak go
zainstalujemy, może zależeć czyjeś życie.
Często się zdarza, że musimy
przewieźć coś o większych gabarytach niż pojemność naszego
bagażnika albo znużeni wypoczywaniem w zaciszu hoteli decydujemy
się na wakacje z przyczepą kempingową. Niezbędne staje się wówczas
posiadanie haka holowniczego.
Wydawać się może, że nie ma nic prostszego - tylko kupić hak i
szybko go zamontować. Tymczasem to, co pozornie jest proste i
nierzadko tanie, może w niedługiej przyszłości zaowocować
zagrożeniem bezpieczeństwa nas samych, naszych bliskich bądź innych
uczestników ruchu drogowego.
Hak holowniczy
Niewielu kierowców uświadamia sobie
fakt, że od wyboru jakości haka holowniczego zależeć może ich
bezpieczeństwo. A przecież będzie on jedynym ogniwem łączącym auto
z przyczepą obciążoną nierzadko masą ponad tony! Także jego
konstrukcja i sposób zamontowania do podwozia pojazdu mają istotny
wpływ na trwałość auta. Zdarzały się już wypadki, że hak montowany
był do płyty podłogowej, a ta pod wpływem znacznego obciążenia
ulegała odkształceniu. Dlatego też zawsze powinniśmy wybierać haki
znanych, markowych producentów, z niezbędnymi świadectwami. Hak i
sposób jego montażu powinien być także dopasowany do naszego modelu
samochodu. Wszelkie oferowane przez warsztaty przeróbki haków
nieoryginalnych (cięcia, wyginanie, spawanie itp.) potraktujmy
raczej w kategorii mało śmiesznego żartu.
Innym zagadnieniem związanym z bezpieczeństwem jest kwestia
instalacji haków demontowalnych (patrz apla obok). W wielu krajach
Europy Zachodniej samochód nie może poruszać się po drodze z
hakiem, jeśli nie ciągnie on przyczepy lub zasłania tablice
rejestracyjne. Dlatego też już od wielu lat producenci oferują
specjalne haki demontowalne, które po użyciu można wyjąć z jarzma.
Jarzmo i gniazdo elektryczne są tak najczęściej umieszczone, że nie
wystają poza obrys samochodu nie powodując żadnego zagrożenia. Tak
więc instalacja takiego haka nie tylko wpływa na polepszenie
bezpieczeństwa, ale ma także swój aspekt estetyczny.
Nie ma także obawy co do trwałości i wygody używania takich
rozwiązań. Specjalny system blokowania prowadnicy w jarzmie
zapewnia trwałe i - co najważniejsze - mogące przenieść duże
obciążenia połączenie. Także montaż i demontaż takiego haka
(ograniczający się tylko do odpowiedniego ustawienia mechanicznego
spustu) nie sprawi nikomu większego problemu.
Gdzie montować?
I znowu trzeba powrócić do kwestii
ceny. Profesjonalny montaż haka holowniczego musi potrwać. Jeśli
jest on przystosowany do danego typu auta, nie powinno być żadnych
problemów. Jeśli zaczynamy eksperymentować z przeróbkami, wtedy
zaczynamy zabawę jak z odbezpieczonym granatem. Uda się albo i nie.
W wyspecjalizowanych warsztatach zazwyczaj zaproponują nam zestaw
przeznaczony do naszego auta. Ale wraz z montażem będzie miał swoją
cenę. W mniejszych możemy usłyszeć propozycję dostosowania tego co
mają do samochodu i za niższą kwotę. Radzimy jednak nie próbować
takich rozwiązań. Podobnie jak nie radzimy montować haków już
używanych, prostowanych czy - co gorsza - spawanych. W takich
przypadkach to już nie oszczędności, a głupota, która może poważnie
zagrozić bezpieczeństwu na drodze.
Instalacja haków przystosowanych do zamontowania w konkretnym
modelu samochodu nie jest skomplikowana. Znane są miejsca, gdzie
poszczególne elementy konstrukcyjne mają się ze sobą łączyć i jak
je poprowadzić. Pewną niedogodnością będzie sytuacja, gdy gdzie
indziej kupujemy hak i gdzie indziej go montujemy. Wtedy podczas
zakupu może być niezbędne bardzo precyzyjne podanie modelu auta i
daty jego produkcji (mogą się bowiem zmienić jakieś rozwiązania
konstrukcyjne).
Ważnym elementem są także zestawy elektryczne (służące do
połączenia gniazda elektrycznego z instalacją auta). Postęp w
instalacji elektrycznej samochodów jest bowiem tak duży, że może
się okazać, iż będzie to najwrażliwszy z punktów montażu. A zła
praca komputera, przepalenie się bezpieczników czy uszkodzenie
przekaźników mogą być widocznym sygnałem, że coś jest nie tak.
Chcąc uniknąć takich kłopotów, warto jest upewnić się, czy
niezbędny będzie montaż oryginalnego zestawu elektrycznego.
Właściwe zamontowanie haka to jeszcze, niestety, nie wszystko.
Teraz kolej na przegląd techniczny (patrz apla obok) i uzyskanie
niezbędnego wpisu w dowodzie rejestracyjnym pojazdu. Wpis ten jest
bezterminowy, ale musimy pamiętać, że przy każdej kontroli
technicznej auta, osoba jej dokonująca ma prawo odmówić nam
przedłużenia rejestracji, jeśli hak holowniczy lub instalacja
elektryczna nie będzie spełniała warunków technicznych. W trosce o
własne bezpieczeństwo powinniśmy go także sami regularnie
kontrolować, a wszelkie sygnały świadczące o jego zużyciu czy
uszkodzeniu traktować bardzo poważnie.
Oddzielną kwestią jest też to, jaką masę holujemy. Reguluje to
nasza kategoria prawa jazdy i tabliczka znamionowa samochodu,
pozwalająca na ciągnięcie przez auto tylko takiej przyczepy, której
masa nie przekracza podanych wartości. Przed wyruszeniem w drogę z
takim zestawem zawsze popróbujmy wykonywania podstawowych
manewrów.
Artykuł z wydania 38/01 ze strony
32 Auto Świat za zgodą wydawcy.
Tekst dostepny pod adresem www.auto-swiat.pl
Czy przyczepę lub wóz kempingowy
można wyposażyć w klimatyzację? Można. I to bez większego kłopotu z
jej instalacją. Jedyny problem to cena - wciąż jeszcze bardzo
wysoka.
Klima w przyczepie
Spędzanie urlopu w przyczepie
kempingowej czy kamperze staje się coraz modniejsze. Daje bowiem
poczucie swobody i niezależności przy wyborze miejsca, w którym
chcemy się zatrzymać i długości czasu, jaki mamy zamiar tam
spędzić.
Zarazem coraz częściej zarówno
przyczepy jak i kampery wyposażone są nie tylko w kompletną kuchnię
(nawet z mikrofalówką) czy ubikację z prysznicem. Standardem stał
się sprzęt audiowizualny i odbiornik telewizji satelitarnej, a
ciepło zapewnia bardzo efektywny system ogrzewania wnętrza i wody z
butli gazowych. I o ile w chłodniejsze noce czy dni możemy cieszyć
się przyjemnym ciepełkiem, o tyle w upały wnętrze przyczepy czy
kampera może przypominać saunę. Otwieranie okien i przewietrzanie w
takich warunkach nie na wiele się zda. Rozwiązaniem coraz częściej
stosowanym przez producentów jak i użytkowników jest zamontowanie
klimatyzacji.
Chłodno lub... ciepło
Wprawdzie cena układów
klimatyzacyjnych bardzo spadła w ostatnim czasie, to jednak nadal
są to urządzenia dość kosztowne (cena bez montażu od 3 do 6 tys.
zł). To powoduje, że klimatyzatory do przyczep i samochodów
kempingowych są w naszym kraju stosunkowo mało znane i popularne.
Jedynie szwedzki Electrolux oferuje stale kilka modeli nowoczesnych
klimatyzatorów (ze sterowaniem elektronicznym) serii Blizzard.
Drugi powód to czysto techniczna konieczność zasilania
klimatyzatora z napięcia 220 woltów. Dzieje się tak dlatego, że do
poprawnej pracy typowy klimatyzator potrzebuje mocy minimum 500
watów. Akumulator samochodowy, nawet z przetwornicą, "padłby" w
kilkadziesiąt minut. Dlatego też klimatyzatora możemy używać tylko
na kempingu wyposażonym w gniazdko 220 V lub też skorzystać z
przenośnych (lub do zabudowy) generatorów 220 V o mocy wyższej niż
moc samego klimatyzatora.
Wybór
Zadaniem klimatyzatora jest przede
wszystkim utrzymywanie stałej temperatury we wnętrzu przyczepy lub
kampera (zazwyczaj do wielkości dwudziestu kilku stopni poniżej
temperatury zewnętrznej), redukcji wilgotności i oczyszczania
powietrza. Trzeba jednak pamiętać, że klimatyzator nie pracuje,
jeśli temperatura na zewnątrz jest niższa niż +18 st. Celsjusza.
Niektóre modele, zwłaszcza te markowe, oprócz funkcji schładzania
wnętrza mają także spirale grzejne do jego ogrzewania. Dzięki temu
klimatyzator spełnia podwójną rolę. Trzeba jednak pamiętać, że moc
potrzebna do pracy modułu ogrzewającego może być nawet dwukrotnie
większa niż modułu schładzającego. Jest to ważne przy kupnie lub
używaniu zewnętrznych generatorów prądu.
Istotną sprawą jest też opór
powietrza stawiany przez klimatyzator podczas jazdy. Najnowsze
modele Electroluxa zostały tak opracowane, by swoją budową, a
zwłaszcza aerodynamicznymi kształtami minimalizowały opory i
oszczędzały zużycie paliwa podczas jazdy.
Montaż
Nie stanowi on poważniejszych
problemów. Większość klimatyzatorów montuje się w otworach
dachowych przeznaczonych na świetliki czy okna wentylacyjne. Jednak
klimatyzator na dachu przyczepy czy kampera to dodatkowe obciążenie
konstrukcji (ważące co najmniej 30 kg). Dlatego też przed zakupem
lub montażem powinniśmy upewnić się, czy jest ona w stanie go
wytrzymać, czy też potrzebuje dodatkowego wzmocnienia.
Wszystkie funkcje sterowane są z
wewnętrznego panelu umieszczonego zazwyczaj przy kratkach
nawiewowych. Można za jego pomocą ustawiać temperaturę schłodzenia
lub grzania, prędkość przepływu powietrza, a także czas, na jaki ma
on być włączony.
Artykułu z wydania 33/00 ze
strony 32 Auto Świat za zgodą wydawcy.
Tekst dostepny pod adresem www.auto-swiat.pl
Montaż haka to najprostszy i
najtańszy sposób na poprawę możliwości transportowych samochodu.
Aby móc bezpiecznie holować, trzeba to zrobić naprawdę
porządnie.
Jeżeli pojemność bagażnika okazuje
się niewystarczająca, nie musi to wcale oznaczać konieczności
zmiany samochodu na większy. Dobrym rozwiązaniem w takiej sytuacji
jest montaż haka holowniczego. Przyda się on nie tylko w przypadku
przewożenia przyczepką przedmiotów o większych gabarytach, lecz
także wtedy, gdy postanowimy wybrać się na wakacje z przyczepą
kempingową.
Z pozoru hak holowniczy wydaje się
bardzo prostym urządzeniem. Nie oznacza to wcale, że łatwo montuje
się go. Pokazujemy, jak to zrobić, ale ze względów bezpieczeństwa
radzimy skorzystać z profesjonalnego warsztatu. Od jego jakości
oraz od sposobu, w jaki został przytwierdzony do podwozia, zależy
bezpieczeństwo oraz trwałość samochodu.
Warto więc skorzystać z usług
prawdziwego specjalisty. Przy wyborze konkretnego produktu trzeba
pamiętać, że nie istnieją haki uniwersalne. Konstrukcja urządzenia
musi być dostosowana do danego samochodu. Stosowanie przerabianych
haków pochodzących z innego modelu może okazać się niebezpieczne. W
dodatku wcale nie jest to potrzebne. Producenci akcesoriów oferują
wiele propozycji z tej dziedziny. W sprzedaży dostępne są haki
holownicze dopasowane do większości samochodów występujących na
rynku. Tylko właściciele bardzo nietypowych pojazdów muszą
korzystać z oferty warsztatów dorabiających haki na zamówienie.
Przy wyborze trzeba się jednak upewnić, że wybrana firma ma
certyfikat PIMOT-u (Przemysłowego Instytutu Motoryzacji)
zaświadczający, że produkowane wyroby są zgodne z normami
bezpieczeństwa.
Zamontowany hak musi mieć również
tabliczkę znamionową z opisanymi parametrami eksploatacyjnymi. Bez
tego niemożliwe będzie późniejsze zalegalizowanie i wpisanie go do
dowodu rejestracyjnego pojazdu. Właściciele fabrycznie nowych
samochodów nie mają w zasadzie wyboru. Zamontowanie haka poza
autoryzowanym warsztatem może spowodować utratę gwarancji. Jedyny
kłopot w tej sytuacji to cena: w ASO prawdopodobnie zapłacimy dużo
więcej niż w warsztacie specjalizującym się w montażu haków.
Pozostaje jeszcze podjąć decyzję,
jakiej konstrukcji urządzenie wybrać. Możemy zdecydować się na hak
z głowicą stałą lub zdejmowaną. Wbrew obiegowym opiniom oba typy
można legalnie stosować. Nie ma również żadnych prawnych
przeciwwskazań uniemożliwiających poruszanie się za granicą
samochodem z hakiem stałym (nawet jeśli auta zarejestrowane w danym
kraju nie mogą być wyposażone w niego, pojazdy zarejestrowane w
Polsce i spełniające wymagania polskich przepisów mogą bez
przeszkód przekraczać granice, co regulują umowy międzynarodowe).
Spośród haków demontowanych da się wybrać urządzenia z kulą
przykręcaną lub wyposażoną w tzw. automat pozwalający na jej
demontaż bez użycia narzędzi. Ceny produkowanych w Polsce haków
wraz z montażem w zależności od konkretnego modelu wynoszą od ok.
200 do 600 złotych, przy czym haki ze zdejmowaną kulą są o 200- 300
złotych droższe. Produkty renomowanych zachodnich producentów
kosztują nawet dwa razy więcej. Najgorszą sytuację mają właściciele
aut na gwarancji: hak w ASO wraz z montażem to wydatek nie mniej
niż kilkuset złotych, a w niektórych przypadkach nawet 3 tys. zł.
Mimo wyższej ceny urządzenia i liberalnych przepisów warto
zamontować hak ze zdejmowaną kulą. Przemawiają za tym względy
estetyczne i praktyczne. W razie wypadku, w którym bierze udział
samochód wyposażony w hak stały, uszkodzenia obu (!) pojazdów są z
reguły większe. W samochodzie, który najechał na wystający element,
dochodzi do zniszczenia pasa przedniego, chłodnicy, a nawet
silnika. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że uszkodzenia auta, na
które najechano, są mniejsze. Jednak mimo że np. zderzak pozostał
nienaruszony, mogło dojść np. do zdeformowania podłużnic.
Montaż haka dostosowanego do
konkretnego modelu nie powinien nastręczać warsztatowi problemów.
Po usunięciu tapicerki w bagażniku wierci się dodatkowe otwory w
karoserii (w zależności od modelu samochodu elementy nośne
urządzenia przytwierdzane są do płyty podłogowej lub do podłużnic).
W przypadku samochodów terenowych lub ciężarowych hak montowany
jest bezpośrednio do ramy nośnej. Niektóre samochody są fabrycznie
przystosowane do montażu haka z wykorzystaniem otworów
technologicznych karoserii. Wszystkie miejsca, w których naruszona
została warstwa antykorozyjna, zabezpiecza się odpowiednimi
preparatami. Bardzo ważna jest precyzja montażu elementów nośnych.
Jeśli zostaną one zamontowane krzywo, mogą się pojawić problemy z
prowadzeniem auta w trakcie holowania. Pod wpływem nierównomiernych
obciążeń dojdzie do uszkodzenia struktury nośnej nadwozia.
Szczególnie w przypadku nowych aut
dosyć skomplikowaną kwestią okazuje się podłączenie gniazda
elektrycznego haka do fabrycznej instalacji elektrycznej. W
pojazdach z tzw. multipleksową instalacją przeróbki układów
elektrycznych lepiej powierzyć stacji autoryzowanej lub
przynajmniej warsztatowi wyspecjalizowanemu w obsłudze aut danej
marki. Elektronika monitorująca stan instalacji często traktuje
wszelkie ingerencje jako awarię i wszczyna alarm.
Markowe haki wyposażone są w
zestawy podłączeniowe pozwalające zachować właściwe parametry
instalacji. Niektóre z nich nie wymagają nawet modyfikowania
"elektryki" samochodu, gdyż wykorzystują fabryczne wtyczki
podłączeniowe.
Po montażu pozostaje wybrać się do
stacji diagnostycznej. Diagnosta sprawdzi prawidłowość zamocowania
i jeżeli nie będzie miał zastrzeżeń, wystawi zaświadczenie, na
podstawie którego wydział komunikacji dokona wpisu w dowodzie
rejestracyjnym, że samochód dostosowany jest do ciągnięcia
przyczep.
Artykuł z wydania 08/04 ze
strony 34 Auto Świat za zgodą wydawcy.
Tekst dostepny pod adresem www.auto-swiat.pl
Na wsporniku naszego haka w
samochodzie zamocowane jest gniazdo - najczęściej 7 kontaktowe,
wraz z wiązką przewodów elektrycznych. Gniazdko to odpowiada za
prawidłowe działanie świateł w naszej przyczepie. Poza tym, jeśli
nasza przyczepa nie posiada światła przeciwmgielnego pin ten
wykorzystuje się do zasilania instalacji 12 V w przyczepie
(oświetlenie, pompka wody, trumawent oraz lodówka). Zadbajmy o
prawidłowe połączenie!
Kilka porad dotyczących
gniazdka:
Jeśli żadne ze świateł nie działa najprawdopodobniej mamy
problem z masą dlatego rozginamy jej kontakt płaskim
śrubokrętem.
Jeśli nie działa któreś ze świateł, korzystamy z szablonu i
rozginamy odpowiedni pin.
Jeśli nasza przyczepa nie posiada
światła przeciwmgielnego, możemy podciągnąć zasilanie z akumulatora
samochodowego. Potrzebny jest nam w tym wypadku solidny przewód (1
mm) oraz bezpiecznik (15 A wystarczy) z obudową który zamontujemy
na kablu. Warto również zmienić kabel masy na grubszy gdy będziemy
korzystać z lodówki na 12 V.
7-pinowa wtyczka w przyczepie
7-pinowe gniazdo w samochodzie
Kto choć raz starał się wyczyścić z
zewnątrz przyczepę kempingową, zwłaszcza po sezonie zimowym, wie,
jak duży jest to problem.
Rzadko kto ma możliwość garażowania przyczep czy wozów
kempingowych w czasie zimy. Zanieczyszczenia z powietrza, śniegu i
wody, które się na nich osadzają, na wiosnę straszą właścicieli
trudnymi do usunięcia zaciekami i plamami. Zresztą jest to problem
nie tylko fanów karawaningu, ale także posiadaczy żaglówek, jachtów
czy pozostawionego pod gołym niebem sprzętu ogrodowego. By je
wyczyścić i przywrócić im dawny blask, nie wystarczą konwencjonalne
płyny i preparaty. Prezentowaną na zdjęciach obok przyczepę
staraliśmy się umyć najpierw silnym strumieniem wody, a następnie
jednym z wyższej klasy szamponów samochodowych. I nic. Wprawdzie
udało się usunąć kurz, ale ciemnych zacieków już nie.
Z pomocą przyszedł nam preparat Star Brite służący do usuwania
zabrudzeń z metali i powierzchni plastikowych. Wystarczyło pokryć
czyszczoną powierzchnię cienką warstwą płynu, a następnie odczekać
pół minuty, by środek zaczął działać. Następnie wystarczyła czysta
i sucha ściereczka, by bez problemów usunąć zabrudzenia. Ponieważ
metalowe pokrycie prezentowanej na zdjęciach przyczepy było z
mikrowypukłościami (tzw. blacha młotkowana), to w ich zagięciach
zebrało się sporo zanieczyszczeń. Wystarczyło jednak całą operację
powtórzyć raz jeszcze, by usunąć brud i z tych miejsc.
Star Brite doskonale radzi sobie także z nalotem na porowatych
częściach plastikowych (tj. meble i sprzęty ogrodowe, zewnętrzne
plastikowe oświetlenie przyczep, pokrycie łodzi, żaglówek i
jachtów).
I tak oto po ciężkiej pracy byliśmy
dumni, widząc całą przyczepę czystą, tak jak w dniu zakupu. A nic
nie wskazywało na to, że się uda.
Artykuł z wydania 20/02 ze strony
41 Auto Świat za zgodą wydawcy.
Tekst dostepny pod adresem www.auto-swiat.pl
Produkty Star Brite można zakupić w
internetowym sklepie BOATSHOP
Strona producenta: Star Brite
Przyczepy kempingowe eksploatowane
są przez kilka tygodni, a co najwyżej - kilka miesięcy w roku.
Zimowy postój nie wpływa dobrze na stan domku na kołach.
Podpowiadamy, co sprawdzić po zimie.
Duże zmiany temperatury i wilgotności sprawiają, że drewniana
konstrukcja przyczepy pracuje, a na metalowych elementach pojawia
się korozja. Aby przyczepa służyła bezproblemowo przez wiele lat, a
także, by bezpiecznie dojechać na miejsce wypoczynku, przed sezonem
trzeba sprawdzić elementy jezdne oraz instalacje gazową, wodną i
elektryczną.
Zaczynamy od umycia nadwozia (zwykłym szamponem samochodowym) i
przykręcenia kół, które zazwyczaj na zimę zdejmuje się, gdyż w
garażu starzeją się wolniej. Zanim jednak je założymy, obejrzyjmy
opony i sprawdźmy, czy nie pojawiły się pęknięcia lub wybrzuszenia.
Jeśli mają więcej niż 10 lat, to niezależnie od ich stanu wskazana
jest wymiana, bowiem nie gwarantują już bezpiecznej jazdy. Wystrzał
opony po przejechaniu pierwszych 10 km potrafi skutecznie zepsuć
dobrze zapowiadający się wyjazd.
Kiedy skorzystać z pomocy fachowca?
Poważniejsze ingerencje w ramę i
układ jezdny to oczywiście zadanie dla fachowca, ale i właściciel
ma coś do zrobienia. Dobrze będzie rzucić okiem na śruby łączące
ramę z nadwoziem i zespołem jezdnym oraz na połączenie zaczepu
holowniczego z dyszlem. Zaczep kulowy wymaga na pewno
przesmarowania, nawet jeżeli był zabezpieczony na zimę specjalnym
workiem. Smarujemy także (choćby preparatem w spreju) mechanizmy
rozkładanych podpór, by potem nie mordować się z nimi na kempingu
po długiej podróży.
Z używaną przyczepą świeżo zakupioną (lub własną o sporym stażu)
warto odwiedzić mechanika, który wyreguluje luzy oraz nasmaruje
łożyska kół , a także sprawdzi skuteczność działania i stan
okładzin hamulca najazdowego. Hamulec ten bardzo nie lubi, kiedy
przyczepa - podczas cofania - wjeżdża kołem na krawężnik.
Teoretycznie powinien się wtedy wyłączać. W praktyce - jeśli
odpowiednie krzywki nie są nasmarowane - może dojść do awarii.
Lepiej więc, by wszystko działało, jak należy. Koniecznie trzeba
też sprawdzić amortyzator urządzenia najazdowego. Jeśli jest
niesprawny, przyczepa niepotrzebnie podhamowuje przy każdej
redukcji biegu. Sprawdzamy też działanie hamulca postojowego.
Nawet jeśli ktoś bardzo nie lubi pracować przy samochodzie i
przyczepie, powinien sprawdzić działanie instalacji elektrycznej.W
przeciwnym wypadku na pewno okaże się, że wyjazd opóźni się o co
najmniej kilkanaście minut. Rzadko bowiem zdarza się, by nieużywane
przez kilka miesięcy złącza działały prawidłowo.
Zacznijmy od głównego złącza elektrycznego między samochodem a
przyczepą. Trzeba skorzystać z preparatu ułatwiającego przepływ
prądu, np. WD-40. Po natryskaniu gniazda i wtyczki oraz
kilkakrotnym połączeniu i rozłączeniu można sprawdzać światła.
Jeśli coś nie gra, konieczne może okazać się także oczyszczenie
oprawek żarówek.
Uwaga - przyczepy palą się bardzo łatwo.
Właścicieli starszych przyczep (ale
nie tylko) zachęcamy do starannego obejrzenia wszelkich wiązek
kablowych i sprawdzenia, czy nie ma śladów przetarcia bądź
przecięcia izolacji. Miejsca podejrzane trzeba starannie
zabezpieczyć taśmą izolacyjną. Zwarcie może być przyczyną pożaru.
Drewno, laminaty i rozmaite materiały izolujące, z których budowane
są przyczepy, palą się znakomicie.
Z podobnych powodów bardzo dokładnie sprawdzamy instalację gazową.
W razie wątpliwości co do stanu gumowego węża połączeniowego należy
wymienić go na nowy (kosztuje zaledwie kilkanaście złotych). Gumowe
uszczelki, np. przy reduktorze, to koszt groszowy. Szczelność
połączeń łatwo sprawdzić za pomocą wody z mydłem i pędzelka. Bańki
mydlane będą sygnałem, że coś nie jest w porządku.
Jeśli wszystko gra, można myśleć o wyjeździe. Pamiętajmy, że
zalecany nacisk dyszla na hak wynosi od 20 do 50 kg. Do sprawdzenia
wystarczy waga łazienkowa postawiona na wysokości, na jakiej
zamontowany jest hak holowniczy.
Adam Jamiołkowski
Artykuł z wydania 20/06 ze
strony 44 Auto Świat za zgodą wydawcy.
Tekst dostepny pod adresem www.auto-swiat.pl
Po ostatecznym zamknięciu sezonu
karawaningowego (jeżeli w ogóle zamykamy ten sezon), co ma zwykle
miejsce w październiku, trzeba przygotować sprzęt do przechowywania
go przez całą zimę aż do następnego sezonu. Pierwsza sprawa to
znalezienie miejsca na to przezimowanie.
Gdzie parkować przez zimę
Może to być nieczynny camping lub
ośrodek wypoczynkowy, dobry jest ogródek znajomych czy zagroda
zaprzyjaźnionego rolnika. W każdym razie zimujemy na terenie
ogrodzonym i strzeżonym. Pozostawienie przyczepy na ulicy, parkingu
osiedlowym czy miejskim nie jest najlepszym rozwiązaniem, gdyż
kosztowny dość sprzęt narażony jest na uszkodzenia i okradzenie, a
nadto blokuje miejsce parkingowe, których w mieście nigdy nie jest
za dużo.
Najlepszym rozwiązaniem jest trzymanie przyczepy w stanicy
caravaningu, podobnej do tej jaką buduje Koło Caravaningu
Automobilklubu Warszawskiego (*czy doszło do wybudowania tej
stanicy nie mam pojęcia) oraz inne koło. Stanica bowiem taka
umożliwia jednocześnie majsterkowanie przy przyczepie oraz
wypoczynek przez cały rok (*trochę bez sensu mając przyczepę cały
rok stać w jednym miejscu).
Zabezpieczenie przyczepy zimującej pod chmurką
Po definitywnym zakończeniu sezonu
przede wszystkim należy przygotować wnętrze przyczepy do zimowania,
usuwając z niej wszystko, co tylko da się przechowywać w domu lub
innym pomieszczeniu suchym i zamkniętym. Chodzi tu o pościel, koce,
śpiwory, ubrania, buty, żywność, butle gazowe i reduktor gazowy (te
ostatnie gazowe rzeczy można ostatecznie przechowywać wewnątrz
przyczepy, lecz nie w pojemniku dyszlowym). Oczywiście wylać wodę z
instalacji wodociągowej, wypłukać środkiem bakteriobójczym, osuszyć
i pozostawić kanister otwarty. Dalej nasmarować wszystkie metalowe
części (zawiasy, zameczki, płytę kuchenną od spodu) wazeliną,
zwolnić linki zasłonek, a zasłonki okienne i pokrowce na materace,
jeżeli są brudne zdjąć i uprać. Jeżeli jest chłodziarka, to umyć
ją, wysuszyć i nie zamykać drzwiczek. Na zakończenie całe wnętrze
przyczepy kempingowej i jej wszystkie kąty wyczyścić odkurzaczem,
oraz umyć pojemnik na pościel i dobrze przesuszyć wnętrze
pozostawiając przez jakiś czas wszystko pootwierane. Na powyższe
prace przeznaczyć ładny, słoneczny dzień.
Następnie umyć całą przyczepę z
zewnątrz nie żałując wody i korzystając ze środków do mycia
karoserii samochodowych (*o środkach do mycia przyczepy można
przeczytać w artykule "Bielsze nie będzie"). Można lekko
nawoskować. Przyczepę ustawić równo wypoziomowaną na nogach
podporowych. Tym razem trzeba ją wyżej podlewarować niż zazwyczaj,
aby zdjąć koła. Koła te (czyste) pompuje się o 0,05 MPa (0,5 atm)
ponad normalne ciśnienie i chowa (można je złożyć poziomo w
przyczepie, lecz nie bezpośrednio na podłodze, a na uprzednio
przygotowanych listwach tak, aby gumą nie dotykały podłogi). Teraz
całą przyczepę obejrzeć bardzo dokładnie zwracając uwagę na
szczeliny w powłoce skorupy nadwozia oraz na skorodowane części
metalowe. Szczeliny w laminacie zabezpiecza się lakierem
poliuretanowym lub renowacyjnym, a większe otwory szpachlówką
poliestrową lub nawet żywicą epoksydową. W żadnym miejscu nie może
skorupa przeciekać. Miejsca skorodowane oczyścić do czystego metalu
i zamalować farbą antykorozyjną. Wszystkie niemalowane części
metalowe, a zwłaszcza gniazdo zaczepu kulowego, śruby, otwory po
śrubach, zawiasy, śruby nóg podporowych itd. natłuścić towotem.
Wciągnąć na zaczep kulowy oraz na tarcze kół torby plastykowe i
przywiązać, aby wiatr ich nie zerwał. Wszelkie uszczelki gumowe
nasmarować mieszeniną gliceryny z denaturatem (1:1). Może uda nam
się zakleić folią szyby (*nie mam pojęcia w jakim celu). Natomiast
otwierane okna można zabezpieczyć folią przyciskając ją przy
zamykaniu okna.
Pozostawiając przyczepę na zimę
pouchylać wszystkie klapy od pojemników i drzwi do szafek. Drzwi od
szafy dodatkowo podeprzeć, aby nie opuściły się w zawiasach.
Pokrywę wywietrznika dachowego uchylić z jednej strony i podłożyć
listwę drewnianą o takiej grubości, aby powstała szczelina około
1-2 cm (*nie więcej co by śniegu nie wiało do środka). Pokrywę tę
przymocowuje się, aby wiatr jej nie otworzył. Wywietrznik w
drzwiach również pozostawić otwarty. Materace pozostawić na bocznej
krawędzi (*najlepiej zabrać do regularnie wietrzonego i suchego
pomieszczenia) w odległości kilku centymetrów od ścianki przyczepy.
Wszystkie te zabiegi mają na celu zapewnienie cyrkulacji powietrza
wewnątrz przyczepy kempingowej. Zamknięcie bowiem jakiejkolwiek
przestrzeni na kilka miesięcy grozi zawilgoceniem i zbutowieniem
różnych części (* co za tym idzie przykrym zapachem w środku).
Dlatego niektórzy nawet radzą pozostawić na podłodze miskę
plastykową z około 3 kg soli kuchennej lub chlorku wapnia, które to
substancje chłoną wilgoć. A przechowując cokolwiek metalowego,
gumowego czy nawet plastykowego na podłodze, należy pod te
przedmioty podkładać listwy drewniane, aby nie zbierała się tam
wilgoć.
Przyczepy nie należy szczelnie
przykrywać folią plastykową czy brezentem. Jedynie można nakryć ją
daszkiem. W praktyce caravaningowej są to daszki montowane na
przyczepie. Mogą być dowolnej konstrukcji byle nie dotykały dachu
przyczepy. Podobnie nie zasłaniać przewiewu pod przyczepą. W
przypadku obfitych opadów śnieżnych usuwać częściowo wysoką czapę
śniegu z dachu, który może się odkształcić.
W mroźny, słoneczny dzień odwiedzić
przyczepę, otworzyć wszystkie drzwi i wywietrznik dachowy i
solidnie dodatkowo przewietrzyć całe wnętrze(*przy okazji można
sprawdzić czy nic nie przecieka), a przyczepa kempingowa będzie nam
długo służyła.
*dodane przez autora
Artykuł Ryszarda Szepke z
"Poradnika turysty caravaningowego".
W przyczepach kempingowych
produkcji zachodniej najczęściej można spotkać zaczep kulowy
produkcji Al-Ko z wskaźnikem zużycia i wskaźnikiem sprzęgu. Są to
zaczepy wyglądające jak ten na fotografi poniżej.
Kupując używaną przyczepę nie
dostajemy do niej żadnej instrukcji. Dlatego często nie wiemy co
wskazują te wskaźniki i o czym to świadczy.
Wskaźnik sprzęgu
Jest to "przycisk" znajdujący się
na zaczepie, w miejscu gdzie kula haka wchodzi w zaczep. Jeśli po
sprzęgnięciu przyczepy z samochodem da się zauważyć zielony
cylinderek, to możemy być spokojni. Zaczep jest prawidło osadzony
na haku.
Wskaźnik zużycia
Wskaźnik ten znajduje się w miejscu
gdzie dzwignia wchodzi w główną bryłe zaczepu. Informuje nas o
stanie zużycia kuli na haku lub zużyciu gniazda zaczepu.
Ciepłe słoneczne dni kwietniowe są
świetną okazją, aby przygotować naszą przyczepę przed pełnym
sezonem karawaningowym. Zwłaszcza wtedy, gdy zimą jej nie
użytkowaliśmy.
Koła i opony
Przede wszystkim zadbajmy o nasze
bezpieczeństwo - sprawdźmy luzy na piastach kół oraz smar w
łożyskach. Po zimie przyczepa najczęściej jest jeszcze
podlewarowana. Załóżmy koła (które powinny być zdjęte na zimę) i
sprawdźmy, czy toczą się bez jakichkolwiek oporów. Następnie złapmy
je rękami po bokach i spróbujmy powychylać w różne strony. Jeżeli
koła toczą się bez oporów i nie wyczuwamy żadnych luzów możemy być
spokojni, wszystko jest sprawne.
Następną sprawą jest stan samych
opon. Opona z czasem parcieje - staje się mniej elastyczna oraz
pojawiają się na niej mikropęknięcia, i mimo tego, że głębokość
bieżnika jest odpowiednia, nadaję się ona niestety tylko na
śmietnik. Opony powinno wymieniać się raz na 5-6 lat. Oczywiście
odpowiednie przechowywanie wydłuży ich przydatność. Jeśli sami nie
jesteśmy w stanie określić stanu naszych opon, podjedźmy do dobrego
serwisu ogumienia. Dobrego, czyli takiego w którym nam doradzą, nie
wyciągając od nas wszystkich pieniędzy.
Pod przyczepą
Warto również, położyć się pod
przyczepą i sprawdzić czy tam wszystko jest w porządku. Jeśli
widzimy jakieś zalążki rdzy, oczyśćmy te miejsca i zabezpieczmy
farbą antykorozyjną. Należy też dokładnie obejrzeć spawy - są one
podatne na rdzewienie. Sprawdźmy też czy nasze podpory są
wystarczająco nasmarowane.
Światła
Teraz możemy podjechać pod
przyczepę samochodem w celu sprawdzenia świateł. Potrzebna nam
będzie również pomoc drugiej osoby. Podłączmy wtyk 7-kontaktowy i
sprawdzajmy po kolei: światła pozycyjne, światła stopu, oraz
kierunkowskazy. Nie polecam sprawdzania kierunkowskazów poprzez
włączanie świateł awaryjnych - często dochodzi do przepalenia
bezpiecznika. Jeśli nie działa żadne ze świateł, najprawdopodobniej
mamy problemy z masą. Rozegnijmy śrubokrętem odpowiedni kontakt.
Warto mieć zawsze w przyczepie kartkę z odpowiednim schematem - z
doświadczenia wiem, że przyczyną niedziałających świateł w
przyczepie częściej jest brak styku w gnieździe niż przepalenie
żarówki.
Pierwszy przejazd
Jeśli światła są już sprawne,
możemy sprzęgnąć naszą przyczepę z samochodem. Pociągając za dyszel
sprawdźmy czy w zaczepie nie stuka. Pamiętajmy, że hak nie zawsze
musi być nasmarowany. Jeśli nasza przyczepa posiada stabilizator
jazdy, hak powinien być odtłuszczony.
Teraz przejedźmy się po okolicy.
Zostawmy szyby otwarte i uważnie nasłuchujmy odgłosów dochodzących
z przyczepy. Zahamujmy kilka razy, zwracając uwagę czy przyczepa
nie szarpie samochodu. Następnie zatrzymajmy się, i zaciągnijmy
hamulec postojowy w przyczepie - spróbujmy ruszyć samochodem.
Przyczepa powinna stawiać opór. Jeśli go nie stawia, oznacza to, że
niestety trzeba odwiedzić serwis.
Na zewnątrz
Następnie warto umyć przyczepę z
zewnątrz. Po zimie pokazuje się na niej wiele plam i zacieków. Są
one skutkiem zanieczyszczeń powietrza oraz opadów atmosferycznych.
Niestety nie są łatwe do usunięcia. Pomocne mogą okazać się
kosmetyki do mycia łodzi. Po dokładnym umyciu obejrzyjmy, czy w
środku nie pojawiły się nigdzie zacieki. Dokładnie sprawdźmy
wszystkie narożniki oraz okolice okien. Gdy obudowa przyczepy jest
wyschnięta, możemy ją nawoskować - dzięki temu nie tylko będzie
ładniej wyglądać, ale również łatwiej ją będzie doczyścić następnym
razem.
Pamiętajmy
Pamiętajmy o przeglądzie naszej
przyczepy w okręgowej stacji kontroli pojazdów
Bohater - przyczepa
kempigowa, Akcja - zaparkować z dokładnością co do centymetra
na wzniesieniu z którego rozciąga się najpiękniejszy na kempingu
widok, manewrując przy tym między ciasno rosnącymi drzewami.
To nie fragment sceny filmowej, to
zupełnie nowe i zaskakujące możliwości, zdalnego sterowania do
przyczep kempigowych. Z przyczepą jest jak z namiotem, najlepsze
miejsca dawno pozajmowane, a te naprawdę zaciszne niedostępne, no
bo jak wyciągąć przyczepę na pagórek z którego rozciąga się
najlepszy widok, wcisnąć ją między drzewa, nie uszkadzając przy tym
auta, przyczepy i własnych nerwów?
Mover to niewielkie, w pełni automatyczne urządzenie
elektryczne, które pozwala na precyzyjne manewrowanie odpiętą od
samochodu przyczepą kempingową. Mechanizm jest prosty. Elektrycznie
dociskane do kół przyczepy rolki, napędzane są przez niewileki
siliniczek zasilany 12 V akumulatorem. Trzymając w ręce pilota,
można bez przeszkód podjeżdżać w przód, cofać, a nawet obracać
przyczepę wokół własnej osi lub jej dowolnego koła ! System
"Durasoft" w który wyposażono Movera startuje i zatrzymuje
przyczepę bardzo miękko, prawdziwa zabawa zaczyna się jednak
gdy przyczepa zaczyna samo podjeżdżać pod górę, bo wobec
gwaizdorskich popisów nikt nie przechodzi obojetnie.
Mover otrzymał w tym roku
prestiżową Nagrodę Reddot Design, przyznawaną najbardziej
nowatorskim rozwiązaniom. Centrum Nordrhein Westfalen od 1995
roku wyróżnia w ten sposób najlepsze projekty urządzeń technicznych
z całego świata.