Skocz do zawartości

Kemping Kotarz


KarawaningPl

Rekomendowane odpowiedzi

Kemping Kotarz

Kemping bardzo spokojny wręcz rodzinny, tani, położony nad rzeką, z pełnym węzłem sanitarnym ciepła-zimna woda moc atrakcji w zasięgu. Zapraszamy jest wszędzie blisko Ustroń-Wisła-Ochaby-etc


śląskie
Brenna
ul. Sportowa 6,
43-438 Brenna

Zobacz cały kemping

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 30
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Witam

Byłem tam kilka razy.

Jeżdżę tam ponieważ mam blisko, ale niestety z tą ciszą to jest wątpliwa sprawa.

Może miałem pecha ale jak przyjeżdża tam młodzież to jest niestety głośno w nocy i właściciel nie reagował.

Po za tym nie mam większych zastrzeżeń, pole bardzo tanie, ale sanitariaty również nie na najwyższym poziomie, co jest chyba związane z wysokością ceny za noclegi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

byłem tam dwa razy...

za pierwszym razem ...sanitariaty porażka... na polu gwar i chamstwo...właściciela nie było na miejscu...znajdował się tylko dziwnym trafem na chwilę jak przyjechali nowi goście żeby zainkasować pieniążki i ginął ponownie.... parę przykrych incydentów typu ubliżanie od pijanej młodzieży w namiotach......parę piesków regularnie obsikujących to namiot to przyczepę czy auto.... wieczorkiem kłótnia pijanych emerytów kto może korzystać z miejsca na ognisko.... itp

myślę sobie miałem pecha ...może następnym razem będzie lepiej...za drugim razem to samo więc już tam nie bywam...

generalnie nie polecam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba mieliście wyjątkowego pecha. J a w tym roku byłem tam bodajże 5 razy i z syfem się nie spotkałem. Pole jest zadbane- trawa zawsze wykoszona, brak śmieci. Sanitariaty czyste schludne. no i najważniejsze.. cena- za 2 osoby + kamper (bez przyłącza prądowego) płacę ok 22 zł.

Zgadzam się co do szalejącej młodzieży- to chyba problem większości polskich pól kempingowych. Niska cena przyciąga młodych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy to był pech... byłem tam też 3 lata temu jeszcze z namiotem i odniosłem podobne wrażenie jak teraz.

Moim zdaniem nic się tam nie zmienia, fakt trawa jest skoszona, ale głośne noce chyba nie powinny mieć miejsca.

Na innych kempingach obsługa potrafi sobie z tym poradzić, no ale z drugiej strony patrząc jak na polu jest pełno to i właściciel nic nie zmienia bo po co ( moim zdaniem takie jest podejście właściciela ).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

a ja byłem w połowie maja 2011..... co zastałem..... cisze, spokój , uprzejmość.... nawet rowerów mi nie ukradli.....

Jak doświadczenie pokazuje Polskie kempingi są przyjazne tylko poza sezonem ( ja lubie cisze i spokój) a w sezonie raczej dzikość preferuje i polecam innym.....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

Jesli można to wypowiem sie z pozycji właścicela omawianego kempingu. Problem z młodzieża jak już ktoś wcześniej zauważył jest praktycznie wszędzie, nie tylko na kempingach, ale także w hotelach, pensjonatach itp. Trudno odmowić komuś przyjęcia na kemping jeśli przy przyjeździe zachowuje się w porządku, jest trzeźwy i kulturalny. Jeśli widzimy że młodzież jest "kłopotliwa" to na samym wstępie im odmawiamy. Trudno poradzić sobie natomiast w przypadku gdy ktoś dopiero wieczorem przychodzi pijany i zakłóca ciszę nocną. Zazwyczaj ma to miejsce w piątek albo sobote i tacy ludzie przyjeżdżają na jeden dzień, więc straszenie wyrzuceniem niewiele pomaga. Policja też nic nie zrobi poza uspokojeniem na chwilę. Między innymi dlatego pare lat temu zdecydowaliśmy się wprowadzić strefę dla młodzieży. Jeśli ktoś preferuje cisze i spokój wystarczy ustawić się w innej części campingu i po problemie. Generalnie jest tak że gdzie są ludzie tam zawsze bedą się zdarzały problemy. To samo tyczy się sanitariatów, sprzątamy wszystko na bierząco, ale jak rano przyjdzie naraz 20-30 osób to proszę uwierzyć ciężko jest utrzymać porządek, choć oczywiście robimy co w naszej mocy. Opisywane sytuacja zapewne miała miejsce w weekend gdy ludzi jest zdecydowanie więcej. Trochę przykro się robi gdy ktoś twierdzi że właściciel nic nie robi bo i tak ma pełny kemping. Proszę wierzyć, że prowadzenie kempingu to nie jest łatwy kawałek chleba, szczególnie bedąc małą firmą rodzinną. Tymniejmiej cenimy sobie wszelkie uwagi zarówno te pozytywne (na szczęście jest ich zdecydowanie więcej) jak i negatywne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dostałem właśnie info z kempingu

"mysle ze ok 15 kwietnia bedziemy juz zaczynac, oczywiście można zostawić przyczepę, jeśli jest to poza sezonem (lipiec-sierpień) to wtedy odpłatność za dzień postojowego przyczepy to 2 zł. jeśli ktoś jest w przyczepie to pobieramy opłaty zgodne z cennikiem na stronie."

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

Byłem na tym kempingu parę razy, a teraz nawet zostawiłem tam swoją cepkę. Miły pan z obsługi zawsze gotowy do pomocy, często odwiedza kemping na rowerku. Sanitariaty czyste, ciepła woda i zrobiona nowa instalacja elektryczna z całą siecią podłączeń. Usytuowanie w samym centrum, wszędzie blisko, aa mimo to cisza, bo kamping znajduje się za rzeczką oddzielającą gwarne centrum.

dodaję zdjęcie z kempingu.

 

P1050404.JPG

Edytowane przez abjan (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...

Byliśmy na tym kempingu pierwszy raz ale na pewno nie ostatni .

Naprawdę super kemping .

Czysto cicho i za przyzwoitą cenę .

Szef naprawdę dba o kemping i wszystkim się interesuje .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...

Jesteśmy stałymi bywalcami pola namiotowego Kotarz od ok. 20 lat. Jednak nasz ostatni weekendowy pobyt (kilkurodzinny - 3 pokoleniowy - ponad 25-osobowy) nie wspominamy najprzyjemniej z paru powodów. Chcemy wyrazić jednogłośną opinię nie o samym "kempingu", którego darzymy ogromnym sentymentem, lecz o panu, który zasiada w tzw. budce przy wjeździe (zdaje się, że pan Michał). Z każdego wjazdu pojazdu, nazwijmy zakwaterowanego, należy się tłumaczyć (radzimy panu wkładać bywalcom na czas pobytu kartki za szybę albo prowadzić zeszyt z nr-ami rej. i sprawdzać przy wjeździe dyskretnie). Czuliśmy się również nieswojo i niezręcznie podczas wielokrotnego nachodzenia podczas biwakowania. Pomimo, iż jest to podobno biwak rodzinny, czuliśmy się szpiegowani przez cały dzień, w sumie nawet do późnych godzin wieczornych - pan Michał obserwował nawet z ukrycia - chował się za drzewami. Nasze zachowanie nie wzbudzało niepokoju, więc prosimy nie przechodzić między naszymi namiotami i stołami jadalnymi (nikt nie lubi jak ktoś obserwuje, co kto ma w namiocie i co je) - to jest naruszenie prywatności i spokoju rodzinnego. Mieliśmy zastrzeżenia również do wody z dwojakich powodów. Ciepła woda niestety nie była udostępniana zgodnie z tabliczką, tj. od godz. 6. Jesteśmy świadomi, że woda z bojera przy sporym obłożeniu zużywa się. Jednak pan Michał, chyba chcąc zaoszczędzić na ciepłej wodzie, nawet w niepogodę (zaznaczę, że były także małoletnie dzieci i ciężarne), nie włączał bojlera na czas. Kobiety z naszego zjazdu rodzinnego czuły się skrępowane podczas porannej higieny osobistej pod prysznicem, ponieważ 1 metr od kabiny stał nasz przedmiotowy pan - chyba liczył czy myłyśmy się 3 czy 7 min. Obserwacja w ciemnych okularach o godz. 7 rano przy niepogodzie z pobliskiej ławki również była odebrana przez nas nieco dziwnie. Drugim zastanawiającym elementem dotyczącym wody jest nasz wirus jelitowy, który złapaliśmy (z 20-paru osób, zachorowało 11, w tym małe dziecko). Jesteśmy potwornie rozżaleni i rozczarowani pobytem, ponieważ takie sytuacje nigdy nie miały miejsca podczas nadzorowania pola namiotowego przez Pana Łukasza, z którym (na całe nasze szczęście) mieliśmy okazję rozliczać się finansowo. Pan Łukasz był uprzejmy i rodził na naszych twarzach uśmiech. Mamy apel do Pana Michała: jeśli nie chce pan młodzieży (a powiedział pan, że nie chce), to proszę przynajmniej poczytać o traktowaniu z szacunkiem pełnych rodzin i ich starszych członków. Lubimy ten "kemping", więc ten obszerny komentarz prosimy potraktować jako konstruktywną krytykę na przyszłość.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napewno byliście na Kotarzu ? Byłem tam kilkakrotnie i jedyne co się zgadza to brak ciepłej wody pod prysznicami przy pełnym obłożeniu.

Najczęściej  na kempingu  Kotarz pilnuje porządku  jego właściciel p.Marcin i to on ustawia przyczepy przy wjeździe.Ten pan jeździ na takim niebieskim rowerze.

Niekiedy jednak,ale rzadko - jego brat -niestety nie wiem jak ma na imię.To o ten kemping chodzi ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jesteśmy stałymi bywalcami pola namiotowego Kotarz od ok. 20 lat. Jednak nasz ostatni weekendowy pobyt (kilkurodzinny - 3 pokoleniowy - ponad 25-osobowy) nie wspominamy najprzyjemniej z paru powodów. Chcemy wyrazić jednogłośną opinię nie o samym "kempingu", którego darzymy ogromnym sentymentem, lecz o panu, który zasiada w tzw. budce przy wjeździe (zdaje się, że pan Michał). Z każdego wjazdu pojazdu, nazwijmy zakwaterowanego, należy się tłumaczyć (radzimy panu wkładać bywalcom na czas pobytu kartki za szybę albo prowadzić zeszyt z nr-ami rej. i sprawdzać przy wjeździe dyskretnie). Czuliśmy się również nieswojo i niezręcznie podczas wielokrotnego nachodzenia podczas biwakowania. Pomimo, iż jest to podobno biwak rodzinny, czuliśmy się szpiegowani przez cały dzień, w sumie nawet do późnych godzin wieczornych - pan Michał obserwował nawet z ukrycia - chował się za drzewami. Nasze zachowanie nie wzbudzało niepokoju, więc prosimy nie przechodzić między naszymi namiotami i stołami jadalnymi (nikt nie lubi jak ktoś obserwuje, co kto ma w namiocie i co je) - to jest naruszenie prywatności i spokoju rodzinnego. Mieliśmy zastrzeżenia również do wody z dwojakich powodów. Ciepła woda niestety nie była udostępniana zgodnie z tabliczką, tj. od godz. 6. Jesteśmy świadomi, że woda z bojera przy sporym obłożeniu zużywa się. Jednak pan Michał, chyba chcąc zaoszczędzić na ciepłej wodzie, nawet w niepogodę (zaznaczę, że były także małoletnie dzieci i ciężarne), nie włączał bojlera na czas. Kobiety z naszego zjazdu rodzinnego czuły się skrępowane podczas porannej higieny osobistej pod prysznicem, ponieważ 1 metr od kabiny stał nasz przedmiotowy pan - chyba liczył czy myłyśmy się 3 czy 7 min. Obserwacja w ciemnych okularach o godz. 7 rano przy niepogodzie z pobliskiej ławki również była odebrana przez nas nieco dziwnie. Drugim zastanawiającym elementem dotyczącym wody jest nasz wirus jelitowy, który złapaliśmy (z 20-paru osób, zachorowało 11, w tym małe dziecko). Jesteśmy potwornie rozżaleni i rozczarowani pobytem, ponieważ takie sytuacje nigdy nie miały miejsca podczas nadzorowania pola namiotowego przez Pana Łukasza, z którym (na całe nasze szczęście) mieliśmy okazję rozliczać się finansowo. Pan Łukasz był uprzejmy i rodził na naszych twarzach uśmiech. Mamy apel do Pana Michała: jeśli nie chce pan młodzieży (a powiedział pan, że nie chce), to proszę przynajmniej poczytać o traktowaniu z szacunkiem pełnych rodzin i ich starszych członków. Lubimy ten "kemping", więc ten obszerny komentarz prosimy potraktować jako konstruktywną krytykę na przyszłość.

Nie lepiej przekazać te informacje bezpośrednio Panu pilnującemu? Najlepiej po pierwszym dniu pobytu, wtedy reszta wyjazdu będzie udana :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jesteśmy stałymi bywalcami pola namiotowego Kotarz od ok. 20 lat. Jednak nasz ostatni weekendowy pobyt (kilkurodzinny - 3 pokoleniowy - ponad 25-osobowy) nie wspominamy najprzyjemniej z paru powodów. Chcemy wyrazić jednogłośną opinię nie o samym "kempingu", którego darzymy ogromnym sentymentem, lecz o panu, który zasiada w tzw. budce przy wjeździe (zdaje się, że pan Michał). Z każdego wjazdu pojazdu, nazwijmy zakwaterowanego, należy się tłumaczyć (radzimy panu wkładać bywalcom na czas pobytu kartki za szybę albo prowadzić zeszyt z nr-ami rej. i sprawdzać przy wjeździe dyskretnie). Czuliśmy się również nieswojo i niezręcznie podczas wielokrotnego nachodzenia podczas biwakowania. Pomimo, iż jest to podobno biwak rodzinny, czuliśmy się szpiegowani przez cały dzień, w sumie nawet do późnych godzin wieczornych - pan Michał obserwował nawet z ukrycia - chował się za drzewami. Nasze zachowanie nie wzbudzało niepokoju, więc prosimy nie przechodzić między naszymi namiotami i stołami jadalnymi (nikt nie lubi jak ktoś obserwuje, co kto ma w namiocie i co je) - to jest naruszenie prywatności i spokoju rodzinnego. Mieliśmy zastrzeżenia również do wody z dwojakich powodów. Ciepła woda niestety nie była udostępniana zgodnie z tabliczką, tj. od godz. 6. Jesteśmy świadomi, że woda z bojera przy sporym obłożeniu zużywa się. Jednak pan Michał, chyba chcąc zaoszczędzić na ciepłej wodzie, nawet w niepogodę (zaznaczę, że były także małoletnie dzieci i ciężarne), nie włączał bojlera na czas. Kobiety z naszego zjazdu rodzinnego czuły się skrępowane podczas porannej higieny osobistej pod prysznicem, ponieważ 1 metr od kabiny stał nasz przedmiotowy pan - chyba liczył czy myłyśmy się 3 czy 7 min. Obserwacja w ciemnych okularach o godz. 7 rano przy niepogodzie z pobliskiej ławki również była odebrana przez nas nieco dziwnie. Drugim zastanawiającym elementem dotyczącym wody jest nasz wirus jelitowy, który złapaliśmy (z 20-paru osób, zachorowało 11, w tym małe dziecko). Jesteśmy potwornie rozżaleni i rozczarowani pobytem, ponieważ takie sytuacje nigdy nie miały miejsca podczas nadzorowania pola namiotowego przez Pana Łukasza, z którym (na całe nasze szczęście) mieliśmy okazję rozliczać się finansowo. Pan Łukasz był uprzejmy i rodził na naszych twarzach uśmiech. Mamy apel do Pana Michała: jeśli nie chce pan młodzieży (a powiedział pan, że nie chce), to proszę przynajmniej poczytać o traktowaniu z szacunkiem pełnych rodzin i ich starszych członków. Lubimy ten "kemping", więc ten obszerny komentarz prosimy potraktować jako konstruktywną krytykę na przyszłość.

Czytając waszą opinię :oslabiony:  nasuwa mi się myśl czy :hmm: : NIE chcecie za chwilę zaproponować jakiegoś innego kempingu w okolicy?

Dziwne że tylko wam się to darzyło? 

Znam dużo znajomych którzy trzymają tam przyczepy na stale i nie doświadczyli tak przykrych doświadczeń jak wasza liczna rodzina.  

To takie moje spostrzeżenie 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
  • Witamy

    Witamy na największym polskim forum karawaningowym. Zaloguj się by wziąć udział w dyskusji.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.