Skocz do zawartości

Albania 2011 relacja


JacekSz

Rekomendowane odpowiedzi

3.08.2011 środa

 

Na kempingu robi się tłok. Przybywa przyczep i namiotów. Myśląc o przyszłym roku sprawdzamy trzy kempingi w Dhermii (parę kilometrów na północ). Więcej tam ludzi, plaże zaśmiecone, wolimy Livadh. :biwak:

post-3378-0-19396800-1314821151_thumb.jpgpost-3378-0-30675700-1314821386_thumb.jpgpost-3378-0-27002100-1314821433_thumb.jpg

 

Wieczorem obchodzimy kameralnie naszą 26 rocznicę ślubu, od Małgosi, Jasi, Artura i Macka otrzymujemy bukiet kwiatów polnych i słodkości. :calus:

 

4.08.2011 czwartek

 

Wczoraj Artur ze swoją załogą, a dzisiaj ja z Marleną i Marcinem płyniemy pontonem parę kilometrów na północ. Podziwiamy klify i plaże dostępne praktycznie tylko od strony morza. Cudnie.

post-3378-0-97321100-1314821492_thumb.jpgpost-3378-0-60129200-1314821556_thumb.jpgpost-3378-0-76226000-1314821587_thumb.jpgpost-3378-0-13481300-1314821632_thumb.jpgpost-3378-0-75112800-1314821693_thumb.jpgpost-3378-0-94199000-1314821731_thumb.jpgpost-3378-0-03577600-1314821889_thumb.jpgpost-3378-0-85506400-1314821931_thumb.jpgpost-3378-0-56135500-1314821969_thumb.jpgpost-3378-0-71089900-1314822010_thumb.jpg

Pod wieczór zwiedzamy starą Himarę. Średniowiecznie miasto – twierdza. Labirynt wąskich uliczek, ruiny i zachowane kamienne budowle, punkty widokowe. Prawie nikogo tu nie ma, chodzimy zauroczeni. Zapada zmrok, zapalają się nastrojowe lampy. Coś fantastycznego, zdjęcia nie oddają tej atmosfery.

post-3378-0-16439100-1314822049_thumb.jpgpost-3378-0-81404700-1314822099_thumb.jpgpost-3378-0-54837800-1314822131_thumb.jpgpost-3378-0-09768600-1314822165_thumb.jpgpost-3378-0-91223200-1314822221_thumb.jpgpost-3378-0-59395100-1314822259_thumb.jpgpost-3378-0-72105900-1314822288_thumb.jpgpost-3378-0-93179200-1314822368_thumb.jpgpost-3378-0-29020700-1314822392_thumb.jpgpost-3378-0-59222300-1314822433_thumb.jpgpost-3378-0-30630200-1314822461_thumb.jpgpost-3378-0-47243900-1314822486_thumb.jpgpost-3378-0-75649700-1314822526_thumb.jpgpost-3378-0-42234700-1314822559_thumb.jpgpost-3378-0-43932500-1314822597_thumb.jpgpost-3378-0-93064300-1314822631_thumb.jpg

Spacerujemy też po nowej Himarze i tu trafiamy na niezabezpieczone studzienki w chodniku. Są niezbyt głębokie (około 40 cm) ale można zrobić sobie wielką krzywdę. Patrzymy uważnie pod nogi. Wracamy na kemping, ale po drodze wstępujemy na pizzę do nadmorskiej restauracji. Pizza z pieca opalanego drewnem wyśmienita, piwo Tirana takie sobie.

 

5.08.2011 piątek

 

Tradycyjnie plaża, pływanie pontonem. Po południu skorzystaliśmy z myjni ręczej ( w Albanii myjni jest nieprawdopodobnie dużo). Nasze holowniki po prawie dwóch tygodniach wyprawy były naprawdę mocno zakurzone. Wieczorem po tradycyjnej degustacji "medicina" kładziemy się na zasłużony odpoczynek i ..... słyszymy karaoke. Głośne karaoke, które trwa do późnej nocy niestety. Był to jedyny przypadek podczas naszej wyprawy, że hałas na kempingu nie pozwalał na zaśnięcie po północy. W końcu chyba nie wytrzymały bezpieczniki (prądowe) i nastała cisza. :sleep:

 

6.08.2011 sobota

 

Ostani dzień pobytu na Livadh, korzystamy z plaży.

post-3378-0-21210800-1314822821_thumb.jpg

Po południu wstępne pakowanie, coby rano było sprawniej.

 

7.08.2011 niedziela

 

Wyjeżdżamy po 8, jedziemy tą samą drogą (przełęcz Llogaraja). Kiedy rozpoczynamy podjazd, tubylcy kręcą głowami i pokazują, żeby raczej nie jechać tędy z przyczepami. No ale już znamy tą drogę. Podjazd idzie nam powoli, ale bez problemów. Stwierdzamy, że zjazd jest łagodniejszy na północ. Zakręty tak samo ciasne jak 9 dni temu, więc używam intensywnie klaksonu przed prawymi agrafkami (jestem całym zestawem na lewej stronie jezdni). Raz stajemy na kontrolę hamulców. Nie jest źle, hamulce gorące w przyczepach, ale bez przesady. Po zjeździe na dół odprężenie dla kierowców. :drive:

Marcin zaczął liczyć orszaki weselne, jakie widzimy na drodze. Do granicy z Czarnogórą naliczamy 35 wesel. Chyba będzie duży przyrost naturalny w Albanii. Wjeżdżamy do Vlore. Jedziemy główną ulicą przez miasto. W naszym kierunku pojazdy w dwóch rzędach, w przeciwną pojedynczy rząd. W pewnym momencie z przeciwnego kierunku przez kilkadziesiąt sekund nie jedzie żaden pojazd. Kierowcy albańscy jadący w naszym kierunku postanawiają to wykorzystać i zjeżdżają na ten całkiem lewy pas (w tym nauka jazdy!). Po minucie następuje nieuniknione (no przecież z przeciwnej jadą), czyli gigantyczny chaos i korek .:sciana: Stoimy w trzech rzędach i ani rusz. Zjawiają się policjanci :miga: i próbują coś zaradzić. Nie jest to łatwe, bo nasz kierunek porusza się powoli. Tyle dobrze, że jeżeli tylko pojawia się możliwość, zganiają samochody z trzeciego rzędu do drugiego. Po jakiejś godzinie zaczynamy jechać nawet 30 km/h. Jedziemy drogą dziurawą (objazd dla ciężarówek), ale do przodu. Szukamy kempingu koło Kavaje. Jest znak na kemping, więc zostawiamy przyczepy obok stacji benzynowej i jedziemy na rekonesans. A tu słyszę chrobot w tylnym kole. Na Livadh też słyszałem chrobot, zdjąłem koło, stwierdziełm z ulgą, że zacisk hamulcowy, tłoczki i klocki są ok, więc to pewnie jakiś kamyk wpadł do środka bębna hamulca awaryjnego. Ale teraz chrobot jest intesywny, niepokojący. Zdejmujemy koło, z bębna wylatują jakieś sprężynki i inne blaszki. Znaczy się rozleciał się mechanizm ręcznego w kole. Trzeba zdjąć tarczę hamulcową, aby dostać się do środka. Żeby zdjąć tarczę, trzeba zdemontować zacisk hamulca. Do tego jest potrzebny klucz nimbusowy nr 7. Nimbusy mam, więc jaki problem. Wyjmuję i szukam nr 7. Są różne, cały komplet, jest 6, jest 8, ale 7 nie ma! :oslabiony: Ponieważ zatrzymaliśmy się we wsi, mieszkańcy podchodzą z ciekawości. Tłumaczymy, że potrzebny jest klucz (tu pokazuję moje nimbusy i ich numerację). Przyniesiono nam kilka zestawów różnych kluczy, naprawdę ci ludzi chcieli nam pomóc. Niestety tego potrzebnego nie było. No to poskładałem wszystko do kupy i jadę na kemping, który Artur z Szarają już odwiedzili i zaakceptowali. Koło chrobocze niemiłosiernie. Na razie Artur ściąga na kemping nasze przyczepy.

Kemping jest prowadzony przez rodzinę włoską. Stanowiska praktycznie na plaży przy płytkiej lagunie, woda cieplutka, piasek (kurzy się niemiłosiernie, dlatego wolę plaże kamieniste). Wadą laguny są meduzy (bo ciepła woda). Łazienki super. Cena 18 euro za dzień.

post-3378-0-99447500-1314822681_thumb.jpgpost-3378-0-03806400-1314822892_thumb.jpgpost-3378-0-40299500-1314822949_thumb.jpgpost-3378-0-82592800-1314822985_thumb.jpgpost-3378-0-14043700-1314823051_thumb.jpg

Po ustawieniu przyczep rozmawiam z jednym z właścicieli o problemie z kołem (że potrzebny mechanik albo klucz po prostu). Nie ma sprawy, wszystko będzie załatwione, ale później, bo teraz za gorąco (godz. 16 po południu, a jemu jeszcze za gorąco). No to czekam, aż się ochłodzi. O 21 przypominam się – zapomniał, ale nie ma problemu, jutro będzie rano około 9 dzwonił do mechanika. :sciana:

Idziemy na sztucznie usypany półwysep, gdzie coś tam wypijamy na dobry sen. :piwo:

 

8.08.2011 poniedziałek

 

Rano o 9 idę do recepcji w poszukiwaniu człowieka, co mi obiecał mechanika albo klucz. Gościa nie ma, jest jego siostra. Brata nie można teraz niepokoić, bo śpi. Mam czekać godzinę. No to czekam Po dwóch godzinach przychodzi jakiś brodacz i przynosi komplet nimbusów, ale bez nr 7. Trzeba samemu radzić. Wyjeżdżam z kempingu w kierunku Kavaje, po kilku kilometrach widzimy tabliczkę "Motoserwis", zajeżdżamy na podwórze. Jest wielka stodoła, w niej jakieś auta, wychodzi umorusany człowiek w drelichu. Znaczy mechanik jest, czyli już jest dobrze. Po angielsku nie da rady, ale pokazuję moje klucze nr 8 i 6 i że trzeba ten pomiędzy nimi. Ma i zaraz przynosi. No to pytam na migi, czy tu w cieniu możemy mechanikować. Możemy. To windujemy, ale fabrycznym podnośnikiem idzie powoli. Pan przejmuje inicjatywę. Profesjonalny podnośnik, zdjęcie koła, nimbus, zacisk zdemotowany, bęben też, ruchome części hamulca wyjęte, wszystko złożone z powrotem, razem 15 minut.:yay: Nie ma hamulca ręcznego na jedno koło, ale i tak prawie go nie używam (automat, więc w pozycji P blokuje skrzynię) Wyjmuję leki (no te pieniądze albańskie) i chcę płacić. A mechanik stanowczo nie chce żadnych pieniędzy, mimo że próbuję mu wcisnąć na siłę. Życzy nam na migi szczęśliwego powrotu do domu. Kolejny raz przekonujemy się o uczynności Albańczyków i ich chęci bezinteresownej pomocy dla obcokrajowców.

 

Po południu jedziemy do Kruje, które leży na północny-wszchód od Tirany. Jedziemy boczną drogą do Tirany i dalej główną na Kruje. Podjeżdżamy blisko słynnej w całej Albanii uliczki (podobnej do tej z Mostaru w Bośni), gdzie można kupić pamiątki. To podobno najlepsze miejsce do kupowania pamiątek w Albanii. Zaraz na początku kupujemy albańskie trunki (ichniejsze brandy). W sklepikach sporo tandety, ale też masa autentycznych starych przedmiotów (najróżniejszych). Nasze Panie buszują po tych kramach z wielkim entuzjazmem. Oryginalne były zwłaszcza koszyki ręcznie dłubane z drzew oliwnych. Uliczka prowadzi do twierdzy, w której urządzono m.inn. muzeum Skanderberga – narodowego bohatera Albanii. Powrót głównymi drogami o bardzo dobrej nawierzchni trwał kilkakrotnie krócej niż jazda do Kruje.

post-3378-0-00170100-1314823116_thumb.jpgpost-3378-0-80850600-1314823183_thumb.jpgpost-3378-0-42857000-1314823222_thumb.jpgpost-3378-0-79974200-1314823341_thumb.jpgpost-3378-0-41980200-1314823370_thumb.jpgpost-3378-0-86765500-1314823404_thumb.jpgpost-3378-0-78577700-1314823433_thumb.jpgpost-3378-0-85316400-1314823466_thumb.jpgpost-3378-0-45166800-1314823489_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9.08.2011 wtorek

 

Pobudka zarządzona na 7.00. Przed 9 wyjeżdżamy z kempingu, bezproblemowo dojeżdżamy do granicy z Albanią. Na granicy trochę aut w kolejce. Sprzedawca arbuzów przy przejściu ma za sobą podręczny magazyn – jest to po prostu pole, na którym rosną arbuzy.

post-3378-0-25773400-1315430151_thumb.jpg

Kupujemy konieczną w Czarnogórze nalepkę za 10 euro. Przyszła nasza kolej, odprawa graniczna jest szybka i wjeżdzamy do Czarnogóry. Jedziemy skrótem, który łączy się z Jadranką. Jest wąsko, nie wszyscy kierowcy z przeciwnej strony zjeżdżają na bok, więc trzeba uważać. Dojeżdżamy do Jadranki i podziwiamy piękne i urozmaicone wybrzeże. Mijamy wysepkę – miasto Sveti Stefan (postanawiamy tu wrócić z kempingu pod Dubrownikiem), Budvę, jedziemy wokół zatoki kotorskiej (można też skrócić poróż korzystając z promu przez zatokę. Kolejna granica (z Chorwacją) praktycznie bez kontroli. Trafiamy na kemping Monika w Molunat. Trochę bez sensu zjeżdżamy stromym i wąskim zjazdem nie wiedząc, czy są miejsca i czy ewentualnie damy radę zawrócić. Miejsca są, chociaż poza głównym terenem kempingu, ale za to nas samiuśkim brzegiem, Do morza mamy 3 metry ... w pionie. Prąd mamy, cena nieznana, bo to parking kempingowy i na razie nie wiedzą, jak nas liczyć.

 

10.08.2011 środa

 

Rano zwiedzamy Dubrownik. Zwiedzanie poprzedzone jest długim poszukiwaniem wolnego miejsca na parkingach. W końcu się udaje. W mieście tłumy. Część z nas idzie na mury, my z Szarają już dwa razy przeszliśmy je całe, więc zwiedzamy z Edytą i Marcinem cerkwie (sala z relikwiami świętych – nogi, ręce, głowy, inne części ciała – trochę to makabryczne), akwarium (pouczające, bo prezentuje faunę Adriatyku). Szkoda, że wirtualne muzeum jest dzisiaj nieczynne.

post-3378-0-22533900-1315430182_thumb.jpgpost-3378-0-26224600-1315430209_thumb.jpgpost-3378-0-81319300-1315430266_thumb.jpgpost-3378-0-65696100-1315430290_thumb.jpgpost-3378-0-23903200-1315430362_thumb.jpgpost-3378-0-44197000-1315430386_thumb.jpgpost-3378-0-06242700-1315430490_thumb.jpgpost-3378-0-43612600-1315430524_thumb.jpgpost-3378-0-61204200-1315430551_thumb.jpg

Wracamy na kemping, jemy obiad i jedziemy do Kotoru, tym razem korzystamy z promu przez Bokę Kotorską.

post-3378-0-17161200-1315430577_thumb.jpgpost-3378-0-18124600-1315431582_thumb.jpgpost-3378-0-01880700-1315430616_thumb.jpgpost-3378-0-68800400-1315430646_thumb.jpg

W Kotorze też tłumy, ale mniejsze niż w Dubrowniku. Spacerujemy po zaułkach.

post-3378-0-69642500-1315430673_thumb.jpgpost-3378-0-69845800-1315430703_thumb.jpgpost-3378-0-96842400-1315430748_thumb.jpgpost-3378-0-21197200-1315430928_thumb.jpgpost-3378-0-26584000-1315430955_thumb.jpgpost-3378-0-00013500-1315430998_thumb.jpg

Po Kotorze jedziemy do Budvy. Przed miastem korek, w mieście ogromy ruch samochodów. Parkingi na setki samochodów, ale miejsca na nich nie ma. Próbujemy stanąc w kolece do parkingu, ale :policja: przegania, że blokujemy drogę (co nie było prawdą). W końcu stajemy w kolejce, skąd nie mogą nas przepędzić, bo po prostu nie ma jak dalej jechać. Wreszcie wjeżdżamy na parking. Idziemy głownym deptakiem. Jest 22, a tłumy nieprawdopodobne, język głównie rosyjski. Jemy tutejsze naleśniki, burki i coś tam jeszcze. Potem zaglądamy w uliczki w obrębie murów starej Budvy (rewelacja) i wracamy na kemping. Na Sveti Stefan już nie ma czasu – jest po północy. :sleep:

post-3378-0-06061900-1315431023_thumb.jpgpost-3378-0-06579100-1315431051_thumb.jpgpost-3378-0-21029200-1315431076_thumb.jpgpost-3378-0-17005300-1315431137_thumb.jpgpost-3378-0-93495700-1315431163_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alez tam sie pozmienialo....mieszkalem z rodzicami w Tiranie w latach 1983-1989 i wtedy to byl inny kraj...wszedzie bunkry, zasieki i kolce na plotach....gdzie sie nie ruszylismy to mielismy ogon 100m za nami :))) plac Skanderbega sie nie zmienil...Kruje i miejscowosci nadmorskie tez poznaje....cholera musze sie tam wybrac odwiedzic stare kąty...az sie lezka kreci w oku...swietna relacja!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11.08.2011 czwartek

 

Po wczorajszym intensywnym zwiedzaniu dzień luzu. Czyli tradycyjnie pływanie w morzu i odpoczynek bierny.

post-3378-0-14423200-1315862097_thumb.jpgpost-3378-0-80457700-1315862121_thumb.jpgpost-3378-0-29079100-1315862157_thumb.jpgpost-3378-0-21065400-1315862197_thumb.jpgpost-3378-0-93735000-1315862229_thumb.jpgpost-3378-0-15489600-1315862260_thumb.jpgpost-3378-0-72295400-1315862291_thumb.jpgpost-3378-0-69862000-1315862340_thumb.jpgpost-3378-0-34239300-1315862314_thumb.jpgpost-3378-0-01180600-1315862377_thumb.jpgpost-3378-0-16479700-1315862736_thumb.jpgpost-3378-0-58989500-1315862622_thumb.jpg

Obserwujemy dwa hydroplany, które na zmianę tankują wodę w zatoce i odlatują gasić pożar gdzieś w górach.

post-3378-0-68184000-1315861946_thumb.jpgpost-3378-0-76794100-1315862007_thumb.jpgpost-3378-0-77541200-1315862035_thumb.jpgpost-3378-0-15314000-1315862071_thumb.jpgpost-3378-0-30583000-1315862400_thumb.jpg

 

12.08.2011 piątek

 

Dzień wyjazdu :hej: . Wreszcie nas podliczyli, od naszej załogi wyszło 43 euro/dzień. Z kempingu droga jest bardzo stroma i wąska. Nie ma się więc jak rozpędzić i obawiam się, że mój holownik z jednym napędem będzie palił opony. Korzystam więc z auta Artura do wyciągnięcia mojej przyczepy. Bezproblemowo, wolno pełzając do góry, wyjeżdżamy. Pani z kempingu daje nam w prezencie butelkę wina z jej winnicy (jak się okazało w domu – doskonałe), rewanżujemy się naszą polską czystą.

 

Jedziemy na Dubrownik, potem kierunek Mostar w Bośni.

post-3378-0-81837200-1315862783_thumb.jpgpost-3378-0-14806300-1315862815_thumb.jpg

Na granicy chorwacko – bośniackiej kolejka, ale się jakoś posuwa do przodu i po kilkunastu minutach jesteśmy w Bośni. Trasą piękna (doliną Neretwy). 20 km przed Mostarem w miejscowości Buna zjeżdżamy w prawo, kierując się na dobrze oznaczony kemping. Na kempingu tylko dwie przyczepy i jeden namiot, więc miejsca w bród. Teren idealnie równy. Wtedy chyba pobiliśmy rekord rozbicia obozowiska. Wszyscy wiedzą, co i jak należy robić i w ciągu 10 minut przyczepy ustawione i podparte, podłączone do prądu, roleta rozwinięta, stoliki i krzesełka na swoich miejscach :biwak: . W końcu po tylu poprzednich popasach załogi są wyszkolone i sprawne.

post-3378-0-63183100-1315862431_thumb.jpgpost-3378-0-25320400-1315862466_thumb.jpgpost-3378-0-98735700-1315862500_thumb.jpg

Mieszkańcami jedynego namiotu okazali się polscy studenci, którzy wypytywali nas o Bałkany. Podróżują autostopem, pociągami i autobusami. Po południu zabrali się z nami do Medjugorie. Droga krótka ale niesamowita, widoki rewelacyjne. Ja z Marleną i Arturem już byliśmy tu kiedyś, więc spędziliśmy czas w kawiarni, reszta poszła na górę do miejsca objawień. Wszechobecna komercja w Medjugorie jest dla mnie denerwująca, widzieliśmy nawet ślinaczki z wizerunkiem Matki Boskiej – pozostawiam to bez komentarza.

Wracamy na kemping, obiad i wyjazd do Mostaru. Tu jestem trzeci raz, ale zawsze jest interesująco. Przy słynnym moście wstępujemy do pomieszczenia, które jest wystawą fotograficzną i księgarnią. Na ekranie oglądamy film pokazujący słynny most w Mostarze przed wojną, jego bombardowanie i całkowite zniszczenie w czasie wojny w byłej Jugosławii, wreszcie odbudowę. Film ten doskonale ilustruje bezsens tej wojny.

post-3378-0-55916100-1315862847_thumb.jpgpost-3378-0-09732000-1315862874_thumb.jpgpost-3378-0-74843000-1315862902_thumb.jpgpost-3378-0-74914900-1315862933_thumb.jpgpost-3378-0-14746300-1315862951_thumb.jpg

Przechadzamy się uliczką ze sklepami pełnymi pamiątek najróżniejszych, coś kupujemy i już po zmroku wracamy na kemping.

 

13.08.2011 sobota

 

Niestety, nasza wyprawa się kończy. Jedziemy na Sarajewo, dalej na Osijek w Chorwacji.

post-3378-0-47503600-1315862974_thumb.jpgpost-3378-0-14296400-1315862997_thumb.jpg

Granica z Węgrami - no tu kontrola dość dokładna, sprawdzają wszystkie dokumenty łącznie z paszportem psa, zaglądają do przyczepy. Nie trwa to jednak zbyt długo, jedziemy dalej na Mohacs i wpadamy na autostradę do Budapesztu. Nie ma lpg, więc holownik łyka ochoczo bezołowiową. Dopiero przed Budapesztem tankujemy gaz. Już wieczorem przejeżdzamy przez Budapeszt i kilkadziesiąt kilometrów za stolicą Węgier stajemy na małym parkingu, aby przenocować. Przyczepy już ustawione i podparte, kolacja zjedzona, ale część załogi wyraziła zaniepokojenie z uwagi na tablicę ostrzegającą przed złodziejami :nono: . Więc szybka decyzja o zmianie parkingu. W piżamkach jedziemy na następny parking – ciekawe czy policjanci byliby zdziwieni w razie kontroli?:lol2: Następny parking jest przy stacji paliw, podjeżdżamy tam gdzie stoją duże. Wybieramy miejsce jak najdalej od chłodni, której agregat cały czas pracuje.

 

14.08.2011 niedziela

 

Ostatni dzień :drive: , w Miszkolcu w markecie robimy zakupy – głównie ostre papryczki do gulaszu węgierskiego. Szaraja zauważa przy kasie klientów z wózkiem pełnym arbuzów. Trochę się zdziwiła, po co komu tyle arbuzów. Po kilku kilometrach zobaczyliśmy tych od arbuzów, jak je wypakowują na przydrożnym stoisku, sprzedającym ..... arbuzy. No i się wyjaśniło. Ja na pewno już na Węgrzech przy drodze nie kupię żadnego owocu. O 17 meldujemy się w domu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podgląd posta

Witam serdecznie.

Wiedzac .ze jest duze zainteresowanie tematem Albania z ogonkiem,postanowilem napisac kilka uwag praktycznych z mojego urlopu w Albanii , Macedonii i Grecji .Termin wyjazdu--20.08--08.09.2011. Zaloga--zona i dorosly syn.

Wlasnie z powodu syna po raz pierwszy pojechalem w scislym sezonie--nigdy juz tego nie zrobie // termin medyczny--nie do przesuniecia //.

Trasa -- dom // puszcza kampinowska //--Barwinek--Debrecen--Szeged--Morahalom // znakomite baseny termalne //--Horgosz--Belgrad-Kumanovo-Stobi--Bitola--Otesevo j.Prespanskie---park narodowy Galiczica--Ohrid--Elbasan- Lushje-Vlore-Borsh--Konispol--Igoumenitsa--Parga--Kozani-Kumanovo--Bogasc--Barwinek--dom. Razem rowno 4700 km--396 l ON. Kierowcow dwoch,ale prowadzilem tylko ja. Albania---7 dni -Borsh, Grecja --5 dni--camp.Kalami

Beach, 2 dni Macedonia j. Prespa m.Stenje i 1 dzien Bogasc kamp. przy basenach termalnych.

Czytalem relacje Jacka i moge potwierdzic wszystkie spostrzezenia jakie zawarl w swojej relacji. Napisze krotko--gdybym mial te inf. wczesniej--nie pojechalbym. Szukalem takich wiadomosci do ostatniej chwili przed wyjazdem

-niestety--nie znalazlem. Osoby ktore pisza na innych portalach, a nie jezdza z p-pa,nie maja pojecia o trudnosciach jakie wystepuja w tamtych rejonach gorskich w jezdzie z ogonkiem. Mnie tez ludzie miejscowi pokazywali---

to nie tu z p-pa. Bylo to moje drugie podejscie do tematu Albania---1 w czerwcu--nie udane--w Macedonii wszystkie w ok. j.Prespa i j.Ohridzkiego kampy byly zamkniete --a tam niestety nie ma miejsca zeby stanac na dziko.

W zwiazku z tym nie ryzykowalem juz Albanii i przez Tirane udalem sie do mojej ukochanej MNE.

Albania---najbardziej daly mi w kosc drogi--droga ok 40 km z Fier do Vlory--predkosc jazdy ok 30 km/godz---sznur aut z calej EU, kurz i dziury w jezdni.

Przejazdy przez miejscowosci mniejsze-jak wyzej

Borsh--stalismy w gaju oliwnym na tylach dyskoteki--dla mnie to bylo jedyne miejsce ,do zatrzymania. A stanelismy tam ,poniewaz wjezdzajac zobaczylismy 2 kampery z Polski--Barbara Muzyk z mezem i zaloga Bima z camper team.

Wode mielismy z kranu zewn.disco----ale droga wzdluz plazy szutrowa i duzy kurz . Jest wielce prawdopodobne ,ze tylko spotkani przypadkowo mili nasi rodacy,spowodowali ,ze nie wyjechalismy z Albanii.

Ja tez Jacku widzialem te wielkie napisy na nagiej skale po lewej stronie jezdni camp. Livadh--ale niestety nie trafilem--nie znalazlem tego kampu--natomiast na innych byly tylko stanowiska juz rozbitych namiotow.

Duzym minusem sa tez b.ostre zjazdy z drogi glownej nad morze.

A teraz cos dla kolegow ktorzy majac pod maska 60,70, a nawet 90 kM zastanawiaja sie ,czy dadza rade w gorach.

Podejscie od pln.na Loggare jest krotkie , kilka kilometrow i na tym odcinku praktycznie od poziomu 0 ,trzeba sie wspiac na 1027 mnp. Zaraz na poczatku na jednej agrafce, na samym zakrecie musialem zapiac 1 i dac full gaz

--motor zamiast wejsc na obroty 4000--wszedl w tryb serwisowy --2200 i zimny pot mnie natychmiast oblal. Auto stanelo na samym winklu zajmujac cala szerokosc jezdni--zestaw 11 m. Odczekalem ok. 30 sek i zgasilem motor.

I w takich chwilach czesto nie doceniany hamulec reczny jest nie do zastapienia. Za mna stoja i trabia jak wsciekli--a ja poczekalem cierpliwie ok.1 min. i rozrusznik---wyszedl motor z serwisu -uff--pelny gaz i pomalu wyl.hamulec

reczny i zaczal sie diabelski spektakl---chmura niebieskiego dymu z opon, zapach palonego sprzegla --a ja dalej stoje---wytrzymalem jednak i po kilku // kilkunastu --nie wiem // sek. auto b.wolno ruszylo .Tym razem sie udalo.

Nastepnie dluugi zjazd serpentynami---tu juz zadnych problemow--zasada na jakim biegu wjezdzasz -na tym zjezdzaj ,jest zelazna // z wyj. 1 //. Po zjechaniu spr. kola w p-pie--cieple ok.

Moje auto ma 110 KM hdi--stwierdzam z cala moca --za mala moc motoru na te warunki---temp.zewn. 42 , temp.cieczy praktycznie non-stop 110 ,a oleju 120. Po drodze staly mercedesy -nowe modele -- otwarte maski i dym.

Zatrzymalem sie przy jednym takim aucie--starsze malzenstwo z Wloch--byli kpl.zdezorientowani i nie wiedzieli co sie stalo---szybko ustalilem ,ze maja do wym.uszczelke pod glowica--plyn wyrzucalo pelna moca z chlodnicy.

W Albanii to jest nie do zrobienia. Wlasnie z tego powodu ja jadac tutaj wykupilem ubezp.assistans w ADAC--bo wiem ,ze napewno mi pomoga // sciagali auta z Albanii do Polski //. Koszt w Warcie na dwa wyj. auto +p-pa to prawie 400 zl --tutaj 84 E na caly rok i jest przywiazane do osoby ,a nie pojazdu.

Trasa niezwykle trudna dla pojazdow benzynowych--wlasnie to co opisal Jacek.

Te wszystkie trudy rekompensuja fantastyczne widoki, piekna-cudowna woda ,jej temp. 28 i swietne jedzenie.

Bardzo zaluje .ze nie trafilem na kamp. Livadh, poniewaz i zona i syn troche narzekali na trudne warunki bytowania w Borsh // codzienie rano stado owiec, pozniej osly // i kurz z niedalekiej drogi .

Jeszcze ogolnie n/t drog--Polska-o"key--na tej trasie juz nie ma remontow, Slowacja,Wegry--spokojnie ,malo aut--nie widzialem policji, Serbia--trudny przejazd // 1.5 godz // przez Belgrad // 2 mosty w remoncie //, autostrada lekko

pofalowana--takze dlugimi 30-40 km odcinkami auto nie chcialo jechac na najwyzszym biegu, Macedonia--o"key, Grecja--autostrada jeszcze bezpl.,duzo tuneli // standart eu //, duzo stromych odcinkow.

Granice---tylko przy powrocie celnik zapytal o alkohol--dalem paragon ze sklepu wolnoclowego w Grecji // przejscie z Albanii do Grecji ok. Konispolu // --4 butle po 2 l ouzo // 10.25 E//SZT //--i to wszystko.

Wszystkie granice przekraczalismy na podstawie dowodu os.

Kilka slow o Macedonii--brak camp.--te na ktorych bylem to sa pseudo kamp.--plaze mikroskopijne // Trpejca //, j.Prespa-dzikie ,ladnie polozone, Otesevo--zdewastowany kpl. dawny osrodek,pan chcial 15 E za nasz zestaw .

Woda w jezorze metna--mnostwo glonow. Ohrid--polecam zwiedzenie miasta--napewno godne uwagi. Przejazd przez PN Galiczica z p-pa to tez wielkie wyzwanie---od str.j.Prespa kilka moze 10 km wspinaczki, a pozniej zjazd ok.20 km---droga waska i w zlym stanie tech. // dziury //----ze szczytu przepiekny widok na j.Ohrid.Goscinnosc ludzi---mocno przereklamowane--normalni ludzie. Owoce -marzenie--nigdy jeszcze nie jadlem tak aromatycznych

pomidorow,brzoskwin i winogron--cena 0,25 E// kg

Na koniec--zachecam wszystkich do odwiedzenia tego pieknego kraju jakim jest Albania---ale badzcie w pelni swiadomi rowniez ,jakie czekaja was trudnosci i mierzcie sily na zamiary.

Jeszcze slowo o cenach w Albanii----ceny podobne do naszych--nabial,sery znakomite i tansze---kocham ryby, ale jak to nad morzem chyba wszedzie--drogo. Dorada--15 E// kg .

Nie spedzam urlopow w lipcu i sierpniu ,bo nie lubie tlumow--w Albanii bylo b.duzo ludzi, w Grecji na kamp.nie bylo miejsc // odwiedzilem 6 // i w koncu stanelismy przy recepcji // 10 m //na parkingu dla aut--bylo spokojnie.

Wyjazdy zaczely sie 01.09.

Przepraszam za styl pisania i ew. trudnosci w czytaniu, ale jestem wiernym czytelnikiem tego forum i chcialbym wniesc odrobine praktycznych inf. o Albanii,aby wszyscy ktorzy tam chca pojechac podjeli swiadomie swoja decyzje.

Dziekuje i serdecznie pozdrawiam. Dodam jeszcze--gdyby nie hydropneumatyka w moim aucie---wielce prawdopodobne, ze przednie kola nie zlapalyby podloza i mielilyby szose i wtedy to juz mozna rzec--amen.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
  • Witamy

    Witamy na największym polskim forum karawaningowym. Zaloguj się by wziąć udział w dyskusji.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.