Skocz do zawartości

Krym


Rekomendowane odpowiedzi

  • 2 tygodnie później...

post-4799-0-14156500-1314516118_thumb.jpgpost-4799-0-20468300-1314515879_thumb.jpgW 2010 też objechałem Krym Od Odessy do morza Kaspijskiego (dwa VWT3), jest co zwiedzać, a plaże od kamienistych (np. Olenivka) do piaszczystych (np. Bieriegowoje).

Pierwsze foto to morze kaspijskie ( nie opanowałem jeszcz ustawiania na tym forum)

post-4799-0-99042000-1314515943_thumb.jpg

post-4799-0-79673400-1314516036_thumb.jpg

post-4799-0-78008500-1314516193_thumb.jpg

Edytowane przez 49_kazik (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ukraina - Krym – lipiec 2011 r.

Część pierwsza

 

 

W tym czasie odwiedziliśmy:

 

- Lwów

 

Nasz wyjazdu na Ukrainę, a docelowo na Krym, miał miejsce pomiędzy 08.07.2011, a 24.07.2011.

 

Wyjechaliśmy w piątek wieczorem około godziny 20 z Krakowa i przekroczyliśmy granicę w Korczowej o 1.45 w nocy załatwiając cała odprawę jedynie 45 minut (słynnej ponoć kolejki w ogóle nie było). Za granicą droga była fatalna, miejscami bez asfaltu. Po ciemku jazda była fatalna. Znaczna poprawa nastąpiła około 30 km przed Lwowem. Tu leżał już nowy asfalt. W centrum Lwowa zastała nas jeszcze bardziej fatalna nawierzchnia – brukowana kostką pamiętającą jeszcze na pewno polskie czasy. Na wcześniej upatrzony parking strzeżony przy stadionie za cmentarzem Orląt Lwowskich przy ul. Wahnjanina 1 dojechaliśmy o 5.30 rano w sobotę. Prześpiwszy cztery godziny, udaliśmy się na zwiedzanie miasta. Rozpoczęliśmy od cmentarza, gdzie za radą mówiącego po polsku parkingowego, weszliśmy tylnym wejściem w pobliżu naszego postoju. Jak się okazało później, przy oficjalnym wejściu jest kasa, a zwiedzanie i fotografowanie jest odpłatne. Następnie zwiedziliśmy Rynek, katedrę, cerkiew, dwa muzea historyczno-etnograficzne w kamieniczkach przy Rynku (odpłatnie), weszliśmy na wieżę ratuszową (odpłatnie), weszliśmy do manufaktury czekolady połączonej z cudownym sklepikiem, w dwóch pubach wypiliśmy piwo (8-10 hryw./pół litra, 9 hryw. mała cola) i zdobyliśmy Kopiec Unii Lubelskiej (polska wersja nazwy). Zajęło nam to sześć godzin. Do auta wróciliśmy o 20. Parking opuściliśmy o 8.10 rano w niedzielę. Za cały pobyt zapłaciliśmy 50 hryw. Pan parkingowy był bardzo uprzejmy i dał nam klucz do łazienki i ubikacji znajdujących się w budynku przy stadionie. Tam również można było skorzystać z węża i dolać wody do zbiornika. Generalnie we Lwowie ludzie przyjaźni, uśmiechnieci, kulturalni, a Ukrainki bardzo ładne. Po mieście porusza się bardzo dużo małych autobusów, które zatrzymują się wszędzie. Ulice są dobrze oznakowane, jednak przejście przez przejście dla pieszych (i nie tylko) wymaga dużej odwagi i wprawy. Prowadząc auto należy również uważać na jeden kierunek ruchu na drogach oraz na wydzielone „pod prąd” pasy tylko dla autobusów, co poważnie utrudnia posługiwanie się mapami z GPS-u. Oprócz jakości nawierzchni na drogach, Lwów nam się bardzo podobał.

 

Wyjeżdżając z parkingu zapytaliśmy o kierunek na Tarnopol. Okazało się to zawikłane, bo staliśmy prawie w ścisłym centrum. Po dłuższym czasie udało nam się opuścić Lwów całkiem dobra drogą. Jednak już w pierwszej miejscowości za miastem okazało się, ze nasza radość była przedwczesna. Tu asfaltu w ogóle nie było, a dziury ogromne. Jadąc 20 km/godz., albo i mniej, trzeba było patrzeć jak zachowuje się kierowca w pojeździe poprzedzającym i wykonywać te same ruchyÔÇŽPo jakimś czasie asfalt powrócił, ale trzeba było w skupieniu obserwować drogę, bo dziury były jak zastawione pułapki – nigdy nie wiesz gdzie cię spotka. Naszą uwagę zwróciła bardzo duża ilość stacji benzynowych. Na jednej z nich zatankowaliśmy płacąc za olej napędowy 9,75 hryw./litr. Chcąc płacić kartą trzeba dobrze przekonywać sprzedawców, bo jak nie pozwolą odwrotnie, to najpierw płać, a potem tankuj.

 

O 11.10 wjechaliśmy na obwodnice Tarnopola. Stan drogi tragiczny – można zgubić wszystkie części. Szyderczo patrzyły na nas znaki z ograniczenie prędkościÔÇŽ co tu ograniczać. O 12.50 dotoczyliśmy się do obwodnicy Chmielnickiego. Tu droga okazała się lepszą, ale też nawet do naszych standardów było jej jeszcze daleko. Jednak najgorsze były „dziurawe” niespodzianki. Jedziesz, asfalt gładki, odprężasz się wreszcie, a tuÔÇŽ półmetrowa wyrwa w drodze. Godzinną przerwę na obiad zrobiliśmy sobie stając w polach gdzieś pomiędzy Chmielnickim, a Winnicją. Ruszając, minęliśmy tablicę informacyjną: skręt w lewo i za 1 km kemping. W m. Haisyn mieliśmy jedyną kontrolę drogową. Policjant obejrzał dokumenty, spytał gdzie jedziemy i życzył powodzenia. W m. Krasnopiłka, około 35 km przed Umaniem, minęliśmy znak – kemping. Przed wjazdem na autostradę w okolicach Umania, zatankowaliśmy na stacji LUKOIL płacą kartą (9,75 hryw./litr). Dobrą autostradą jechaliśmy niestety tylko 40 km. Potem odbiliśmy w kierunku Krymu.

 

Im bardziej na południe, tym drogi były lepszej jakości. Na nocleg zaparkowaliśmy o godz. 21 na dużym placu przy przydrożnym barze (tu piwo ciemne 7,6 % było po 7 hryw.). Było trochę brudno, ale za darmowo cicho i spokojnie. Spaliśmy z otwartymi oknami.

 

O 7.30 rano na polu było 25 st. W dalszą drogę wyruszyliśmy o 9.00. Był to poniedziałek. Wzdłuż drogi rozpoczął się handel wszelkimi owocami i warzywami. Za ok. 2 kg moreli zapłaciliśmy 10 hryw. W miejscach gdzie mijaliśmy lasy, mieszkańcy handlowali grzybami.

 

 

 

 

 

Ciąg dalszy naszej wakacyjnej przygody niebawem nastąpi......

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sorki za fotki przesyłałem po raz pierwszy .

Drogi owszem . Ale budują w szybkim tempie .

My wjechaliśmy do Lwowa kamperkiem jest to wielkie wyzwanie i trzeba to samemu przeżyć.

Polecamy parking strzeżony na tyłach cmentarza obok stadionu sportowego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
  • 2 tygodnie później...

Swojego Czasu dużo jeździłem po ukrainie....Drogi są tam fatalne, a te które w pośpiechu budują (pewnie na euro) ,mogą wytrzymać najwięcej kilka lat, ponieważ często naprawa polega na położeniu nowego "dywanu" bezpośrednio na dziury....Kamper podejżewam jest raczej zestrojony miękko na zawieszeniu, ale co się dzieje z cepką, które po polskich już drogach podskakują jak dyliżansy na westernie....:niewiem:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
  • Witamy

    Witamy na największym polskim forum karawaningowym. Zaloguj się by wziąć udział w dyskusji.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.