Skocz do zawartości

No to pojechaliśmy...


Spablo1

Rekomendowane odpowiedzi

Ciekawy i bardzo sugestywnie sporządzony opis. Wnet stanęły mi przed oczyma obrazy, które niejednokrotnie tam widywałem.

 

A czy zaliczyliście?

 

- Ścieżkę dydaktyczną w Pasterce,

 

- Ostrą Górę,

 

- wodospad Pośny (można zaliczyć ww. trzy osobliwości podczas jednej wyprawy),

 

- Bagna Butorowskie oraz pod Zieleńcem,

 

- Muzeum Papiernictwa w Dusznikach,

 

- Muzeum Filumenistyczne oraz pręgierz w Bystrzycy Kłodzkiej,

 

- trójkątny rynek w Lewinie Kłodzkim (mieszka w tej miejscowości m.in. Violetta Villas),

 

- Kozią Halę i Złota Sztolnię,

 

- Duszniki, Zieleniec, przeł. Spaloną

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pawle - dzięki za relację i czekam na cd. A do Jaskini Niedźwiedziej w Kletnie (wschodnia część Kotliny Kłodzkiej) warto pojechać jak radzi dabros76. Od kliku lat jakoś nie mogę doprowadzić do takiego jak Wasz wyjazdu-właśnie TAM. Serdecznie pozdrawiam całą załogę i życzę jeszcze wielu wrażeń. Czy rezerwowałeś wcześniej miejsce?

Edytowane przez ed (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zapomnijcie również o JASKINI NIED┼╣WIEDZIA !!!

A do Jaskini Niedźwiedziej w Kletnie (wschodnia część Kotliny Kłodzkiej) warto pojechać jak radzi dabros76.

zapomnijcie o Jaskini Niedźwiedziej w Kletnie .

 

Co Wy wszyscy z tą jaskinią ? :D

Wiem, że jest warta zobaczenia. Do kotliny wjechaliśmy na kilka dni bez planowania czegokolwiek Na miejscu stwierdziliśmy, ze pojawi się owa jaskinia na naszej drodze i pojedziemy tam przy okazji wycieczki do Złotego Stoku. Niestety okazało się, że bilety do jaskini należy rezerwować tydzień wcześniej :czerwona:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzień III (21 lipca 2011)

 

W ciągu roku bardzo ciężko wstaje mi się do pracy. Drzemki w telefonie budzą mnie kilkakrotnie. Na wakacjach natomiast wstaję pierwszy. Robię sobie kawę i zawsze wychodzę z budy, patrząc jak kemping budzi się do życia.

 

Dziś obudził mnie hałas. Po otwarciu oczu, zacząłem nasłuchiwać co to może być. Jak myślicie ?

 

Tak. Znów leje jak z cebra !!! Wstałem jak zwykle i zaparzyłem sobie kawkę. Jej aromat sprawił, że Klaudia zaczęła się kręcić w łóżku.

 

- Dzień doby Kochanie :) Zrobić Tobie kawkę ?

 

- Nie. Jeszcze chwilkę sobie poleżę.

 

Pomyślałem co tu dziś robić ? Odpaliłem kompa i zacząłem przeglądać atrakcje Kotliny Kłodzkiej. Wiedziałem, że Szczeliniec także w dniu dzisiejszym nie zostanie zaliczony. Po krótkim przeglądaniu propozycji już wiedziałem. Jedziemy do Złotego Stoku obejrzeć kopalnię złota. Później pojedziemy w stronę Międzygórza.

 

Dziewczyny ciężko wstawały, więc starałem pogonić trochę towarzystwo.

 

Zjedliśmy śniadanko i w drogę. Po drodze przejechaliśmy przez Kłodzko, w którym byłem 35 lat temu na wakacjach u mojej cioci. Pokazałem moim dziewczynom gdzie ów cioteczka mieszkała i pojechaliśmy dalej. Pod parking przed kopalnią trafiliśmy bez żadnego problemu, z uwagi na dobrze oznakowany dojazd. Parking duży i bezpłatny. Poszliśmy w stronę kasy i dokonaliśmy zakupu niezbędnych biletów. Dorośli – 15 zł, młodzież i studenci 12 zł. Ulga taka, że głowa boli. Później okazało się, że popełniliśmy mały błąd. Mojej lubej spodobała się oferta pakietowa, w którą wchodziło zwiedzanie kopalni, spływ zalanym chodnikiem, płukanie złota oraz danie dnia w kopalnianej restauracji. Oczywiście nasłuchałem się, że to moja wina. Miała rację.

 

Do kopalni weszliśmy o godz. 12.00. Deszcz oczywiście nie przestał ani na chwilę padać, więc do podziemnego korytarza weszliśmy z przyjemnością.

Zwiedzanie rozpoczęliśmy od Sztolni Gertrudy. Zobaczyliśmy tam bogatą ekspozycje map i planów kopalni z okresu od XVIII do XX wieku, dawne narzędzia górnicze i hutnicze, minerały, wystawę lamp górniczych, piec muflowy, w którym wytapiano złoto i osiemnastowieczny wózek do transportu rudy.

 

post-1984-0-14494700-1311622912_thumb.jpg

 

post-1984-0-79165800-1311623192_thumb.jpg

 

post-1984-0-95213700-1311623264_thumb.jpg

 

Następnie przeszliśmy do Chodnika Śmierci. Tutaj skazywano na śmierć górników podejrzanych o kradzież złota. Po drodze przechodzimy m.in. przez laboratorium i skarbiec, w którym możemy zobaczyć 1066 „złotych” sztabek odpowiadających16 tonom złota uzyskanym w ciągu całego czasu pracy kopalni tj. przez ok. 1000 lat. Spotkany po drodze kopalniany duch, rozwesela całą grupę. Wielu wrażeń dostarcza również podobno jedyny w Polsce podziemny wodospad.

 

post-1984-0-74448000-1311623309_thumb.jpg

 

post-1984-0-79488100-1311623300_thumb.jpg

 

post-1984-0-76067900-1311623276_thumb.jpg

 

post-1984-0-03613200-1311623286_thumb.jpg

 

post-1984-0-11949700-1311623213_thumb.jpg

 

post-1984-0-87907100-1311623403_thumb.jpg

 

Część trasy pokonujemy na zjeżdżalni. Pod koniec oglądamy Muzeum Przestróg, Uwag i Apeli. Jest to kolekcja tabliczek związanych przede wszystkim z przepisami BHP, a pochodzącymi z minionej epoki. Fajna sprawa.

 

post-1984-0-32805500-1311623321_thumb.jpg

 

post-1984-0-45167700-1311623329_thumb.jpg

 

post-1984-0-48276500-1311623338_thumb.jpg

 

Na koniec wyjeżdżamy na powierzchnię Pomarańczowym Pociągiem, którym kiedyś jeździli górnicy.

 

post-1984-0-95763800-1311623414_thumb.jpg

 

Wybijamy sobie pamiątkową monetę, przybijamy kolejną pieczątkę do kolekcji i idziemy do auta. Należy wspomnieć tu, że fantastyczną pracę wykonują tu młodzi przewodnicy po kopalni. BRAWO :brawo:

 

Nic się nie zmieniło. Leje, że głowa boli. No to może do kłodzkiej twierdzy ?

 

Nie da rady. Trasa podziemna w remoncie. Chyba tylko w naszym kraju atrakcje turystyczne remontuje się w trakcie sezonu.

 

Dobra. Jedziemy do Międzygórza. Kolejnym celem Ogród Bajek.

 

W tych rejonach mój GPS nie chciał ze mną współpracować. Trochę błądzimy ale w końcu udaje nam się dojechać do Międzygórza. Z nieba leją się strugi wody. Okazuje się, że do Ogrodu Bajek musimy przejść kilkaset metrów. Sam ogród jest ekspozycją na wolnym powietrzu, więc zrezygnowani postanawiamy, że wracamy do Pasterki.

 

Tankujemy paliwo na stacji Orlen w Międzylesiu i udajemy się w stronę Kudowy drogą nr 389, zwaną Autostradą Sudecką. Droga jest przepiękna. Niestety ulewny deszcz nie pozwala nam w pełni nacieszyć się urokami tej drogi. Widoki, które rozpościerają się za zroszonymi deszczem oknami mówią nam, że trzeba będzie kiedyś tu wrócić.

Jadąc wzdłuż granicy, widzimy po czeskiej stronie wioskę indiańską. Ciekawe,czy to tacy zapaleńcy jak my w kwestii przyczep ?

 

post-1984-0-95617500-1311623482_thumb.jpg

 

post-1984-0-24662000-1311623473_thumb.jpg

 

Dojeżdżamy do Zieleńca. Nigdy tu nie byłem więc przy okazji chcieliśmy zobaczyć jak wyglądają tu trasy narciarskie. Niestety okazuje się, że Zieleniec żyje chyba tylko zimą. Przejeżdżając przez tę miejscowość, widzimy tylko 4 samochody i jednego pana z psem. Totalnie wymarła miejscowość.

 

post-1984-0-48765500-1311623489_thumb.jpg

 

post-1984-0-92106600-1311623495_thumb.jpg

 

Dojeżdżamy do Kudowy. Robimy małe zakupy w Biedronce i kierujemy się w stronę Pasterki.

 

Leje. Nic się nie zmieniło. Przy wyjeździe z Kudowy widzimy jeszcze po lewej stronie łowisko.

 

A czemu mamy sobie żałować ?

 

Wjeżdżamy. Pan wyciąga nam piękne pstrągi, obrabia je i smaży. Po kilkunastu minutach raczymy się wspaniałą rybą, która rekompensuje nam w sumie mało atrakcyjny dzień. 13 zł za porcję, ale rewelacja. Polecam :)

 

Do naszej Pasterki dobijamy po 20.00. Wieczorna partyjka w Scrabble i spać.

 

Wiem, że te kilka dni to zbyt krótko aby poznać piękno ziemi kłodzkiej. Na tyle jednak zaplanowaliśmy pobyt tutaj. Jutro jedziemy na Wiśniową Polanę do Miłkowa. Może będzie lepsza pogoda ?

 

CdnÔÇŽ

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzień IV (22 lipca 2011)

 

Pamiętam, że jako dzieciak bardzo lubiłem święto przypadające w tym dniu. Tata zabierał mnie na jakieś występy, parady, festyny a najbardziej lubiłem te parówki z musztardą sprzedawane na papierowych tackach. Te parówki miały niezapomniany smak i tak fajnie strzelały po nagryzieniu :) Dziś już nie ma komunistycznego Święta Odrodzenia Polski, nie ma festynów, zabaw, nie ma taty i nie ma takich parówek.

 

Jest za to deszcz. Wszechobecny, przeklęty padający deszcz. Nawet nie musiałem otwierać oczu, żeby wiedzieć co dzieje się za oknem. No nic.

Zaparzyłem sobie najlepszą na świecie kawę, czyli taką jaką lubię – fusiata, najzwyklejsza Prima :)

 

Rodzinka po chwili stwierdziła, że nie wstają bo i tak nie ma po co. Udało mi się jednak je uprosić i już o 10.00 byliśmy po śniadaniu.

 

Zaczęliśmy powoli szykować się do zmiany miejsca. Jakieś małe pakowanko, zwijanie budki i takie tamÔÇŽ Później druga kawka i byliśmy gotowi. Pogoda jak zwykle – leje :(

 

post-1984-0-61204900-1311707288_thumb.jpg

 

Wyruszyliśmy około południa. Z żalem zostawiliśmy Pasterkę. Wiedzieliśmy, że jeszcze tu wrócimy, ponieważ dużo zostało do zobaczenia, jak np. Szczeliniec :)

 

Pojechaliśmy drugą częścią Szosy Stu Zakrętów, ale tym razem w kierunku Radkowa. Nie spieszyliśmy się bo nie mieliśmy gdzie. Do Miłkowa jest przecież niewiele kilometrów, a my mamy czas.

 

post-1984-0-35263200-1311707296_thumb.jpg

 

post-1984-0-33466100-1311707307_thumb.jpg

 

Tym bardziej, że non stop pada. Mijaliśmy miejscowość za miejscowością, aż dojechaliśmy do Nowej Rudy.Przypomniało nam się, że czytaliśmy w necie o muzeum – kopalni w tym mieście. Postanowiliśmy odwiedzić do miejsce. Później okazało się, że była to najtrafniejsza decyzja podczas naszej dotychczasowej eskapady.

 

Do kopalni trafiliśmy bez najmniejszego problemu. Dojazd fantastycznie oznakowany dużymi, czytelnymi tablicami. Pod kopalnię podjechaliśmy z przyczepą. Gdyby ktoś chciał zwiedzić kopalnię tak jak my, czyli po drodze informuję, że można to zrobić z budką bez najmniejszego problemu. Dużo miejsca, mało ruchu i darmowe miejsca postojowe. Śmiało jedźcie tam z przyczepami.

 

Sama kopalnia ? Miejsce godne polecenia. Trzeba zobaczyć bo jest to RE-WE-LA-CJA !!!

 

Bilety w cenie 15 zł normalne oraz 12 zł ulgowe (także młodzież ucząca się i studenci). My wybraliśmy pakiet, w skład którego wchodziło zwiedzanie kopalni, zwiedzanie wystawy samochodzików resorowych, wybicie monety lub pamiątkowe zdjęcie w mundurze oraz obiad. Za nasz czteroosobowy zestaw 2+2 zapłaciliśmy 108 zł.

 

Doskonały opis całej trasy znajduje się na stroniekopalni http://www.kopalnia-muzeum.pl/muzeum.html Nie będę więc tego przepisywał :)

 

Potwierdzam jednak, że wszystko się zgadza a my wyszliśmy z ze środka zadowoleni, że widzieliśmy działające na wyobraźnię przedstawienie ciężkiej pracy górników. Wszystko to dzięki super przewodnikowi.

 

post-1984-0-77582700-1311707315_thumb.jpg

 

post-1984-0-25208200-1311707325_thumb.jpg

 

post-1984-0-96156400-1311707340_thumb.jpg

 

post-1984-0-18694900-1311707349_thumb.jpg

 

post-1984-0-58845800-1311707479_thumb.jpg

 

post-1984-0-23788500-1311707491_thumb.jpg

 

post-1984-0-02912100-1311707590_thumb.jpg

 

post-1984-0-65201600-1311707597_thumb.jpg

 

post-1984-0-93093100-1311707610_thumb.jpg

 

post-1984-0-19351500-1311707623_thumb.jpg

 

post-1984-0-72067900-1311707766_thumb.jpg

 

post-1984-0-52892600-1311707780_thumb.jpg

 

post-1984-0-53119000-1311707796_thumb.jpg

 

post-1984-0-63299000-1311707826_thumb.jpg

 

post-1984-0-47954000-1311707877_thumb.jpg

 

post-1984-0-59797600-1311707894_thumb.jpg

 

post-1984-0-09296000-1311707900_thumb.jpg

 

post-1984-0-43371600-1311707911_thumb.jpg

 

post-1984-0-07529500-1311709178_thumb.jpg

 

post-1984-0-33106100-1311709203_thumb.jpg

 

Można tu jedynie dodać, że w kopalni kilkakrotnie spotkaliśmy tajemniczą postać. Jest to kopalniany Skarbnik, który przebywa już tu kilkaset lat. Nie bardzo orientuje się w porach dnia i w porach roku. Doskonale wie natomiast, kiedy i jak wystraszyć turystów.

 

post-1984-0-16676300-1311707516_thumb.jpg

 

Po smacznym obiedzie (rewelacyjne frytki do zestawów obiadowych) zjedzonym w kopalnianej stołówce oglądamy jeszcze wystawę minerałów znajdującą się na piętrze. W kilkudziesięciu gablotach znajdują się przecudne, rzadko spotykane skarby Ziemi. Usatysfakcjonowani zwiedzaniem wróciliśmy do samochodu.

 

post-1984-0-66062000-1311709005_thumb.jpg

 

post-1984-0-95555200-1311709161_thumb.jpg

 

post-1984-0-70739900-1311709220_thumb.jpg

 

post-1984-0-48751400-1311709232_thumb.jpg

 

Pozostała część trasy do Miłkowa minęła nam w dobrych humorach, tym bardziej, że powoli przestawało padać. Około godz. 19.00 byliśmy w Miłkowie. Zainstalowaliśmy się na znanym na forum kempingu Wiśniowa Polana. Rozbiliśmy sobie nasz skromny obóz i zaplanowaliśmy następny dzień. Inspiracją do tego planu była widoczna na kempingu tabliczka z napisem: „Karpacz – 30 minut”. Ale o tym jutro :)

 

Wieczorem widziałem jeszcze gwiazdy na niebie, które wieściły lepszą pogodę. Oby tak jutro byłoÔÇŽ

 

CdnÔÇŽ

 

Pogoda nie rozpieszcza... nie kusi was zapiąć przyczepę na hak i udać się dalej na południe ? Baseny termalne na Węgrzech, Adriatyk w Chorwacji ??

 

Kusi. Owszem. I mamy to w planach, jednak najpierw musimy zobaczyć wszystko to, czego jeszcze nie widzieliśmy w Polsce. A zostało tego sporo :ok:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzień V (23 lipca 2011)

 

Gdy się obudziłem ok. 07.00 i nie słyszałem uderzających o przyczepę kropli, myślałem, że śnię. A jednak to była prawda :) Odsunąłem roletę i co zobaczyłem ? Świeciło słońce :] Natychmiast wszystkich obudziłem w celu pokazania tego niecodziennego zjawiska.

 

Dziewczyn nie trzeba był namawiać do podniesienia czterech liter. Kawa, poranna toaleta, śniadanie i byliśmy gotowi do wycieczki.

 

Jak pisałem wcześniej, inspiracją do dzisiejszego dnia, była tabliczka informująca o tym, że w 30 minut dojdziemy do Karpacza. Taki też był plan.

 

- Idziemy do Karpacza z buta.

 

W planach mieliśmy zobaczenie Muzeum Sportu i Turystyki, Muzeum Zabawek i Świątyni Wang. Co jeszcze ? Wyjdzie w praniu. Ruszyliśmy o 11.00. Szliśmy poboczem głównej drogi, ponieważ nie było żadnej innej możliwości. Niestety taki stan trwa ok 3 km, czyli do pierwszych zabudowań Karpacza. Szkoda, że nie ma żadnej ścieżki pieszo-rowerowej. Przestrzegam przed taką wyprawą osoby z małymi dziećmi. Pobocze wąskie, a ruch spory.

 

Owe „30 minut” z tabliczki upłynęło dość szybko, a Karpacza nie widać. Szybko zacząłem żałować decyzji o pieszej wycieczce. Nie dość, że pod górkę to jeszcze daleko. Do centrum miasteczka dotarliśmy po około godzinnej wędrówce.

 

Dość szybko odnaleźliśmy Muzeum Sportu, które czynne jest w godz. 09.00-17.00. Bilety w cenie 5 i 3 zł.

 

Tradycyjna pieczątka i już jesteśmy w środku. Muzeum gromadzi eksponaty, dokumenty i wszelkie pamiątki związane z rozwojem sportu, turystyki i ochrony przyrody na terenie Karkonoszy. Widzimy tu m.in. sanki wyczynowe z minionej epoki, bobsleje, medale, nominacje olimpijskie sportowców karkonoskich. Przeczytać można wstrząsający, autentyczny zapis akcji ratunkowej z księgi GOPR. Wiele ciekawych zdjęć. Znajduje się tu również wiele trofeów sportowych wybitnych zawodników, a także dokumenty i pamiątki osobiste zasłużonych działaczy.Ogólne wrażenia bardzo pozytywne. Warto tu zajrzeć podczas pobytu.

 

post-1984-0-92188500-1311796490_thumb.jpg

 

post-1984-0-21449000-1311796495_thumb.jpg

 

post-1984-0-84990600-1311796498_thumb.jpg

 

post-1984-0-55762200-1311796503_thumb.jpg

 

post-1984-0-12709000-1311796508_thumb.jpg

 

post-1984-0-25443300-1311796516_thumb.jpg

 

post-1984-0-24212400-1311796525_thumb.jpg

 

post-1984-0-91163700-1311796528_thumb.jpg

 

post-1984-0-32728000-1311796532_thumb.jpg

 

W muzeum tym zostaliśmy wyposażeni w mapkę Karpacza. Z pewnością przyda nam się ona, ponieważ nie za bardzo orientujemy się w tym miasteczku. Odszukujemy kolejne miejsce, które chcemy odwiedzić, czyli Muzeum Zabawek.

 

Znajduje się ono w dość znacznej odległości od centrum Karpacza. W znacznej dla tych, którzy wybrali się pieszo na poznawanie okolicy. Droga pnie się baaaardzo ostro pod górę. Co chwilę pytam moje dziewczyny, czy nie wiedzą co mnie podkusiło aby iść pieszoÔÇŽ

 

Idziemy i idziemy a droga nie ubywa. Docieramy do letniego toru saneczkowego „Kolorowa”.

 

Postanawiamy zrobić sobie krótką przerwę. Magda z Kaśką idą na sanki, a my z Klaudią na zimne piwo. Słońce pięknie świeci. Odpoczywamy w promieniach słońca, racząc się złocistym napojem :)

 

post-1984-0-04251000-1311796538_thumb.jpg

 

post-1984-0-17510100-1311796711_thumb.jpg

 

Niestety nadchodzi chwila, kiedy trzeba się podnieść i iść dalej zdobywać Karpacz. Co chwila spoglądając na mapkę wyszukujemy skrótów. Zawijasy głównej drogi biegnącej w kierunku, w którym się udajemy, skracamy sobie uliczkami biegnącymi krótszą drogą. Niestety ma to swój minus – jest tak bardzo stromo, że mam wrażenie jakbyśmy wchodzili po schodach. Mordęga.

 

Idziemy i idziemy. Muzeum Zabawek nie widać. Nie możemy za bardzo się połapać gdzie jesteśmy. Taka dokładna to była mapka. Droga wiedzie jak zwykle pod górę. Skończyły się zabudowania. Zastanawiamy się gdzie jesteśmy. Nagle pojawia się przed namiÔÇŽ skocznia narciarska na Orlinku. Wbijamy się pod tą górkę niczym kolarze na etapie jazdy indywidualnej na czas podczas ubiegłych wyścigów Tour de Pologne.

 

post-1984-0-86025600-1311796724_thumb.jpg

 

post-1984-0-26089000-1311796734_thumb.jpg

 

Zdajemy sobie sprawę, że nadłożyliśmy kilka kilometrów. Trudno. Idziemy zatem dalej. Mijamy Dziki Wodospad. Ale dlaczego dziki ? Wygląda na normalny. 200 metrów dalej jest miejsce anomalii grawitacyjnej. Podobno tam samochody zostawione na luzie jadą same pod górkę. Nie mamy możliwości sprawdzenia tego, ale coś w tym jest, ponieważ my też w tym miejscu pieszo ruszamy pod górkę.

 

post-1984-0-25354300-1311796742_thumb.jpg

 

post-1984-0-80576400-1311796764_thumb.jpg

 

post-1984-0-53135400-1311796769_thumb.jpg

 

Po przejściu dalszych kilkuset metrów wracamy do zabudowań Karpacza. Muzeum nie widać. Droga oczywiście ciągle pod górę. Czy tu wszystkie drogi prowadzą pod górę ?

 

Zastanawiamy się czy w ogóle zdążymy ponieważ Muzeum Zabawek jest czynne tylko do godz. 15.30. Docieramy tam przed 15.00. Wbijamy się do środka. Tym razem wszyscy. Ceny odpowiednio 8 zł i 5 zł. Do ręki otrzymujemy folder, w którym opisane są wszystkie gabloty ze zgromadzonymi zabawkami. W sumie zabawkami to raczej zbyt wiele powiedziane. W 99% są tutaj lalki. Temat jak dla mnie mało interesujący. Jesteśmy w sumie troszkę zawiedzeni (odczucia subiektywne).

 

post-1984-0-46428300-1311796777_thumb.jpg

 

post-1984-0-78851200-1311796780_thumb.jpg

 

post-1984-0-63235500-1311796784_thumb.jpg

 

post-1984-0-22573700-1311796790_thumb.jpg

 

post-1984-0-74355200-1311796922_thumb.jpg

 

post-1984-0-08153600-1311796930_thumb.jpg

 

post-1984-0-95382500-1311796934_thumb.jpg

 

post-1984-0-78762600-1311796938_thumb.jpg

 

post-1984-0-13885600-1311796955_thumb.jpg

 

post-1984-0-20247200-1311796978_thumb.jpg

 

post-1984-0-82739000-1311796994_thumb.jpg

 

post-1984-0-87270700-1311796999_thumb.jpg

 

Po wyjściu stwierdziliśmy, że pozostała nam na dzień dzisiejszy jedynie świątynia Wang.

 

Z naszej rewelacyjnej mapki Karpacza wynika, że za daleko to nam nie zostało.

 

Pytanie co robimy ? Oczywiście idziemy dalej. Przecież „my som turysty”.

 

Idziemy tym razem główną arterią miasta. Po chwili naszym oczom ukazuje się potwornie wielki hotel „Gołębiewski”. Jest ogromny i docelowo będzie miał podobno 902 pokoje. Spoglądamy na mapkę, która mówi, że jeśli pójdziemy ulicą Saneczkową to skrócimy sobie dość znacznie drogę do Wang. Spojrzeliśmy na tabliczkę z nazwą tej ulicy i skręciliśmy w stronę hotelu. Po przejściu ok 1 kilometra z obawą zauważyliśmy, że droga niebezpiecznie zaczyna okalać hotel. I tak się stało. Obeszliśmy tego molocha dookoła, a Wang nie przybliżył się ani na krok. Wróciliśmy do punktu wyjścia, czyli do tabliczki z nazwą ulicy Saneczkowej. Zaczęliśmy przyglądać się mapce i tabliczce i stwierdziliśmy, że jakiś idiota przestawił tę tabliczkę w inną stronę. Zamiast iść w stronę kościółka, poszliśmy wokół „Gołębiewskiego”.

 

post-1984-0-96947500-1311797007_thumb.jpg

 

post-1984-0-91072200-1311797014_thumb.jpg

 

Zrezygnowani, zmęczeni i głodni poddaliśmy się. Padła komenda „odwrót”.

 

Skierowaliśmy się ponownie w stronę centrum Karpacza. Tym razem główną ulicą, bez żadnych skrótów. Jedynym pozytywem było to, że tym razem szliśmy w dół :)

 

Ponieważ byliśmy już głodni, staraliśmy poszukać miejsca, gdzie mogliśmy temu zaradzić. Odwiedziliśmy kilka knajpek, lecz nic nie przypadło nam do gustu. Uwagę naszą zwrócił budynek Szkoły Podstawowej w Karpaczu, serwujący obiady domowe. Postanowiliśmy tam wejść. Zaliczyłem sobie solidną porcję golonki, Klaudia kluski śląskie z jakimś mięsem i sosem a dziewczyny tradycyjnie naleśniki. Obiad był pyszny, a miejsce godne polecenia.

 

post-1984-0-34628100-1311797128_thumb.jpg

 

Teraz pozostało nam tylko dojście do kempingu. Co to dla nas jedyne 4-5 kilometrów.

 

W jednym z kilku sklepików oferujących duży wybór piw, dokonałem odpowiednich zakupów :) i żwawo ruszyliśmy w drogę. Wydawało się, że droga się nie skończy, ale w końcu udało się. Naszym oczom ukazał się najpiękniejszy widok na świecie – Wiśniowa Polana, a na niej nasza ukochana przyczepa.

 

Byliśmy zmordowani ale zadowoleni. Dzieci spytały się, czy jutro też pójdziemy na taką wycieczkę. Odpowiedziałem, że tak. Jutro atak na szczyt Śnieżki :)

 

Z ciekawości wpisałem naszą pieszą wędrówkę w nawigację. Ręce mi opadły, gdy zobaczyłem, że przeszliśmy ok 18 kilometrów !!!

 

Wieczorkiem na kemping przyjechała rodzinka z Piły z namiotem. Pani z tego namiotu zadała mi pytanie: „Czy daleko jest stąd pieszo do Karpacza ?”.

 

CdnÔÇŽ

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
  • Witamy

    Witamy na największym polskim forum karawaningowym. Zaloguj się by wziąć udział w dyskusji.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.