Skocz do zawartości

Węgry / Rumunia 1.08.2011 - 21.08.2011


kodi

Rekomendowane odpowiedzi

kodi w Vampire Camping stanęliśmy w pierwszej kwaterze na wprost wjazdu za huśtawkami, wifi bez zabezpieczenia docierało dobrze, więc korzystaliśmy, a kolega wziął laptopa, w barze zamówił piwko i hulał w sieci :) poza tym kemping wydawał się nam OK, ale daleko mu do Carty ;)

Edytowane przez NICKT (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzisz - jak patrzę na niektóre twoje fotki - szczególnie camping - s to mam wrażenie że byłeś w lutym. Zero ludzi. W sierpniu nie było już tak kolorowo i znalezienie fajnego miejsca dołączając w to moje manewrowanie do tyłu przyczepą graniczyło z cudem, choć z perspektywy czasu nie narzekam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzień 19 (środa)

Góry mają to do siebie że temperatura w ciągu dnia jest dość wysoka a nocą spada dość drastycznie podobnie jak wilgotność, która wzrasta w zastraszającym tempie. W ok. godz. 20.00 jest już tyle wilgoci że można zbierać ją garściami. Nauczony doświadczeniem co ważne spakowałem wieczorem tak by rano z suchym bagażem jechać dalej.

Przed nami został ost. punkt wyprawy. Wracamy na Węgry - baseny termalne po raz drugi. Wcześniej ustaliliśmy że będzie do Hajduboszormeny. Trasa znowu makabryczna - ponad 500km minęła w miarę dobrze. Jest gorąco, więc kabanosy chłodzimy poprzez klimę w aucie. Taka przegryzka na zabicie czasu. Jedyny mały minus, że musiałem zatankowac paliwo na jakiejś stacji krzak paliwo za 5,8leja/litr. Co zrobi takie życie. Przed granicą w Oradea zatrzymujemy się przy Kauflandzie. Drobne zakupy i na granicę. Tam gigantyczny korek TIRów - już się bałem że podzielę ich los. Na szczęście cała reszta niezakłóconym pasem jechała na przejście. Na granicy tradycyjne dowody, paszporty i co mnie zaskoczyło słowa wypowiedziane przez celnika dzień dobry i do widzenia. Przysiągłbym że to polak, ale czy to możliwe. Może jakaś wymiana między narodami. Po chwili juz na Węgrzech suniemy w kierunku basenów. Trasa dobra i szybka. Wpadamy do Hajduboszormenty, gps prowadzi i jak zwykle jakaś wielka kicha. Niby ulica na której ma być kemping jest, a kempingu nie ma. Zakręcamy patrzymy drogowskaz - jest dobrze. jedziemy, jedziemy i dalej nic. Pytamy, ludzie rysują jak dojechać w końcu po 3 bączkach na trasie jesteśmy na recepcji. Szwagier jak zwykle przyjechał chwilę po nas. Wybieramy fajne miejscówki - blisko sanitariatów itp.

 

Kemping mega sympatyczny - masę polaków, fajne boksy na przyczepę czy namiot. Łazienki i kible obłęd. Według mnie najwyższy standard kempingu jak do tej pory. Za nasz komplet zapłaciłem ok 90zł. za dobę.

 

Jako że przejazd był jak zwykle męczący wieczorkiem wpadamy chwilkę popływać (zamykają już o 20.00) i dzień kończymy napojami i kolacją. Jakże zgubna to za moment.

.

 

Dzień 20 (czwartek)

Sądny dzień. Dobrze że się stało w tym dniu i nam, ale po kolei.

Wieczorkiem zjedliśmy kolację i jak nigdy nic poszliśmy spać. Rano się budzę i czuję lekki niepokój na żołądku. Niepokój sie nasilał aż organizm puścił. Dosłownie. Klasyczne mega zatrucie. Po 2 godzinach mojej męki dołączył szwagier, który z rana był świezyna. Historia identyczna. Leżąc w łożach rozmyślamy co było przyczyną. Doszliśmy do sedna. Wieczorem zjedliśmy po kanapce czegoś co kupiliśmy jeszcze nad Morzem Czarnym. Był to jakiś taki serek twarogowy, ale z jakąś ikrą czy pseudokawiorem. Jak się okazało średnio dobre ale zjeść trza było. Męczylismy się z tematem aż do feralnego dnia. Przyczyną zatrucia był nieświży już serek a to z uwagi, że jak jechałem autem to lodówka nie chłodziła. Ota cała tajemnica.

Dzień 20 wyjęty z kalendarza. Cały przeleżany i przespany. Zamiast raczyć się miejscowym piwem, raczyłem się woda niegazowaną ktorej nie cierpie. Teraz po czasie dowiedziałem się że na zatrucie najlepsza jest cola albo czysta wódka z pieprzem. Gdybym ja to wiedział.

Dzieciaki na basenach. Żonki na basenach i na mieście na zakupach a my ze szwagrem oczyszaliśmy organizmy. Wiecie taka jednodniowa forma oczyszczająca - tylko woda.

Tak minął dzień 20.

 

Dzień 21 (piątek)

Rano wstałem i poczułem ulgę. Czuję się dobrze. Od rana biegam po basenach i nadrabiam zaległości. W między czasie jadę z żoną na zakupy, kupuje parę giftów z węgier i juz myślami jesteśmy w karju. W sobotę jedziemy do Polski. Stęskniłem się choć jak mówię to chory kraj.

post-4927-0-01714200-1314269384_thumb.jpg

post-4927-0-23695900-1314269388_thumb.jpg

post-4927-0-44910300-1314269392_thumb.jpg

post-4927-0-74939500-1314269395_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzień 22 (sobota)

Rano mamy śmigać przez Tokaj do Polski i zatrzymać się w Sandomierzu. Ruszamy o 8.00

Szwagier powli się zbiera. My juz startujemy i się rozstajemy. Oni jada do Rzeszowa a my bardziej na północ.

 

Mijamy Tokaj - przepiękne widoki, winnice - gigantyczne butle wina. Warto pewnie zatrzymać się tam na dłużej, ale nie tym razem.

Wpadamy na Słowację i walimy ku granicy. I w tym momencie przeszła nam myśl. Może już zrezygnujemy z Sandomierza. jesteśmy zmęczeni i chyba już chcemy zakończyć nasze wojaże. Żona stęskniła się za mamusią a ja za teściową :hehe: .

Na granicy już w Polsce tankuje do pełna bo już jechałem na oparach. Cena za paliwo 5.03 za ON. Już dawno nie było tak tanio. Co za ironia - czy paliwo za 5zł to tanio. Na granicę wpadają Słowacy i leją do pełna. Potem baniaki w ruch i też do pełna. U nich paliwo 5,7-5,8.

I pojechaliśmy - prosto do Torunia. Prawie 850km - 14godzin jazdy. 4 postoje w tym jeden dłuższy na obiad.

Droga przeciętna a ta na wysokości Łodzi to jakiś żart. Niby to ma być jakaś pseudo obwodnica Łodzi na wysokości Koluszek, Piątka czy Strykowa.

Droga w budowie. Czynne dosłownie 1/2 pasa asfaltowego i pobocze. Dziury takie że mówię sobie albo rozwalę auto albo przyczepę. Jadę i dojechałem droga - zakaz wjazdu - dojazd tylko do posesji. Jedzi kolo z naprzeciwka - zatrzymuję go i pytam czy przejadę. Przejedzie pan ale slalomem. Faktycznie tak było. Krótki odcinek slaolomem i wyjechałem na lepszą drogę. Potem już prosto do celu. O 22.00 byliśmy na miejscu u mamusi.

Teść wita mnie piwem mocnym (za granicą to maks 5%). Spijamy, jemy kolację i idziemy spać. Ja do przyczepy bo nie chcę robić tłoku. W końcu w przyczepie to jak u siebie w domu.

 

Dzień 23 (niedziela)

Po śniadaniu w okolicach 11.30 jedziemy już do siebie. Oczywiście omijam autostrade i na wysokości Warlubia odbijam na Kościerzynę a dalej na Zukowo. Piekna i spokojna droga. Polecam tym którzy nie chcą jechać autostradą czy DK1. O 14.30 jesteśmy w domu. Radość bo dla nas to mega wyjazd który kończy się happy endem.

 

Na koniec małe podsumowanie i refleksja.

Przejechaliśmy dokładnie 4790km.

Wydaliśmy ok. 6000zł (nie potrafię ocenić dokładnie) z czego ok.2500zł to paliwo.

Mieliśmy 20 noclegów - najtańszy ok 45zł w Carcie - najdroższy ok.100zł w Budapeszcie i Szentes.

Najwyższy standard to Hajduboszormeny na Węgrzech.

Najlepszy klimat to kemping Carta w Rumunii.

 

Ceny - mam wrażenie że na Węgrzech jest taniej. Alkohol jak w Polsce. Ceny piwa i szczególnie wina niższe i to znacznie.

 

Węgry - fajne, ale nudne. Ludzie ułożeni, porządni. Budapeszt dla mnie trochę nudny i z lakka mało atrakcyjny. Gdyby nie baseny (genailne baseny) to człowiek umarł by z nudów. Kraj jakby bez historii.

 

Rumunia - obca, nie odkryta ale z bogatą historią. Miasta zaniedbane - czeka ich sporo pracy. Wbrew pozorm bardzo bezpieczna. In minus to psy. Ja kocham zwierzęta i to co widziałem w Rumunii to dramat. Masę psów, wszędzie - przy sklepach, na stacjach benzynowych, barach, kempingach, skrzyżowaniach, ulicach. Wszystki chude, zaniedbane i mega głodne. Jedzą suchy chleb. Plakać się chce jak się to widzi. O rozjechanych przez auta nie wspomnę.

 

Najmilsza niespodzianka - to przejazd przez Bukareszt i zobaczyć Pałac Ludów.

 

Pogoda - na 21 dni nie licząc Polski 19 dni słonecznych bez chmur gdzie temperatura oscylowała między 28 a 32 stopnie w cieniu oczywiście. 2 dni bez słonca w tym 1 dzień deszczowy.

 

Póki co jestem spełniony. Był to dla mnie mega wyjazd. Długi, pełny wrażeń i zakończony sukcesem zważywszy że przyczepę mam od początku roku.

Co za rok. Zobaczymy. Podoba nam się - ograniczają nas tylko fundusze.

 

Pozdrawiam

post-4927-0-59940600-1314271844_thumb.jpg

post-4927-0-83174300-1314271848_thumb.jpg

post-4927-0-34174000-1314271852_thumb.jpg

Edytowane przez kodi (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzynastego wyruszam ci na przeciw. Może będziemy się mijać po drodze.

 

No i nie udało się.

W Brasov odbiłem na Bukareszt by dalej pojechać autostradą A2.

Edytowane przez Grzegorz_D (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam.

No faktycznie nie widziałem nikogo na trasie. Wogóle nie było zawiele przyczep czy kamperów. Ciekawe jakimi drogami sie poruszają.

Rozwumiem, że wyjazd udał się.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...
  • 3 tygodnie później...

Dzień 6 (czwartek)

Wstaliśmy rano i przed nami śmieszny bo 170km odcinek do Szentesz. jedziemy w nieznane. Jedziemy na baseny termalne. Nie wiem jak i co - bo nigdy tam nie byliśmy. Mało tego nigdy nie byliśmy na basenach termalnych. Wyjazd spokojny koo 9.00. Uścisk z prezesem kempingu i w drogę. Życzył nam powodzenia i ma nadzieję, że za rok się spotkamy.

Droga do Szentesz dobra - miejscami bardzo dobra.

Budapeszt żegna nas drobnymi kroplami deszczu i juz mam obawy czy na basenach będzie ciepło. Jedziemy, kawa na stacji i dalej juz prosto do Szentesz. Pogoda robi się. Znaczy się dobija gdzieś tak do 28stopniu - słabiutki wiatr. Jest 12.30 wpadamy do ośrodka. Już widze basny. Kieruję się na recepcję, mówię 3 dni - przyczepa, prąd, auto, żona, córka + ja. razem 6600forintów za dobę. Płatne na wyjeździe. Dostajemy kartę magnetyczną która jest przepustką na wszystko. Rozkładamy przedsionek - skwar coraz większy, wiatr ustępuje. Śmigamy na baseny a jest ich 8 + zjeźdżalnia. 3 termalne w jednym temp. 40 stopni więc jak się wchodzi to aż parzy.

Tak nam minął dzionek. Wieczorkiem udajemy sie na zakupy - jakieś piwko, winko, coś na obiad itp.

 

Dzień 7 (piątek)

Jako że baseny są czynne od 5.oo rano to córka ma plan by wstać bardzo wcześnie. Ja wstałem o 7.oo i już od 8.00 kąpiemy się. Ceny na obiekcie bardzo atrakcyjne. Piwo jakieś 4-5zł, szybkie dania w okolicach 10zł. Skawar leje się z nieba. Jest 31stopni i zero wiatru. Plan na jutro to 33stopnie i też pełne słońce. Warto tu być choćby dla pogody. Jak słyszę że w karju idzie fala deszczu to już mnie wzdryga.Co tu pisać - pełne leniuchowanie. Wi-fi na całym obiekcie, kible jako takie, jest pralka, rzeka - kolo obok cały dzień łowi. Polecam. Chyba na forum nikt nie był w Szentesz a tu jet napradę miło. Dzisiaj ma być pokaz ogni, właśnie rozstawia się kapelka muzyczna więc wieczór zapowida się atrakcyjnie.

Co do miasta to też przyjemne - podobno jest tu 30tys. ludzi. Jest trochę sklepów, jest duży tesco, aldi czy penny.

No nic na tym kończę. Jutrzejszy dzień będzie taki jak dzisiejszy.

W niedzielę rano wyjazd do Rumuni do Carty. Mamy jakieś 450km. W poniedziałek spotykam się ze szwagrem i dalej już jedziemy razem.

Pozdrawiam

ps. wieczorkiem wrzucę parę fotek, które zrobiłem dziś rano ok. 7.00 jak było jeszcze pusto.

 

 

 

 

 

Witam.

My bylismy ostatnie dwa tyg. lipca w Szentes . Dziaciaki miałey radoche, cały dzień w wodzie! Jeżeli ktoś łowi rybki, też miał tam raj. Powiem Ci że warunki sanitarne były tam dobre. Dwa razy dziennie sprzątali kosze,sanitariaty... Woda to fakt śmierdziała ropą, ale zdatna do picia, po prostu urok wód termalnych.:) Gąbka w przyczepie do naczyń dłuuuugo trzymała ten zapach :) My staliśmy na przeciw, po drugiej stronie drogi, koło domków. Pogoda była na dwa razy..plus to te ciepły baseny...My dojechaliśmy tam w sobotę wieczorem, ludzi było bardzo dużo, że nie było się gdzie zatrzymać ale po weekendzie pustki...faktycznie nie było żadnych Polaków,sami Belgowie,Holendrzy,Niemcy.. Na weekend przychodził zespół osób i umilali nam czas pobytu różnymi zabawami (pokaz zabaw z ogniem,disco..) Miasteczko bardzo ładne,dużo tras rowerowych..brakowało tylko pysznych lodów;( Mozna było popływac kajakiem,pograc w mini golfa...bardzo fajny plac zabaw w parku obok.

ogólnie w skali od 1-5 to ja daje 4 (minusem było drzewo które usyfiło mi przedsionek i do dzisiaj nie dało się tego usunąć.

 

Pozdrawiam Krzysiek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

killbill - ja też jakoś przeoczyłem ten wątek i twoje info. To fakt to był mega wyjazd. Było cudownie. Fajnie się do tego wraca. Jak kiedyś się zdecysujesz to wiesz mi ale nie pożałujesz. Poczujesz tą wolność a dla mnie to jest najważniejsze. CZUĆ SIĘ WOLNYM CHOĆ PRZEZ MOMENT.

 

Krisio - szkoda że się nie spotkaliśmy. Zawsze to miło coś wypic z rodakiem na obcej ziemi. Do Szentes trafiłem trochę z przypadku, ale powiem że bardzo mi się tam podobało. To jest raj, a dla dzieci mega raj. Sanitariaty ok - sprzątali, chodziło mi bardziej o to, że te kabiny, klozety itp. to trochę trąci już epoką. A miasteczko, baseny cudowne. Chętnie bym tam wrócił. Miło to wspominam.

 

Pozdrawiam panowie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

killbill - ja też jakoś przeoczyłem ten wątek i twoje info. To fakt to był mega wyjazd. Było cudownie. Fajnie się do tego wraca. Jak kiedyś się zdecysujesz to wiesz mi ale nie pożałujesz. Poczujesz tą wolność a dla mnie to jest najważniejsze. CZUĆ SIĘ WOLNYM CHOĆ PRZEZ MOMENT.

 

Krisio - szkoda że się nie spotkaliśmy. Zawsze to miło coś wypic z rodakiem na obcej ziemi. Do Szentes trafiłem trochę z przypadku, ale powiem że bardzo mi się tam podobało. To jest raj, a dla dzieci mega raj. Sanitariaty ok - sprzątali, chodziło mi bardziej o to, że te kabiny, klozety itp. to trochę trąci już epoką. A miasteczko, baseny cudowne. Chętnie bym tam wrócił. Miło to wspominam.

 

Pozdrawiam panowie

 

Hej. Ja planuje tam podjechać w przyszłym roku w drodze do Czarnogóry:)Parę dni pomoczyć sie w ropie:)

 

pozdrawiam

 

p.s. Super relacja z wyjazdu!!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
  • Witamy

    Witamy na największym polskim forum karawaningowym. Zaloguj się by wziąć udział w dyskusji.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.