Skocz do zawartości

Bułgaria - Sierpień 2011


Rekomendowane odpowiedzi

Startujemy 13 sierpnia ze Swarzędza. Wracamy 28/29 sierpnia.

 

Cel: Sprawdzić osobiście, że Bułgaria nie taka straszna jak o niej piszą. smirk%281%29.gif

 

Plan wyprawy jeszcze nie dopracowany. Na tą chwilę mamy zarys pierwszych dni.

 

13-tego: wyjazd rano z zamiarem dojechania na kemping w Liptowskim Tarnowcu (Liptovský Trnovec).

14-tego: Tatralandia.

15-tego: przejazd do Rumunii.

Dalej zobaczymy. Pewnie pozwiedzamy co nieco Rumunię.

 

Pobyt w Bułgarii chcielibyśmy rozpocząć od kempingu Kosmos. W planach zwiedzanie Warny i Neseberu.

 

Jestem otwarty na Wasze sugestie jak i propozycje spotkań on-line.

 

Pozdrawiam

 

Grzegorz :banan:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Zgodnie z planem ruszamy jutro rano. Na początek tylko 550 km :drive:. Wieczorem mamy zamiar stanąć w Liptovskym Trnovcu. :biwak:

Jeśli pozwolą na to warunki techniczne (WiFi, GPRS, itp) obiecuję zamieszczać w tym wątku relacje z naszej wyprawy.

Możecie też wypatrywać nas :przyczepa: po drodze: Poznań-Wrocław-Katowice-Bielsko&Biała-Żywiec-Liptowski Tarnowiec.

 

PS. Zamiast zazdrościć :slina: trzymajcie kciuki. :ok:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgodnie z planem dotarliśmy do Liptovkiego Trnowca na kemping Mara. Udało nam się rozstawić obozem nim zaczęła się ulewa. Jutro będziemy wygrzewać kości w Tatralandii. Więcej szczegółów z dnia dzisiejszego opiszę jutro. A teraz wybieram się na :piwko:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgodnie z obietnicą.

Wyjechaliśmy z Poznania około 8-mej. W kierunku Wrocławia ruszyliśmy alternatywą dla krajowej 5 przez Kórnik, Gostyń, Rawicz. Nie był to dobry pomysł, bo na kilku odcinkach droga ta jest remontowana. Przed Wrocławiem współczuliśmy tym, którzy jechali w przeciwnym kierunku. W samym Wrocławiu okazało się, że kierunek jest bez znaczenia. Korki, korki, korki.

Autostrada w kierunku Katowic była zatłoczona, ale z czepką pojechaliśmy szybko i sprawnie. Dalej Bielsk i Biała, Żywiec i granica. Liptovsky Trnovec osiągnęliśmy tuż przed 20-tą.

Dziś odpoczywaliśmy w Tatralandii. Połączenie długiego weekendu w Polsce i "zwykłego" u Słowaków spowodowało, że na brak towarzystwa nie mogliśmy narzekać. Dobrze, że rozluźniło się po południu. Bo od rana człek na człeku.

Wróciliśmy na kemping wieczorem o przygotowaliśmy przyczepę do jutrzejszej drogi. Planujemy postój w Sighisoarze. Jak będzie, zobaczymy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak jak obiecałem, jeśli tylko będą warunki techniczne to pojawi się kolejna relacja. Niestety jedną z przeszkód jest ilość zainteresowanych dostępem do komputera. Kiedy „wywalczyłem” sobie prawo wyłączności to okazało się, że nie mogę się zalogować na forum. Nie wiem czy wina leżała po stronie sieci czy serwera. Objawy były dziwne. A nie o tym ten wątek.

 

15-go wczesnym rankiem ruszyliśmy z Liptovskiego Trnovca w kierunku Rumunii. Prowadził Krzysztof H., ale nie wiedzieć czemu koniecznie przez Ukrainę. Zwykle starannie przygotowuję się do drogi robiąc notatki jaką drogą i w jakim kierunku będziemy jechali, ale tym razem poszedłem na łatwiznę i wydrukowałem gotowca z googla. W drodze okazało się, że mam plik bezużytecznych kartek. Co mi po informacji, że mam skręcić w lewo, skoro nie wiem w jakim mieście ten skręt wypada. Zostało więc liczyć na GPS. No i trochę nadłożyliśmy drogi.

 

Na kempingu w Sighisoarze wylądowaliśmy przed północą lokalnego czasu. Krótka rozmowa z człowiekiem, który pełnił funkcję nocnego portiera i rozstawiamy przyczepkę we wskazanym miejscu. Kwadrans po północy lądujemy w łóżeczkach. Całe szczęście, że rano nie musimy wstawać wcześnie.

 

Zwiedzanie Sighisoary zaczynamy od bankomatu oraz pysznej kawy. Potem trafiamy na informację turystyczną gdzie kupiliśmy plan miasta. Nie będę powielał informacji o samej Sighisoarze, bo chętni mogą zajrzeć do odpowiednich wątków w tym dziale. Z osobistych doświadczeń mogę polecić pizzerię Quatro Amici. Łatwo tam trafić z kempingu. Przechodzimy przez kładkę nad rzeką oraz przez jezdnię i skręcamy w lewo. Mijamy bank Reiffeizen i w głębi niezagospodarowanego placu, który służy jako parking zobaczymy szyld. Dla pewności podaję koordynaty: N46°13ÔÇÖ11.42” E24°47ÔÇÖ43.22”. Zjedliśmy pyszną pizze oraz spaghetti. Dzieciaki piły lemoniadę z prawdziwych cytryn. Pychotka.

 

post-7384-0-15443900-1313956978_thumb.jpg

 

Kolejny dzień zaczęliśmy wcześnie. Zwinęliśmy obozowisko i ruszyliśmy w kierunku Bułgarii. Zbliżając się do Konstancji wykazałem się refleksem. W Murfatlar zobaczyłem znak, że w prawo mamy dojazd do autostrady w kierunku na Mangalię. To nowootwarty odcinek autostrady, którego nie ma nawet w najnowszych nawigacjach. Polecam. Omijamy Konstancję i jej korki.

 

 

 

Na granicy kolejka na trzy samochody. Przed nami Ukraińcy i Rosjanie czekali na kontrolę. Celnik na widok rejestracji unijnej dał nam znak, że mamy podjechać, policzył paszporty i już byliśmy w Bułgarii. W małej budce po bułgarskiej stronie kupiłem winietę i ruszyliśmy dalej. Tylko kilka kilometrów i dostrzegamy znak kierujący nas w stronę morza na kemping. Skręcamy na drogę, która chwilami może rywalizować z najlepszym serem prosto ze Szwajcarii. Recepcja kempingu Kosmos znajduje się w restauracji na wprost bramy. Opłata 7 lew od osoby.

 

 

post-7384-0-70334600-1313957116_thumb.jpg

 

 

Kemping pamięta dawne czasy i obecnie powoli jest modernizowany. Teren raczej nieosłonięty przed słońcem, choć można znaleźć trochę cienia lub rozbić się pod drzewami. Plac teoretycznie trawiasty, głównie zachwaszczony. Krzaczki sprawiają wrażenie wydzielonych parceli. Można rozbić się prawie nad samym brzegiem morza.

 

 

post-7384-0-39148600-1313957069_thumb.jpg

 

 

W różnych miejscach krany z wodą. Największy deficyt to gniazda do podłączenia prądu. Przezornie zabrałem rozdzielacz z wtyczką D/E i to uratowało mi życie.

 

 

post-7384-0-68109800-1313957139_thumb.jpg

 

 

Jest tylko jedna toaleta z normalnym WC oraz umywalką i prysznicami.

 

 

post-7384-0-96126700-1313957086_thumb.jpg

 

post-7384-0-59864400-1313957100_thumb.jpg

 

 

Przed toaletą dwa zlewy do zmywania naczyń. Ciepła woda dostępna przez całą dobę. Na drzwiach do toalety znaczek informujący, że tylko dla pań. W praktyce jest to unisex. Toaleta dla panów zamknięta na cztery spusty czeka na remont. Na polu są jeszcze umywalnie z zimną wodą.

 

Na polu towarzystwo mieszane. Są Bułgarzy, Rumuni, Niemcy, Polacy. Spotkaliśmy też Szkota, który mieszka w Polsce. Bardzo wesoły i pogodny człowiek.

 

Restauracja obok pola żywi tanio i smacznie. W restauracji bezpłatny WiFi, który niestety bardzo szwankuje. Obsługa nie ma pojęcia jak toto działa, a użytkownicy radzą sobie rozłączając i ponownie łącząc się z routerem.

 

Za restauracją plaża niestrzeżona, na której w ciągu dnia jest bardzo mało ludzi. Plaża zaniedbana. Wystające z piasku zaschnięte wodorosty sprawiają wrażenie brudu, ale nie ma problemu by znaleźć spokojne czy ustronne miejsce. W różnych miejscach plaży można trafić na całe stosy muszli. Nad całością unosi się dziwny zapach o różnej intensywności.

 

Na zakupy można wybrać się do pobliskiego Durankulak. Przy głównej drodze prowadzącej do Szabli jest kilka małych sklepików, ale zdecydowanie polecam zakupy w miejscowym mini markecie. Kemping Kosmos to miejsce dla miłośników ciszy i spokoju, którzy szukają wypoczynku z dala od wrzaskliwych miejsc.

 

Jak już tu dotrzecie polecam zwiedzić rezerwat Jajłata w okolicy Kamiennego Brzegu. Tylko nie pytajcie miejscowych o drogę. Lepiej wprowadzić do GPS koordynaty: N43°26ÔÇÖ26.95” E28°32ÔÇÖ45.85”. Wstęp 3 lv ale warto. Następnie możemy udać się na półwysep Kaliakra.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po drodze do rezerwatu warto zobaczyć latarnię w Szablipost-7384-0-79504400-1314166671_thumb.jpg

 

Wejście do rezerwatu

 

post-7384-0-88491100-1314166803_thumb.jpg

 

 

Rezerwat Jajłata dostarcza wspaniałe widoczki niczym z Chorwacji i na dokładkę jeszcze skalne pieczary

 

 

post-7384-0-21845800-1314166774_thumb.jpgpost-7384-0-21368200-1314166760_thumb.jpgpost-7384-0-03522200-1314166747_thumb.jpgpost-7384-0-66621300-1314166724_thumb.jpgpost-7384-0-44406500-1314166699_thumb.jpgpost-7384-0-52315100-1314166682_thumb.jpg

 

Rzut okiem na „Nos Kaliakra”

 

Dzień zakończyliśmy kolacją w restauracyjce na półwyspie. Tradycyjnym potrawom bułgarskim towarzyszył widok wieczornego morza.

 

post-7384-0-58613500-1314166855_thumb.jpgpost-7384-0-87628300-1314166837_thumb.jpg

 

post-7384-0-22631100-1314166824_thumb.jpg

 

Kto rano wstanie ten może zobaczyć delfiny. Może, ale nie musi. Nam to nie było dane. W zamian zobaczyliśmy piękny wschód słońca.

 

post-7384-0-25363300-1314166631_thumb.jpg

 

 

Jeszcze widoczek z naszej cepki na morze ÔÇŽ

 

post-7384-0-11792500-1314166645_thumb.jpg

 

 

ÔÇŽ i wyruszyliśmy do Obzoru. Droga zajęła nam ponad 3 godziny i wylądowaliśmy na kempingu Zora.

 

Dla tych, którzy chcieliby odwiedzić ten kemping podaję instrukcję dojazdu. Jadąc od strony Warny wjeżdżamy do Obzoru i na pierwszych światłach skręcamy w lewo. 20-metrów dalej, na rogu pierwszej przecznicy po lewej stronie wypatrujemy restauracji Zora. Zapamiętujemy to miejsce bo tu znajduje się „recepcja” kempingu. Mijamy recepcję i jedziemy ciągle prosto w kierunku morza. Gdy znaki nie pozwolą nam jechać dalej na wprost skręcamy w lewo i po przejechaniu kilkudziesięciu metrów wzdłuż plaży skręcamy w pierwszą uliczkę w lewo. Kolejne kilkadziesiąt metrów i stajemy pod bramą kempingu. Obowiązuje samoobsługa :). Kemping **, mały, przytulny. Stanowska wydzielone na kształt parcelek. Przy każdej parceli lampa oświetleniowa, a na niej gniazda do podłączenia prądu tzw. „niebieskie”, kran i podłączenie do kanalizacji.

 

 

post-7384-0-62500200-1314166893_thumb.jpg

 

 

Morza nie widać, ale jest basen.

 

post-7384-0-72988500-1314166869_thumb.jpg

 

 

Jest plac zabaw dla dzieci.

 

post-7384-0-95355100-1314166926_thumb.jpg

 

 

Kuchnia a w niej płyta elektryczna, zlewozmywak i mikrofalówka.

 

post-7384-0-80582600-1314166945_thumb.jpg

 

 

Ładne toalety z prysznicami, WC i umywalkami. Ciepła woda z systemu solarnego, więc prysznic najlepiej brać po południu.

 

post-7384-0-42997300-1314166980_thumb.jpgpost-7384-0-18168800-1314166962_thumb.jpg

 

Obzor to małe miasteczko, którego największym walorem jest możliwość wypoczynku. Są uliczki ze straganami, bazar z owocami, nowoczesne hotele, apartamentowce. Jest promenada wzdłuż zatłoczonej plaży. Miłośnicy miejsc bardziej zacisznych powinni udać się promenadą na południe, tam jest spokojniej. Leniuchy mogą podjechać samochodem. Jadąc drogą na Neseber skręcamy w lewo tuż za tablicą „koniec obszaru zabudowanego”. Następnie jeszcze raz w lewo w najbliższą odnogę i dalej prosto, aż pod bramę dawnego obozu pionierów. Dalszą jazdę ogranicza zakaz ruchu, więc te kilka metrów w dół lepiej pokonać pieszo. Niestety miejsce pewnie szybko straci swój urok bo już widać szkielet apartament owca, który pewnie szybko zostanie ukończony i na plaży pojawią się kolejni plażowicze.

 

Wieczorem warto udać się na spacer

 

 

post-7384-0-81865200-1314166997_thumb.jpgpost-7384-0-49082200-1314167018_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej !

Byłem w Obzorze 4 lata temu, ale w apartamencie przy plaży ( w starej części ).

Kiedyś na spacerze poszliśmy daleko na południe ( promenadą do samego końca ) i tam po wejściu na skarpę są dwa kempingi ( poza miastem w stronę Słonecznego Brzegu ), które na mnie i współtowarzyszach mojej podróży zrobiły wrażenie odpychające ... Tego kempingu na którym Wy jesteście nie widziałem. Wydaje się fajny. Podaj jak ten kemping wychodzi cenowo, bo w przyszłym roku znowu tam się wybieram ... ale chyba do apartamentu.

Jak jesteście w Obzorze polecam dyskotekę znajdującą się na wjeździe od strony Warny ( tylko w nocy, bo do 22:30/23:00 można było tam przychodzić z dziećmi - moim dzieciakom się strasznie podobało ), jak również polecam Aqua Park znajdujący się w Słonecznym Brzegu/Nesebarze - jadąc od Obzoru w stronę Burgas prosto ( nie skręcając pomiędzy hotele ) przy głównej drodze - ten drugi od strony Obzoru ( bliżej Burgas ) - od Waszego kempingu ok. 30-35 km. Po prostu rewelacja.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grzegorz jeżeli mogę coś zasugerować to polecam bardzo gorąco kemping niedaleko Was ale chyba ładniejszy i super miejscu. Byliśmy tam ok 10 sierpnia 2011 przez 4 noce co jak na nas jest bardzo długo i świadczy o tym że to naprawdę fajne miejsce. Tak więc jadąc na południe za Obzor jakieś 7-8 km zjeżdżając z kolejnej dużej góry jest drogowskaz w lewo s tronę morza Emona 6 km, Kamping Irakli 2 km. To właśnie tam. Kemping jest na samej plaży, ogrodzony, jest bar, obok kempingu mały sklepik. Wszystko jest w super stanie gdyż kemping powstał w 2010 roku więc sanitariaty i ogólnie zaplecze naprawę nowe, czyste i fajne, na plaży w cenie kempigu parasole i leżaki. Polecam. Aha spróbujcie takich małych rybek smażoych optoczonych bułce nazywa się to CZACZA. Gdybyście jechali wzdłuż wybrzeża dalej na południe to my następny przystanek kempingowy mieliśmy w Sozopolu a konkretnie 2 km za Sozopolem na kempingu Kawatsi. Kemping fajny, dużo cienia, przepiękna plaża i czyściutkie morze, po prostu jak na folderach ale kiepskie toalety i sanitariaty, mimo wszystko dla plaży chyba warto go odwiedzić. Do tego piekne stare i nowe też miasto w Sozopolu.

Fajnie wrócić myslami do wakacji, my wróciliśmy tydzień temu i cały czas wspominamy, na szczeście w Polandzie pogoda się utrzymuje na granicy 26-28 stopni (przynajmniej w Rzeszowie gdzie mieszkam) i można poczuć się jak by to nadal były wakacje BUłgaria i Rumunia.

 

Gdybyście chcieli jakieś kemping na powrót to mogę polecić w miejscowości RESEN koło Vieliko Tyrnowo u Szkota, który od 7 lat mieszka w Bułgarii.

 

Zdrowia!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Konradzie, nie wiem gdzie kończyła się promenada 4 lata temu. Dziś sięga do zejścia na plażę tuż obok ośrodka kolonijnego dzieci i młodzieży. W pobliżu nie znalazłem niczego co jest lub było kempingiem. Była chałupinka, w której wynajmowali pokoje a na bramie znaczek, że można rozstawić namiot. Nie pytałem czy przyjmą przyczepę lub kampera bo nie posesja nie wzbudziła zainteresowania. Więcej informacji o tym kempingu znajdziesz na ich stronie.

 

Przemo, dzięki za wskazówki. Nie planujemy w tym roku zapuszczać się dalej na południe. Przed wyjazdem zainwestowałem w nowe deski do skimboardingu:

post-7384-0-97904600-1314697858_thumb.jpg

 

Zarówno w Obzorze

post-7384-0-80009500-1314697881_thumb.jpg

 

jak i Durankulak trafiliśmy na miejsce gdzie można było pośmigać:

post-7384-0-05619000-1314697935_thumb.jpg

 

Wybraliśmy Obzor na bazę wypadową. W planach była Warna, Złote Piaski, Słoneczny Brzeg oraz Neseber.

Przez Piaski i Warnę przejechaliśmy w drodze z Durankulak i zrezygnowaliśmy ze zwiedzania. Neseber wg. przewodnika to miejsce, które w Bułgarii jest programem obowiązkowym. W pierwszym momencie przegrał ze skimami, ale piękna kałuża, którą widać powyżej pojawia się tylko gdy wiatr rozdmucha odpowiednią falę na morzu. Odpowiednie warunki były tylko w niedzielę więc nic nie stało na przeszkodzie by następnego dnia wybrać się do Neseberu.

 

Kilka lat temu byłem w Chorwacji w Primosztenie, który ma podobną lokalizację: miasto zlokalizowane na małej wyspie czy też półwyspie połączonym z lądem wąskim przesmykiem.

Niestety to było jedyne podobieństwo. Stary Neseber jest przaśnie bułgarski.

post-7384-0-13129600-1314698608_thumb.jpg

 

Charakterystycznym elementem domów są wykusze

post-7384-0-80676600-1314698681_thumb.jpg

 

Jest też trochę ruin, głównie dawnych świątyń

post-7384-0-59128800-1314698803_thumb.jpg

 

Dominują jednak sklepiki, uliczni handlarze oraz przeróżne knajpki, do których zapraszają różni naganiacze.

Nie zabrakło też "regionalnych" perełek:

post-7384-0-67137200-1314699000_thumb.jpg

 

To nie są nasze ulubione klimaty więc trochę zniesmaczeni wróciliśmy do Obzoru cieszyć się piaszczystą plażą i morzem.

Fale zmalały i nie było kałuży, ale za to mogliśmy podziwiać różnej wielkości meduzy, kraby i inne morskie żyjątka.

 

W Obzorze spędziliśmy 4 noce i postanowiliśmy wrócić do Durankulak. Chciałem uniknąć utrudnień drogowych związanych z przejsciem granicznym w Ruse oraz mostem na Dunaju.

Wjazd do Warny od południa z okien samochodu:

post-7384-0-23558900-1314699671_thumb.jpg

 

Po drodze mijaliśmy pola pełne brązowych słoneczników. Nie wiem czy to wynik suszy, czy tak się po prostu prowadzi się uprawę tych roślin oleistych:

post-7384-0-77373000-1314699938_thumb.jpg

 

Wracając postanowiliśmy odbić w kierunku półwyspu Kaliakra by w Tuljanowie kupić najsmaczniejsze brzoskwinie jakie udało się znaleźć w Bułgarii.

Po drodze uzupełniliśmy dokumentację fotograficzną o małą cerkiewkę na obrzeżach Tuljanowa

post-7384-0-88324900-1314700253_thumb.jpg

 

Oraz "most donikąd" i nieukończoną platformę wiertniczą w pobliżu Szabli

post-7384-0-69210000-1314700352_thumb.jpg

 

Rzuciliśmy okiem na Jezioro Durankulańskie

post-7384-0-49260700-1314700460_thumb.jpg

 

W kempingu w Durankulak zjedliśmy obiad i oddaliśmy się plażowaniu.

"Tłum" ma plaży oblegał pierwsze 150 metrów. Dalej praktycznie pusto.

post-7384-0-79720900-1314700765_thumb.jpg

 

Uzupełnię jeszcze informacje o tym kempingu.

 

Jest skromny placyk zabaw dla dzieci:

post-7384-0-48085500-1314700924_thumb.jpg

 

Miłośnicy postojów "na dziko" stacjonują w pobliżu plaży:

post-7384-0-38884200-1314702728_thumb.jpg

 

Wzdłuż plaży biegnie piaszczysta droga, którą zapuszczają się miłośnicy off-roadu w poszukiwaniu miejsc ustronnych.

My te kilkaset metrów pokonaliśmy pieszo. Szukaliśmy nie miejsca dla naturystów tylko dogodnej miejscówki dla skimów.

A tak wyglądał tłum na plaży

post-7384-0-44572000-1314703249_thumb.jpg

 

Jeszcze kilka widoczków.

Porcik:

post-7384-0-20238100-1314703483_thumb.jpg

 

Kemping od strony morza i plaża:

post-7384-0-36234800-1314703544_thumb.jpg

 

Niestety czasami morze wyrzuci na brzeg coś takiego:

post-7384-0-85997500-1314703609_thumb.jpg

 

co strasznie śmierdzi.

 

PS. Wczoraj wróciliśmy do domu. Jak tylko dojdę do siebie to opiszę drogę powrotną.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak już pisałem wróciliśmy do Durankulak by łatwo i przyjemnie opuścić Bułgarię.

Wcześnie rano pobudka, śniadanie, podpinamy przyczepę i ruszamy w drogę.

 

Nasz zestaw gotowy do drogi:

post-7384-0-90586600-1314780005_thumb.jpg

 

Do przejścia granicznego w Vama Vache tylko "rzut beretem". Na granicy puściutko. Rumuński celnik policzył paszporty, rzucił okiem na dowód rejestracyjny samochodu i pożegnał się miłym "do widzenia". W rewanżu usłyszał "la revedere" i jesteśmy w Rumunii. Jeszcze tylko kupiłem rovinietę i dale w drogę. Przed nami istny maraton. W planach prawie 800 km z cepką na haczyku. Przed Konstancją wjeżdżamy na autostradę A2 i omijamy miasto. W autostradach nadzieja, że dotrzemy do celu jeszcze dziś. Stała prędkość poprawia średnią dnia. Do Bukaresztu docieramy bez problemów i zgodnie z planem. Zaraz na obwodnicy tankujemy, kawa i dalej w drogę. Wybieramy południową część obwodnicy i trafiamy na korek. Cenny czas ucieka, a my posuwamy się w żółwim tempie. Dodatkowo trafiamy na istne Karpaty w postaci kolein. Za Bukaresztem wracamy na autostradę ale nie na długo. Przez góry nie ma autostrady, droga kręta i ciężko wypracowana średnia szybko spada. Trafiamy na jeszcze jeden korek i kolejne długie minuty sprawiają, że możemy spokojnie podziwiać zachód słońca. Zapadła noc, a my gnamy w kierunku Turdy gdzie wjeżdżamy na Autostradę Transylvania (A3) i podejmujemy decyzję, że nocujemy na pierwszym parkingu przy autostradzie. W efekcie dojechaliśmy do Gilau gdzie znajduje się kemping El Dorado. Jest parę minut przed 23-cią. Załatwiamy formalności i lokujemy się na kempingu. Szybka toaleta (niestety prysznice są już zamknięte) i spać. Nie zdążyliśmy zmrużyć oka gdy nocną ciszę przerwał warkot silników. Nie jesteśmy ostatni. :)

 

Rano znów wstajemy wcześnie. Wychylamy się z przyczepki, a obok nas rozlokowały się VW z Trójmiejskiej Klubu Garbusiarzy w składzie jak na poniższym zdjęciu:

post-7384-0-49167600-1314783717_thumb.jpg

 

To uczestnicy wyprawy od morza do morza czyli od Bałtyku do Morza Czarnego.

 

Kemping "El Dorado" to całkiem sympatyczne miejsce.

post-7384-0-96228000-1314784099_thumb.jpg

 

Toalety, prysznice, ciepła woda, prąd na polu. Jest małe boisko, placyk do zabaw dla dzieci oraz mały stawek, w którym można zażywać kąpieli. W pobliżu restauracja.

 

Zlokalizowany jest tuż przy drodze E60, po której w dzień i w nocy sunie dużo wszelkiej maści samochodów. W naszej ocenie: kemping tranzytowy, na jedną noc.

 

Ruszamy w kierunku Oradei, ku granicy Węgierskiej. Po drodze w Huedin mijamy "prawdziwe pałace":

post-7384-0-25849900-1314784585_thumb.jpg

 

Droga do granicy mija nam bez większych emocji. Granica węgierska to również granica Schengen. Celnik popatrzył na paszporty i na migi dał znać, że chce jeszcze zajrzeć do przyczepy. Miło z jego strony, że użył "wspólnej mowy" bo po węgiersku to by się z nami nie dogadał. :) Otworzyłem cepkę wyciągnąłem stopień, żeby było wygodnie wejść. Kontrola była pobieżna i zakończyła się dla nas pozytywnie. Wjechaliśmy do Węgier.

 

Dalszą część drogi do domu opiszę w innym dziale.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 10 miesięcy temu...

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
  • Witamy

    Witamy na największym polskim forum karawaningowym. Zaloguj się by wziąć udział w dyskusji.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.