Skocz do zawartości

Azzurro 2010 - Włoska Tułaczka


rewir

Rekomendowane odpowiedzi

Buongiorno! Właśnie wróciłem z tułaczki po Włoszech, celem było zwiedzenie północnej części. Wrażenie w zdecydowanej większości pozytywne. Drobne "ryski" na cepie, mój brak koncentracji niestety, ale chociaż widać że używana :hehe:

 

Załoga: Przyczepa (Ja, Żona i nasza mała Lenka) + Camper (Rodzinka)

Czas wyjazdu: 3 tygodnie

Dystans: 5075 km

 

Zarys wyjazdu:

 

1) Legoland (Niemcy)

2) Lombardia: Livigno

3) Toskania: San Baronto, Vinci, Pisa, Lucca, Florencja

4) Lazio: Rzym, Watykan

5) Veneto: Cavallino

 

Zwiedzone Campingi / Postoje:

 

Rasthof Frankwenwald

Camping Legoland

Camperpark Aquafresca - Livigno

Camping Barco Reale - San Baronto WWW

Camping Norcenni Girasole Club - Figline Valdarno WWW

Camping Fabulous Roma WWW

Camping Park Albatros - San Vincenzo WWW

Camping Europa - Cavallino WWW

 

 

ita.jpg

 

Jak tylko się ogarnę postaram się choć parę słów dorzucić do każdego etapu wycieczki. Jeśli ktoś ma jakieś pytania, wyjeżdża w te miejsca. Chętnie odpowiem / pomogę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

LEGOLAND

 

Nigdy nie byłem pisarzem, a wierszyki na języku Polskim pisały mi koleżanki, także krótko. :hehe:

 

Cały wyjazd do ostatniej chwili stał pod znakiem zapytania, powód: trzy dni przed wyjazdem, na naszą Skodzinkę wpadła polna skarpa i „troszeczkę” powyginała blachy i nawet air bagi zepsuła. Szczęśliwie dzięki uprzejmości rodziców mogliśmy zrealizować nasze plany wakacyjne z holownikiem w postaci ich Opla Zafiry.

 

Wyjazd we Wtorek 17 Sierpnia w godzinach wieczornych, nawigacja nastawiona na Gunzburg Legoland. Niestety zapomniałem zaznaczyć opcji „Szybka” a zamiast tego wybrałem „Optymalna”, za bardzo zawierzyłem Hołowczycowi, który postanowił poprowadzić mnie przez Berlin. :hmm: Plakietki wjazdowej do centrum oczywiście nie posiadam, a tym czasem coraz więcej sklepów, samochodów, a miejsc do zawracania brak. Straciłem ponad godzinę, wściekły na siebie jak można popełnić taką gafę. Szczęśliwie udało się znaleźć kierunkowskazy na autobahn, i dalej na Norymbergę. Nocleg (3h) na Rasthof Frankenwald, na dworze leje i zimno, na razie mało wakacyjny klimat. Do Gunzburga docieramy około południa, do ostatniej chwili rozmyślając czy nie przełożyć Legolandu na powrót, bo niebo jakieś takie niepewne. Ostatecznie zostajemy, kierujemy się na parkingi z nadzieją że pomyśleli o gościach z cycepami. Od kolegi Aulosa wiedziałem że jest parking dla camperów, jak się okazuje na miejscu kilka przyczep też stoi. Parking płatny 5 euro w automacie, jeżeli korzystamy później z ich campingu odejmują nam te 5 euro od ceny za camping. Sam Legoland, no cóż fajny .... i tyle, miałem przyjemność być dwa razy w Paryskim Disneylandzie i tu trochę jednak Niemieckiemu parku brakuje. Byliśmy w środku tygodnia przy wątpliwej pogodzie, do wszystkich atrakcji kolejki (30 – 45 minut). Ale ok., zobaczyć na pewno warto, zmęczeni podróżą i atrakcjami postanawiamy zostać na noc, na campingu w Legolandzie. Dużo parceli zajętych, sanitariaty jak wszędzie, bardzo czyste i pachnące, przed wejściem stoi ludek Lego, szczęśliwie kibelki nie są z klocków :jump: Kolacja, butelka wina (jeszcze z Polski) i spać, jutro ruszamy do Livigno, naszego ukochanego zimowego Włoskiego miasteczka.

 

Miniatury z klocków, robią wrażenie.

 

ita1.jpg

 

Allianz Arena.

 

ita2.jpg

 

Nasze "Jajko" na campingu w Legolandzie.

 

ita3.jpg

 

Młoda pakuje "ciepe" do drogi, jutro ruszamy dalej, szukać słońca.

 

ita4.jpg

 

 

 

 

LIVIGNO

 

Do Livigno jechaliśmy zastanawiając się jak wygląda ten zimowy kurort letnią porą. Spodziewałem się pustek na ulicach, leniwie toczącego się życia. Nawet pisałem do organizacji turystycznych czy latem mają czynne kempingi (są bodajże trzy) odpowiedź otrzymałem: oczywiście że tak. Wjeżdżając na teren Szwajcarii pojazd holowany jak i holownik musi posiadać winietę (40 CHF – opcja tylko roczna) na granicy nie patrzą na paszporty a właśnie na naklejoną winietkę. Dojeżdżamy do tunelu Vereina z Klosters do Selfrangi, sam dojazd dosyć ciężki, piłowanie silnika na drugim, pierwszym biegu (kąt nachylenia bodajże 14%) Zafira jest już dosyć wiekowa także z pewnymi problemami ale wspina się na górę. Tunel Vereina to platformy ciągnięte przez pociąg tunelem wydrążonym w górze, opłata za zestaw to około 35 EU, camper oczywiście wyszedł taniej. Tunel, cichutko, przyjemnie, gasimy silniczek, światełka, Mała wypięta z fotelika zaczyna wdrapywać mi się na plecy. Ruszamy … i bam, szarpnęło autem … no tak tyle razy jeździłem tym tunelem, a zapomniałem że trzeba wbić bieg i zaciągnąć ręczny, a ja zostawiłem na luzie. W trakcie jazdy niemożna wychodzić z pojazdu także 20 minut podróżuje na czyjejś masce. Jak się okazuje po drugiej stronie góry, za mną stał przemiły Szwajcar dostawczym Renault, machnął ręką że nic się nie stało. U niego faktycznie małe ryski na plastikowym zderzaku, u mnie pęknięte lampki podświetlające tablice, nie jest źle. Jedziemy dalej, śliczne widoki, niestety co chwile ruch wahadłowy, naprawiają drogi przed zimą. Nie jest miłe co chwile stawać i ruszać zestawem na pochyleniu 15%, ale Opelek daje rade. Za sam wjazd do Livigno oczywiście też musimy zapłacić, za przejazd tunelem prowadzącym do miasteczka. Pani w kasie chyba nie zauważyła że jadę z ogonem bo skasowała jak za samą osobówkę. W ogóle podczas całego wyjazdu do Włoch, kobiety na bramkach policzyły mi za sam samochód bodajże cztery razy, mężczyźni zawsze skrupulatnie co do centa za zestaw, a wystarczyło Buongiorno poparte miłym uśmiechem. Dojeżdżamy do zabudowań … i szok, masa samochodów, camperów, ludzi. Tankowanie na stacji PB95 za 0,95 EU (miasteczko jest całe strefą handlu wolnocłowego) do pełnego baku, i szukamy kempingu. Przed pierwszym campem (bardziej to camperpark) tablica „FULL CAMPING”, jedziemy dalej przecierając oczy ze zdziwienia, korki w Livigno, samochody poustawiane na polu, bo parkingi wszystkie pozapychane. Znajdujemy camperpark Aquafresca, dużo ludzi ale mieścimy się, widoki piękne, prysznic płatny 1 EU za 3 minuty lania wody, ale za to gorącej. Czas zjeść Pizze i zrobić zakupy, przykładowe ceny: 1L Ballantines – 5,50 EU, 1L Wyborowej 4,80 EU ;-) Kobiety mają raj w perfumeriach i sklepach. Mieliśmy następnego dnia wyjeżdżać, ale postanawiamy zostać dzień dłużej, wchłonąć tego wspaniałego górskiego klimatu. A ja muszę wieczorem przy szklaneczce „soczku” przemyśleć to co zrobiłem z ciepą, bo jak tak dalej pójdzie to wrócę z samym dyszlem na haku. :)

 

 

Dla takich widoków warto się tu drapać.

 

ita5.jpg

 

 

Widać zapchany camperpark Livigno

 

ita6.jpg

 

 

Baraninka - miła odmiana po mielonce.

 

ita7.jpg

 

 

Nasz zestawik na campingu Aquafresca i rowery na których nawet jeździliśmy :hmm:

 

ita8.jpg

 

 

Piękne widoki z naszego obozowiska

 

ita9.jpg

 

 

Śniadanko z widoczkiem - na dworze na razie rześkie 7 stopni.

 

ita10.jpg

 

 

Tusiu momem mocić node?

 

ita11.jpg

 

C.D.N ... czyta ktoś to w ogóle ? :bzik:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytamy, czytamy.

 

:hehe: piekna relacja i z przygodami, juz samo jechanie pod te gore z przystankami i wyobrazanie sobie Twojego sprzegla robi wrazenie, :bzik:, nie mowiac o tym, ze jak widze przyczepe z napisem Czaplinek, to juz mi sie na sercu od razu lepiej robi.

 

Pozdrow Czaplinek :jump: od nas.

 

Jacek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

TOSKANIA

 

Wstajemy około siódmej, nie żebyśmy się już wyspali ale jakiś taki rześki chłodek od podłogi ciągnie, grzejnik elektryczny rozkręcony na maxa. No tak na zewnątrz 6-7 stopni, tak będzie jeszcze przez najbliższe dwie godziny dopóki słońce nie wyłoni się zza gór. Śniadanko i zwijamy łapy czas ruszać. Livigno żegna nas pięknym słońcem, kierujemy się w kierunku Bormio, a dalej Sondrio (miasteczko gminne). Dalej piłujemy sprzęgło, niewiele tu przyczep (właściwie to widziałem jedną Hobby za Discovery) wspinamy się prawie na wysokość wyciągów narciarskich na Motolino. Cudowne widoki, szkoda że tak mało miejsc żeby się zatrzymać i porobić spokojnie zdjęcia. Dla zainteresowanych, na górze mamy parking na którym można zrobić serwis campera, i napoić zbiorniki. Dojeżdżamy do celników pilnujących strefy wolnocłowej ale nie są specjalnie zainteresowani kontrolą, machnięcie ręka i jedziemy dalej. Ślimaki, serpentyny, podjazdy, pokaźny ogon się za mną utworzył. Z minuty na minutę rośnie temperatura, zbliżamy się powolutku do Mediolanu a temperatura powietrza już 35 stopni. Nasz cel to malutkie miasteczko San Baronto a konkretnie camping Barco Reale w samym sercu Toskanii. Posuwam się dosyć mozolnie z niepokojem obserwując temperaturę silnika oscylującą w granicach 97 – 98 stopni. Przed bramy campingu, który jak się okazuje na miejscu usytuowany jest na dużych wzgórzach, docieramy około godziny 18:00. Sam wjazd … odradzam jak ktoś ma ciężką budkę i słaby holownik, piłowanie na jedynce i ledwo, ledwo się wturlałem. Z samochodu biją soczyste zapachy sprzęgła a my udajemy się do recepcji. Sam camping w mojej ocenie bardzo fajny, z perspektywy czasu powiem że najfajniejszy z całego wyjazdu. Cicho, spokojnie, dyskretne parcele, wszędzie woda, sanitariaty super, basen rewelacyjny, widoki nieziemskie.

 

Z campingu warto zrobić wycieczkę (12km) do Vinci, to okolica w której urodził się słynny Leonardo, naprawdę urokliwe miejsce, całe miasteczko żyje legendą tego wielkiego człowieka. Dalej kierujemy się do Pizy zobaczyć słynną wieże. Naprawdę jest krzywa! :hehe: Sam teren wieży bardzo urokliwy i zadbany, za murami dużo przybyszów z czarnego lądu handlujących zegarkami i torebkami, niemiły klimat. Nasz kolejny etap wycieczki to Lukka, może podpadnę tym co byli, ale jakoś mnie to miasteczko nie urzekło. W mojej ocenie brudne i zaniedbane, drogie! Zatrzymaliśmy się na przekąskę, Pizza, dwa kawałki Lasagni i bodajże colę i wodę w butelce ta „przyjemność” to koszt około 47 EU, Pizza okropna, lasagne zimne i przypalone. W cenę wliczony również napiwek, no tak bo inaczej bym nie dał, bez żalu opuszczamy to miejsce, trzeba zdążyć na basen na kempingu, bo upał jest okrutny i trzeba się schłodzić. Na szczęście jutro czeka nas krótki (70km) przejazd do Figline Valdarno, to z tego miasteczka chcemy odwiedzić Florencję.

 

Kemping bardzo fajny także ulokowany na dużych wzniesieniach, na baseny kursuje specjalny pociąg, bo podejście na górę potrafi wykończyć. Dostaliśmy małą parcele na patelni, trudno na taką się zgodziłem. Na wycieczkę do Florencji wybraliśmy się z boxem na dachu, jak się później okazało warto go było zdjąć, szukamy parkingu jak najbliżej Piazza del Duomo, parking podziemny jest. Zabieramy bilecik, bramka się otwiera, zjeżdżamy w dół … a ile my mamy wysokości z tym boxem pada pytanie? Max 2,00m, szybko trzask, trzask, odpinamy bagażnik montażowy (całość jak w pit stopie F1, kilka sekund) i biegnę po parkingu za samochodem z boxem na plecach. Dla Polaka niema rzeczy niemożliwych ;-) podobną akcje musieliśmy zrobić jeszcze w pod Watykanem ale wtedy byliśmy już weteranami w dziedzinie szybkiego demontażu. Najważniejsze że nasz cel jest blisko! Piazza del Duomo, katedra, bazylika, obraz sądu ostatecznego robi niesamowite wrażenie. Udajemy się do lodziarni "Perche no?" Podobno najlepsze Florencka a być może i Włoska lodziarnia. Dalej zobaczyć Dawida i Ponte del Vechio. Florencja zrobiła na nas duże wrażenie, śliczne miasto warte dłuższego zwiedzenia, my mieliśmy niestety tylko jeden dzień, wracamy do parkingu, a mnie czeka jeszcze rajd z boxem na dachu :)

 

 

Baseny w Barco Reale a dalej piękna panorama Toskanii.

 

ita12.jpg

 

 

Vinci słynnego Leonarda.

 

ita13.jpg

 

 

To jednak nie pierwszy camper a czołg Leonarda :bzik:

 

ita14.jpg

 

 

O rany naprawdę jest krzywa :-]

 

ita15.jpg

 

 

Tłum w Pizie i ludzie trzymający wieże.

 

ita16.jpg

 

 

Ja tam wole trzymać swoją wieże :jump:

 

ita17.jpg

 

 

W Lucce tak ciepło że nawet świeczki popłynęły :hmm:

 

ita18.jpg

 

 

Sąd ostateczny we Florencji, robi wrażenie!

 

ita20.jpg

 

 

Podobno najlepsza Florencka lodziarnia Perche no? (Dlaczego nie?) potwierdzam wyborne!

 

ita21.jpg

 

 

Florencki Street Art

 

ita22.jpg

 

 

Ponte del Vechio zwany tez Złotym mostem, skupisko jubilerów.

 

ita23.jpg

 

 

Skoro czytacie to C.D.N. :hmm:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do Rzymu mieliśmy około 250 km w palącym słońcu, nasz cel to camping Fabulous Roma sieci ecvacanze. Droga przebiega bez większych sensacji, tylko ta temperatura silnika, zwłaszcza na podjazdach dochodzi do 100 stopni. Docieramy do campingu, cały obiekt ma 30 hektarów, ale w zdecydowanej większości usypany jest domkami holenderskimi i przyczepami na stałe używanymi przez Rzymian. Do użytku przyjezdnych oddanych jest około 25 parceli, ja oczywiście musze wybrać najgorszą, tuż obok coolera klimatyzacji z pobliskiej restauracji. Ale ok. przyjechaliśmy tu przede wszystkim zwiedzić wieczne miasto. Spaghetti z torebki i basenik, czekamy aż się ściemni, jedziemy zobaczyć Rzym nocą. Jazda samochodem po tym mieście dostarcza nie lada atrakcji, co chwile ktoś zajeżdża drogę, kierunkowskazy włączają tylko przypadkiem jak zahaczą rękawem. Udaje się znaleźć wolne miejsce tuż obok Koloseum, tzn. teoretycznie jest tu zakaz, ale ktoś wywalił znak także można uznać że go niema. Spacer cieszy oczy, ładne widoki, wykopaliska starego miasta, wszystko cudownie oświetlone, w rękę arbuz i kokos (chyba jednak wole wiórki) od sprzedawcy owoców, jest dobrze. Udajemy się z powrotem na camping, jutro trzeba odwiedzić Benedykta i pokłonić się u grobu naszego Jana Pawła.

 

Szukamy parkingu w okolicach Watykanu, znajdujemy parking Museo Vaticano, standardowo wysokość 2,00m, znając już moją rolę wyskakuje i odpinam zatrzaski od bagażnika, jakiś taki ciężki się zrobił, no tak Żona zapakowała już brudne rzeczy. Po drodze na Plac św. Piotra, Pani z obrony cywilnej częstuje nas butelką wody, i dobrze bo upał jest nie wytrzymania. Przed wejściem jeszcze kontrola bagażu, i selekta ubraniowa, kobiety ramiona zakryte. Moja Małżonka po tym stwierdziła że musi sobie kupić specjalny letni strój do zwiedzania obiektów religijnych, kobiety … zawsze znajdą argument. Wnętrza stolicy Piotrowej są niesamowite, rzeźby, złoto, malunki. Dalej udajemy się do grobowców, niemożna robić zdjęć także z poszanowaniem chowamy aparaty i kamerę. Moja mała na rękach co chwilę pyta: „Pan Śpi?”, tak się zająłem odpowiadaniem, że nawet nie zauważyłem że dotarliśmy do tego dla nas wyjątkowego grobowca. Czytam tabliczkę Paul… a w tym momencie zostałem już przegoniony przez ochronę (niewolno się zatrzymywać przy grobie) wyjątkiem są tu osoby płaczące. Żałuje że tak późno się zorientowałem nie było czasu na głębszą zadumę. Na koniec obowiązkowo kartki z poczty Watykanu dla Babci i do auta. Po drodze zajechaliśmy jeszcze w okolicę słynnej fontanny Di Trevi, po gigantycznym lodzie i do domku, aha jeszcze jako wielki fan F1 a zwłaszcza ekipy z Maranello zwiedzam sklep Ferrari, jednak ceny nie zachęcają do zakupu pamiątek. Jutro czas ruszyć nad morze, zwiedzanie jest fajne ale męczy. ;-)

 

 

Rzym nocą

 

ita24.jpg

 

 

Rzym nocą

 

ita25.jpg

 

 

Rzym nocą

 

ita26.jpg

 

 

Frutta Fresca :jump:

 

ita27.jpg

 

 

Kolejka do selekty w Watykanie, ta dziewczyna po prawej raczej nie wejdzie :hehe:

 

ita28.jpg

 

Fontanna di Trevi

 

ita30.jpg

 

:bzik:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Istnieje jakas sensowana mozliwość dostania sie z kempingu do Rzymu i zwiedzania przy uzyciu publicznej komunikacji, tak, żeby nie stresować się samochodem, piratami drogowymi, parkowaniem?

Np. w Amsterdamie było rozbudowane Park&Ride tj. parking na obrzeżu miasta, obok stacji metra, za darmo bilet do kolejki dla wszystkich pasażerów auta.

Relacja bardzo fajna. :hehe:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kemping na którym byliśmy jest dwa przystanki autobusowe od stacji metra, wszystkich niezbędnych informacji udzielą w recepcji, mają chyba nawet darmowe mapki. Po samym Rzymie kursuje także autobusy turystyczno-tematyczne.

 

Parkingów P+R nie wiedziałem ale też nie zwracałem jakoś bacznej uwagi, jazda po Rzymie samochodem miała być dla nas elementem wycieczki i poznania miasta. Taki swoisty sadomasochizm :hehe:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Świetna relacja. Właśnie planujemy wyjazd na następny sezon tylko ja chcę zacząć od Wenecji i dojechać do Rzymu. Możesz podać orientacyjnie jaki koszt całości ci wyszedł?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
  • Witamy

    Witamy na największym polskim forum karawaningowym. Zaloguj się by wziąć udział w dyskusji.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.