Skocz do zawartości

Pies na kempingu


Kiara

Rekomendowane odpowiedzi

czyś - znakomite podejście do zwierzaka!!! :blagac:

Oby takich właścicieli było więcej.  Niestety są też inni. I to ich pies nasrał mi na wykładzinę :oslabiony:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja złych doświadczeń z pchlarzami :) nie miałem. Nawrt w tym roku na campingu jacyś państwo pare parceli dalej mieli dwa psy, wielkie psiury, po dobre 60kg. Ale zawsze były przywiązane i zawsze regularnie szli z nimi na poletko dla psów na klocka, zawsze szli z workami a wracali bez. Da się? Da. I jak było wcześniej napisane ludzie są niewychowani a nie psy. Jak do c4 wejdzie mi transporter na psy to też będę jeździł z psami. Ale... nie wyobrażam sobie żeby latały luzem, obsikiwały komuś koło czy narobiły w miejscu nie do tego przeznaczonego

 

I to jest wzorowe podejście. Gdyby każdy hodowca psa tak odpowiedzialnie i rozsądnie postępował, nie było by ani problemu z pogryzieniami, ani szumu medialnego, ani pretensji z obu stron.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zobaczcie jakie to socjologiczne ciekawe - jest grupa ludzi, która ma stały problem ze zwierzętami, co rusz ich coś gryzie czy załatwia się na przyczepę. Druga strona to ci, którzy im szczerze współczuja, takiego nagromadzenia nieszczęścia odzwierzecego ;)

(żeby nie było - rozumiem tych, którzy mają fobie czy jakiś uraz i szanuję to na zasadzie, że tam kończy się moja wolność, gdzie zaczyna kogoś)

 

Radek Wrodarczyk

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To proste ludzie się dzielą na tych, którzy już zostali pogryzieni i takich którzy jeszcze nie. ;)

 

Podobnie jak w Nowej Hucie - ci co już dostali łomot i co dopiero dostaną :lol:

 

Wysłane z telefonu

 

 

No to lubią Cię zwierzaki :ok:

Lubią, w sumie to ja też lubię, ale nie w każdych okolicznościach przyrody i nie każde B)

 

Wysłane z telefonu

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dużo szumu o nic...

Ręka do góry kogo pogryzł pies na kempingu, komu zrobił szkodę?

Kto nie spał pół nocy przez czyjegoś psa?

 

Nigdy nie widziałem lużno biegających psów po kempingu, które nikogo nie interesują

A ja myślałem, że to ja jeszcze mało widziałem. Co prawda nigdy nie byłem ani nikt z mojej rodziny pogryziony ale latające psy to nie raz i nie dwa. Nie raz i nie dwa siedziały koło mojego stolika i czekały aż coś im skapnie. Nie byłoby w tym żadnego problemu gdyby nie fakt, że posiadam dwójkę dzieci. Nauczone są one obchodzenia się z psem, bo też mieliśmy ale jednak nauczone są też do obcych psów podchodzić z rezerwą. Mimo tego, że mieliśmy dużego psa to syn (5 lat) boi się obcych psów szczególnie jak próbują mu podkraść kanapkę ale coś innego z ręki w czasie posiłku więc za każdym razem kończy się to płaczem i histerią. Moja rodzina cały czas mnie namawia na małego psa ale właśnie z racji tego, że dużo jeździmy to wbijam im do głowy, że to zły pomysł. Jakoś żal mi tych zwierzaków przywiązanych całymi dniami do dyszla od budy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To powiem jak jest u mnie...

Pies jeździ z nami wszędzie. Wszędzie go zabieramy na wycieczki. Zawsze rozkładamy przedsionek, bo to jego terytorim. Zawsze ma kaganiec podczas wyjścia, który akceptuje i kojarzy mu się ze spacerem. Nigdy nie zostaje sam w przyczepie i raczej go nie przywiązuję więc nie szczeka, nie wyje. Jak napaskudzi to sprzątam. Nigdy nie leje po autach.

Biega po kempingu wtedy kiedy wychodzi na przeciw osobie wracającej z łazieni lub z wodą. Na to bieganie musi mieć zgodę i ów bieg to góra 20-30 metrów w linii prostej i powrót z domownikiem przy nodze. Z uwagi na psa wszelkie imprezy są u nas w przedsionku i dlatego rzadko chodzimy w gości chyba że zostaną z nim moje dzieci.

 

Takich osób jak ja jest sporo. I pozostają one w cieniu, bo ich zwierzaki nikomu się nie naprzykrzają. Jednak niechlubną markę wyrabia i 1-2 osoby olewające na kempingu własne zwierzętai i własne dzieci - bo należy im się święty odpoczynek.

 

Dlatego wasza opinia o tym, pisana często w bardzo złośliwy i wulgarny sposób jest dla mnie krzywdząca. To tak jak by na 100 przyczep w jednej zrobić bibę do białego rana, a w zamian właściciel pola zabroniłby bezwarunkowo wnoszenia alkoholu. to by się dopiero działo... Wszyscy by nagle stulili uszy, że jednak nie ryczeli tak głośno, a przekleństwa nie były takie najgorsze, a rzucanie puszkami to z czystego przypadku.

Edytowane przez Commander (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój pies z nami też jeździ wszędzie. Jest obok nas kiedy jesteśmy przy przyczepie. Przywiązuje ją i sobie leży. Kiedy obok jest mało ludzi to odczepiam ja i jest obok. Mój pies nie łazi po polu czy do innych ludzi. Zazwyczaj żyje z kamieniem w pysku - na kempingu znosi wszystkie okoliczne i chce aby jej rzucać. Niestety z racji, że mój pies jest duży, to nie wszędzie możemy go zabierać, i zostaje w przyczepie. Zasłaniamy jej wtedy okna itp, zawsze ma wodę itp. Ale do zostawiania mój pies jest przyzwyczajony od dawna więc nie ma z tym problemu. Nigdy nie zostawiamy jej w upale, ani w słońcu.

 

Jak pisałem mój pies jest duży. To sznaucer olbrzym - suka. Suka więc kół nie obsikuje. Generalnie raczej z racji jej wyglądu wszędzie gdzie jesteśmy to jesteśmy zauważani. Tak zauważani w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Ludzie nas zaczepiają na ulicy, pytają o psa, chcą go głaskać, rozmawiać o nim. We Francji pewna rodzina z moim psem sobie robiła nawet zdjęcia. Obce dzieci na kempingach potrafią do nas przychodzić bo chcą się bawić z moim psem. Tak to wygląda. Wzbudzamy wszędzie bardzo pozytywne wrażenia.

 

Na żadnym kempingu nigdy jeszcze nikt się na mojego psa nigdy nie skarżył, a wręcz przeciwnie.

 

A co do kempingów to standardy ich są różne. Niektóre posiadają udogodnienia dla psów jak specjalnie wydzielone miejsca do mycia psa, plaże do kapeli itp. Więc jak widać można zrobić infrastrukturę i dla zwierząt. Wtedy opłaty dla mnie są zrozumiałe :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To powiem jak jest u mnie...

Pies jeździ z nami wszędzie. Wszędzie go zabieramy na wycieczki. Zawsze rozkładamy przedsionek, bo to jego terytorim. Zawsze ma kaganiec podczas wyjścia, który akceptuje i kojarzy mu się ze spacerem. Nigdy nie zostaje sam w przyczepie i raczej go nie przywiązuję więc nie szczeka, nie wyje. Jak napaskudzi to sprzątam. Nigdy nie leje po autach.

Biega po kempingu wtedy kiedy wychodzi na przeciw osobie wracającej z łazieni lub z wodą. Na to bieganie musi mieć zgodę i ów bieg to góra 20-30 metrów w linii prostej i powrót z domownikiem przy nodze. Z uwagi na psa wszelkie imprezy są u nas w przedsionku i dlatego rzadko chodzimy w gości chyba że zostaną z nim moje dzieci.

 

Takich osób jak ja jest sporo. I pozostają one w cieniu, bo ich zwierzaki nikomu się nie naprzykrzają. Jednak niechlubną markę wyrabia i 1-2 osoby olewające na kempingu własne zwierzętai i własne dzieci - bo należy im się święty odpoczynek.

 

Dlatego wasza opinia o tym, pisana często w bardzo złośliwy i wulgarny sposób jest dla mnie krzywdząca. To tak jak by na 100 przyczep w jednej zrobić bibę do białego rana, a w zamian właściciel pola zabroniłby bezwarunkowo wnoszenia alkoholu. to by się dopiero działo... Wszyscy by nagle stulili uszy, że jednak nie ryczeli tak głośno, a przekleństwa nie były takie najgorsze, a rzucanie puszkami to z czystego przypadku.

Ot i właściwie podejście. Psy tak jak i dzieci nauczone dobrych manier nie sprawiają nikomu problemu. Ale są i takie co chodząc bez opieki wszędzie wejdą coś gdzieś zabrudza coś gdzieś zniszczą. A opiekunowie umywaja ręce od tego. Mój pies nie da rady nikomu obsikac koła bo to nie pies tylko suczka. Wylapiuje też tych tu na forum co pogadliwie piszą o moich przyjaciołach psach np pchlarz i dodaje ich do ignorowanych. Skoro są tak prymitywni w tym temacie, to nie ufam że w innych ich wiedza jest bogatsza.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Takich osób jak ja jest sporo. I pozostają one w cieniu, bo ich zwierzaki nikomu się nie naprzykrzają. Jednak niechlubną markę wyrabia i 1-2 osoby olewające na kempingu własne zwierzętai i własne dzieci - bo należy im się święty odpoczynek.

 

I tu trzeba Ci przyznać. Z dziećmi jest czasem gorzej jak z psami ale to już OT więc nie będę ciągnął. Fajnie, że dajecie przykład, że można i ja osobiście przyznaję, że nie raz i nie dwa takie osoby widziałem, miałem za sąsiadów. Jednak zawsze bardziej się pamięta o tym co nam przeszkadzało. Wszystko przez to, że dobrze wychowanych psów i ich właścicieli najczęściej się w ogóle nie zauważa właśnie dlatego, że ich psy nie latają po naszym "obejściu", a z właścicielem nie trzeba się pokłócić o to żeby zabrał swojego psa, bo moje dziecko się go boi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak gadać z właścicielami luźno latających psów pokazał mi w zeszłym roku jakiś chłopak - surviwalowiec. Byliśmy na SBN Gorc (górska baza namiotowa) i biegał tam luzem jakiś spory pies, wyżerał ludziom kiełbasę, warczał, szczekał i takie tam. Właścicielka była w pobliżu, ale żadnej reakcji. Parę osób zwracało jej uwagę, ale zlewała to standardowymi hasłami, że nie gryzie itp. Po jakimś czasie, ten chłopak surviwalowiec - ubrany w wojskowe moro, z jakąś pokaźną kosą w kaburze - podszedł do właścicielki i bardzo spokojnym, takim kowbojskim tonem wycedził: Ten pies jest dokuczliwy: warczy, szczeka. Ja nie wiem jakie on ma zamiary wobec mnie, skoro się tak zachowuje. Ale jak mnie ugryzie, to go za{####}bę, Naprawdę go za{###)be. I pokazał nóż w kaburze. Podziałało natychmiast - do końca weekendu pies chodził w kagańcu i na smyczy. Być może z deklami tak trzeba rozmawiać: tylko argumenty siłowe są w stanie przekonać do pewnych zachowań.

Edytowane przez Lza (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak gadać z właścicielami luźno latających psów pokazał mi w zeszłym roku jakiś chłopak - surviwalowiec. Byliśmy na SBN Gorc (górska baza namiotowa) i biegał tam luzem jakiś spory pies, wyżerał ludziom kiełbasę, warczał, szczekał i takie tam. Właścicielka była w pobliżu, ale żadnej reakcji. Parę osób zwracało jej uwagę, ale zlewała to standardowymi hasłami, że nie gryzie itp. Po jakimś czasie, ten chłopak surviwalowiec - ubrany w wojskowe moro, z jakąś pokaźną kosą w kaburze - podszedł do właścicielki i bardzo spokojnym, takim kowbojskim tonem wycedził: Ten pies jest dokuczliwy: warczy, szczeka. Ja nie wiem jakie on ma zamiary wobec mnie, skoro się tak zachowuje. Ale jak mnie ugryzie, to go za{####}bę, Naprawdę go za{###)be. I pokazał nóż w kaburze. Podziałało natychmiast - do końca weekendu pies chodził w kagańcu i na smyczy. Być może z deklami tak trzeba rozmawiać: tylko argumenty siłowe są w stanie przekonać do pewnych zachowań.

Ale cały czas podajesz za przykład patologię. A patologia to nie jest norma i nie może debilne i nieodpowiedzialne zachowanie rzutować na resztę społeczeństwa. Tyczy się to wszystkichb dziedzin życia przecież.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale cały czas podajesz za przykład patologię. A patologia to nie jest norma i nie może debilne i nieodpowiedzialne zachowanie rzutować na resztę społeczeństwa. Tyczy się to wszystkichb dziedzin życia przecież.

 

Jak gadać z właścicielami luźno latających psów pokazał mi w zeszłym roku jakiś chłopak - surviwalowiec. Byliśmy na SBN Gorc (górska baza namiotowa) i biegał tam luzem jakiś spory pies, wyżerał ludziom kiełbasę, warczał, szczekał i takie tam. Właścicielka była w pobliżu, ale żadnej reakcji. Parę osób zwracało jej uwagę, ale zlewała to standardowymi hasłami, że nie gryzie itp. Po jakimś czasie, ten chłopak surviwalowiec - ubrany w wojskowe moro, z jakąś pokaźną kosą w kaburze - podszedł do właścicielki i bardzo spokojnym, takim kowbojskim tonem wycedził: Ten pies jest dokuczliwy: warczy, szczeka. Ja nie wiem jakie on ma zamiary wobec mnie, skoro się tak zachowuje. Ale jak mnie ugryzie, to go za{####}bę, Naprawdę go za{###)be. I pokazał nóż w kaburze. Podziałało natychmiast - do końca weekendu pies chodził w kagańcu i na smyczy. Być może z deklami tak trzeba rozmawiać: tylko argumenty siłowe są w stanie przekonać do pewnych zachowań.

W podobnym tonie zwrocił się gosc do matki ktorej dzieci  nie dawały spokoju ludziom robiącym zakupy w galerii ,reakcja matki natychmiastowa a mina i przerazenie  matki-bezcenne :] :]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To tak jak by na 100 przyczep w jednej zrobić bibę do białego rana, a w zamian właściciel pola zabroniłby bezwarunkowo wnoszenia alkoholu. to by się dopiero działo...

Do tej całej śmiesznej (moim zdaniem) dyskusji, mimo wszystko, byłbym bardziej za wprowadzeniem zakazu alkoholu na kempingu...

Bo chyba z 10x częściej zdażą mi się mieć kłopot w "wypitym", niż ze zwierzeciem...

 

Ale nie wdrażamy jakiś dziwnych dyskusji o alkoholu na kepingach...

 

Pewnie też mam takie zdanie, a nie inny, gdyż sam nie piję alkoholu, za to czasem jeżdżę z psem... :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
  • Witamy

    Witamy na największym polskim forum karawaningowym. Zaloguj się by wziąć udział w dyskusji.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.