Skocz do zawartości

Bieszczady X.2008


wlowik

Rekomendowane odpowiedzi

Poniedziałek.

Skończyliśmy sprzątanie okolicy, bo się okazało, że po ciemku przeoczyliśmy to i owo, a w dodatku Oggie przyniósł z trawy jakieś puste butelki do zabawy, kawałek spoilera i puszkę po mielonce.

Wyruszyliśmy o 9.00, ale wróciliśmy po chwili, bo zapomnieliśmy wody... Gapy. Niby tyle jej wkoło, ale na szczytach będzie sucho. Ostatecznie krokomierz zastartował o 9.30. Przed nami czerwony szlak na Jasło przez Okrąglik. Fajny, łatwy, mocno wydeptany, ale suchy. Co to oznacza, wie każdy, kto taplał się w bieszczadzkim błocie po tygodniowych opadach.

Pogoda dopisywała, z każdą chwilą słońce mocniej przygrzewało a wiaterek chłodził. Dawno temu opracowałem na swój własny użytek technologię ubierania na taką okazję. Podkoszulek z długim rękawem, koszula flanelowa, polar lekki i polar luźny. Na starcie nie jest za zimno nawet w okolicy zera, a + 7*C to w sam raz. Po godzinnym marszu, kiedy pot wycieka nogawkami, robię striptiz. Ściągam wszystko mokre (koszula i podkoszulek, czasem też lekki polar), a zakładam suche dwa polary. Nawet w ujemnych temperaturach taka akcja nie jest nieprzyjemna (no, może przez chwilę...), ale jak przyjemnie po niej ! To jak sauna, basen i suchy ręcznik !

Potem już tak się nie pocę i nie muszę "akcji" powtarzać, widocznie taki mam "rozruch" . Wiktor, na przykład, twierdzi, że się nie spocił ... Ale ile się nastękał i namarudził przy podejściu, wiem tylko ja. Z resztą, zawsze mieliśmy jakąś motywację do wejścia. 3-bit Intensimo. Pierwszy je całego (Oggie się nie liczy, bo ma napęd na 4), więc zwykle to Wiktor był pierwszy. Po opodatkowaniu za transport (ja taszczyłem wszystko) mieliśmy po połowie...

Niech się młody człowiek uczy życia, a co...

Za Okrąglikiem wytarzaliśmy się w jagodach (wystarczyło usiąść w chaszcze i rwać wkoło), na Jaśle spotkaliśmy pędzących w przeciwnym kierunku lekkoatletów w adidasach, potem następnych, potem Oggie wystraszył Pana, co towarzyszył żonie-sportsmence (sympatycznej starszej Pani, co "wyciągnęła" ponuraka w góry), a potem był Szczawnik, Małe Jasło i Worwosoka. Szlak prowadzi do Cisnej (stąd te "tabuny&quot ;) , ale potem z Cisnej do Roztok Górnych jest kawał drogi, w dodatku nudnej. A tu tak pięknie ! Słoneczko, wiaterek, kolorki i widoczki...

Pora zejść w dolinę. Na trawersie powinna być dawna baza harcerska, więc pewnie i jakaś ścieżka. A jak nie, to sobie wydepczemy. Wydeptaliśmy.

I było jeszcze fajniej niż na szlaku. Zachodnie zbocze, więc mnóstwo światła, chaszcze j krzaczory jak w Kongo, ciurkająca w pobliżu woda i ptaszki. Taki cholernie stromy raj.

Po jakiejś godzinie dotarliśmy do potoku Roztoczki. Pora na żarełko, moczenie nóg i takie tam. No i bezbłędnie dotarliśmy do Stanicy Harcerskiej. Szkoda tylko, że zamkniętej na kłódę.

 


gdzieś w drodze na Okrąglik, albo zaraz za nim...

post-59058-imported-7480503d-5eaa-4e66-9d63-0fc6f7698fc8_thumb.jpg

 

Jasło albo jego okolica...

post-59058-imported-cbe73f42-bfc9-442a-8cf3-2afb0b79f977_thumb.jpg

 

partizany ... disco partizany !

post-59058-imported-0c7fb62c-7dd4-439b-9da8-6614583f1109_thumb.jpg

 

Oggie łowi pstrągi w Roztoczce... chyba się pomylił z niedźwiedziem...

post-59058-imported-ae04832e-c339-481d-b2c6-061e4f365744_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 89
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowane grafiki

Powrót do bazy odludną główną drogą pozwolił z bliska obejrzeć jej "nawierzchnię". Nic dziwnego, że jechało się jak po grudzie. Kiedyś to był przyzwoity asfalt, teraz nawet go nie przypomina. I my tędy jechaliśmy ? Trudno tu nawet iść...

 

Ale urok pejzarzu i zmęczenie przesłaniają wszystko. Więc człapiemy gadając o pi.r.dołach, licząc kupy na jezdni i wymyślając głupoty. A tak swoją drogą, to ciekawe, że w okolicy nie widzieliśmy ani jednego psa, ani jeden nie zaszczekał, a kupy leżą na drodze i śmierdzą... Skąd one są ? Ano, pewnie wilki zeżarły wszystkie psy i teraz same srają na drodze... Nie inaczej.

Jakiś kilometr przed naszą Garfildówką spotykamy ponownie starszą Panią z wymęczonym towarzyszem. A na ich twarzach wyraźny podziw i zdziwienie. Niezłe musieli byśmy mieć tempo, by szlakiem przez Cisną dotrzeć w to miejsce... Albo myśleli, że mają już niedaleko... To by się srodze zawiedli.

 

W bazie padliśmy jak kawki... Podwójna chińska, golonka Krakusa, przecier pomidorowy w ilości 1 słoiczek, a na deser po pół słodkiego i chipsy.

Krokomierz pokazuje 13,5 km, a jak jest w górach, to wiadomo...

Rezygnujemy z rozpalania piecyka, wstawiamy tylko aku aparatu do ładowarki. Jest ciepło i lampa naftowa wystarcza . Mycie i do śpiwora !

Jutro też jest dzień.

 


"droga" przez Liszną do Roztok Górnych...

post-59059-imported-cf33f601-5247-454d-a926-02233795a70e_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:bukiet: Fajno to czytać .Gratuluję Wam takiego sposobu uprawiania carawaningu jak opisujecie . .Niby zwykłe człapanie ...jakieś tam pierdoły ....ale widać z opisu że wszystkie te malutkie zwykłe szczegóły zebrane do kupy przynoszą wam radość i zadowolenie .A przecież właśnie o to chodzi by tak cieszyć się światem .Ja szukając jego końca trafiłem na początek .Miejsca mało skażone cywilizacją ,piękne swym surowym dziewiczym wyglądem. I tak to chyba w tych Bieszczadach jest że koniec świata przeplata się z początkiem a zobaczyć to , to tak jak czasem z chodzeniem po lesie .Idziemy i dopiero wtedy gdy głowa w pień walniemy to zdamy sobie sprawę ze przecież w lesie drzewa rosną.

Czekam niecierpliwie na dalsze części

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taaak, Leszek dobrze prawi....

 

J.

 

Pewnie, że dobrze, przecie to "bieszczadnik"...

Ja chyba też to wiem, stąd tekst w podpisie. Kiedyś te góry były dla mnie snobistycznym rejonem zlotów szlakami Lenina lub jakiego innego działacza partyjnego... Ale odkryłem je na nowo gdy cały "mój" świat legł w gruzach. W nich narodziłem się ponownie, znalazłem miejsca magiczne i odradzające... Wjechałem rowerem na Rozsypaniec, przeżyłem burzę na Płaszy, zdeptałem nogi w jesiennym błocie... Tylko tu jest tak daleko od ludzi i tak blisko do natury...

Leszek ma rację.

 


Koniec świata jest blisko... początek też.

post-59136-imported-2207c1cd-02c9-4a9d-a3da-063f97acdd08_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nocą kilkakrotnie budził nas Oggie. Zresztą nie tylko on, bo zrobiło się paskudnie zimno i trzeba było odpalić ogrzewanie. Choć pewnie wystarczyło się przykryć dodatkowym kocem. Co luksus, to luksus, nie jak pod namiotem...

 

Wtorek .

Zanim się zebraliśmy na następną wyprawę pies sprawdził okolicę naszego postoju. Po śladach w trawie widać było, że coś dużego podchodziło nas od lasu na zachodzie. Widać było też coś innego. Szron. Fajnie, będzie kolorowiej... Tylko musimy zamontować termometr na zewnątrz, bo lepiej nie być zaskakiwanym.

Pogoda nie zapowiadała się najlepiej, ale wszystko może się zmienić. Wiatr przegania duże chmury więc pewnie padało nie będzie. Tyle, że pewnym można być tylko śmierci, a my nie mamy peleryny, lub choćby parasola (to druga i trzecia ważna rzecz, która została zapomniana). Idziemy na Słowacką stronę.

Idziemy w zasadzie bez celu, dokąd dojdziemy to dojdziemy, powrotna droga będzie taka sama, co nie nastraja zbyt optymistycznie, ale co tam... Może znajdziemy jakąś inną ?

Ruskie, to opuszczona w latach osiemdziesiątych wioska, aktualnie zamieszkiwana sezonowo przez wczasowiczów. Jak dojdziemy, to zobaczymy.

Do "centrum" nie doszliśmy, bo pogoda mimo wszystko dawała nam znaki, że nas zaraz przemoczy. Przysiedliśmy więc w czyjejś "daczy", posililiśmy się i zawróciliśmy. Tyle, że już nieco inną ścieżką, krótszą i ciekawszą. Droga w sumie nie była taka zła, bo wokół rośnie mnóstwo drzew i krzewów owocowych, o tej porze roku obficie obsypanych owocami, z czego gruszki były najlepsze.

Do bazy wróciliśmy w sam raz na późny obiad i tuż przed spodziewanym deszczem, który ostatecznie jednak nie spadł.

 


Bieszczady po Słowackiej stronie...

post-59140-imported-1ac8df95-eef5-480f-bcc8-302a9146989b_thumb.jpg

 

...jak się wypogadza, to są jeszcze piękniejsze...

post-59140-imported-e923cae5-8dc3-4b95-83ed-2b0c32967772_thumb.jpg

 

...chyba, że ktoś postawi taki militarny kemping (zabezpieczony przed kradzieżą)...

post-59140-imported-a7069678-44c2-4e65-98d0-04dd5ad07a66_thumb.jpg

 

...dacze bywają różne, ta była otwarta na wędrowców, obok płynął strumyk, na stole czekały jabłka...

post-59140-imported-348cab87-c343-4f2c-aa1d-d16f34a18f05_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obiadek był skromny, jakieś szproty i pół dorsza z puszki... Aż nam się bekało.

Wypogodziło się też na tyle, by wyjść na kolejny spacer. Teraz w kierunku z którego coś podchodziło nas nocą. Może zobaczymy co to było ? Niezbyt to proste, bo trawy po pachy a grunt podmokły, ale brniemy. Śladów tu tyle, że diabli wiedzą czy to dziki, czy jelenie, na pewno lisy albo wilki, bo podobne do łap Oggiego.

Schodzimy lasem i łąkami do Roztok Górnych. Coraz więcej tu wykoszonych poletek, coraz bardziej zadbany teren. W sam raz pod wielki kemping. Tylko po co ? Widocznie i tu musi dotrzeć cywilizacja, oby tylko nie za agresywnie.

Mimo wszystko trafiamy na zupełnie odludne spłachetki ziemi. Rozmoczona i wypłukana droga nie daje wielkiej nadziei, że ktoś zechce zagospodarować ten teren. I dobrze, może dłużej zostanie dziki ?

Słońce zachodzi, pora wracać.

Jutro, jak będzie pogoda, wybierzemy się na Pilnik i Rosochę. Nie ma tam szlaku, ale jest pięknie i odludnie...

 


...zadbane poletka w Roztokach Górnych nie są już tak malownicze...

post-59142-imported-ee0896c0-8664-45a3-9097-c6351a17f734_thumb.jpg

 

...jak te kompletnie opuszczone...

post-59142-imported-65668351-5f0f-4d27-86e5-1eba8c8bb119_thumb.jpg

 

...na "szczęście" droga do nich nie jest zachęcająca...

post-59142-imported-7804c2a8-dae2-412e-805e-213d9596609f_thumb.jpg

 

Słońce w górach zachodzi szybko i efektownie... o ile nie kryje się za chmurami...

post-59142-imported-1f26791f-09ce-4f3e-b575-b75b6389a937_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie byłem w Bieszczadach , ale czytając relacje wlowika , zachęca mnie do odwiedzenia tego pięknego rejonu Polski, tym bardziej że koło Przemyśla mam rodzine, która dawno nie odwiedzałem.

p.s. wlowik wspaniała relacje i opis :bukiet:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Planuję w 2009 wyjazd w Bieszczady od 4 do 11 lipca . To jeszcze 7 miesięcy i nie wiadomo jak się w życiu ułozy. Planowac trzeba . 8 lipca są moje urodziny i tam mam nadzieje spotkac się z przyjaciółmi i nie tylko ! Wczesniej będzie V Zlot . Mam nadzieje że do tego czasu będę mógł potwierdzić spotkanie w Bieszczadach.

Pomalutku planuję : Zupa gulaszowa w duzym kotle i pieczony baranek lub wieprzoszek ! A :lol: co tam ! życie jest krótkie ! :lol::bukiet::?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wlowik

kółko manewrowe się nie urwało mimo chwilowych zawadzań o garby kolein pod Radomiem (było w takiej pozycji, by mogło się obracać mimo ocierania o ramę),

Koło manewrowe demontuje się na czas jazdy po garbatej nawierzchni aby nie wyrwało sprzęgu z dyszla lub haka. Samo koło manewrowe lub jego mocowanie również mogą ulec uszkodzeniom podczas takiej jazdy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pomalutku planuję : Zupa gulaszowa w duzym kotle i pieczony baranek lub wieprzoszek ! A :lol: co tam ! życie jest krótkie ! :):bukiet::)

No to jadę :?:lol:

 

brzmi to tak zachecająco , że jeden baranek może sie okazać za mało , a i kociołek na gulasz tez jakis wiekszy ( liczba chętnych moze sie zwiększyć).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
  • Witamy

    Witamy na największym polskim forum karawaningowym. Zaloguj się by wziąć udział w dyskusji.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.