Skocz do zawartości

Wynajem kampera na wakacje - na początek


matylda

Rekomendowane odpowiedzi

Każdy kij ma 2 końce. Jeden ryzykuje z 8000zł na wynajem, może przyjechać na odbiór rano a kamper w nocy skończył żywot w rowie bo kubica robił 1200km na raz...

 

Drugi wydaje 300.000zł a kamper znika razem z pierwszym najemcą, gpsem i kluczykami. Wszystko trzeba przeliczyć i przeczytać umowę.

 

Sam najmowałem ostatnio busa do przewozu vipow. Umówiony odbiór dzień wcześniej, zajechałem a fury nie ma mimo zaliczki. Przyjechał klient, zabrał na tydzień i co mi zrobisz?

 

Szybki telefon, zapłaciłem 50% więcej ale wrócę. Gość wynajmuje drożej ale najwyższą wersję, silnik lepszy i uczciwe. Sprawdził mnie i zgodził się wynająć. Papierki były formalnością. Miałem oddać samochód za 36h, oddałem z 10h później bo gościowi nie pasowało podjechać do firmy po niego. Miałem auto 47h, zapłaciłem za 24h na fakturę, wszyscy zadowoleni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 103
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowane grafiki

No właśnie, jak pstrykniesz i wytkniesz to własny tyłek ochronisz.

Pomijam drobiazgi.

.

Pomysł kolegi jest desperacki!!! Chce za wszelką cenę nacieszyć się na zapas. Nie tędy droga, a córuś jak kilka lat pojeździ kamperem to może się podśmiechiwać, tymczasem przemawia żądza mega przygody. Lepiej wrócić do domu z niedosytem i nowymi planami niż wyczerpanym pod każdym względem i rzygać na widok kampera za którego użytek grubą gotówkę zapłacisz. I będzie niemiło błąd zachłanności popełniony.

Nie myśl że kamper to pałac z windami. Codziennie masa obowiązku o którym nie masz jeszcze pojęcia.

Wsiadać i jechać w świat, tak widzą to laicy bardzo często, nie rzadko z nutką zazdrości.

Przejazd pierwszy dzień 800, ok, ja też tyle robię, ale każdy następny dzień co raz mniej.

Kamper to nie paleciak z idiotą za kółkiem, dzieci wieziesz więc 100/h to max a i tak po 300km wkomponujesz się w konwój ciężarówek z czystej męczarni ciągłego ich wyprzedzania.


Jak masz w umowie, że mają 7 dni na weryfikację uszkodzeń to lepiej mieć fotki całości auta i się bronić.

Weryfikację = wynalezienie :)

No ja bym na to nie poszedł. Przez 7 dni kamper do Włoch skoczy i wróci.

Razem pisaliśmy dlatego prostuję.

Edytowane przez WojtEwa (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No właśnie, jak pstrykniesz i wytkniesz to własny tyłek ochronisz.

Pomijam drobiazgi.

Napiszę jak to wygląda u mnie, chociaż nie są to kampery to zasada powinna być taka sama.

Pobieram naczepę z firmy ( nie należą one do firmy w której jeżdżę) i przed opuszczeniem magazynów muszę pojechać na warsztat

na warsztacie mechanik ma obowiązek sprawdzić stan naczepy jak i ogumienia i odnotować ten fakt w karcie wyjazdowej którą mam, wszystkie

uszkodzenia muszą być być zapisane w karcie naczepy która jest na warsztacie, moim obowiązkiem jest również sprawdzenie stanu uszkodzeń

tej naczepy i uzyskanie informacji czy uszkodzenia te są odnotowane, jest to bardzo ważne bo koszty naprawy chłodni są raczej duże.

Jeżeli mam wątpliwość robię zdjęcia i pokazuje je mechanikowi, wszystkie uszkodzenia nieodnotowane w karcie a ujawnione podczas wyjazdy przechodzą na

właściciela naczep a bardzo tego nie lubią i starają się jak tylko mogą aby wszystko władować na przewoźnika. Ja tak już miałem odpuściłem bo szybko szybko

a po powrocie okazało się że naczepa ma rozwalony narożnik z przodu i to poważnie, a w książce nie było o tym zapisu, uszkodzenie świeże  a więc wszystko na mnie,

po długich wyjaśnieniach okazało się że zapis o uszkodzeniu był ale w innym miejscu bo zdarzenie to miało miejsce dzień wcześniej i nie było to jeszcze odnotowane

w książce przeglądu naczepy. Nawet nie chce myśleć ile kosztowała ta naprawa bo chłodnie tanie nie są. I przez moją nieuwagę i  pośpiech miałbym przerąbane.

O co mi chodzi, myślę że w przypadku kampera trzeba postąpić tak samo, oględziny i odbiór w ten sam dzień czy to podczas wyjazdu czy zdaniu sprzętu, aby firma nie

naprawiała uszkodzeń które przegapiła na nasz koszt.

 

Zdaje sobie sprawę że sprawdzenie kampera pod względem działań urządzeń to nie  łatwa sprawa, ale właściciel bierze za to pieniądze

i to czasami nie małe jego obowiązkiem jest taką kontrole przeprowadzić w dniu odbioru a nie  7 dni później, a naszym w dniu odbioru kampera

i nie możemy się śpieszyć, a tym bardziej nie możemy być poganiani przez właściciela i ufać jego zapewnieniom że wszystko jest ok bo to może nas kosztować i to dużo.

Te kampery nie zostały kupione aby sprawiać nam radość, tylko po to aby przynosić zyski właścicielom.

Edytowane przez Cezarr (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Pomysł kolegi jest desperacki!!! Chce za wszelką cenę nacieszyć się na zapas. Nie tędy droga, a córuś jak kilka lat pojeździ kamperem to może się podśmiechiwać, tymczasem przemawia żądza mega przygody. Lepiej wrócić do domu z niedosytem i nowymi planami niż wyczerpanym pod każdym względem i rzygać na widok kampera za którego użytek grubą gotówkę zapłacisz. I będzie niemiło błąd zachłanności popełniony.

Nie myśl że kamper to pałac z windami. Codziennie masa obowiązku o którym nie masz jeszcze pojęcia.

Wsiadać i jechać w świat, tak widzą to laicy bardzo często, nie rzadko z nutką zazdrości.

Przejazd pierwszy dzień 800, ok, ja też tyle robię, ale każdy następny dzień co raz mniej.

Kamper to nie paleciak z idiotą za kółkiem, dzieci wieziesz więc 100/h to max a i tak po 300km wkomponujesz się w konwój ciężarówek z czystej męczarni ciągłego ich wyprzedzania.

 

Też tak uważam...można inaczej sprawdzić, czy się "czuje" kampera ...tym bardziej, że kolega u Wadowskich wypatroszy pewnie koło 10k za dwa tygodnie...dniówka po 600 plus przekroczone limity 1,5k......to już lepiej dołożyć 10k i rozglądnąć się za jakimś kanciastym osiołkiem 1,9...czasem naprawdę idzie znaleźć coś fajnego , no i zawsze można sprzedać jeśli się nie poczuje juchy kamperingu :] ...no i wtedy faktycznie byłaby namiastka wolności...bo nie ma nic gorszego jak się człowiek zagapi i musi potem ostro zapier...lać, aby zdać auto na czas...nerwówka na maksa, a to może też doprowadzić do nieszczęścia...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

absolutnie nie dałbym ani 10,000 ani 20.000 za kampera po to aby sprawdzić czy się nadaje. To tak jakby dzisiaj przesiąść się z normalnego samochodu na trabanta i jechać w Europę.

 

kampery w wypożyczalniach nawet w Polsce mają przeważnie rok, dwa góra pięć. Są nowoczesne, wyposażone i wygodne do jazdy, mieszkania i biwakowania nawet na dziko. 

 

zakładając, że przesiadam się z mojego samochodu na takiego osiołka to nie wiem czy dojechałbym do granicy województwa i zawrócił.  Każdy ma oczywiście prawo wydawać swoją kasę jak chce.

 

Normalne szanujące się wypożyczalnie są w porządku i po prostu jedziesz, sprawdzasz, płacisz kaucję i w drogę. U mnie po weryfikacji (sam bym tak robił) kim jestem właściciel praktycznie nie sprawdzał busa po powrocie. Oczywiście ma tutaj znaczenie to, że nie przyjechałem z dwoma pijanymi kolegami po samochód i dawaj w drogę, tylko podrzucono mnie porządnym samochodem, z dzieciakami, które miały frajdę przejechać się busem gdzieś tam 4 metry za mną :). Po za tym, że sprawdził czy samochód był czysty (100zł dopłaty za myjnie) to zrobił fotkę stanu licznika, spacer 15s wkoło samochodu i podpisaliśmy protokół bez uwag. Kaucja do zwrotu, faktura, wymiana wizytówek i chęć dalszej współpracy. Moja historia zakończyła się happy endem, dostałem zwrot zaliczki z poprzedniej wypożyczalni, która umówiony miesiąc wcześniej samochód i opłacony wydała komu innemu bo brał na tydzień (w zamian zaproponowano mi mastera blaszaka do przewozu bardziej świń niż ludzi). Taka fura do rozwożenia pijanych gości weselnych.

 

Wypożyczalnie są dla ludzi i sam dzięki temu wiem jak się jeździ busem, jakbym był zainteresowany kamperem może też wynajmę. Przy zakupie samochodu nie ma takiej opcji abym najpierw takim autem przez weekend nie pojeździł a dzisiaj mało która marka pozwala zabrać samochód do domu na testy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ponieważ wypożyczałem roku temu przyczepę żeby sprawdzić czy dany układ się nadaje wiec się wypowiem.

 

Żeby sprawdzić przyczepę czy kampera wystarczy pojechać na 4-5dni w Polskę.

 

Koszty bedą znacznie niższe a ten czas pozwoli na przetestowanie właściwie wszystkiego.

Blisko domu.

Edytowane przez vrs (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie odbiegacie od tematu, autor już podjął decyzję co do wypożyczenia kampera trzeba mu raczej pomóc w tym

jak to zrobić, na co zwrócić uwagę przy wypożyczeniu, i co zwiedzić już w Portugalii, dla nich ten wyjazd będzie doświadczeniem.

To czy to ma sens czy nie przekonają się już sami.

Edytowane przez Cezarr (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wielkie dzięki za podpowiedzi. Wielkie dzięki za recenzje z wyjazdu do Portugalii - świetna. Dyskusja się rozkręciła i o to chodzi - szczególnie w ostatnich wpisach jest mega duzo merytoryki. Wasze duze doswiadczenie jest pomocne, ale wiadomo, życie pisze scenariusze, że czasami włosy dęba stają.

 

Negocjuje, negocjuję, na razie nie podam szczegółów, ale bedzie dobrze, dam znać, podzielę się później spostrzeżeniami.

 

W temacie drogi, ja się z Wami zgodzę, tzn. sam przejazd to zadna atrakcja, no może trochę. Celem jest Portugalia, dlatego chcielibyśmy tam dojechać w miarę możliwości najszybciej, ale oczywiście bezpiecznie, liczę się z tym, że ta bambaryła nie pojedzie 160km/h, a przypuszczam, że 110km/h lub prędkość TIR-a będzie odpowiednia. Dlatego jedziemy, jedziemy, będzie senność, parking, drzemka, jazda. W Portugali będziemy spędzać czas raczej stacjonarnie, wybrzeże Portugali to tylko około 650-700km, jeśli przejadę co drugi dzień 150/200km, z miejsca na miejsce, to zajmie mi może 3h, więc można stwierdzić, że nie będziemy się ruszać z miejsca. Chcemy się wybyczyć, wyleżeć na piasku, w planie jest wyskok do Lizbony, może Fatimy, ogólnie bez napinki, bo kamper daje taką swobodę.

 

Alkowa jest ważna, bo dzieciaki walczą o to kto będzie na górze spał, więc półintegry i inne raczej odpadają.

 

Z opisów wyczytałem, że kampingi w Portugali to koszt około 7-15 łojro za dobę, wydaje się mi to tanio i w tym wymiana wody. Faktycznie tak może być? Jak wyglądają te kasety na szambo? To się jakoś wymienia, czy odkręca jakiś korek i wylewa do zbiornika, jaka jest tego zasada, bo to dla mnie zagadka?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
  • Witamy

    Witamy na największym polskim forum karawaningowym. Zaloguj się by wziąć udział w dyskusji.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.