Skocz do zawartości

Władysławowo - Chłapowo


Tomii

Rekomendowane odpowiedzi

Przygody zaczęły się w tydzień przed wyjazdem :), ale zacznę od początku. W ostatnim tygodniu przed wyjazdem zostały mi dwie rzeczy do zrobienia przy przyczepce. Jedno to zajrzeć do piast kół, drugie to poprawić kabel masowy w gnieździe samochodu i podmienić kabel bezpośrednio od akku na ten od świateł przeciwmgielnych.

Z piastami poszło prawie bez problemowo jak się na początku wydawało. Rozwalił mi się tylko jeden zimering, ale dostałem identyczny w zwykłym sklepie motoryzacyjnym. Z zamianą kabla w gnieździe był spory cyrk - cyrki są zawsze jak się jakąś robotę na raty rozkłada. Było dokładnie tak. Rozebrałem całe gniazdko, zdjąłem hak - co by to wszystko pomalować i zabezpieczyć. No i przybiega do mnie młodsza siostra, że ona musi na zakupy pojechać bo jutro wyjeżdża na kolonie. Pomyślałem, że też musze na zakupy podskoczyć co by obudowę na bezpiecznik kupić (bezpiecznik na kablu od akku do zasilania przyczepki). No i sru, wszystkie kable od gniazda przyczepy :] zwinąłem jedną izolacją. Podchodzę do samochodu no i chce go otworzyć centralnym zamkiem. Zamek otwiera drzwi i w tym momencie dyskoteka :]:piwo::] . Pierwsza myśl, że pewnie spalił się tylko bezpiecznik od alarmu, alarm nie ma zasilania i wyje. Bezpiecznik wymieniłem i wszystko wydawało się, że jest okej :]. Zadowolony pojechałem na zakupy - obudowy na bezpiecznik i tak nie dostałem :). Następnego dnia kiedy to zrobiłem piasty postanowiłem, że sieknę se rundkę z przyczepą po okolicy co by sprawdzić działanie hamulca i zobaczyć czy piasty się nie grzeją :). No więc podpinam przyczepkę i sprawdzam światła. Wszystko niby okej, ale przy włączeniu lewego kierunku prawy też się zapala - tyle że dużo słabiej :):):) . No nic rundkę i tak zrobiłem, a z tym nieszczęsnym jak się na początku wydawało przebiciem zacząłem walkę następnego dnia. Rozebrałem spowrotem gniazdo przyłącza przyczepy. Cudowałem, kombinowałem, wściekałem się i nic. Stwierdziłem w końcu, że zapytam się chłopaków na forum astry co się mogło sypnąć. Chłopaki dobrze podpowiedzieli, że diody między alarmem a kierunkami. Problem był tylko co by w całej plątaninie kabli znaleźć te diody - na szczęście udało się i w piątek wieczorkiem samochodzik już był sprawny.

W sobotę jako, że rodzice pojechali na działkę, stwierdziłem że postawię ją pod domem przed garażem mojego taty. No więc wyciągnąłem przyczepę od babci z podwórka (babcia mieszka za płotem :]) i wjechałem do siebie na podjazd. Kiedy odpinałem przyczepę od samochodu, zaczęła się ona staczać bo pojazd jest pochyły. Szybkim energicznym ruchem zaciągnąłem hamulec w przyczepie - normalnie aż coś pykło :]. Kiedy chciałem przyczepkę przekręcić o 180 stopni i spuściłem z hamulca, okazało się że jedno koło jest cały czas zahamowane i to tak na amen :brawo:.

Trochę mię to zdenerwowało, ale stwierdziłem, że koło czeba rozebrać. No i rozebrałem. Patrzę a w bębnie ten rozpierak który jest do linki podczepiony przeskoczył na drugą stronę. Więc albo było to źle złożone, albo faktycznie za energicznie pociągnąłem. Zaraz po tym jak koło złożyłem stwierdziłem, że pakuje do skrzynki narzędziowej na wyjazd zawleczki oraz wszystkie narzędzia potrzebne do rozebrania koła :].

No i to by było na tyle z przygód przed wyjazdem. Teraz przechodzimy już do wyjazdu.

Punktualnie o 23:00 wyruszamy razem z Viki z Ząbek i kierujemy się w stronę Władysławowa. Po przejechaniu pierwszych 3 kilometrów zatrzymuje się na parkingu M1 w Markach w celu sprawdzenia czy wszystko jest jak należy. Oto pierwsze zdjęcie z wyjazdu:

ce55aca96d2c2644.jpg

Po upewnieniu się czy wszystko jest jak należy ruszamy dalej. Trasa toruńska, most grota i zjazd na krajowe siedem. Jeszcze na terenie Warszawy poczuliśmy z Viki wyraźny smród spalonych klocków hamulcowych. Pierwsza moja myśl: to sobie kur.... dojechałem :]. Zatrzymuje samochód na poboczu i lecę sprawdzać temperaturę kół i bębnów w przyczepie - no i wszystko wydaje się okej. Sprawdzam jeszcze koła w samochodzie - tu też jest okej. Bardzo zdenerwowany postanawiam jechać dalej. Strasznie mnie to wszystko wystraszyło. Denerwuje się. Co minutę spoglądam w lusterka wsteczne i sprawdzam czy z przyczepą wszystko okej.

Po przejechaniu jakiś 15 km (licząc od domu) zjeżdżam na stacje co by sprawdzić czy na pewno nie grzeją mi się koła. Kolejny postój po 50 km od domu. Za każdym razem wszystko jest tak jak być powinno - stres jednak mi nie przechodzi.

Dojechaliśmy do Mławy. Jestem kłębkiem nerwów dlatego postanawiam dłuższy postój. Czuje się już zmęczony - wszystko przez ten stres i późną godzinę. Kiedy sobie myślę ile jeszcze mi zostało do celu, załamuje się. Wypijam jednak kawę i wyruszamy dalej.

O dziwo teraz jedzie mi się spokojnie - nerwy puściły. Poruszamy się niezbyt szybko max 90 km/h. Ruch mały - osobówek prawie wcale, jadą same TIRy. Między Olsztynkiem a Ostrudą jeden TIR wyprzedzając mnie za wcześnie zaczyna wracać na prawy pas. Musiałem mu trochę pomrugać i potrąbić - znów się zdenerwowałem, ale tylko na chwilkę :]. Do Ostrudy dojeżdżamy bezproblemowo. Stwierdzam, że wypadało by już zatankować gaz - niestety na stacji po naszej prawej stronie gazu nie było więc postój był tylko na siusiu i redbula :]. Godzina była chyba około 2:30. Robi się już bardzo luźno na drodze. Jedzie się super. Stacje z LPG znajdujemy dopiero w Małdytach. Na stacji zagaduje mnie kierowca TIRa - miły człowiek pyta się o ceny kempingów, o ceny przyczep itp. Przed odjazdem jeszcze trochę matematyki co by sprawdzić ile to tak mniej więcej Astra spaliła gazu - wychodzi 12 litrów na setkę (pomiar z dość dużym błędem - zawór na różnych stacjach różnie odbija). Zaraz za Małdytami zaczyna się kawałek gdzie dość długo jedzie się po nowym asfalcie bez wymalowanych jeszcze pasów. Jazda jest lekka bo droga dobra, ruchu nie ma i właśnie przebija się powoli słoneczko. Poranek jest dość chłodny - tylko 13 stopni celcjusza. Powoli zbliżamy się do pierwszych remontów - jakieś 60 km przed Gdańskiem. No i tu dość komiczna historia bo pojawia się znak, że na Władysławowo to czeba skręcić w lewo. Myślę, że może jakiś objazd co by nie pchać turystów do Gdańska. No i skręcam w lewo. Proszę jednak Viki co by zapytała się faceta stojącego przy drodze czy dobrze jedziemy :dzieki:. Okazuje się, że jest to droga do miejscowości Władysławowo, ale to nie jest to Władysławowo o które nam chodzi. Zawracamy.

Droga jest coraz gorsza - wiele miejsc gdzie jedzie się po betonowych płytach - jazda po czymś takim z przyczepką jest mało przyjemna. Potem 22 km objazd bocznymi drogami do samego Nowego Dworu Gdańskiego. Objazd miły - nowy asfalt - tylko droga wąska. Przed samym Gdańskiem zatrzymujemy się jeszcze na załatwienie potrzeb fizjologicznych.

Do Gdańska wjeżdżamy około 5:30 ruch niewielki - drogi tragiczne. Przypominają mi się słowa Merciego "że nie ma ochoty jeździć przez 3miasto z przyczepą" - faktycznie nie jest to dobry pomysł. Na szczęście już za chwile jesteśmy na obwodnicy - pamiętam tylko, że słoneczko strasznie już świeciło. Robi się trochę nudno bo Viki zaczęła przysypiać - za karę nie zjechałem jej do McSyfa przed Puckiem :].

Do Władka wjeżdżamy o 6:45. Nie muszę chyba mówić, że w żadnym korku nie staliśmy :]. Zatrzymujemy się w Chłapowie pod Klifem. idę zobaczyć czy są interesujące miejsca. Oczywiście interesuje mnie tylko miejsce z widokiem na morze :] i takie właśnie znajduję. Wjeżdżamy na kemping i zaczynamy prawdziwą zabawę. Oto nasze obozowisko :] :

c9b2dda413a7bf4b.jpg

A tutej widok przez nasze drzwi:

c1843fc0485d7ab0.jpg

 

c.d.n.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

We Władku a dokłądniej w Chłapowie zagościliśmy długo - wstępnie planowany był tydzień. Wyszło tego jakoś 11 nocy - wszystko przez piękną pogodę :brawo:. Nie myślcie przypadkiem, że wpadłem w jakiś cug :] - chociaż Specjal smakował wyjątkowo dobrze :piwo:.

Zaraz po śniadaniu poszliśmy na plaże - gdzie ja spałem, a ona się opalała. Niestety na plaży przykryłem se ręcznikiem tylko plecy - nogi mimo tego, że były posmarowane kremem do opalania zjarały mi się na czerwono. Trochę piekło :]. Pierwszy dzień kończy się fantastycznym zachodem słońca. Oto on:

797a04f641b9dffd.jpg

 

Po pierwszym dniu stwierdzam, że ludzie na kempingu trochę dziwnie się na nas patrzą. Bo Polacy są raczej tylko z niewiadówkami, a jeśli już trafi się ktoś z zachodnią przyczepą to z końca lat 70-tych początku 80-tych. Nie to, że zazdroszczą - ale jakby podejrzewali , że mój ogryzek jest wart niewiadomo ile i że na pewno sam na niego nie zarobiłem.

Poza tym kemping podoba mi się jeszcze bardziej niż rok temu - cicho, spokojnie i rodzinnie :). Do tego miła obsługa, piękny widok i skandalicznie niskie ceny :] - dwie osoby + przyczepa + auto + prąd = 29 zł. Do tego jeszcze pod koniec dostaliśmy rabat około 15 % :].

Przyczepa też sprawuje się super - mimo upałów w środku jest przyjemny chłodek. Lodówka daje radę - dobrze że zamontowałem turbo przed wyjazdem. Ogromnym plusem jest łazieneczka - nie trzeba latać myć zębów do sanitariatów.

Pogoda nad morzem nam dopisała - deszczyk pokropił tylko jednej nocy. W dodatku tak słabo, że rano nie było po nim śladu.

 

Potem pojechaliśmy na mazury, ale o tym to już może innym razem.

Pozdrawiam serdecznie wszystkich forumowiczów i zachęcam do opisywania waszych wakacji :dzieki:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do Gdańska wjeżdżamy około 5:30 ruch niewielki - drogi tragiczne. Przypominają mi się słowa Merciego "że nie ma ochoty jeździć przez 3miasto z przyczepą" - faktycznie nie jest to dobry pomysł.

c.d.n.

 

Ja od kiedy pamietam nigdy nie pakowalem sie do gdanska zeby wtoczyc sie na obwodnice. Zawsze jakos tak przerazaly mnie korki pod gorke i fatalna nawierzchnia.

 

Dobrym pomyslem jest przejazd przez Pruszcz gd. W Cedrach małych skret na Cedry wielkie. Fakt troche tam wasko ,ale z TIRami sie mijalem spokojnie. Kawaleczek gorszej drogi tez jest, ale milo pozniej ciagnac calutka obwodnica :] No i ruch prawie zerowy.......

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O tych godzinach co ja jechałem przez Gdańsk to nie warto było cokolwiek kombinować :]. Wracając też przez Gdańsk przejeżdzaliśmy prze 6:00 rano :dzieki:.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A z tym smrodem z klocków to może zapiekły się cylinderki hamulcowe. Może się tak zdarzyć (a tak miałem w zeszłym roku jadąc nad morze), że przy gwałtownym hamowaniu tłoczki nie chcą od razu się schować i przez pewien czas klocki trą o tarcze i powstaje smrodek. Po pewnym czasie jazdy to wszystko wraca do stanu właściwego o ile oczywiście nie powtórzy się silne hamowanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam;właśnie w czoraj wieczorem wróciliśmy z urlopu.Na początek specjalne gorące pozdrawienia dla Robina;było naprawde bardzo sympatycznie i przyjemnie z Tobą podróżować dziękujemy (ja i Krystyna).Wyjazd należał do udanych,pogoda nawet też była dobra.Poza dosłownie 3-ma dniami(Wisła) było słonecznie.Tomii napisałeś,że tylko Polacy podróżują niewiadówkami,osobiście widziałem parę (małżeństwo)holenderskie w Krakowie i Częstochowej (ci sami)ciągających Seatem Cordobą naszą niewiadówkę 126.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tomii napisałeś,że tylko Polacy podróżują niewiadówkami,osobiście widziałem parę (małżeństwo)holenderskie w Krakowie i Częstochowej (ci sami)ciągających Seatem Cordobą naszą niewiadówkę 126.

 

To ja widziałem równie ciekawą rzecz:-) Pod Białymstokiem widziałem Anglików!!! Ciągnących niewiadówke!!! Rejestracja zarówno na samochodzie (suzuki vitara) jak i na przyczepie były brytyjskie (GB). Kierowca oczywiście też siedział po lewej. Przyczepa miała ciekawe niebieskie paski na sobie co dodawało jej urody... miło było coś takiego zobaczyć :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tomii napisałeś,że tylko Polacy podróżują niewiadówkami,osobiście widziałem parę (małżeństwo)holenderskie w Krakowie i Częstochowej (ci sami)ciągających Seatem Cordobą naszą niewiadówkę 126.

Irku chodziło mi o to, że Polacy zazwyczaj mają niewiadówki, a nie że tylko Polacy mają niewiadówki.

A tak apropos to widziałem nawet ściągnięte z holandii niewiadówki :].

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
  • Witamy

    Witamy na największym polskim forum karawaningowym. Zaloguj się by wziąć udział w dyskusji.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.