Skocz do zawartości

Jakie jedzenie zabieracie ze sobą w podróż


inforek

Rekomendowane odpowiedzi

wracam do tematu tej szynki :) To jest wędzona podpiekana czy po prostu pieczona w piekarniku ?

 

daj no jakiś przepis, trzeba będzie odwzorować :)

 

 

Normalnie staram się aby surowa miała 5-6 kg. Leży sobie 3 dni w peklu, następnie ją nacinam i do pieca. Zawsze robiłem 140 stopni 3,5-4 godziny. Dobrze korzystać z termometru na szpikulcu, no chyba że piec ma sondę i pieczemy do momentu uzyskania w samym środku 55-60 stopni.

W ubiegłym tygodniu jednak, pierwszy raz zrobiłem pieczenie w niższej temperaturze. 100 stopni i 7 godzin. Moim zdaniem była jeszcze lepsza, jeszcze bardziej soczysta. Ponieważ pieczemy bez pary, to można to zrobić w zwykłym piekarniku (jeśli jest dostatecznie duży) lub w piecu konwekcyjnym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 168
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowane grafiki

 

Warto traktować przyczepę jak przedłużenie domu w końcu wyjeżdżamy z pełną, schłodzoną lodówką. Nie warto rezygnować, z warzyw, owoców i tego co tam jadamy na codzień.

 

Czasami mam wrażenie, że niektórzy kojarzą to z namiotem, puszki, weki, konserwy ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, tak bierzcie prowiant ze sobą bo "cosik"  ceny polskiego jedzonka w Niemczech wzrosły.

Polski twaróg 250 g po 1,65€, kiełbasa jałowcowa,jarmarczna, śląska jest po 9,90€ za kilogram, - słowem wszystko tak średnio 10-20 % więcej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak mi się uda to w ostatniej chwili robię 2-3 kawałki kiełbasy żywieckiej, trochę białej i schab w szynkowarze. Pakuję do lodówki a na miejscu kroję na mniejsze kawałki i zamrażam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Normalnie staram się aby surowa miała 5-6 kg. Leży sobie 3 dni w peklu, następnie ją nacinam i do pieca. Zawsze robiłem 140 stopni 3,5-4 godziny. Dobrze korzystać z termometru na szpikulcu, no chyba że piec ma sondę i pieczemy do momentu uzyskania w samym środku 55-60 stopni.

W ubiegłym tygodniu jednak, pierwszy raz zrobiłem pieczenie w niższej temperaturze. 100 stopni i 7 godzin. Moim zdaniem była jeszcze lepsza, jeszcze bardziej soczysta. Ponieważ pieczemy bez pary, to można to zrobić w zwykłym piekarniku (jeśli jest dostatecznie duży) lub w piecu konwekcyjnym.

Fajna sprawa, peklujesz normalnie jak do wędzenia? wiazesz sznurkiem?

Na wędzenie nie mam ostatnio czasu, może spróbuje zrobić wg Twojego przepisu ;)

 

Wysłane z mojego SM-G950F przy użyciu Tapatalka

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Normalnie staram się aby surowa miała 5-6 kg. Leży sobie 3 dni w peklu, następnie ją nacinam i do pieca. Zawsze robiłem 140 stopni 3,5-4 godziny. Dobrze korzystać z termometru na szpikulcu, no chyba że piec ma sondę i pieczemy do momentu uzyskania w samym środku 55-60 stopni.

W ubiegłym tygodniu jednak, pierwszy raz zrobiłem pieczenie w niższej temperaturze. 100 stopni i 7 godzin. Moim zdaniem była jeszcze lepsza, jeszcze bardziej soczysta. Ponieważ pieczemy bez pary, to można to zrobić w zwykłym piekarniku (jeśli jest dostatecznie duży) lub w piecu konwekcyjnym.

Dzięki za odpowiedz ale jest mało precyzyjna. Czym peklujesz? Jakie proporcje. Dawaj no dokładny przepis ;) pieczesz w rękawie ? Nie wygląda.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...

Wiem, że mój wpis to "musztarda po obiedzie". Ale mam fajny sposób na przygotowanie mięsa. Dostałam go do osoby chorującej na cukrzycę. Chodzi o szynkę surową i pozbawioną z zewnątrz tłuszczu. Nadaje się także karkówka. Otóż: wkładamy mięso do garnka i zalewamy zimną nie przegotowaną wodą do przykrycia mięsa. Wcześniej sprawdzić objętość wody, bo na 1 l wody dajemy 1 łyżkę soli. Dodajemy całą obraną główkę czosnku, 1 dużą łyżkę majonezu, oraz ja od siebie daję ziele ang., listek laurowy , kilka ziaren pieprzu. Kiedyś dodałam suszoną papryczkę. Całość od momentu zagotowania, zmniejszam płomień i gotuję 15 min. Potem odstawiam w chłodne m-sce na dobę. Drugiego dnia ponownie gotuję 15 min. Potem zostawiam mięso do wystudzenia i wyjmuję. Zimne krojąc cieniutko jest idealne do chleba. Można pokroić na plastry i zrobić sos, wspaniałe na obiad. Uwaga! osoby chore np. na podagrę / a spotyka się to coraz częściej - zbadać kwas moczowy/, najpierw bez dodatków wszystkich, mięso zagotować i cała wodę wylać i dopiero ponownie włożyć do wody zimnej i dodać wszystko co podałam. Bardzo polecam ten przepis. Zdrowo, szybko, łatwo i smaczne. Tu już na pewno Wiecie co konsumujecie. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To dotyczy mięsa kupionego w Polsce. W swojej dzielnicy mam ryneczek a w nim są różne sklepiki. Mam taki jeden, gdzie jestem pewna, że to co kupuję jest naprawdę zdrowym art.  Jestem w posiadaniu naczyń Vacum Zeptera, w których mogę zamykać art.spożywcze próżniowo. Takie mięso zamykam w folii próżniowo i zabieram ze sobą w lodówce. Nie  są to tanie naczynia /oprócz folii i zgrzewarki są naczynia szklane z pokrywami i pompka/ ale dawno temu 1997 r. zainwestowałam w to i jestem bardzo zadowolona. Np. robiąc ogórki małosolne  zamykam słoiki a one cały czas stoją i nie psują się a smak jak prosto z garnka. To tyle. Smacznego i pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak czytam i czytam...ja tez jeździłem, ale nie kempingiem, a na przerzutach po minimum 3 tygodnie i max x* tygodni.   /* - nie podaję ile, bo nie ma się czym chwalić

Jedzenia z domu brałem na dosłownie góra 5-7 dni, potem mimo dobrej lodówki w aucie i tak trzeba odwiedzić sklep, bo nie zabierze człowiek tyle żeby na cały wyjazd starczyło. Brałem głównie mięso w słoikach zrobione w domu - a to samo obgotowane, w jakimś sosie, czasami kilka kotletów (one nawet na zimno do kanapek się nadają). Zawsze przed świętami była domowa kiełbasa to ją też brałem. Ryż, makaron, jajka, owoce, marchewki i inne warzywa. Wszystko to na ok 5 dni. 

Potem, jak to niektórzy moi znajomy twierdzili - wydawałem majątek - na podobne zakupy jak przed wyjazdem gdzieś w Europie, ale to mówili głównie ci, co poza PL nigdy nie wyjeżdżali (najdrożej wypadała Skandynawia i Włochy, potem Wielka Brytania, reszta to praktycznie ceny jak u nas a czasami nawet taniej wychodziło). Kraje typu Cro, RO, BG - tam tylko ew wina brałem do domu.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Oczywiście, zawsze prędzej czy później sklep trzeba odwiedzić:) Zawsze czegoś zabraknie. Ja np. zabieram ze sobą zawsze wafle ryżowe, płatki śniadaniowe, mleko. warzywa konserwowe, jakieś paszteciki itp. Ale w sezonie bez świeżych owoców i warzyw ciężko się obejść. Ogólnie rzeczy które szybko się psują dokupuję po drodze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja Wam napiszę tak - ZAWSZE zabieramy ze sobą kaszę gryczaną :) Po kraju nie ma problemu, ale z granicą praktycznie strasznie trudno ten przysmak zdobyć :) Poza tym trochę ryżu, makaronów. Przede wszystkim po to, żeby unikać zbyt wczesnych wizyt w sklepach. Żona często przygotowuje właśnie jakieś mięsko, wędliny pakowane próżniowo. Musimy spróbować przepisu Larysy. Jednak przestrzegam przed nadmierną ilością takich frykasów. Pojemniki vacuum zaczęły mieć mikropęknięcia i przepuszczać powietrze już po ok. 3-4 latach użytkowania. Słoiki kiedyś nam puściły w połowie pobytu. Podejrzewaliśmy, że cebula w słoiku nie jest dobrym rozwiązaniem i zaczęliśmy unikać tego specyfiku. Dodajemy na miejscu lokalną. Jednak nawet bez cebuli, słoik w podróży będzie zawsze ciężki, często wytrząsany, czy uderzany - ma po prostu prawo "puścić". Cytując klasykę "sory, taki mamy klimat". Dlatego też warto sobie zabrać taki "żelazny" zapasik na kilka dni, ale korzystać z lokalnych specjałów. Wymaga to nieco więcej kasy (często), czasem potrzeba większego chodzenia po sklepach, czasem poświęcenia więcej czasu na przygotowanie w przyczepie - zamiast iść pozwiedzać. Natomiast pakowanie próżniowe wędlin to super sprawa. Świeża wędlinka zapakowana próżniowo - raz, że jest dość płaska - nie zajmuje wiele miejsca, a dwa - może być przechowywana nawet i 2 tygodnie.

Co do źródeł pochodzenia mięsa - przykro mi, ale nawet te najbardziej zaufane i bezpieczne nie dają żadnej pewności. Owszem, mamy swoje sklepy, do których regularnie żona chodzi i robi zakupy. Widać wyraźnie różnicę w mięsie kupionym w sklepie "wybranym" a w okazjonalnym. Jednak czasem okazuje się, że ta pewność bywa zgubna. Na razie w naszym najnowszym punkcie zaopatrzenia nie nacięliśmy się. Ale jest to już kolejny punkt po wielu wcześniejszych. Tamte też były rewelacyjne i wspaniałe... do czasu.

A teraz Zdrowych i Wesołych Świąt. A w Nowym Roku wielu wspaniałych wyjazdów, po których będą cudowne wspomnienia. I tyle samo szczęśliwych powrotów, ile wyjazdów!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
  • Witamy

    Witamy na największym polskim forum karawaningowym. Zaloguj się by wziąć udział w dyskusji.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.