Skocz do zawartości

podwyższenie składki OC na przyczepkę o 5242%


Rekomendowane odpowiedzi

Dokładnie, nowy Ford niezależnie od modelu wzięty w leasing to nie symbol bogactwa.

 

Kolega chwycił temat banksterow i się go trzyma bo fajnie jednym słowem wyraża pogardę i niechęć. Ciekawe czy jakby tym swoim nowym Fordem wydzwonił w słup i go skasował to czy dalej tak by pisał o banksterach z leasingu, którzy kazali kupić AC. Niestety większość klientów zrozumie sens ubezpieczeń dobrowolnych po 1 szkodzie. Ja tam wolę 14 rok płacić 3 polisy AC i nie korzystać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 89
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowane grafiki

Waż słowa.

Nowe galaxy to jest auto dla skromnych rodzin w Europie zachodniej, a dla średnio sytuowanych w Polsce.

"Spanie na kasie" oznacza jednak auto, a raczej auta przynajmniej kilka razy droższe. Więc gdyby on się odpychał nową siódemką, a ona woziła się cayenką, to można by było na siłę powiedzieć "że śpią na kasie".

 

Jednakże zostawił swoją robotę i postanowił pomóc małżonce. Dla mnie galaxy jest idealnym pojazdem. Szkoda tylko że nie ma 4x4

Niestety większość klientów zrozumie sens ubezpieczeń dobrowolnych po 1 szkodzie. Ja tam wolę 14 rok płacić 3 polisy AC i nie korzystać.

Policz ile wydałeś na te polisy i nic z tego nie masz

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jednakże zostawił swoją robotę i postanowił pomóc małżonce. Dla mnie galaxy jest idealnym pojazdem. Szkoda tylko że nie ma 4x4

 

Policz ile wydałeś na te polisy i nic z tego nie masz

 

jak to nie mam ? przez te lata nie siedzę w oknie i nie martwię się, czy samochód jeszcze stoi, czy ktoś obił, ukradł czy będzie gradobicie. Spokój bezcenny. Jak żona wsiada w smaxa i mówi, że nie bardzo chce nim jechać od miasta bo może ktoś poobija to mówię, jedź nie stresuj się, jest ubezpieczony, mamy ochronę zniżek.

 

mam takiego klienta, który uwielbia hondy Civic, zawsze brał dobre AC. Pewnego ranka nie zobaczył swojej ukochanej hondy pod domem, przy polisie wartej 1700zł za pakiet nie był w plecy 50.000zł. Po zakupie kolejnej nie minął rok jak miał wypadek w Łodzi, znowu do przodu kilkanaście tyś. bo była jego wina.  Cały czas przychodzi z uśmiechem i ubezpiecza aktualnie 2 x civic z 2012r i cieszy się, że śpi spokojnie i nie martwi się czy rano jeszcze będzie do czego wsiąść. Ja też cenie sobie taki spokój i dalej będę płacił licząc, że nie skorzystam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolega chwycił temat banksterow i się go trzyma bo fajnie jednym słowem wyraża pogardę i niechęć. Ciekawe czy jakby tym swoim nowym Fordem wydzwonił w słup i go skasował to czy dalej tak by pisał o banksterach z leasingu, którzy kazali kupić AC. Niestety większość klientów zrozumie sens ubezpieczeń dobrowolnych po 1 szkodzie. Ja tam wolę 14 rok płacić 3 polisy AC i nie korzystać.

od początku tematu rozmawiamy o OC, a konkretnie o próbie wyłudzenia składki zawyżonej o 2500zł, korzystając z zapisów prawa, umożliwiających automatyczne przedłużanie polisy przez ubezpieczenie, bez konieczności zgody i podpisu ubezpieczonego. (czyli w pewnym sensie - drastyczne zmienianie warunków umowy w trakcie jej trwania. Zmiana o 5242% )

W dodatku robi to ta sama firma, która przez wiele miesięcy nie chciała mi wypłacić odszkodowania po zniszczeniu bagażnika i rowerów przez pojazd ubezpieczony w tej firmie.

 

Więc nie rozmywajmy tematu. 

Dobrze byłoby też nie mieszać agentów z tow. ubezpieczeniowymi. Agenci tylko sprzedają ich produkty, nic więcej. Nie biorą udziału ani w określaniu warunków produktów, ani w likwidowaniu szkód. W zasadzie agenci handlują tylko produktem dostarczanym przez korporacje.

Edytowane przez Lza (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

......

. Niestety większość klientów zrozumie sens ubezpieczeń dobrowolnych po 1 szkodzie. Ja tam wolę 14 rok płacić 3 polisy AC i nie korzystać.

To prawda, miałem szkodę z AC, biedna zwierzyna z lasu wyskoczyła i nie zdążyłem się zatrzymać, "na pierwszy rzut oka" szkoda niewielka, bo i prędkość mała, ale przy naprawie około 10k zł wyszło. Niby fajnie, bo ubezpieczyciel pokrył, tylko dlaczego o wszystko trzeba było się wykłócić. Najpierw, jako kwotę bezsporną wypłacono mi 500,- zł, a następnie przygotowano kosztorys coś koło 4000,- zł, gdzie same części grubo przekraczały zaproponowana kwotę.

I tu widzę problem rosnących cen ubezpieczeń, gdyby rzetelnie wyceniano naprawy (zgodnie z wykupionym zakresem ubezpieczenia, np. jak na nowych częściach to wypisujemy nowe, w cenach ogólnie dostępnych) to zapewne dałoby się naprawić u pana Zenka za 8k zł (ale p. Zenek nie chce się bujać z ubezpieczalnią), więc trzeba wziąć "autoryzowany" zakład, który za "kontakty z ubezpieczalnią" i czas oczekiwania na wypłatę (do 30 dni) pobiera "odpowiednią" marżę.

Z drugiej strony nieuczciwe zarabianie na ubezpieczeniach dodatkowych, miałem jako opcje do AC wykupiony samochód zastępczy na 7 dni (zgodnie z OWU od zaistnienia szkody), zgłosiłem chęć naprawy bezgotówkowo w zakładzie naprawczym - zgodnie z OWU powinni natychmiastowo przystąpić do realizacji zlecenia, ale po co, skoro można przeciągać sprawę, i tak po dwukrotnej interwencji, ze zależy mi na szybkiej naprawie, bo samochód jest mi potrzebny, już po 5 dniach pojawił się rzeczoznawca, czyli szóstego dnia mogłem wstawić samochód do zakładu i na 1 (słownie jeden) dzień (z 7) otrzymać samochód zastępczy. Akurat nadchodził weekend, więc zrezygnowałem, bo więcej zachodu byłoby z odbiorem i oddaniem niż pożytku z posiadania samochodu zastępczego.

Chciałem być uczciwy i nie naciągać ubezpieczyciela na dodatkowe koszty, przecież jak pisałem wyżej "na oko" uszkodzenia były niewielkie i mogłem się poruszać własnym pojazdem, licząc, że sprawa będzie szybko załatwiona i wezmę samochód tylko na czas naprawy. Wychodzi na to, iż zachowałem się jak frajer, bo trzeba było wezwać lawetę i samochód zastępczy na miejsce zdarzenia, może wtedy ubezpieczalnia ponosząc koszty przyspieszyła by załatwianie sprawy albo znowu podniosła ubezpieczenie, bo przecież ma duże koszty.

Można by dużo pisać, a wystarczyło by troszkę uczciwości - oczywiście z obu stron (mam tu na myśli również tych co naciągają przy korzystaniu z ubezpieczenia)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrze byłoby też nie mieszać agentów z tow. ubezpieczeniowymi. Agenci tylko sprzedają ich produkty, nic więcej. Nie biorą udziału ani w określaniu warunków produktów, ani w likwidowaniu szkód. W zasadzie agenci handlują tylko produktem dostarczanym przez korporacje.

 

dobrze by było i z tym się zgodzę. Zgodzę się jeszcze z tym, że agenci nie tworzą produktów ubezpieczycieli (chodź z tym już nie do końca, mamy wewnątrz firmy forum wymiany wiedzy i większość propozycji po kilku miesiącach jest uwzględniana). Natomiast jak klient kupuje u agenta to już agent tak na prawdę określa warunki produktu jaki dostanie klient. U mnie nie ma takiej opcji aby klient wyszedł z produktem beznadziejnym - taki jakim proponują porównywarki internetowe czyli głównie udział własny do 2000zł i wariant szkody kosztorysowy. Jeżeli faktycznie bardzo będzie taki chciał to go sprzedam, ale napiszę to w warunkach dodatkowych na polisie. Najwyżej się klient obrazi jak przeczyta, ale nie przyjdzie mi za pół roku z awanturą co to ma być.

 

likwidacja szkód, zgłaszam ich miesięcznie ok 20-30, niedługo po latach znowu mamy dostać uprawnienia i robić to bardziej legalnie i odpłatnie, a jeszcze 10 lat temu można było w naszym biurze od ręki załatwić każdą szkodę do 10.000zł płatną od ręki w gotówce (u naszego głównego ubezpieczyciela) - to były piękne czasy dla klienta, którego agent był likwidatorem i od ręki załatwiał sprawę. Może zaciekawi Cię to, że rocznie wypłacamy z własnej kasy między 5 a 10 tyś zł za szkody, w których ubezpieczyciel się wypiął na podstawie zapisów OWU lub innych powodów. Oczywiście dotyczy to mega Vip-ów lub osób przez nich poszkodowanych. 

 

Także niestety nie wiesz za wiele z życia agentów, owszem można tak wnioskować po wielu wizytach w biurach, ja też czasem bywam u konkurencji i widzę co się dzieje. A później jadę na spotkanie organizowane raz w roku i słucham nowe ciekawe historie z życia i kto na czym najwięcej umoczył w tym roku a na czym zarobił.

 

A w temacie OC - warunki wszędzie są takie same, reguluje je ustawa i liczy się tylko cena.

To prawda, miałem szkodę z AC, biedna zwierzyna z lasu wyskoczyła i nie zdążyłem się zatrzymać, "na pierwszy rzut oka" szkoda niewielka, bo i prędkość mała, ale przy naprawie około 10k zł wyszło. Niby fajnie, bo ubezpieczyciel pokrył, tylko dlaczego o wszystko trzeba było się wykłócić. Najpierw, jako kwotę bezsporną wypłacono mi 500,- zł, a następnie przygotowano kosztorys coś koło 4000,- zł, gdzie same części grubo przekraczały zaproponowana kwotę.

I tu widzę problem rosnących cen ubezpieczeń, gdyby rzetelnie wyceniano naprawy (zgodnie z wykupionym zakresem ubezpieczenia, np. jak na nowych częściach to wypisujemy nowe, w cenach ogólnie dostępnych) to zapewne dałoby się naprawić u pana Zenka za 8k zł (ale p. Zenek nie chce się bujać z ubezpieczalnią), więc trzeba wziąć "autoryzowany" zakład, który za "kontakty z ubezpieczalnią" i czas oczekiwania na wypłatę (do 30 dni) pobiera "odpowiednią" marżę.

Z drugiej strony nieuczciwe zarabianie na ubezpieczeniach dodatkowych, miałem jako opcje do AC wykupiony samochód zastępczy na 7 dni (zgodnie z OWU od zaistnienia szkody), zgłosiłem chęć naprawy bezgotówkowo w zakładzie naprawczym - zgodnie z OWU powinni natychmiastowo przystąpić do realizacji zlecenia, ale po co, skoro można przeciągać sprawę, i tak po dwukrotnej interwencji, ze zależy mi na szybkiej naprawie, bo samochód jest mi potrzebny, już po 5 dniach pojawił się rzeczoznawca, czyli szóstego dnia mogłem wstawić samochód do zakładu i na 1 (słownie jeden) dzień (z 7) otrzymać samochód zastępczy. Akurat nadchodził weekend, więc zrezygnowałem, bo więcej zachodu byłoby z odbiorem i oddaniem niż pożytku z posiadania samochodu zastępczego.

Chciałem być uczciwy i nie naciągać ubezpieczyciela na dodatkowe koszty, przecież jak pisałem wyżej "na oko" uszkodzenia były niewielkie i mogłem się poruszać własnym pojazdem, licząc, że sprawa będzie szybko załatwiona i wezmę samochód tylko na czas naprawy. Wychodzi na to, iż zachowałem się jak frajer, bo trzeba było wezwać lawetę i samochód zastępczy na miejsce zdarzenia, może wtedy ubezpieczalnia ponosząc koszty przyspieszyła by załatwianie sprawy albo znowu podniosła ubezpieczenie, bo przecież ma duże koszty.

Można by dużo pisać, a wystarczyło by troszkę uczciwości - oczywiście z obu stron (mam tu na myśli również tych co naciągają przy korzystaniu z ubezpieczenia)

 

niestety, prawdopodobnie statystyki w likwidacji szkód pokazują, że większość klientów nie ma chęci na walkę o odszkodowanie, weźmie te 500-1000zł i jest po sprawie. Sytuację na pewno zmieni powszechna "pomoc" kancelarii odszkodowawczych i być może niedługo te wypłaty będą uczciwe. Sam miałem taką szkodę, gdzie sprawca uszkodził auto żony i PZU zaproponowało 600zł i koniec negocjacji. Skończyło się na blisko 10.000 zł w serwisie, realnie dało się to zrobić do 2000zł. Czasami przeciąganie naprawy z OC sprawcy kiedy ubezpieczyciel nie może się dogadać z ASO o 1000zł przy szkodzie rzędu 60.000zł, powoduje że dziennie leci rachunek na 400zł za auto zastępcze przez 2 miesiące.

 

Odnośnie samochodu zastępczego, dziwie się, że w ogóle zaproponowano Ci go, gdyż wszyscy ubezpieczyciele mają zapisane, że aby go otrzymać musisz na miejsce awarii / wypadku wezwać pomoc i nie ruszać się z miejsca. Dopiero kierowca lawety przekazuje do ubezpieczyciela info, że samochód dalej nie pojedzie i wtedy dostajesz auto zastępcze od ręki i tak niestety trzeba było postąpić. W przypadkach, które mieliśmy u naszych klientów, nikt nie dostał samochodu zastępczego jeżeli nie czekał na miejscu na przyjazd i decyzję. Tak właśnie klienci Vip, generują nam koszty ;/, staram się to wyjaśniać przy podpisywaniu polisy, oby tylko to pamiętali.

 

fajnie, że miałeś w ogóle możliwość oddania auta do serwisu na naprawę bezgotówkową, większość polis prywatnych zawieranych przez internet tego nie daje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy pewien ubezpieczyciel mnie :sex: w kwestii odszkodowania na szkodzie jaką miałem z OC sprawcy, kolejne zdarzenie wykorzystałem na max-a.

Tak się szczęśliwie złożyło, że dwie kolejne szkody miała do pokrycia ta sama ubezpieczalnia. Więc przy drugim zdarzenia uparłem się, że auto pojedzie do naprawy do serwisu firmowego i w okresie naprawy skorzystam z auta zastępczego. I było dokładnie tak jak napisał Marek: za przepychanie się z zakresem naprawy i koniecznością wymiany a nie naprawy podzespołów - niemałe koszty poniósł ubezpieczyciel sprawcy - a całość naprawy od  zholowania z drogi do odbioru auta po naprawie trwała 45 dni. Przy czym przepychanki, oględziny rzeczoznawców zajęły znaczącą cześć z tego okresu  :] 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odnośnie samochodu zastępczego, dziwie się, że w ogóle zaproponowano Ci go, gdyż wszyscy ubezpieczyciele mają zapisane, że aby go otrzymać musisz na miejsce awarii / wypadku wezwać pomoc i nie ruszać się z miejsca. Dopiero kierowca lawety przekazuje do ubezpieczyciela info, że samochód dalej nie pojedzie i wtedy dostajesz auto zastępcze od ręki i tak niestety trzeba było postąpić.

nie zauważyłem takiego zapisu w OWU a czytałem dokładnie, bo mnie wkurzyli

 

fajnie, że miałeś w ogóle możliwość oddania auta do serwisu na naprawę bezgotówkową, większość polis prywatnych zawieranych przez internet tego nie daje.

ubezpieczenie kupowałem przez dealera z opcją bez udziału własnego z naprawą na nowych częściach (w pierwszej kolejności interesuje mnie zakres ubezpieczenia a dopiero patrzę na cenę), więc nie bardzo mieli wyjście a i tak, pomimo informacji przy zgłaszaniu, że chcę naprawy bezgotówkowej poprzez warsztat, próbowali mnie przerobić na gotówkę. Ale jak miałem się zgodzić jak lampę (ksenon), która kosztuje niecałe 4k wycenili na 1415+vat, miałem nawet do nich zadzwonić gdzie w takiej cenie można kupić, bo chętnie kupił bym na drugą stronę :]  (bo jak wiadomo ksenony się zużywają)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

cosik, te ceny części u nich to tajemnica. Rynek części by padł jak by powiedzieli kto im takie oferuje.

Tak się mówi, że kancelarie i wyższe odszkodowania ale nie znam osoby która przy wypłacie odszkodowania (AC, OC nie ważne) dostała uczciwą propozycję już za 1-szym razem.

O kancelariach to będą gadać no bo jak nie jak zamiast 500zł trzeba wypłacić 10TPLN. 

 

Tak już to będzie, my ich a oni Nas. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

cosik, te ceny części u nich to tajemnica. Rynek części by padł jak by powiedzieli kto im takie oferuje.

Tak się mówi, że kancelarie i wyższe odszkodowania ale nie znam osoby która przy wypłacie odszkodowania (AC, OC nie ważne) dostała uczciwą propozycję już za 1-szym razem.

O kancelariach to będą gadać no bo jak nie jak zamiast 500zł trzeba wypłacić 10TPLN. 

 

Tak już to będzie, my ich a oni Nas. 

 

ja znam dwie osoby z tego forum, które są min zadowolone z wypłaconej szkody z AC za 1 razem, bez dopłat :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

cosik, te ceny części u nich to tajemnica. Rynek części by padł jak by powiedzieli kto im takie oferuje.

a może by się urealnił i stał dostępny dla zwykłego zjadacza chleba.

Przykład z własnego podwórka: ta sama cześć zamiennik (producent, wygląd, jakość) - dźwigienka zaworu wydechowego z przeznaczeniem do silnika Kii czy Hyundaia ~40,- zł, ale do Mitsubishi już ~60-80,- zł, skąd te różnice w cenie, jeśli wiesz, że to to samo to kupisz taniej, ale jeśli ktoś się sugeruje modelem auta i tak poszukuje części, to przepłaca. Jeszcze zrozumiał bym gdyby były różne oznaczenia to można przypuszczać, że lepsza jakość (za markę się płaci), ale to dokładnie ten sam towar i szukanie jelenia. Przytoczyłem przykład z małymi kwotami, ale gdy cena wyjściowa zbliża się do tysiąca, to 50% robi różnicę.

Jako ciekawostkę powiem Wam, że jak jest problem z dostępnością części, to czasem warto zadzwonić do ASO żeby się zorientować w kosztach, bo zdarzało mi się, iż było taniej niż zamiennik ale pozycjonowany jako Mitsubishi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

PZU daje info o cenach części (niestety, P i PJ wg GVO) i info, że jeżeli jesteś zainteresowany zakupem części w tych cenach, dadzą namiary, gdzie się zaopatrzyć, i to faktycznie robią!

Ale to co dzieje się przy wariancie kosztorysowym, to właśnie patologia, wyceniają części chińskie, w cenach używek. Dlatego: nie! dla AC kosztorysowego, bo to jest proteza. Naprawa w warsztacie, wstawiam, naprawiają, ile warsztat policzy, tyle płacą, a ja się z nimi nie użeram. Z OC też mam prawo do warsztatu autoryzowanego, trzeba tylko uważać na tzw. szkodę całkowitą, czasem warto pokombinować z warsztatem, żeby nie przedobrzyć z kosztami naprawy, ale do wartości rynkowej samochodu nie mają prawa odmówić naprawy (przywrócenia pojazdu do stanu sprzed szkody), niemniej próbują.

 

Do tego mam podejście dokładnie takie, jak kol. Maarec - dobre, tzn. pełne ubezpieczenie. Jeśli płacić za AC, to nawet więcej, i mieć spokój, a nie protezę która będzie trochę tańsza i trochę pro-forma, więc gdyby co, ubezpieczyciel wypłaci... trochę. Dlatego trzymam się z pozoru droższych wariantów ubezpieczenia AC oferowanych poprzez dealera, mimo że minęły już tzw. pakiety (3 lata), bo mają to dopracowane pod kątem likwidacji szkody - sensownie dobrane opcje ubezpieczenia, w tym dodatkowe, i warianty likwidacji (warsztat ASO na oryginalnych częściach, płatność na warsztat, utrzymanie wartości w okresie ubezpieczenia, dodatkowo opcja ub. szyb bez wpływu na zniżki). Wiadomo, jak będzie problem z likwidacją, odium pójdzie na centralę i dealera, więc warunki są takie, żeby miało to ręce i nogi. Przy tym jest to też dość dobrze dopasowane do przypadków z kredytem i leasingiem, żeby i bank dostał swoje, i klient nie musiał dopłacać (bank i leasing też są ich, więc im zależy :) ) i nie został z niczym (tzn. dostał górkę ponad saldo spłaconego z odszkodowania kredytu, brak amortyzacji części), bo przecież inaczej to nie będzie miał z czym przyjść po nowe auto...

Orientowałem się przed odnowieniem polisy, trudno byłoby zrobić to w analogiczny sposób, i taniej...

 

Cosik3, przykład z częściami typowo mechanicznymi, do ubezpieczeń, to słaby pomysł (dźwigienka zaworowa). Rzadko będzie to pokrywane z ubezpieczeń, ale tak, różnice występują. Tylko to urealnienie wygląda diametralnie inaczej: zamiast tej wg Ciebie tańszej części za 40 zł, sami zaproponują część P- PJ, za... 20 zł, no-name albo firma-krzak (nie wiem, jak firma-krzak byłoby po chińsku), która jednakże twierdzi, że np. błotnik faktycznie o 1 cm za długi, też doskonale pasuje [klasa P - pasują wg zapewnienia producenta części, nie weryfikowanego przez nikogo...].

Jak masz wariant kosztorysowy, możesz próbować kupić inny (wybrany przez Ciebie) zamiennik, tańszy od oryginału, powinni to uwzględnić [klasa Q, PC, PT], w kilkuletnim samochodzie z O/OE może być problem [nawet przy OC próbują liczyć amortyzację...]. I raczej dostaniesz to, zastrzegając na etapie wyceny użycie innej części i zastrzegając, że kwota skalkulowana przez ubezpieczalnię nie odzwierciedla pełnych kosztów naprawy, i że będziesz dochodził dalszego odszkodowania do pełnej wysokości szkody, później pokazując rachunki.

Przy wariancie warsztatowym - jeśli zdecydujesz się założyć tańszą część, to i tak wypłacą warsztatowi wg rachunków za części, sami oszczędzą, tzn. oszczędzisz im [przykład bardziej adekwatny do szkód komunikacyjnych - trochę out of date, bo to stare auta już są, ale chodzi o przykład - wahacze tył do Vectry C/Cromy II - to samo, a w ASO Fiat 50% taniej]. To może mieć sens gdyby obniżać koszty naprawy, mając w perspektywie dopłacenie VATu (samochód na działalność) albo uniknięcie szkody całkowitej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyś popieram Twój sposób wyboru ubezpieczenia (sam tak robię, poza drobnymi wyjątkami niepotrzebnie podbijającymi cenę). Natomiast drażni mnie sposób postępowania ubezpieczalni, iż pomimo wykupienia odpowiednio dobrego ubezpieczenia i i tak próbują przekręcić klienta.

Natomiast przykład dźwigienki nie dotyczył naprawy z ubezpieczenia ale tematu urealnienia cen. Masz rację, że często można kupić jeszcze taniej tylko jaka jakość. Mi chodziło o to, że ta sama (i taka sama) część ma taki rozrzut cenowy i przenosząc to na grunt ubezpieczenia gdyby urealnili wyceny to płacili by za porządna naprawę sporo mniej niż w ASO, więc czysty zysk dla ubezpieczyciela. Ale może, tak jak ktoś pisał wcześniej, niewielu osobą chce się walczyć o swoje, a dla tej garstki, która to robi można przepłacić, bo na pozostałych zarobi się zdecydowanie więcej. Z tym, że nie myślą o tym, iż zadowolony klient przyprowadzi następnych (jeśli chodzi o AC pewnie nastawiają się na klienta firmowego i tych, którzy są przymuszeni do wykupu - kredyt). 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
  • Witamy

    Witamy na największym polskim forum karawaningowym. Zaloguj się by wziąć udział w dyskusji.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.