Skocz do zawartości

Coś ugryzło psa na działce... dla przestrogi.


cityflipper

Rekomendowane odpowiedzi

W sobotę późnym popołudniem mój pies biegał sobie żwawo na działce z innym piesem. W pewnym momencie ktoś zauważył, że pies leży pod krzakiem i ledwie charczy, jest praktycznie bez czynności życiowych. Z pyska ulewają się wymiociny a spod sztywnego ogona wystają odchody. Nie było mnie wtedy przy tym, dostałem info i od razu telefon do lokalnego weterynarza. Pech - weekend, nieobecny. No to w internet a tu problem - sieć prawie nie działa. Ktoś znajomy znalazł mi kilka innych numerów i po próbach kontaktu w końcu znalazłem weterynarza, który wkrótce zaczynał dyżur  Pies w ciężkim stanie został zawieziony (zaniesiony). Dostał kroplówkę i jakiś zastrzyk i powoli zaczął dochodzić do siebie. To osłabnięcie to był jakiś rodzaj reakcji, coś jak udar/wtrząs, który mógł być następstwem ukąszenia przez owada etc. Piesownia od kilku lat regularnie biega po różnych działkach i nigdy przedtem nic podobnego się nie zdarzyło. Dlatego ostrzegam żeby zapisać sobie numer telefonu do weterynarii, która prowadzi dyżury - tak w razie czego. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewnie, że trzeba uważać. Mojego psa w zeszłym roku w Lipot zaatakowały osy - miały gniazdo na jednej parceli. Ze trzy ją ugryzły, na szczęście obyło się bez żadnych większych niespodzianek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Psa ugryzła żmija zygzakowata.

Mojego w tamtym roku ugryzła żmija i miał identyczne objawy. Duże psy raczej przeżywają a małe najczęściej giną. Mam taką sytuację, że sąsiad nierób nie kosi swojej posesji, która z nami graniczy i żmije wypełzają na nasz trawnik i się wygrzewają. Pies biegał po posesji i w pewnej chwili zobaczyłem, że leży sztywny, porzygany i ofajdany. Miał dużo szczęścia bo to york i prawdopodobnie żmija nie wbiła się w skórę tylko zostawiła trochę jadu na sierści i pies to zlizał. Bardziej jak o psa uważaj na dzieci. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Psa ugryzła żmija zygzakowata...

ja też obstawiam taki scenariusz i to nie są żarty. Mój pies to sznaucer miniatura, suka niewiele większa od dużego yorka.  Z kolei działka jest w ostatnim rzędzie alejek, ogród tu graniczy z polem i stamtąd faktycznie wąż mógłby przyjść. Tylko że wtedy pies by zapiszczał, a on padł bezszelestnie.

Ale jeśli tak w rzeczywistości było, to musimy mieć się na baczności naprawdę. 

Edytowane przez cityflipper (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sznucer jest bardzo głośnym psem, a tu nic. Mógł to być też szerszeń, ale pies i tak by zapiszczał. 

Teoria o żmiji jest bardzo realna, bo koło tej działki rozbudowuje się wielka fabryka i to może powodować, że gady migrują szukając spokoju.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja też mam sznaucera tylko olbrzyma. I przy osach zero pisku tylko przybiegła przestrzaszona i zaczęła się dziwnie zachowywać, tak, że od razu było wiadomo, że coś nie halo. No i osy miała normalnie w sierści.

 

Co ciekawe to te osie ugryzienia na psie w zasadzie nie zrobiły żadnego wrażenia. To znaczy nic nie spuchło tak jak u człowieka. W zasadzie drugiego dnia nie było już śladu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja też mam sznaucera tylko olbrzyma. I przy osach zero pisku tylko przybiegła przestrzaszona i zaczęła się dziwnie zachowywać, tak, że od razu było wiadomo, że coś nie halo. No i osy miała normalnie w sierści.

 

Co ciekawe to te osie ugryzienia na psie w zasadzie nie zrobiły żadnego wrażenia. To znaczy nic nie spuchło tak jak u człowieka. W zasadzie drugiego dnia nie było już śladu. 

Dla olbrzyma 3 osy to tak jakby człowieka uszczypnąć. A to moje waży 9 kilo...

Dokładnie jak nasza psina zesztywniała w minutę, żadnego pisku a yorki są "delikatne". 

Co było potem?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po godzinie "zesztywnienie" jej odpuściło ale do wieczora leżała bezwładnie i dyszała. Dopiero na drugi dzień trochę jej się poprawiło, reagowała na wołanie ale cały czas leżała. Do pełni zdrowia doszła po tygodniu.   

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po godzinie "zesztywnienie" jej odpuściło ale do wieczora leżała bezwładnie i dyszała.  

No właśnie, ja zabierałem psa tak około 45 minut po zdarzeniu to już lekko łeb podnosiła, czyli toksyna powoli odpuszczała. Ale weterynarz powiedział, że zdarza się też powikłanie czynności oddechowych w późniejszych godzinach. Tak, że trzeba czuwać. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
  • Witamy

    Witamy na największym polskim forum karawaningowym. Zaloguj się by wziąć udział w dyskusji.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.