Skocz do zawartości

Karawaning "na dziko" - jak się zabezpieczamy?


Waldemar

Rekomendowane odpowiedzi

Jak nie zrozumie to  :smirk:  foto i  Gaśnica proszkowa 100% satysfakcji .

 

Wszystko wszystkim , :drive:   na dziko i jeszcze nic takiego mi się nie trafiło.

Jak coś nam nie pasiło ,to zmienialiśmy miejscówkę.  :banan: 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 48
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowane grafiki

Ja więcej nocy spędzam na kempingach niż na dziko. Ale na dziko też mi się zdarza. Moje zabezpieczenia wyglądają tak:

- staram się nie stanąć w jakimś idiotycznym miejscu, w którym mógłbym komuś przeszkadzać (raz mi się nie udało i w dawnych czasach w nocy w Alpach rozbiłem namiot - nad ranem okazało się, że rozbiłem go na drodze przepędu stada owiec więc nie było miło, choć finalnie nic się nie stało);

- mam starą przyczepę i zwykły samochód (w Polsce jeżdżę też swoim starym autem), co ma znaczenie szczególnie w naszym kraju, gdyż luksus kusi oraz wywołuje agresję z zazdrości, a mój sprzęt nie jest godny jakiejś wielkiej zazdrości;

- nie śmiecę dookoła, nie hałasuję i ogólnie wyglądam (i słusznie) na grzecznego i spokojnego człowieka, a to nie prowokuje;

- nie zostawiam na widoku żadnych rzeczy, które mogą się spodobać przypadkowemu wyrostkowi, dla którego cały świat jest u stóp (po kilku piwach albo winach);

- nie stosuję żadnych innych specjalnych środków bezpieczeństwa.

Póki co na szczęście nie miałem kłopotów stojąc na dziko. Oby tak dalej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Przepraszam bardzo, ale czegoś nie rozumiem - czy dla bandyty który napadnie mnie na odludziu w niecnych celach będzie miało znaczenie czy jestem tu bo chciałem uniknąć hałasu, czy też może tylko lubię samotność. Ja po prostu pytam jak się zabezpieczacie na takie ewentualności.

Dlatego właśnie prosiłem Cię o doprecyzowanie oczekiwań. Czy chcesz mieć spokojny wypoczynek bez darcia ryja przez pół nocy i disco polo na pełny regulator, czy też koniecznie chcesz jechać w głuszę?

Jeśli tylko to pierwsze to tak jak napisałem. Jedź na dobry kemping. Natomiast jeśli ma być głusza i odludzie to możesz uzbroić się po zęby i nigdy nie wiesz czy nie padniesz ofiarą podpitych lokalnych dresów szukających awantury. Bo tak jak piszesz, oni nie będą się zastanawiać po co przyjechałeś. Najlepiej wyjazd w kilka ekip, albo sprawdzone miejsce, a najlepiej jedno i drugie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Dlatego właśnie prosiłem Cię o doprecyzowanie oczekiwań. Czy chcesz mieć spokojny wypoczynek bez darcia ryja przez pół nocy i disco polo na pełny regulator, czy też koniecznie chcesz jechać w głuszę?

Jeśli tylko to pierwsze to tak jak napisałem. Jedź na dobry kemping. Natomiast jeśli ma być głusza i odludzie to możesz uzbroić się po zęby i nigdy nie wiesz czy nie padniesz ofiarą podpitych lokalnych dresów szukających awantury. Bo tak jak piszesz, oni nie będą się zastanawiać po co przyjechałeś. Najlepiej wyjazd w kilka ekip, albo sprawdzone miejsce, a najlepiej jedno i drugie.

No i tak trzymac-zgadza się w całej rozciągłosci bo i na zimne nalezy dmuchac.Więc nic dodac nic ując a zdrowy rozsądek jest wskazany i nic więcej tu się nie wymysli

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stanie w głuszy i pojawienie się karków jakoś mi nie pasuje - bo co niby mieli by tam robić. Kark i głusza jakoś mi w parze nie idzie. 

 

Dzikie zwierzęta omijają ludzi z daleka - chyba, że zostawisz stołówkę na dworze. 

Zawsze możesz w dzień przejść się do wioski i zobaczysz co i jak - wystarczy znaleźć sklep. Może się mile zaskoczysz, wrócisz ze świeżym mlekiem i jajkami od gospodarza. 

 

Myślę, że jak stoisz 2-3 km od wsi to możesz ewentualnie spodziewać się, że lokalny wiracha oderwie się od sklepu i wpadnie pogadać. Wtedy robi się mało sympatycznie. Niestety on ma przewagę bo ma mniej do stracenia, pierwotny instynkt bronienia terytorium i wypalonym mózg. Przemocą z nim nie wygrasz, bo wróci  z koleżkami albo sztachetą - szkoda zachodu, pewnie wygada się i pójdzie. 

 

 

Myślę, że przed wyjazdem najlepiej zadzwonić albo odwiedzić leśniczego, wszystkiego się dowiedzieć i zdecydować czy to dobre miejsce.

Edytowane przez Bartekzg (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To chyba nie było na temat.

Dla uściślenia "na dziko" i "w głuszy" podaję moją definicję (tylko dla potrzeb pytającego):

dla mnie to obszar leżący w odległość od szosy - minimum 100m, myślę że teraz niektórym osobom łatwiej przyjdzie dyskutować na temat zasadniczy.

Przypomnę - jak się zabezpieczamy przed niechcianymi gośćmi biwakując w odludnych miejscach.

Biwakując poza kempingami miałem dwa przypadki - raz na przejściu SK-H jakieś pijane łebki przeszkadzały to zadzwoniłem na policję i ich wzorowo zgarnęli, drugi raz renifery zjadły nam prowiant, niestety policja nie chciała interweniować. Jeszcze miałem przypadek, że policja poprosiła nas o przejechanie na następny postój na autostradzie bo tam był radiowóz dyżurny przez całą noc, ale to raczej nic nieprzyjemnego nie było

Jak na trzydzieści kilka lat podróży i kilkaset tysięcy kilometrów to chyba nie dużo, dlatego z przymrużeniem oka czytam takie wątki

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

po pierwsze primo - stanie na parkingu lub 100m od drogi to nie jest stanie na dziko ...

po drugie primo - stanie na uboczu cywilizacji w zasięgu wzrokowym to tez nie stanie na dziko ...

 

oba powyższe to raczej forma biwakowania i oszczędności w formie przemieszczania się z A do B...

 

Stanie na dziko to np biwakowanie w lesie, nad jeziorem - na kilka/kilkanaście dni z dala od ludzi (>2km) w miejscu trudno dostępnym dla innych, nie popularnym i raczej odosobnionym ....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak jak napisał Bartosz o takie biwakowanie chodzi i ono jest również cudowne ale może czasami być stresujące a czasami nawet niebezpieczne.Ale wędrowanie z plecakiem i namiotem po Niżnych Tatrach niesie też dreszczyk emocji a jednak się chodzi.Życie i zdrowie to samo tylko ewentualne straty materialne mniejsze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zastanówmy się, czy prawdziwy „dziki” karawaning jest w ogóle możliwy w naszym kraju, bo ja raczej wątpię ?

Tam, gdzie dojedziemy, prowadzi jakaś lepsza, lub gorsza droga, natomiast bardziej dzikie miejsca są zwykle formalnie niedostępne, bronione zakazami wjazdu.

Nad wodą zawsze siedzą w szuwarach jacyś wędkarze, ewentualnie ktoś nas namierzy z łódki, nawet jak schowamy się za wydmą na Helu.

Lasy są przeczesywane przez leśników, którzy wytropią zaprzęg bez problemu, choćby po śladach opon.

Pamiętam, jak kiedyś zimą w Bieszczadach „zapadłem” w biały krajobraz wieczorem, a już na drugi dzień rano zastukali do budy pogranicznicy w Defenderze.

Podsumowując, to raczej zawsze jesteśmy obserwowani, lub w dyskretnym towarzystwie wędkarzy, czasem na naszą urokliwą polankę zawita nocą jakaś para w samochodzie.

Teraz wypadałoby zacząć dyskusję, czy ktokolwiek ma jakieś doświadczenia z jakimiś napadami, groźbami, czy przejawami innej agresji podczas „dzikiego” biwakowania ?

Osobiście nigdy nie spotkałem się z niemiłym zachowaniem innych gości, odwiedzających moją iluzoryczną samotnię w dziczy.

Zawsze staram się wymieniać pozdrowienia z każdym napotkanym tubylcem, czasem częstuję piwem, czego nie robię pod jakąś presją, ale na luzie, bo to przecież wakacje.

Do rejestracji warszawskiej się specjalnie nie przyznaję, bo podobne litery mają, i okoliczne gminy, co stawia mnie w nieco lepszej pozycji.

Zbieram też śmieci do worów i ten mój czyn społeczny daje mi pewną legitymację, do „bycia” w danym miejscu.

Z zasady ustawiam się tak, by nikomu nie utrudniać komunikacji, a nawet zajmuję „gorsze” miejsce względem dostępności do plaży, bo przecież nie znam tamtejszych zwyczajów.

Sprawdzoną zasadą jest trzymanie się z daleka od sklepów i knajp, a jak w pobliżu ktoś mieszka, czy się kręci, to staram się kurtuazyjnie zapytać, czy komuś nie przeszkadzam stojąc w krzakach ?

Dobrym pomysłem jest powiadomienie najbliższych leśników, o tym, że koczujemy, czy chcemy to robić w ich rejonie.

Często zdarza się, że w nocy ktoś nadjeżdża, zatrzymuje się, łazi, wtedy strzygę uszami, bo raczej nie wyłażę z reflektorem.

Takie sytuacje bywają denerwujące, ale nigdy nie stało się nic złego.

Tak więc stosując moje zasady odległości przynajmniej kilometra, od wiejskiego sklepu, obserwując zachowania gości, próbując też nawiązać elementarny kontakt z poszanowaniem jakiś tamtejszych obyczajów – udało mi się do tej pory przetrwać bez uszczerbku w relatywnej „dziczy”.

Nigdy też nie miałem problemów koczując pod wyciągami narciarskimi , kiedy po ich zamknięciu, zatłoczone parkingi zamieniają się nocami w pustynie, a do knajp nie jest wcale daleko.

Możliwe, że mam trochę szczęścia ?

Czasami stosowałem taktykę znikania na dzień, czy dwa z danego miejsca, by zwiedzić coś dalej, po czym powrócić ponownie na „stare śmieci”.

Zapewne krótkie biwakowanie zmniejsza prawdopodobieństwo, że ktoś nas namierzy i zaplanuje jakąś akcję, podobnie jak „znikanie” i „pojawianie” się ponowne.

Zakładając, że jednak szczęście się skończyło i jesteśmy atakowani, to mamy cholerny problem, na przykładzie niedawnej afery, gdzie dziadek zadźgał jednego z trzech napastników, a resztę ranił nożem, bo wybrał się na grzyby, a tamci na porachunki.

Wersją trzech aniołków jest napaść dziadka z koszykiem i finką, co jak wiemy jest sprawą prostą i często spotykaną, więc dziadek skończy w pierdlu, chyba, że znajdą się teczki na prokuratora i sędziego.

Podstawową zasadą jest „spieprzać”, nawet, jak mamy armatę w budzie.

Warto mieć CB radio z nadzieją, że może tą drogą kogoś poprosimy o interwencję, jeżeli zasięgu telefonii komórkowej nie ma w naszej „dziczy”.

Kiedyś woziłem rakiety – fajerwerki, i myślałem, o ewentualnym ich odpaleniu ,przez szyberdach, celem zwrócenia uwagi choćby gajowego, że coś się dzieje.

Niestety możemy zostać zaatakowani obok koczowiska i wtedy mamy do obrony tylko to, co mamy, a resztę można sobie dośpiewać z kinowych horrorów.

Generalnie, puszczając wodze fantazji, to nie mamy żadnych szans, gdyby ktoś zaplanował taki zamach na nas, a wcześniej rozpoznał nasze zwyczaje i wziął zakładników spośród naszej załogi.

W takich sytuacjach, kiedy nie mamy już wyjścia, trzeba się szybko zastanowić, czy wolimy mieć do czynienia z prokuratorem, czy z grabarzem ?

Szczęśliwie potencjalni napastnicy wiedzą, że prawdopodobnie będą świadkowie, choćby było to „odludzie”, zwykle nie wozi się w budzie kosztowności, więc ryzyko jest słabo opłacalne.

Wracając do realiów, to w prawdziwej dziczy, raczej nic nam nie grozi ze strony innych miłośników przyrody. :hmm:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja również jestem w 90% dziki, od kilku lat weekendy spędzamy najchętniej poza zasięgiem GSM.

Adamkwiatek napisał jedno "moje" zdanie które naprawdę działa:

"Zbieram też śmieci do worów i ten mój czyn społeczny daje mi pewną legitymację, do „bycia” w danym miejscu."

W dziczu czujemy się bezpiecznie, zazwyczaj jest w pobliżu jakaś wioseczka ale staramy się eksponować swój pobyt właśnie tym, że śladu po nas nie ma.

Nigdy nie było niepokojących sytuacji, wręcz przeciwnie.

Do tego pokazać ukochanej rozświetloną świetlikami łąkę w nocy... bezcenne.

Lubię dodawać jakiś obrazek.

 

post-2083-0-80173700-1456345511_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję wszystkim piszącym za zainteresowanie tym tematem.

Założyłem go ponieważ moje kontakty z ludźmi lubiącymi w taki sposób wypoczywać są raczej ograniczone, to tym samym nie miałem możliwości wymiany doświadczeń "face to face".

Dość często wybieramy z żoną właśnie takie odludne miejsca i odpukać nie spotkały nas jeszcze żadne poważniejsze kłopoty. Pytając jak się zabezpieczacie, miałem na myśli nie tylko zagrożenia ze strony ludzi, ale także np. dzikich zwierząt. Miałem ostatnio przypadek, kiedy w nocy obudziły nas jakieś odgłosy pod markizą, ale po sprawdzeniu okazało się że nic koło przyczepy się nie dzieje. Dopiero rano zobaczyliśmy co było przyczyną pobudki - zostawione w worku foliowym ziemniaki. Stały się one przedmiotem zainteresowania jakiegoś zwierzaka i porwał nam tę torbę. Na jego nieszczęście okazała się dziurawa, a dzięki temu dokładnie było widać w którą stronę uciekał ze zdobyczą. Co kilka, kilkanaście metrów gubił po jednym ziemniaku aż w końcu porzucił pusty worek. Jak się później okazało był to lis, który zresztą zaczął nas od tej pory odwiedzać dość regularnie, ale nauczeni doświadczeniem zaczęliśmy chować wszystko co mogłoby go zainteresować. Wszystko - oprócz kosza ze śmieciami, i któregoś dnia rozniósł nam nasze śmieci w promieniu kilku metrów dookoła przyczepy - oczywiście trzeba było wszystko posprzątać po rozbójniku.

Pytając o zabezpieczenia, miałem oczywiście też na myśli niebezpieczeństwa płynące z zachowań n.p. amatorów cudzej własności, albo innych miejscowych pijanych watażków. Nie będę ukrywał że (choć w minimalnym stopniu) spodziewałem się odpowiedzi typu: broń gazowa, paralizator czy też jakiś inny kij bejsbolowy. Jednak jak napisał kolega "adamkwiatek", posiadając takie "przyrządy",  trzeba by się porządnie zastanowić przed ich użyciem - "czy wolimy mieć do czynienia z prokuratorem, czy z grabarzem ?".

Jednym z zabezpieczeń jakie ja stosuję jest ledowa lampka z czujnikiem ruchu zawieszona w przedsionku. Wydaje mi się że może ona choć trochę wystraszyć złoczyńcę.

 

Pozdrawiam

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
  • Witamy

    Witamy na największym polskim forum karawaningowym. Zaloguj się by wziąć udział w dyskusji.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.