Skocz do zawartości

Grecja. Jak (nie)trafić do Hadesu i wrócić, kilka zamków i jeden wąwóz


nomadka

Rekomendowane odpowiedzi

18.06.14 Znowu wyjeżdżamy. Czy męczą mnie te ciągłe zmiany? Nie. Pakowanie idzie nam bardzo szybko. Gorzej z zagospodarowaniem się w nowym miejscu, bo najpierw wybieramy parcelę (musi być w miarę płasko, w cieniu, w zasięgu przyłącza prądowego, najlepiej żeby była trawa, no i toalety nie mogą być za daleko) potem wybór miejsca, w którym postawimy przyczepę. Czasem musimy się przestawiać i bywa nerwowo, gdy dochodzi do różnicy zdań. I tak mamy nie tylko my. Podobnie to wygląda w innych kempingowych rodzinkach. Pojazdy bywają duże i precyzyjne ustawienie przyczepy w miejscu wskazanym przez połówkę to nie zabawa, ale poważne zadanie nawet jak dysponuje się moverem. No cóż, już spakowani, wyjeżdżamy. Tym razem ciężko nam na sercu, bo wyjazd oznacza pożegnanie z greckimi plażami. No i ten podjazd z kempingu na główną drogę z dużym znakiem zapytania. Na szczęście cała droga jest tylko nasza i gładko lądujemy na górze.  Do Ioanniny jedziemy autostradą A2. Sprawdziliśmy, opłata będzie symboliczna, a droga przez góry, więc nie ma sensu się sprawdzać na lokalnych trasach. Autostrada zrobiona z rozmachem . Mnóstwo tuneli i podjazd na 6-o kilometrowej estakadzie. Podjeżdżamy nią pod chmury. Wszystko za 2,4€. Znowu jesteśmy w kategorii II. Zjeżdżamy do najstarszej wyroczni w Grecji Dodona. Dąb, z którego szumu odczytywano ścięli w IV wieku chrześcijanie, żeby zapobiec kontynuacji pogańskich obyczajów. Z budowli, które stworzył człowiek pozostał tylko teatr.

post-12190-0-97748100-1423927983_thumb.jpgpost-12190-0-19018800-1423928055_thumb.jpgpost-12190-0-30256500-1423928114_thumb.jpg

Nie warto było tu zjeżdżać. Ioannina to duże miasto. Nie lubię po takich jeździć z przyczepą. Nie mamy jednak wyjścia, jeżeli chcemy zobaczyć wąwóz Vikos. Bliżej kempingu nie znaleźliśmy. Na szczęście w mieście na kemping prowadzą nas drogowskazy, trafiamy bez problemu. Wjazd nie budzi entuzjazmu, dalej już nie jest tak źle 39°40'39,13"N 20°50'37,00"E Kemping Limnopoula (nie ma swojej strony internetowej) leży bezpośrednio nad jeziorem  Pamvotida, jednak w jeziorze kapać się nie wolno ze względu na zanieczyszczenie wody. Nie przeszkadza to wcale rybom i kaczkom, których jest tu pełno. Szczególnie rankiem można obserwować ryby wyskakujące wysoko ponad lustro wody. Kiedyś miał coś wspólnego z klubem jachtowym, zostało z tego betonowe nabrzeże i jakiś wciągnik, jachtów ani śladu. Za to jest sporo turystów, kilka kamperów i przyczep, są też namioty na zielonej trawie pod zielonymi drzewami z widokiem na góry i jezioro. Do czyściutkich toalet daleko. Kemping drogi z prądem wychodzi 27€, ale jak zostaniemy 2 noce będzie zniżka 20%. Ustawiamy przyczepę pod jednym z drzew i ruszmy do miasta.

post-12190-0-30155900-1423928463_thumb.jpg

Całe życie towarzyskie skupia się na zewnątrz murów obronnych – tu są sklepy i restauracje, deptak nad jeziorem.

post-12190-0-23664900-1423928168_thumb.jpg

Wewnątrz jest cicho i spokojne. Stare miasto wygląda zwyczajnie i nie jest takie stare. Z zamku właściwie nic się nie zachowało.  Ot wzgórze, na które wchodzi się przez ozdobną bramę, z pięknym widokiem  na Ioanninę i pobliskie góry.  Są jeszcze jakieś ruiny, meczet Fetije Dżami (zamknięty) ozdobna druciana klatka nad grobowcem Alego Paszy (nie jest oryginalna)

post-12190-0-00805900-1423928309_thumb.jpgpost-12190-0-90432700-1423928349_thumb.jpg

i kawiarenka, i muzeum bizantyjskie, do którego nie wchodzimy.

post-12190-0-95937200-1423928401_thumb.jpg

Wchodzimy natomiast do meczetu Asian Pasza Dżami. Wnętrze jest nieciekawe, wręcz brzydkie,  pozbawiane tak charakterystycznych dla meczetów tureckich pięknych mozaik.  Można  za to obejrzeć zbiór różnych drobiazgów: stroje, meble, broń.

post-12190-0-77265900-1423928207_thumb.jpgpost-12190-0-09122000-1423928265_thumb.jpg

Meczet ma piękny dach z łupków, a z dziedzińca roztacza się wspaniały widok na okolice. Po drodze na kemping wypłacamy 100€ w bankomacie EUROBANKU. Trochę przez zaskoczenie, bo procedura była bardzo krótka. Sprawdzamy konto i tu miła niespodzianka: dostaliśmy EURO po 4,17, a to bardzo przyzwoity kurs. A więc można nie okradać klientów? Robimy zakupy w Lidlu, płacimy kartą. I znowu jest o ky. Na rogu przy kempingu chłopak sprzedaje czereśnie po 1,5€. Jakież są słodkie! Po obfitym posiłku robimy plan na koniec wakacji. Jutro Zagori, pojutrze wyjeżdżamy do Albanii, tam pobędziemy najwyżej parę dni i parę dni w krajach byłej Jugosławii i do domu. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19.06.14 Do Zagori jedziemy bez mapy. Nie zdecydowaliśmy się na kupno, a biuro IT w Ioanninie było już zamknięte. Pan z recepcji kempingu mówi, że mapy dostaniemy w IT przy wjeździe na teren parku. Gdzie to jest? Na pewno zauważymy. Na szczęście mamy zdjęcie jakiejś mapy w aparacie. Plan jest taki: najpierw Monodendri potem pieszo lub samochodem do punktu widokowego Oxia, może pojedziemy do wsi Vikos, spróbujemy gdzieś zejść na dno wąwozu. No i jeszcze chcemy obejrzeć kamienne mosty, przynajmniej kilka. Jak trafimy. Kilkanaście kilometrów od Ioanniny mijamy drogowskaz „Zagori”. Zagori, ale co to znaczy? To niby dokąd? Nie skręcamy.  Jedziemy sobie dalej drogą nr 20 (w Grecji to i tak nieważne, ponieważ nigdzie nie posługują się numerami dróg) aż docieramy do Kalpaki. To raczej za daleko, żeby dojechać do Monodendri, za to akurat blisko powinno być do Vikos. Jest drogowskaz! Skręcamy. Jedziemy wąską asfaltową drogą przez pagórki, co chwila zaglądając do jakiś wiosek. Przed nami na horyzoncie niesamowita góra z płaskim szczytem.

post-12190-0-46634400-1424014822_thumb.jpgpost-12190-0-94877800-1424014865_thumb.jpg

Zatrzymały się na niej ciężkie ciemne chmury. Chmurek jest zresztą pełno, chodzą nisko, czasami są niżej niż my. Przy drodze punkty widokowe,  z mapami Zagori i małymi, podobnymi do kapliczek budyneczkami do odpoczynku, czasem jest tez kram z wodą. Za Aristi skręcamy w jeszcze węższą i stromą drogę do wioski Vikos. Jedziemy wprost na tą płaską górę. Wioska Vikos znajduje się na wysokości 760mppm. Moja płaska góra, jeden z wierzchołków pasma Tymfi  to chyba Psarovotano. Ma 1797mppm i góruje nad wejściem do wąwozu, a dno wąwozu jest jakieś 300m poniżej wioski. Zostawiamy samochód na placyku przy kościele  39°57'7,39"N  20°42'24,21"E. Kościółek ma głębokie podcienia, podobne do tych w naszych góralskich kościołach i piękny dach z łupków, jak to w Zagori.

post-12190-0-30916100-1424014915_thumb.jpg

Pani z restauracji radzi nam w pierwszej kolejności popatrzeć na wąwóz z punktu widokowego we wsi. Chyba powątpiewa w nasze umiejętności i determinację, bo odradza dojście na dno wąwozu. Zaczynamy od punktu widokowego. Stoimy na małej drewnianej galeryjce: pod naszymi stopami dno wąwozu, płynie nim rzeka Voidomatis, na zielonej polanie widać maleńkie zabudowania, to na pewno klasztor.

post-12190-0-46418000-1424014964_thumb.jpgpost-12190-0-18197500-1424014992_thumb.jpg

Tu wąwóz jest jeszcze dosyć szeroki, zejście nie powinno stwarzać nam kłopotu. Na drogowskazach przy wejściu na szlak jest właśnie klasztor i Monodendri (trasa O3). Dla nas wystarczy klasztor, samochód przecież sam nie pojedzie po nas do Monodendri.

post-12190-0-65463800-1424015041_thumb.jpgpost-12190-0-77251900-1424015106_thumb.jpg

Idziemy kamienistą ścieżką w dół w stronę rzeki i dna wąwozu.  Zbocza wąwozu toną w zieleni, na dnie przebłyskuje szmaragdowa toń rzeki, kwitną kwiaty. Jest bardzo parno, wilgotność sięgnęła chyba 100%, za chwilę koszulki mamy mokre. Z góry ścieżka wyglądała groźniej niż to jest w rzeczywistości. Szlak prowadzi teraz wzdłuż dna wąwozu, wciąż jeszcze nie doszliśmy do rzeki, nie widać tez odejścia do klasztoru, a miał być za pół godzimy.

post-12190-0-48077400-1424015167_thumb.jpgpost-12190-0-36099200-1424015223_thumb.jpgpost-12190-0-51113400-1424015287_thumb.jpgpost-12190-0-79347300-1424015438_thumb.jpgpost-12190-0-10827300-1424015528_thumb.jpgpost-12190-0-19289000-1424015577_thumb.jpg

Nie to jest jednak naszym zmartwieniem. Czarna chmura, która wisiała nad górami przeniosła się nad wąwóz. Grzmi i pada. Nie ma gdzie się ukryć przed burzą i deszczem, nie wiadomo jak długo to potrwa. Bezpieczniej będzie wrócić. Już przy kapliczce dogania nas jedyny towarzysz wędrówki, też całkiem mokry. Zszedł nad brzeg rzeki. Mówi, że to paradis i pokazuje nam zdjęcia. Powinniśmy po prostu zejść na nieoznakowaną, zarośniętą ścieżką. Zboczyć z górskiego szlaku w parku narodowym? To dla nas nie do pomyślenia, nie wolno. Nie wolno też zrywać kwiatów, palić ognisk, ustawiać namiotów.... Wszystkie te zakazy, pochowały się gdzieś w naszych głowach i wyłażą w nieodpowiednich chwilach. Znowu byliśmy tak blisko celu, nie zeszliśmy i teraz żałujemy. Trochę. On jest Izraelczykiem, a jego mama urodziła się w Aleksandrowie. Ten świat jest naprawdę mały. Wracamy do wioski.Zmieniamy koszulki i wsiadamy do samochodu.

post-12190-0-88614100-1424015624_thumb.jpg

post-12190-0-98469200-1424015657_thumb.jpg

Góry, chmury, ule, droga do Papingo, koścółek

post-12190-0-82048500-1424015743_thumb.jpgpost-12190-0-20803100-1424015813_thumb.jpgpost-12190-0-17052500-1424015916_thumb.jpgpost-12190-0-00807100-1424016116_thumb.jpgpost-12190-0-54063700-1424016193_thumb.jpg

Pięknie pokręconą drogą podjeżdżamy do Monodendri.  Większość uliczek we wsi jest niedostępnych dla samochodów. Szare kamienne domy z dachami z łupków i drogi też z łupków.

post-12190-0-02977000-1424016255_thumb.jpgpost-12190-0-21570500-1424016314_thumb.jpgpost-12190-0-06180000-1424016365_thumb.jpg

Na brzeg wąwozu prowadzi wygodna kamienna droga. Przy wejściu na teren parku tablica upamiętniająca wpisanie tego miejsca do księgi rekordów Guinnessa: głębokość 900m, szerokość 1100m.

post-12190-0-27273900-1424016428_thumb.jpg

Dla nas droga kończy się w opuszczonym monastyrze Paraskevi  39°53'10.41"N 20°45'12.51"E. Maleńki klasztor jak wszystko w Zagori zbudowany jest z kamienia. W jaskiniach w pobliżu klasztoru znajdowali schronienie pustelnicy i prześladowani chrześcijanie. Kościółek jest zamknięty, więc fresków nie obejrzymy, za to możemy podziwiać Vikos z tarasu przy klasztorze.

post-12190-0-02123800-1424016084_thumb.jpgpost-12190-0-37974400-1424016536_thumb.jpgpost-12190-0-88503000-1424016608_thumb.jpgpost-12190-0-75441400-1424016497_thumb.jpg

W planie mamy jeszcze jedno spotkanie z wąwozem. Z Monodendri jedziemy asfaltową drogą do punktu widokowego OXIA. Niestety znowu zbierają się ciemne chmury. Trafiliśmy na nienajlepszą pogodę.

post-12190-0-07216500-1424016852_thumb.jpgpost-12190-0-20278100-1424016901_thumb.jpg

Po drodze mijamy całe góry materiału na dachy. Teraz już wiemy dlaczego wioski  w Zagori tak wyglądają. Budowano z tego co było po prostu pod ręką. Na końcu drogi jest niewielki parking  39°54'23,83"N 20°45'6,24"E, 100m dalej brukowaną drogą docieramy na brzeg wąwozu.  Żeby oddać widoki trzeba być poetą. Ja mam na szczęście zdjęcia i filmy. Przez chmury przedarło się słońce, oświetla skaliste zbocza, sięga do dna, gdzieniegdzie przebłyskuje błękit rzeki.

post-12190-0-01941600-1424016944_thumb.jpgpost-12190-0-96197100-1424017005_thumb.jpgpost-12190-0-40535700-1424017074_thumb.jpgpost-12190-0-21725900-1424017138_thumb.jpgpost-12190-0-55885700-1424017212_thumb.jpgpost-12190-0-44465400-1424017270_thumb.jpgpost-12190-0-62216200-1424017348_thumb.jpg

Spotykamy rodaków z Gdańska. Podróżują samochodem.  Są zakochani w Bałkanach. Już wracają. Do widzenia i szczęśliwej podróży. Przy parkingu jest mapa mostów. Wygląda na to, że powinniśmy do nich trafić jadąc w kierunku Kipi. Po drodze do Kipi mostki znajdują się same. Dobrze oznakowane, z parkingami i kamiennymi ścieżkami, wszystko za unijne pieniądze, a więc i trochę nasze.  Trzeba przyznać, że są bardzo romantyczne, kamienne łuki przerzucone nad korytami strumieni. W większości nie mają nawet balustrad. Tylko kamienne zęby porozmieszczane z rzadka na krawędzi. 

post-12190-0-06846900-1424017464_thumb.jpgpost-12190-0-02787900-1424017604_thumb.jpgpost-12190-0-08519600-1424017679_thumb.jpgpost-12190-0-23284500-1424017749_thumb.jpgpost-12190-0-78678300-1424017860_thumb.jpgpost-12190-0-33433600-1424017946_thumb.jpgpost-12190-0-40170500-1424018024_thumb.jpg

Największy, trzy-przęsłowy most znajduje się tuż przed Kipi. Pod mostem płynie nawet rzeka. Jedziemy w małej karawanie, kilka samochodów spotyka się przy każdym moście. Nie patrzymy już na mapę.

post-12190-0-32972600-1424018054_thumb.jpg

M to mostki

Do Ioanniny jedziemy tak jak pokazują drogowskazy. Po drodze mijamy w polu budynek należący do parku Vikos. Zapewne o nim mówił nam pan recepcjonista. Przejechaliśmy dzisiaj 150km. Taki szybki tur pozostawia niedosyt. Chciało by się tu zostać dłużej, poszwędać się po górach, tylko w Zagori kempingu. Można by spróbować postawić przyczepę byle gdzie, samą biedulkę zostawić na kilka godzin, wykąpać się po wędrówce w strumieniu. Można, tylko to już chyba nie dla nas, a dojazd z Ioanniny to strata czasu i pieniędzy. Wieczorem znowu zaczyna padać, mimo to idziemy do miasta. Deszcz najwyraźniej psuje interesy, w restauracjach pusto, w sklepach też. Kupujemy dzieciakom grające gliniane ptaszki na pamiątkę (jakoś dziwnie przypominają te z Hiszpanii) sobie baklawę i wino i posypane sezamem chlebowe paluszki. Wracamy drogą nad jeziorem, noc jest bardzo ciemna, a w przydrożnych krzakach zapalają się światełka. To świetliki! Nie myślałam, że je kiedykolwiek zobaczę. Próbuję zrobić zdjęcie, niestety nic na nim nie widać. Jutro wyjeżdżamy z Grecji. A Ioannina na zawsze będzie mi się kojarzyć ze świetlikami i zapachem lipy.

post-12190-0-32318400-1424015679_thumb.jpg

post-12190-0-44347600-1424015387_thumb.jpg

post-12190-0-43207100-1424016821_thumb.jpg

Edytowane przez nomadka (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powrót. W fotograficznym skrócie

20.06.14 O Albanii już trochę pisałam na forum - nie powaliła nas na kolana. Dlaczego, bo jest bałaganiarska (i wcale nie oznacza to śmieci) i niedokończona. Tak wygląda młoda Albania. Stara jest bardziej dostojna. Już widać przejście graniczne

post-12190-0-51224800-1424355449_thumb.jpg

Ksamil miasto w budowie, o ulicach jednak zapomniano,

post-12190-0-16894900-1424355466_thumb.jpgpost-12190-0-86870600-1424355904_thumb.jpg

oparasolowanie plaże, wszystkie. Muzykę z plażowych restauracji słychać aż na kempingu

post-12190-0-99465900-1424354640_thumb.jpg

Butrint, to co najładniejsze (mozaiki) schowane pod grubą warstwą piachu. Dla ochrony podobno, to dziwne – w Grecji nie odczuwają takiej potrzeby.

post-12190-0-83782300-1424356405_thumb.jpgpost-12190-0-96723100-1424354902_thumb.jpgpost-12190-0-59677900-1424355106_thumb.jpg

post-12190-0-18277500-1424354969_thumb.jpgpost-12190-0-58710000-1424355025_thumb.jpgpost-12190-0-16490100-1424355205_thumb.jpgpost-12190-0-26480800-1424355281_thumb.jpg

Zabrakło nam jednego dnia, bo właśnie je okopywali. Jedną już odkopali

Przeprawa nie wygląda groźnie. To na rozważanej przez nas,  opcjonalnej trasie z Grecji. 

post-12190-0-08287200-1424355309_thumb.jpg

A to twierdza na wyspie

post-12190-0-96047500-1424355366_thumb.jpg

Przełęcz Llogara, da się pokonać

post-12190-0-07769900-1424355500_thumb.jpgpost-12190-0-06704000-1424355517_thumb.jpgpost-12190-0-68775600-1424355533_thumb.jpgpost-12190-0-81224800-1424355549_thumb.jpgpost-12190-0-28972100-1424355566_thumb.jpg

i na przełęczy

post-12190-0-75462300-1424355959_thumb.jpg

Kemping Paemer. Jak dla mnie, to nie jest wymarzone miejsce na wakacje (morze, plaża :oslabiony:  )

post-12190-0-39360800-1424355982_thumb.jpgpost-12190-0-24696300-1424356017_thumb.jpg

Kruja. Twierdza i targ staroci. Nie myślcie jednak, że będzie tanio!

post-12190-0-85749000-1424356441_thumb.jpgpost-12190-0-20288600-1424355860_thumb.jpgpost-12190-0-74022200-1424356062_thumb.jpgpost-12190-0-13033600-1424356117_thumb.jpgpost-12190-0-88195300-1424356162_thumb.jpgpost-12190-0-34354900-1424356208_thumb.jpgpost-12190-0-78518800-1424356245_thumb.jpg

W drodze

post-12190-0-00263400-1424355483_thumb.jpgpost-12190-0-91790100-1424355580_thumb.jpgpost-12190-0-35519600-1424355597_thumb.jpgpost-12190-0-99722500-1424356344_thumb.jpg

W Albanii po raz pierwszy spotykamy na kempingach rodaków. Z Anią i Arturem (oni kamperem) podróżujemy razem kilka dni. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23.06.14 Czarnogóra. Stałe ceny ON, tanio J. Zatrzymujemy się na kempingu Maslina, niedaleko Budvy. Kemping w pobliżu ładnej piaszczysto-żwirowej plaży . Maleńka stara Budva jeszcze wypiękniała.

post-12190-0-80583600-1424438338_thumb.jpgpost-12190-0-49770500-1424438391_thumb.jpgpost-12190-0-62182800-1424438445_thumb.jpgpost-12190-0-97343100-1424438485_thumb.jpg

Znowu lew św. Marka

post-12190-0-07053400-1424438308_thumb.jpg

i Święty Stefan

post-12190-0-90927900-1424438520_thumb.jpg

Kotor też. Szkoda, że w deszczu.

post-12190-0-56623300-1424438281_thumb.jpgpost-12190-0-08594500-1424438561_thumb.jpgpost-12190-0-06096800-1424438625_thumb.jpgpost-12190-0-70087600-1424438672_thumb.jpg

25.06.14 Chorwacja, a po drodze 2 granice z Bośnią i Hercegowiną. 9 kilometrów między nimi, jedno miasto, jedna górska droga, tyle mają z morza Bośniacy.

Nocleg już w Chorwacji na kempingu Uvala Borova koło Podaki. Piękne widoki na śniadanie, do toalet pod górkę.

post-12190-0-09160000-1424438787_thumb.jpg

Omiś. Zatrzymaliśmy się na kempingu Galeb, bo spodobało nam się miasteczko, kemping mniej.

post-12190-0-03962000-1424438836_thumb.jpgpost-12190-0-24560700-1424438883_thumb.jpgpost-12190-0-25076600-1424438921_thumb.jpg

Plitwickie Jeziora, wpadły po drodze.

post-12190-0-05480400-1424438731_thumb.jpgpost-12190-0-97150100-1424438973_thumb.jpgpost-12190-0-63109000-1424439030_thumb.jpgpost-12190-0-95481000-1424439081_thumb.jpg

28.06.14 W  domu.  7500 km, 11 krajów, 57 dni i już chciałoby się wracać.

 

= KONIEC =

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... 7500 km, 11 krajów, 57 dni i już chciałoby się wracać....

 

Oj chciałoby się ... :serducha:

Odbyliście wspaniałą i dłuuugą podróż, odwiedzając piękne miejsca. W planie już pewnie następna eskapada :drive:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gusia, wszystko przed tobą, chociaż do emerytury nie warto się spieszyć, szczególnie jak lubi się swoją pracę. Co do tegorocznych planów, to oczywiście są już sprecyzowane: wyjazd koniec kwietnia, kierunek zachód nad ocean.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
  • Witamy

    Witamy na największym polskim forum karawaningowym. Zaloguj się by wziąć udział w dyskusji.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.