Skocz do zawartości

Grecja. Jak (nie)trafić do Hadesu i wrócić, kilka zamków i jeden wąwóz


nomadka

Rekomendowane odpowiedzi

Mani. Hades - pierwsze podejście.

27.05.14 Przyczepa stoi sobie grzecznie na kempingu Gythion Bay, a my wyruszamy na podbój Wewnętrznego Mami. Zaczynamy od wschodniego wybrzeża. Początkowo asfaltowa droga wędruje sobie przyjemnie po zielonych pagórkach, krajobraz jednak dosyć szybko zmienia się na dziki i mniej przyjazny. Skaliste wzgórza są właściwie pozbawione roślinności, znikają lasy, nie ma tu też strumieni.

post-12190-0-25080400-1422523790_thumb.jpgpost-12190-0-26698000-1422523837_thumb.jpg

Kamienne wioski są ledwo widoczne na tle zboczy,  wyróżniają je tylko proste linie budynków.  Domy  często straszą pustymi otworami okien. „Chudnie” też droga gwałtowanie zwężając się w miejscowościach do szerokości na jeden samochód. Tu czas się zatrzymał. Wioski były budowane w czasach, kiedy jeździło się osiłkami i tak zostało.  Zatrzymujemy się we wsi Flomochori, żeby obejrzeć domy wieże.

post-12190-0-18310600-1422523727_thumb.jpg[post-12190-0-99103700-1422523605_thumb.jpgpost-12190-0-46219500-1422523638_thumb.jpgpost-12190-0-63662500-1422523505_thumb.jpg

Warowne domy na Mani mają długą historię. Budowali je uchodźcy z Bizancjum. Osadnicy musieli być narodem krewkim i kłótliwym, bo toczyli między sobą krwawe, trwające lata waśnie. Żeby sporom i sobie nadać rangę budowali kamienne warownie, których zaciekle bronili. Domy mały kwadratową podstawę wielkości jednej izby, kolejna znajdowała się już na następnym piętrze, szczyt wieńczył taras. Im wyższy dom, tym większy prestiż, tym łatwiej było zaszkodzić wrogom. Wojna kończyła się po wybiciu wszystkich przeciwników płci męskiej. Na szczęście można się było również poddać i  na szczęście kobiety nie brały udziału w walkach, więc życie jakoś mogło się toczyć. Już chyba wolę nasze spory o miedzę.

post-12190-0-28588200-1422523540_thumb.jpgpost-12190-0-24544200-1422523573_thumb.jpg

Wąskie uliczki Flomochori są puste, domy też wyglądają jak wymarłe, chociaż są zadbane, widać nawet kwiaty i klimatyzatory. A mieszkańcy w liczbie kilkunastu zasiadają się w przydrożnej knajpce. Grecy tak mają, już od rana spotykają się przy kawie.

post-12190-0-95189100-1422523683_thumb.jpg

Na Mani nowe domy buduje się w taki sam sposób z tego samego kamienia, jak stare.Za parę lat nie będzie można ich odróżnić. Tylko, że kiedyś budowano dla obrony przed zapalczywymi sąsiadami, dzisiaj to atrakcja dla turystów. Choć może nie tylko, za kamiennymi murami upał raczej nie doskwiera, a wieża zajmuje mało miejsca, co nie jest bez znaczenia w górzystym terenie.

post-12190-0-16536000-1422523881_thumb.jpg

Dojeżdżamy na najbardziej na południe wysunięty cypel Peloponezu przylądek Tajnaron zwany też Matapanem. To tu według mitologii mieściło się wejście do Hadesu. Zdradził je Heraklesowi bóg śmierci Tanatos. Dzięki temu Heros mógł wykonać ostatnie z zadań: pojmać Cerbera i przyprowadzić go do Myken. Oczywiście zadanie wykonał.  Co prawda google nas tu nie zaprowadziły, ale droga jest i to asfaltowa. Z małymi perturbacjami (najpierw zjeżdżamy do ośrodka Marmari Paradise, który jednak raju nie przypomina) dojeżdżamy na piaszczysty parking na końcu półwyspu 36°24'8.98"N 22°29'10.52"E Zostawiamy samochód i już pieszo idziemy dalej. Przy parkingu są całkiem porządne drogowskazy z czasem przejścia i odległościami.

post-12190-0-04988900-1422524142_thumb.jpg

Wybieramy 2,5km szlak na Matapan. Niestety nie znajdujemy jaskini, która sięgałaby Hadesu. Na szczęście nie spotykamy też Cerbera, tylko mało groźne jaszczurki,

post-12190-0-17625100-1422524500_thumb.jpg

ważki (?)

post-12190-0-39922300-1422524095_thumb.jpg

i resztki starożytnych mozaik.

post-12190-0-95742900-1422524239_thumb.jpg

I widoki, których nie sposób zapomnieć! Wzgórza kwitną na fioletowo i żółto, wszak to jeszcze maj. W maleńkich zatoczkach białe kamieniste plaże.

post-12190-0-03401400-1422524193_thumb.jpgpost-12190-0-46478500-1422524310_thumb.jpgpost-12190-0-02514000-1422524397_thumb.jpgpost-12190-0-14838800-1422524357_thumb.jpgpost-12190-0-99202800-1422524437_thumb.jpg

Jak tu pięknie. Docieramy na nos przylądka do latarni morskiej. To koniec Europy! Przed nami już tylko błękit.

post-12190-0-16674500-1422524479_thumb.jpg

Upał się wzmaga, woda została w samochodzie. Wracamy na parking. W pobliżu są jeszcze ruiny  antycznej świątyni Posejdona, a właściwie zbudowanego na miejscu świątyni bizantyjskiego kościółka.

post-12190-0-76634100-1422524647_thumb.jpgpost-12190-0-82697300-1422524681_thumb.jpg

We wnętrzu ... współczesne wota.

post-12190-0-83350900-1422524601_thumb.jpg

Edytowane przez nomadka (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mani :skromny: co było dalej..

Wracamy zachodnią stroną półwyspu przez najsłynniejszą z tutejszych wiosek Vathię. Stoi tu podobno aż 35 wież mieszkalnych, choć aż tylu się nie doliczyliśmy. Nawet przyjemnie tu,

post-12190-0-55232300-1422642558_thumb.jpg

choć pusto,

post-12190-0-30505300-1422642589_thumb.jpg

nie ma nikogo,

post-12190-0-80329800-1422642636_thumb.jpg

nikt tu nie mieszka?

post-12190-0-77317300-1422642676_thumb.jpg

post-12190-0-39681300-1422642733_thumb.jpg

O tej wiosce na pewno wszyscy zapomnieli:

post-12190-0-86697900-1422642512_thumb.jpg

 Wycieczkę kończymy wizytą w jaskini Pirgos Dirou. Jaskinia jest wyjątkowa ze względu na piękną szatę naciekową. Jest jednak coś, co czyni to miejsce jeszcze bardziej wyjątkowym:  dno jaskini przykrywa woda. W gładkiej, czarnej tafli odbijają się jak w lustrze skalne twory.

post-12190-0-46344800-1422642816_thumb.jpgpost-12190-0-62353400-1422642845_thumb.jpgpost-12190-0-94100000-1422642949_thumb.jpgpost-12190-0-24234200-1422642991_thumb.jpgpost-12190-0-99274500-1422643026_thumb.jpgpost-12190-0-43047700-1422643047_thumb.jpgpost-12190-0-51524100-1422643087_thumb.jpgpost-12190-0-60183400-1422642430_thumb.jpg

Podróżujemy malutką łódką (wcale nie budzi mojego zaufania) w towarzystwie rodziny z Polski. Przyjechali tu aż z Tolo, żeby pokazać córeczce jaskinię. Tym razem rozmowa trwa krótko. Zaczęła się od różnicy zdań: my, że są drugą polską rodziną, która spotkaliśmy w trakcie naszej już dosyć drugiej podróży, oni, że Grecja jest pełna Polaków. W Tolo tak, tu się zgadzamy. I koniec. Do jaskini zjeżdża się stromo wprost nad morze, najpierw trzeba przystanąć na małym parkingu, żeby kupić bilety, potem można już wjechać za szlaban i poszukać miejsca do zaparkowania niżej 36°38'18.33"N 22°22'51.98"E. Na dole są restauracje, mała kamienista plaża i muzeum (otwarte krócej niż jakienie - nie zdążyliśmy). 

post-12190-0-95518600-1422642772_thumb.jpg

Jaskinie Dirou (jest ich trzy) zostały całkiem niedawno odkryte i nie do końca zbadane, do zwiedzania udostępnionych jest tylko 1,5 km, a woda w jaskini osiąga głębokość ponad 15m! Wieczorem oglądam zdjęcia i ubolewam, bo nie oddają urody jaskini. Bez flesza wyszły nieostre, bo łódka była w ruchu. Te z fleszem pokazują tylko malutki kawałek. Nie odnajdujemy cerkwi, o których wspomina nasz przewodnik. Szukaliśmy brązowych tablic, nie znaleźliśmy i chociaż mamy bardzo dobrą mapę Peloponezu nie ryzykujemy poszukiwań. Za to w drodze powrotnej widzimy drogowskaz do zamku Passawa. Wizytę odkładamy na jutro. Jest już bardzo późno. Wracamy na kemping.

post-12190-0-84113300-1422643211_thumb.jpg

Edytowane przez nomadka (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No właśnie... czekamy

i się doczekaliśmy.

Super widoki :)

Zatęskniłam za wakacjami, a o Mani nikt nie pisał

 

No, plywac lodka w jaskini, to jest COS, i widzisz - juz jestes moim bohaterem karawaningu, :tuptup:

Nasz przewoźnik co prawda nie przypominał Charona, ale podziemna rzeka, mała łódka i niezbadana czarna głębia. To było niepokojące!

Edytowane przez nomadka (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pożegnanie z Mani

28.05.14 Gythio - miasto na zboczu góry. Do domów na zboczu wchodzi się po schodach. W porcie sporo łodzi, w nadbrzeżnych knajpach suszą się na wietrze odnóża ośmiornic.

post-12190-0-59195600-1422716050_thumb.jpgpost-12190-0-08335800-1422716075_thumb.jpg

Groblą można dojść na wyspę Marathonissi.  Na wyspie miała miejsce pierwsza randka Parysa i Heleny. Nie wygląda interesująco więc się tam nie wybieramy.

post-12190-0-75077500-1422716095_thumb.jpg

Nie mam ochoty na zwiedzanie tutejszego akropolu i starożytnego teatru. Włóczymy się trochę, robimy zakupy w jakiś markecie (na kempingu sklepik jeszcze nie jest czynny). Sezonowe owoce drogie, za to kupujemy przepyszne greckie pomidory. Jedziemy obejrzeć turecką twierdzę Passava. Niestety odszukanie ścieżki do warowni nie powiodło. Co prawda mury obronne  widać z drogi na wzgórzu za rzeką, ale...  Zatrzymujemy się na przydrożnym parkingu przy brązowym drogowskazie, niestety droga którą wskazuje kończy się w gaju oliwnym. Błąkamy się chwilę po przeoranej ziemi. Ścieżki nie ma, nie widać żywej duszy, nie ma kogo spytać jak iść dalej. Rezygnujemy. Widać nie warto, skoro sami Grecy nie zadbali o drogę. Parę kilometrów przed Gythio jest jeszcze jeden brązowy drogowskaz do kościółka Ageranos . Tym razem droga prowadzi pod sam budynek. Niezbyt ciekawy i niestety zamknięty. Robimy parę zdjęć i wracamy.

post-12190-0-33029900-1422716012_thumb.jpgpost-12190-0-72895900-1422716430_thumb.jpg

Ta ręka na zdjęciu znalazła się przypadkiem. Chciałam je skasować, ale coś mi to przypomina. Pani z recepcji kempingu mówi, że do twierdzy powinniśmy iść dalej przez te oliwki. Zapewne tak, byle w górę. Tylko, że nie było tam nawet ścieżki, a mnie marsze na azymut nie bawią. Niebo pochmurne. Robimy więc porządki, pranie i idziemy na plażę poczytać. Jest bardzo ciepło, można się kąpać.

post-12190-0-94406900-1422716133_thumb.jpg

Na jutro prognoza też nienajlepsza. Jeżeli się sprawdzi wyjedziemy.

29.05.14. Prognoza niestety się sprawdza, niebo zaciągnięte ciężkimi chmurami. Nic nas tu nie trzyma wyjeżdżamy. Będziemy jechać w stronę Kalamaty oglądając po drodze kościółki. Widoki przepiękne, droga na przemian wspina się na górę, żeby po chwili zjechać serpentynami na brzeg morza do jakiegoś miasteczka.

post-12190-0-97884600-1422716509_thumb.jpgpost-12190-0-06686800-1422716634_thumb.jpg

Trochę tu ciasno, żeby przejechać trzeba poczekać, aż się rozładują.

post-12190-0-88488800-1422716590_thumb.jpgpost-12190-0-32384500-1422716649_thumb.jpg

Pogoda nieznośna, co chwilę pada. Nie chce się wysiadać z samochodu. W efekcie zaglądamy tylko do kościółka w Lagkada i tylko dlatego, że znajduje się bezpośrednio przy drodze. Obchodzimy kościółek dookoła – oczywiście zamknięty. Zadziałała jednak solidarność turystycznej braci. Niemcy z kampera podpowiadają nam, że klucz ma Pan w żółtej koszulceJ. Pan w żółtej koszulce siedzi w knajpce naprzeciwko i jest chętny.

post-12190-0-57992300-1422716465_thumb.jpgpost-12190-0-94805200-1422716215_thumb.jpg

Otwiera drzwi i opowiada nam o wnętrzu. Bardzo docenia swoją rolę i nie pozwala robić zdjęć. Kościółek i tak ładniejszy z zewnątrz niż w środku.

post-12190-0-99808200-1422716186_thumb.jpgpost-12190-0-03339000-1422716263_thumb.jpg

Jest tu jeszcze jeden symatyczny koścółek, a właściwie kaplica przy cmentarzu.

post-12190-0-05428700-1422716559_thumb.jpg

Malownicza droga do Kalamaty ma jedną wadę, stacji benzynowych tu na lekarstwo. Najpierw wybrzydzamy, że nie można płacić kartą, potem, kiedy zapala się sympatyczna lampka z dystrybutorem, modlimy się o jakąkolwiek. Tankujemy dopiero przed Kalamatą! Do widzenia Mani! Może jeszcze się zobaczymy!

post-12190-0-77544800-1422716664_thumb.jpg

Chmury schodzą coraz niżej,  wiszą już prawie nad głowami,  zrywa się wiatr, a właściwie wichura. Robi się na prawdę mało przyjemnie. Podmuchy wiatru usiłują zdmuchnąć nam przyczepę. Nie mamy wyjścia, zatrzymujemy się przy plaży za Kalamatą, podkręcamy przyczepę. Tak czujemy się pewniej. Deszcz nie pada, za to jak wieje! Wicher unosi tumany kurzu i krople słonej wody. Wkrótce i samochód i przyczepa są pokryte żółtym piaskiem.  Wieczorem wiatr nieco przycicha, rozglądamy się po okolicy. Tuż obok jest tor kartingowy i duża restauracja. Co prawda są tam tylko pilnujący, ale to też dobre towarzystwo. Zostajemy tu na noc.

post-12190-0-06627700-1422716618_thumb.jpg

ps nr 1 Wiosna 2014 nie rozpieszczała pogodą

ps nr 2 Oliwki z Kalamaty są pyszne! Spróbujcie koniecznie! Zdarzają się również w Polsce.

Edytowane przez nomadka (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zamki, a właściwie warownie

Greckie warownie łączy burzliwa przeszłość i to, że niewiele z nich zostało. Ruiny jednak bywają malownicze, a ze względu na strategiczne położenie na wzgórzach widoki są wspaniałe. Ja lubię zamczyska, więc trochę się ich nazbierało

 

Akrokorynt  Twierdza rozłożyła się na dwóch wzgórzach górujących nad Zatoką Koryncką. Właściwie zachowały się tylko mury i bramy.

post-12190-0-07180300-1422971681_thumb.jpgpost-12190-0-54082800-1422971754_thumb.jpgpost-12190-0-36095500-1422971709_thumb.jpg

 W środku z greckiej, (rzymskiej ?) świątyni zostało kilka kolumn, po Turkach ruiny meczetu, po Frankach donżon, po wiośnie maki, całe pola maków.

post-12190-0-31000300-1422971815_thumb.jpgpost-12190-0-46319400-1422971875_thumb.jpgpost-12190-0-99668500-1422971944_thumb.jpgpost-12190-0-61524000-1422972036_thumb.jpg

Nie mogę powstrzymać się od ich fotografowania.

post-12190-0-66803700-1422971984_thumb.jpgpost-12190-0-88001800-1422972089_thumb.jpg

No i Zatoka Koryncka we wczesnym słońcu. Wspaniała! I góry aż po horyzont. Na wzgórze jedziemy samym samochodem. Niezła asfaltowa droga kończy się 100m przed parkingiem  37°53'23.16"N  22°52'5.77"E. Przyczepa została we wsi Archea Korinthos na parkingu w pobliżu muzeum  37°54'27.11"N  22°52'49.41"E. Twierdzę zwiedza się za darmo.

post-12190-0-01324200-1422971638_thumb.jpg

 

Nafplion właściwie nie ma plaży (taka mała dla mnie się nie liczy) za to ma dwa zamczyska na dwóch wzgórzach, jedno maleństwo na wysepce Bourtzi i miłą starówkę.

post-12190-0-12079700-1422972590_thumb.jpg

Odwiedzamy je późnym popołudniem. Mimo, że to maj i wieczór jest bardzo gorąco, 34oC. Za murami bizantyjskiego Akronafplionu pobudowano hotele. Mało interesujące. Do weneckiego fortu Palamidi prowadzą kręte schody pod górę (choć można również dojechać samochodem).

post-12190-0-97477600-1422972424_thumb.jpg

Wcale nie chce mi się tam wdrapywać, tym bardziej, że już kiedyś go zdobyłam. Wolimy powłóczyć się po starówce.

post-12190-0-29764000-1422972499_thumb.jpgpost-12190-0-77514500-1422972545_thumb.jpg

 

Stara Mistra zajmowała strome zbocze góry w paśmie Tajgetu. Jak większość greckich miast Mistra miała bogatą historię, założona przez Franków rozrosła się pod panowaniem Bizantyjczyków, potem zajęli ją Turcy, na krótko Wenecjanie i znowu Turcy.  Wojna wyzwoleńcza przyniosła miastu pożary i zniszczenie, druga wojna światowa również go nie oszczędziła, w końcu mieszkańcy się wyprowadzili.

post-12190-0-11395100-1422972648_thumb.jpgpost-12190-0-88954200-1422972763_thumb.jpgpost-12190-0-08308000-1422972703_thumb.jpg

Warownię na szczycie góry zbudowali w XIII wieku krzyżowcy. Historia źle potraktowała frankońskie zamczysko, bo niewiele z niego zostało, nieco lepiej pałac despotów. Parking przed dolnym wejściem 37° 4'35.93"N 22°22'8.84"E

 

 Monemwazja (Paweł, dzięki za inspiracje) Z grobli widać tylko bulowatą górę, ani śladu starego miasta i warowni. Zostawiamy nasz zestaw na parkingu na grobli.

post-12190-0-80263200-1422972952_thumb.jpg

Idziemy się na spacer asfaltową drogą wzdłuż której parkują osobowe auta. Weneckie mury wciąż bronią dostępu do dolnego miasta.

post-12190-0-81042500-1422973056_thumb.jpg

Monemwazja najlepiej się jednak miała pod panowaniem Bizancjum, to oni zbudowali twierdzę i groblę łączącą wyspę z lądem. Miasteczko urocze, choć niewielkie, wąskie uliczki knajpki, sklepiki z organicznymi produktami, hotele.

post-12190-0-81600300-1422972811_thumb.jpgpost-12190-0-42802300-1422972853_thumb.jpg

Podchodzimy coraz wyżej i coraz piękniejszy widok roztacza się przed naszymi oczyma. Czerwone dachówki domów na zboczu, błękit morza, łodzie zostawiające ślady na błękicie, wielkie pajęcze sieci rozciągnięte między gałęziami drzew. I mała karteczka przyklejona na murze. Po angielsku. Coś tam jest zamknięte z powodu remontu. Nie zagłębiam się zbytnio w jej treść (moja znajomość angielskiego nie powala).

post-12190-0-80430600-1422972992_thumb.jpg

Docieramy pod bramę starego miasta.

post-12190-0-41906300-1422972354_thumb.jpg

I to jest to, co jest zamknięte. Na grobli wieczorem zbiera się kilka kamperów. Zakazu nie ma. Można przenocować. 36°41'14.25"N  23° 2'35.05"E

 

cdn

Edytowane przez nomadka (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

31.05-1.06.14 W Koroni z weneckiego zamku zostały tylko potężne mury. 

post-12190-0-03608100-1423322681_thumb.jpgpost-12190-0-52132400-1423323183_thumb.jpg

Wewnątrz murów  jest cmentarz, ogródki i żeński klasztor Timiou Prodromou ze stareńką

post-12190-0-89667800-1423322553_thumb.jpg

i nowszą cerkiewką.

post-12190-0-21370000-1423322592_thumb.jpgpost-12190-0-93951400-1423322424_thumb.jpgpost-12190-0-84735000-1423322498_thumb.jpg

Z tarasów klasztornych zabudowań widać żółty piasek plaży Zanga i pasmo Tajgetu, z portu poniżej rybacy wypływają na połów. Będzie można kupić świeże ryby.

post-12190-0-68016600-1423322720_thumb.jpg

Docieramy do bramy nr  na końcu cypla. Kiedy oglądałam Koroni w googlach intrygowało mnie co tam się znajduje, a tam po prostu pasą się kozy.

post-12190-0-37896400-1423323026_thumb.jpgpost-12190-0-22499700-1423323054_thumb.jpg

Strome uliczki pomalowane w białe wzorki prowadzą na szczyt wzgórza.

post-12190-0-58730500-1423322633_thumb.jpg

Samochodem się nie wjedzie. Mieszkamy na kempingu Koroni  36°47'58,44"N 21°57'3,46"E. Do miasta chodzimy spacerkiem z widokami, a miasteczko da się lubić.

post-12190-0-33205800-1423322339_thumb.jpg

Tu można coś zjeść, albo wypić kawę z widokiem na zatokę,

post-12190-0-15817400-1423322390_thumb.jpg

muzyk szykuje się do koncertu,

post-12190-0-89257500-1423323106_thumb.jpg

dzieciaki uczą się tańczyć,

post-12190-0-38344000-1423323137_thumb.jpg

a papuga, która tu mieszka, wita nas helo

post-12190-0-23553400-1423322773_thumb.jpg

 

2/3.06.14 Methoni. Potężna wenecka twierdza została zbudowana na płaskim cyplu wrzynającym się w morze.

post-12190-0-22458500-1423323256_thumb.jpgpost-12190-0-77491100-1423323369_thumb.jpgpost-12190-0-02495000-1423323315_thumb.jpgpost-12190-0-12903300-1423323215_thumb.jpg

Od strony lądu dostępu do warowni broni fosa. Piękny lukowy most przez fosę  zbudowali Francuzi, brzydka kolumna i większość fortecy to dzieło wenecjan.

post-12190-0-44329400-1423324139_thumb.jpg

Oczywiście twierdza przez jakiś czas należała również do Turków. Ci zbudowali ośmioboczną warownię-więzienie na wysepce Bourtzi i łaźnie. 

post-12190-0-64007800-1423323409_thumb.jpgpost-12190-0-03460500-1423324087_thumb.jpg

Jest oczywiście lew Świętego Marka. To jak pieczęć wenecjan.

post-12190-0-11177400-1423324218_thumb.jpg

O małej piramidzie i prostym kościółku przewodnik nie wspomina. Zatrzymujemy się na parkingu przy twierdzy  (stoi tam już kilka kamperów) 36°49'4,14" N 21°42'28,33"E. Wejście jest bezpłatne, cieć z budki pogania nas. Jest 1530, a on zamyka zamkowe gospodarstwo o 16. Trochę mało czasu na spacer po rozległym terenie twierdzy. Dochodzimy do bramy wodnej i wracamy w pośpiechu, nie mamy ochoty na nocleg w twierdzy, chociaż jakiś dach nad głową by się znalazł J. Kampery w dalszym ciągu stoją na parkingu. Wygląda na to, że będą tu nocowali. To my też, tym bardziej, że spacer po twierdzy zostawił niedosyt - za szybkie tempo i pogoda do niczego. Teraz zwiedzamy osadę. Wioska żyje z turystów . Knajpek jest tyle samo co domów, gorzej ze sklepami. W końcu znajdujemy pusty sklep z rybami. Ryby będą jutro przed południem. Chleb też już wyszedł. Nawet w piekarni. Możemy sobie kupić sucharki. No i jest bakława i ciasto pomarańczowe również utopione w syropie. Całkiem niezłe. Noc minęła spokojnie, poza wiatrem i deszczem nic nam nie przeszkadzało.  Pierwszy obudził się młody Niemiec z pieskiem. Wiadomo, pieska trzeba wyprowadzić na spacer. My byliśmy następni, wiadomo, w naszym wieku długo się nie śpi. Po śniadaniu idziemy na zamek. Jest lepiej, słońce przedziera się przez chmury, no i mamy dużo czasu do 4-ej. W południe parking pustoszeje, odkrywamy schowaną między drzewami tablicę z  .... zakazem kempingowania

7.06.14 Neo Kasrto w Pylos jest w niezłym stanie, zachowały się budynki, nie tylko mury. Twierdza jest stosunkowo młoda, bo wybudowali ją w XVI wieku Turcy i ma ponurą przeszłość – jeszcze w XX wieku znajdowało się tu więzienie. Zapewne dlatego przetrwał.

post-12190-0-46223800-1423324304_thumb.jpgpost-12190-0-63067300-1423324351_thumb.jpg

Ze wzgórza zamkowego podziwiamy miasto, zatokę i skaliste wysepki na morzu.

post-12190-0-34565700-1423324270_thumb.jpgpost-12190-0-65946700-1423324393_thumb.jpg

Przy wejściu jest mały parking 36°54'46,04"N 21°41'31,82"E. Za wejście się płaci.

post-12190-0-53747000-1423324451_thumb.jpg

Na kempingu Erodis za Gialową dostajemy mapkę i wskazówki jak dojechać do kolejnej twierdzy –Paleokastro: drogą obok kempingu, aż skończy się asfalt, dalej pieszo. Droga prowadzi wzdłuż wybrzeża przez teren parku, powtarzają się przy niej znaki zakazu z napisem free camping. Asfalt kończy się, a samochody jadą dalej polną drogą, my też. W końcu i ta się kończy małym placykiem 36°57'8,93"N 21°39'40,58"E Przed nami podjeżdżają Polacy, byli tu już nie raz. Mówią, że Paleokastro to ruina nie warta zachodu. Oni przyjechali tu na plażę, będą polować z kuszą. Fajnie mają. A my zmieniamy buty i idziemy na wzgórze Korifasion obejrzeć tą ruinę. Jest imponująca i bardzo zniszczona.  Widoczna dopiero od strony morza.

post-12190-0-90459700-1423324018_thumb.jpgpost-12190-0-59903500-1423324831_thumb.jpg

Co tam zresztą zamek, tu jest pięknie. Z góry otwiera się widok na lagunę i skalne wysepki oddzielające ją od pełnego morza, te maleńkie, całkiem gołe i te olbrzymie z czapą zieleni, białe skały na brzegu układają się warstwami, na wielkich fioletowych kwiatach ostu przysiadły jakieś olbrzymy.

post-12190-0-62043300-1423324496_thumb.jpgpost-12190-0-84971200-1423324709_thumb.jpgpost-12190-0-55062100-1423324767_thumb.jpg

Między gałęziami drzew rozciągnęły sieci wielkie pająki. Zawisły wprost nad ścieżką, przebiegam pod nimi chyłkiem, bo ominąć trudno. Chyba nikt tędy nie chodzi.

post-12190-0-34801800-1423324865_thumb.jpg

A zamek z daleka wygląda lepiej niż z bliska. Tak to jest z tymi ruinami. Twierdza jest dużo starsza od sąsiada. Została zbudowane przez krzyżowców w XIII wieku, a 100 lat później zajęli je hiszpańscy kupcy z Nawarry, itd....

 

 

ps Z transkrypcją greki na alfabet łaciński mają problem nawet Grecy – na drogowskazach jedna miejscowość potrafi mieć różne nazwy. Mnie też trudno się zdecydować na konkretną wersję np. grecki ΤΑΙΝΑΡΟΝ najlepiej byłoby nazwać Tajnaron, ale nie, funkcjonuje również nazwa Tenaron, Teinaro, Tainaro, Tenaro. Wybór duży i trudny..

Edytowane przez nomadka (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To już ostatnia twierdza, którą widzieliśmy na Peloponezie. :skromny:

11.06.14 O zamku Chlemoutsi mój przewodnik milczy. Trudno go jednak nie zauważyć.  Surowe mury warowni widoczne są z daleka, bo zajmuje szczyt najwyższej (choć tylko 250mppm) góry w okolicy. 

post-12190-0-19200700-1423384475_thumb.jpgpost-12190-0-56508800-1423384510_thumb.jpg

Zbudowali ją frankońscy krzyżowcy  na początku XIII wieku. Sam zamek ma kształt nieregularnego sześciokąta z dziedzińcem w środku.

post-12190-0-58403400-1423384757_thumb.jpgpost-12190-0-02586100-1423384604_thumb.jpgpost-12190-0-43251300-1423384715_thumb.jpg

Wokół zewnętrznego muru ciągnie się potężna hala zwieńczona łukowym sklepieniem. W części sklepienie jest zrekonstruowane, w części zachowały się tylko jego fragmenty i wygląda to naprawdę imponująco.

post-12190-0-79077300-1423384545_thumb.jpgpost-12190-0-54784700-1423384658_thumb.jpg

Jak oni to zbudowali? Było tu piętro, niestety drewniany strop nie przetrwał, choć może to i lepiej – w otwartej przestrzeni można beż przeszkód podziwiać dzieło średniowiecznych inżynierów. Zewnętrzny, znacznie większy dziedziniec otoczony jest murem z dwoma tylko wieżami. Krzyżowcy nie przywiązywali wagi do ozdóbek, najważniejsza była funkcja obronna i cała budowla jest tej funkcji podporządkowana. Zamek zmieniał właścicieli (byli Turcy, Wenecjanie i znowu Turcy, by w końcu przejść w ręce Greków) ale kolejni właściciele niewiele zmieniali i zamek pozostał wzorcowym przykładem średniowiecznej warowni frankońskiej. Do twierdzy dojeżdża się wąską drogą, taką na jeden samochód. Wejście jest płatne 37°53'28,07"N 21° 8'27,10"E Miasteczko Kastro u stóp zamku jest całkiem miłe, pełne kwiatów, ceny w sklepach przyzwoite.

post-12190-0-38996200-1423384416_thumb.jpg

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Epir.  Hades - drugie podejście.

Epir wydaje się najlepszym miejscem, żeby spróbować jeszcze raz. Płyną tu dwie z pięciu rzek Hadesu: rzeka smutku Acheron i rzeka lamentu Kokytos. U ujścia Kokytos do Acheronu Odys za radą Kirke znalazł wejście do Hadesu, a Grecy wybudowali w tym miejscu wyrocznię zmarłych.

15.06.14 Pozostałości starożytnej wyroczni Nekromanteion odkryto  w wiosce Mesopotamos pod ruinami klasztoru świętego Jana Chrzciciela.

post-12190-0-26754400-1423747931_thumb.jpgpost-12190-0-98691600-1423748999_thumb.png

Kiedyś wyrocznia otoczona była wodami Acheronu, teraz u stóp wzgórza rozciąga się rozległa dolina pocięta szachownicą pól uprawnych.

post-12190-0-95010700-1423747882_thumb.jpgpost-12190-0-44054200-1423747839_thumb.jpg

Z kamiennych pomieszczeń bez okien, w których pielgrzymi przygotowywali się do spotkania z duchami pozostały tylko fundamenty.

post-12190-0-17220700-1423747972_thumb.jpgpost-12190-0-64752300-1423748034_thumb.jpgpost-12190-0-86874300-1423748070_thumb.jpg

Labirynt pozbawiony dachu wygląda całkiem niewinnie, za to podziemna grota, do której opuszczano na kołowrocie zainteresowanych wyrocznią wciąż robi wrażenie. Tutaj można uwierzyć że spotkanie z duchami jest możliwe, choć my duchów nie spotykamy, może dlatego, że nie złożyliśmy ofiary. I dla tej sali warto zboczyć z głównej drogi. 

post-12190-0-59429400-1423748120_thumb.jpgpost-12190-0-23458900-1423748166_thumb.jpg

Pierwsze zdjęcie z fleszem, drugie bez. To drugie oddaje pełniej atmosferę.

Na sąsiednim wzgórzu prowadzone są wykopaliska. Już teraz widać solidne mury i zarysy zabudowań. Ze wzgórza roztacza się wspaniały widok na okolice. Patrzymy w stronę morza. To tam widać ujście rzeki smutku? Trzeba to zobaczyć.

post-12190-0-64309100-1423747776_thumb.jpg

Wracamy do samochodu. Stoi na parkingu we wsi  39°14'17,00"N  20°31'45,67"E. Pod muzeum się nie podjeżdża. Acheron uchodzi do morza w miejscowości  Ammoudia. Spodziewałam się rozlewiska, czegoś jak delta Rodanu albo Ebro, a tu jest niezbyt szerokie koryto z brzegami porośniętymi sitowiem. U ujścia zielona woda rzeki miesza się z błękitem morza. Wzdłuż grobli oddzielającej rzekę od zatoki stoi kilkadziesiąt kamperów.  Bez wątpienia nie jest to kemping i nie ma tu znaku zakazu J 39°14'10,86"N 20°28'47,20"E

post-12190-0-48270700-1423748510_thumb.jpgpost-12190-0-15959700-1423748567_thumb.jpg

post-12190-0-40331200-1423747723_thumb.jpg

W Ammoudii jest ładna plaża, woda przy plaży, rzeka, na której stoją stateczki czekające na turystów, sklepy, bary. Wymarzone miejsce na kemping za free. Dlaczego nie zostajemy tu chociaż na jedną noc? No, po prostu nie zostajemy. Jedziemy na kemping w Lichnos, przed Pargą. Wiedziałam, że to kemping tarasowy, co może oznaczać problemy. Ale taki zjazd! Wąsko, stromo, wprost do morza. Pokonujemy śliczne agrafki zjeżdżając pod recepcją, która znajduje się na najniższym tarasie. Parcele niewielkie, tu na dole większość jest zajętych. Idę najpierw zobaczyć plażę. Jest cudowna. Zostajemy. Jedyny minus to to, że za kemping nie można płacić kartą. Po południu jedziemy do Pargi. Droga z kempingu pod górę już nie wydaje się taka straszna, podjazd pokonujemy spokojnie na drugim biegu. Z przyczepą tez powinniśmy sobie poradzić. Chyba, że w nieodpowiednim miejscu spotkamy kogoś jadącego z góry i będziemy musieli się zatrzymać. Nie ma co jednak martwić się na zapas. Parga zapchana do granic możliwości. Nie ma gdzie się zatrzymać. Albo zakaz, albo samochód przy samochodzie. Parking na dole zamknięty. W końcu znajdujemy miejsce gdzieś daleko od portu. Miasteczko landrynkowe, kolorowe kamieniczki na zboczach gór, wąskie uliczki pełne sklepów przypominające turecki bazar (można tu kupić niebieskie oko proroka!?), przy nadmorskiej promenadzie mnóstwo knajpek. Mała plaża z widokiem na skaliste wysepki i górujący nad miastem zamek.

post-12190-0-47836300-1423748655_thumb.jpgpost-12190-0-77325900-1423749194_thumb.jpg

Przyjemnie by się tu odpoczywało, gdyby nie te tłumy, a przecież to jeszcze nie sezon. Nie wiem jak oni wszyscy pomieszczą się na tej maleńkiej plaży, chyba że na plaże dojeżdżają. Na razie nie ma pogody, więc wszyscy wyruszyli do sklepów, aż trudno przejść ulicą. Często słyszymy ojczystą mowę, ale jakoś nie składa się na rozmowę. Sprawdzamy znany z kraju bankomat EURONETU, informuje nas o kursie EURO, a to zły znak. Kurs okazuje się z księżyca 4,57zł za 1€., do tego dojdzie prowizja naszego banku, rezygnujemy z wypłaty. Choć kiedyś trzeba będzie to zrobić.  Na szczęście trochę gotówki jeszcze mamy. Liczyliśmy na szersze korzystanie z karty, ale w Grecji nie jest z tym dobrze. W lokalnych sklepach, na wielu kempingach, w muzeach wszędzie wołają gotówkę. Najlepiej jest na stacjach benzynowych, choć i tam czasem musieliśmy wyciągać zaskórniaki. Ustawiliśmy przyczepę naprzeciwko kempingowego baru (na najniższym poziomie trudno było o wolne miejsce) na szczęście w nocy bar ucichł i słychać było tylko szum fal.

17.06.14 Ranek pochmurny, zamiast na plażę jedziemy do źródeł Acheronu. Po drodze odwiedzamy maleńki monastyr Agias Dimitrios 39°18'26,96"N 20°33'39,14"E.  Klasztor widać z drogi do Glyki, jednak nie można z niej dojść ani dojechać, bo od drogi oddziela ją rzeka Kokytos. Trzeba skręcić w miejscowości Kypseli w wąską asfaltową drogę, która kończy się po około 2km. Do monastyru dojeżdża się już leśnym duktem. W maleńkiej bizantyjskiej cerkwi palą się świeczki, można dowoli obfotografować stare freski. Dzwon wisi na starym oliwnym drzewku.  Nie ma tu nikogo, nikt nie przeszkadza i nie zakazuje.

post-12190-0-62958600-1423748697_thumb.jpgpost-12190-0-12753600-1423748766_thumb.jpgpost-12190-0-17648700-1423748828_thumb.jpg

Do Glyki prowadzą nas drogowskazy z napisem „Acherons Spring”. Z tymi źródłami to chyba jednak jakiś bajer. Podobnie jak ze spacerem po rzece. Zatrzymujemy się na parkingu za miejscowością Glyki. 39°19'38.69"N  20°37'4.94"E Natychmiast podchodzą do nas naganiacze, zapraszają nas na rafting albo konie. Wybieramy samodzielną wycieczkę pieszo. Mapa przy wejściu do parku nie wyjaśnia jak daleko do źródeł, za  to ktoś od raftingu zapewnia, że to tylko 15 minut i nie trzeba nawet zmieniać butów. Ruszamy wygodną ścieżką wzdłuż błękitnych wód rzeki.

post-12190-0-14363900-1423748482_thumb.jpgpost-12190-0-11081400-1423748896_thumb.jpgpost-12190-0-86594000-1423748951_thumb.jpgpost-12190-0-25164000-1423749111_thumb.jpgpost-12190-0-06101000-1423749159_thumb.jpg

W wąwozie jest bardzo zielono, panuje głęboki cień, niesamowicie wyglądają pnie klonów i w ogóle jest jakoś niesamowicie. Po 15 minutach ścieżka kończy się w rzece. Dno kamieniste, woda bardzo zimna, rzeka szeroka. To gdzie te źródła? Dalej bez specjalnych butów nie da jednak rady. Kiedyś już taki spacer rzeką ćwiczyliśmy, w Saklikent. Wracamy do samochodu, po buty. Z butami też nie da rady. Po pokonaniu może 50m metrów woda rzeka robi się niepokojąco głęboka. Nie zamierzamy jej sondować. Inni też się wycofują.  Piesek też.

post-12190-0-25326100-1423749062_thumb.jpg

Pan od raftingu kiwa głową ze zrozumieniem. Powinniśmy się nastawić na górską wędrówkę do Trikastro, a nie spacer po rzece. Na parkingu jest już kilka samochodów. Są też kampery (na pewno można tu nocować) i cygański mikrobus. Nikt nie korzysta z koni, ani łodzi. Wszyscy szykują się na pieszą wyprawą. Niektórzy założyli nawet kostiumy kąpielowe. Może uda im się dojść dalej. My wracamy na naszą plażę w Lichnos. Woda w zatoce zmienia kolor od białego poprzez błękitny do  zielono-niebieskiego. Na plaży sporo ludzi, część przypłynęła stateczkiem z Pargi (4€) i okupuje restauracyjne leżaki. Goście kempingu raczej pod własnymi parasolami.

post-12190-0-83062700-1423748608_thumb.jpgpost-12190-0-26375200-1423749258_thumb.jpg

Kemping oprócz parceli na tarasach ma również zieloną łąkę pod starymi oliwkami dla namiotów. Między drzewami oliwnymi rozciągnięte są  welony z czarnej siatki. Teraz zwinięte. Możemy się tylko domyśleć, że służą do zbierania oliwek. Przy plaży w Lichnos oprócz kempingu są jeszcze dwie restauracje i bar. I pomyśleć, że parę lat temu ktoś zjechał z  kempingu na plażą i na niej biwakował. Teraz nie byłoby to możliwe, ani wjazd ani biwakowanie. Wieczorem w restauracji muzyka na żywo. Raczej nie nasza bajka, a słuchać musimy. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trudno sobie wyobrazić lepsza zachętę do wyprawy na Peloponez. W 2014  świadomie odpuściliśmy ten region na rzecz Grecji północnej (mało czasu, a nie lubimy gonitwy). Ale wszystko przed nami. Piękna relacja!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fajna taka wyprawa jak ludzi /turystow jeszcze malo, mozna by tam zamieszkac... :slina:

Wiosenne wyprawy mają sporo zalet: puste plaże, niższe ceny i temperatury, jednak zupełnie puste kempingi i nadmorskie Paralie już nie są takie fajne.

 

Się zgadzam  :serducha: i te ruiny też :)

Naprawdę czułam się jak w tajemniczym ogrodzie...

post-12190-0-60773200-1423911497_thumb.jpgpost-12190-0-31347200-1423911558_thumb.jpg

 

Trudno sobie wyobrazić lepsza zachętę do wyprawy na Peloponez. W 2014  świadomie odpuściliśmy ten region na rzecz Grecji północnej (mało czasu, a nie lubimy gonitwy). Ale wszystko przed nami. Piękna relacja!

Warto odwiedzić Peloponez, bo dużo ciekawych miejsc, piękne plaże i widoki .

Edytowane przez nomadka (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
  • Witamy

    Witamy na największym polskim forum karawaningowym. Zaloguj się by wziąć udział w dyskusji.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.