Skocz do zawartości

Przyczepa kempingowa na Unimoga - długi wyjazd


Franek_

Rekomendowane odpowiedzi

Z ludźmi na forum jest tak jak z ludźmi "w realu", jedni Cię skrytykują, czasem w bardzo specyficzny sposób a inni będą Cię  podziwiać i trzymać kciuki za całokształt wyprawy. Ja ze swojej strony "zazdraszczam" :slina:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 208
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowane grafiki

  • 2 tygodnie później...

Kwestia wynajmu lub sprzedazy domu coraz blizej, wyglada na to, ze cos się w temacie ruszylo. Dziekuje za wszystkie otrzymane tutaj sugestie, wybor padl ostatecznie na kontener zamiast przyczepy, więc nie będę zabieral Wam tu czasu. Wybor padl na dlugi kontener typu dornier, w sumie ok. 9,5m2 przestrzeni zyciowej na 3 - 4 lata. Pare dni temu plynalem promem do Szwecji, rozmiar kabiny podobny, damy rade=)

 

Pozdrawiam serdecznie!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zabierasz czasu...Również uważam, że taki kontener będzie bardziej odpowiedni... Jak już będziesz tworzył projekt, to pokaż go na forum, jak również samą podróż... Prosimy :dzieki: 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim UFO też latam na Księżyc ale nie mam zbiornika na 1000 l paliwa więc łapię stopem promy kosmiczne i Sojuzy.

Wyobrażam sobie parę lat w budzie z małym dzieckiem, oderwani od rzeczywistości, cofnięci w rozwoju, bez szans na pracę po powrocie z dzieckiem wymagającym resocjalizacji.

Zjedzą was po drodze, aresztują, okradną, a co w przypadku choroby, podobnie jak z bredniami, o naprawianiu Unimoga młotkiem i kombinerkami, bo części pewnie wydrukujesz sobie na drukarce?

Koło zapasowe waży ponoć 200 kg , nawet jak Franek pakuje, to i tak problem.

Taka wyprawa jest możliwa w karawanie kilku pojazdów z załogami z facetami grającymi rolę twardzieli, a nie w pojedynkę, na dodatek z żoną i małym dzieckiem.

Bardziej realnie, to on przybity widłami do ściany, parę kilometrów dalej na pustyni dwa szkielety – ktoś nie wytrzymał i postanowił uciec.

Cała ta wyprawa to przerażająca bzdura, a jeżeli jest w niej ziarnko prawdy, to uratuje wam życie dekoniunktura na rynku nieruchomości, bo nie sprzedacie chałupy i może wszystko skończy się dobrze. :puk:

Mam dokładnie takie same przemyślenia jak kolega.

Przyczepka na unimogu, na czteroletnią wyprawę od Sahary po Alaskę.

Ale może małej wiary jestem....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

erdis - tak się sklada, ze ani na Alasce ani na Saharze raczej nie bedziemy. Ta pierwsza bym co prawda zobaczyl, ale jest mocno nie po drodze po mocno drogim terytorium, więc pewnie trzeba bedzie odpuscic. Tej drugiej co prawda kawalek (200 km) zlazilem na piechote, ale raczej ominiemy. Szczerze - nie bardzo widze lepszego srodka lokomocji na taka podroz. Unimog jest wystarczajaco niezajebliwy, prosty, popularny i oszczedny, zeby stanowil wybor numer 1 na taka trase. Przez chwile zastanawialem się na MANem 6x6 albo 8x8, ale pomijajac wyzszy koszt zakupu i przygotowania do drogi, spalanie rzedu 50l/100km niestety mocno koliduje z naszym budzetem. Mamy ok 300'000 PLN na 3,5 roku podrozy, samo paliwo do takiego MANa wyniosloby o 70'000 PLN drozej niz do Unimoga. Dodaj czesci zamienne, wyzszy koszt zakupu, drozsza (bo wieksza) zabudowe, gorsza 'serwisowalnosc', drozszy fracht, oplaty, dodatkowe koszty i trudnosci z wjazdem ciezarowka >7.5t, to poza znacznie zwiekszonym budzetem robia się dodatkowe problemy.

 

Ludzie robia dziwne rzeczy, osobiscie znam faceta, ktory od 4 lat wspina się zima na nigdy nie zdobyty 8-tysiecznik w Himalajach przy az smiesznie niskim budzecie, zerowym wsparciu logistycznym i niewielkim doswiadczeniu wysokogroskim. Przy tym, nasza 'podroz' (raczej 'wyjazd') to male piwo. Wszystko się da. Jakkolwiek to nie brzmi, osobiscie mysle, ze to az tak proste.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim UFO też latam na Księżyc ale nie mam zbiornika na 1000 l paliwa więc łapię stopem promy kosmiczne i Sojuzy.

Wyobrażam sobie parę lat w budzie z małym dzieckiem, oderwani od rzeczywistości, cofnięci w rozwoju, bez szans na pracę po powrocie z dzieckiem wymagającym resocjalizacji.

Zjedzą was po drodze, aresztują, okradną, a co w przypadku choroby, podobnie jak z bredniami, o naprawianiu Unimoga młotkiem i kombinerkami, bo części pewnie wydrukujesz sobie na drukarce?

Koło zapasowe waży ponoć 200 kg , nawet jak Franek pakuje, to i tak problem.

Taka wyprawa jest możliwa w karawanie kilku pojazdów z załogami z facetami grającymi rolę twardzieli, a nie w pojedynkę, na dodatek z żoną i małym dzieckiem.

Bardziej realnie, to on przybity widłami do ściany, parę kilometrów dalej na pustyni dwa szkielety – ktoś nie wytrzymał i postanowił uciec.

Cała ta wyprawa to przerażająca bzdura, a jeżeli jest w niej ziarnko prawdy, to uratuje wam życie dekoniunktura na rynku nieruchomości, bo nie sprzedacie chałupy i może wszystko skończy się dobrze. :puk:

 

Mam dokładnie takie same przemyślenia jak kolega.

Przyczepka na unimogu, na czteroletnią wyprawę od Sahary po Alaskę.

Ale może małej wiary jestem....

 

Witam !

Przyłączam się do tych opinii.

Podobnie, jak Koledzy Adam i Erdis, również cienko widzę tą wyprawę, choć duży zapał i młody wiek potrafią czasami zdziałać cuda.

Sam kiedyś sypiałem w wakacje na trawie, pod gołym niebem i piłem wodę ze strumienia. Nawet, zamiast pociągiem, wracałem autostopem, gdy skończyła się gotówka, ale to były tylko wakacje, nic więcej.

Mając 26/27 lat, jest się wielkim twardzielem i każdy pomysł wydaje się realny.

Taka podróż kusi, skłamałbym, gdybym napisał, że nie ma w niej żadnych plusów, są i to całe mnóstwo, ale pełne, rodzinne życie na 9 m. kw. powierzchni (w praktyce dużo mniej), przez okres czterech długich lat, to nie wakacyjny epizod.

To nie będzie wyłącznie spanie i sielanka krajoznawczej wycieczki, ale często zmaganie się z trudami samego, codziennego życia, które już samo w sobie potrafi przynieść wiele trudnych do przetrzymania niespodzianek. Koledzy skupili się głównie na wytrzymałości konstrukcji przyczepy, czy możliwościach samochodu, ale to zaledwie fragment "góry lodowej" do pokonania.

Do wszelkich uwag Kolegów, dodam jeszcze jedną, w/g mnie chyba najważniejszą.

Moim zdaniem, zabieranie na taką wyprawę 1,5 rocznego dziecka nie jest zbyt odpowiedzialne (baardzo delikatnie rzecz ujmując). Dzieci w tym wieku lubią łapać różne choroby, a w tym przypadku, trzeba brać pod uwagę również te egzotyczne, rozwijające się czasem błyskawicznie, możliwe ukąszenia różnych owadów i całe mnóstwo podobnych rzeczy, nie spotykanych w Waszej obecnej rzeczywistości. Co wtedy, gdy będziecie w takiej chwili na jakimś odludziu, w dziczy itd., co wtedy, gdy zwykłym zbiegiem okoliczności przydarzy się Wam awaria, która Was na dłużej unieruchomi ?

Biorąc tak małe dziecko, musicie przewidzieć każdą możliwą sytuację, nawet, jak pisał żartobliwie Adam, że spotkacie "ludożerców", a tego najzwyczajniej w świecie przewidzieć nie można. Rozumiem, że decydujecie o sobie, rozumiem, że na pewne trudy narażacie siebie samych i podejmujecie jakieś ryzyko, ale w tym przypadku decydujecie też za dziecko, które teraz nie ma nic do powiedzenia, stąd moja uwaga, za którą z góry przepraszam.

Napisałem własne zdanie, podobnie, jak inni Koledzy piszący w tym temacie. Życzę Wam udanej realizacji Waszych planów i szczęśliwego powrotu, ale jednocześnie jestem przekonany, że ta wyprawa da Wam w kość i to solidnie.

Pamiętajcie o bezpieczeństwie Waszego dziecka, to nie dwutygodniowy, wakacyjny wyjazd do Saint Tropez. To długa, męcząca podróż dokoła świata, z wszelkimi możliwymi do wystąpienia niespodziankami, trudnościami i przeciwnościami losu. Choćbyście przygotowali się najbardziej precyzyjnie, jak to możliwe, to i tak można będzie mówić o sukcesie, gdy plany sprawdzą się chociaż w 50 %, a to oznacza, że wszystko się może zdarzyć.

IMHO

Sorry za szczerość.

 

Edytowane przez Kristofer (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam !

Przyłączam się do tych opinii.

 

Chętnie podejmę dyskusję i odpowiem.

 

 

Podobnie, jak Koledzy Adam i Erdis, również cienko widzę tą wyprawę, choć duży zapał i młody wiek potrafią czasami zdziałać cuda.

Sam kiedyś sypiałem w wakacje na trawie, pod gołym niebem i piłem wodę ze strumienia. Nawet, zamiast pociągiem, wracałem autostopem, gdy skończyła się gotówka, ale to były tylko wakacje, nic więcej.

Mając 26/27 lat, jest się wielkim twardzielem i każdy pomysł wydaje się realny.

 

Mając - obecnie - 27 lat, złaziłem kawałek Sahary pieszo, wspinałem się na Kaukazie, spędziłem trochę czasu kompletnie bez cywilizacji na tratwie na Syberii, z plecakiem jeździliśmy z - wówczas jeszcze nie - żoną po róznych, często niespecjalnie przyjaznych miejscach (azjatycki Istambuł, Syria czy Iran). 7-krotnie w trakcie jednego wypadu, bez znajomości języka i mechaniki naprawiałem z pomocą tubylców dwudziestoletni, ruski samochód na końcu świata w Albanii, przejeżdzałem granicę 36-letnim samochodem przez pole minowe w Saharze Zachodniej. Nasz wyjazd dookoła świata, planowany przez pół roku, z ominięciem przypałowych rejonów (Brazylia, Somalia, Sudan, Pakistan, Afganistan, Irak, Syria, Bangladesz), 7,5 tonową ciężarówką pełną paliwa, wody i jedzenia moim zdaniem naprawdę nie jest żadnym specjalnym wyczynem. I w ogóle w kontekście wyczynu tego nie traktujemy. Jedziemy z - bądź co bądź - małym dzieckiem.

 

 

Taka podróż kusi, skłamałbym, gdybym napisał, że nie ma w niej żadnych plusów, są i to całe mnóstwo, ale pełne, rodzinne życie na 9 m. kw. powierzchni (w praktyce dużo mniej), przez okres czterech długich lat, to nie wakacyjny epizod.

To nie będzie wyłącznie spanie i sielanka krajoznawczej wycieczki, ale często zmaganie się z trudami samego, codziennego życia, które już samo w sobie potrafi przynieść wiele trudnych do przetrzymania niespodzianek. Koledzy skupili się głównie na wytrzymałości konstrukcji przyczepy, czy możliwościach samochodu, ale to zaledwie fragment "góry lodowej" do pokonania.

 

W ogóle nie traktujemy tej podróży w kategoriach wakacji. Po 'wakacjach' często wracamy znacznie bardziej zmęczeni niż przed nimi. Po wielu rozmowach doszliśmy do wspólnego wniosku, że to jest jedna z tych wspólnych dla nas rzeczy, którą chcielibyśmy raz w życiu przeżyć. Nie chodzi o odpoczynek - pojechalibyśmy na półroczny rejs dookoła świata ekskluzywnym wycieczkowcem. Teraz trochę osiadłem, mając żonę i dziecko, natomiast do 21 roku życia miałem 17 miejsc zamieszkania (w tej chwili, zamieniając dom na Unimoga będę miał 19te) i jakoś tak chyba mam, że niespecjalnie dobrze mi długo w jednym miejscu. A taki wyjazd chodzi mi po głowie od podstawówki.

 

 

Moim zdaniem, zabieranie na taką wyprawę 1,5 rocznego dziecka nie jest zbyt odpowiedzialne (baardzo delikatnie rzecz ujmując). Dzieci w tym wieku lubią łapać różne choroby, a w tym przypadku, trzeba brać pod uwagę również te egzotyczne, rozwijające się czasem błyskawicznie, możliwe ukąszenia różnych owadów i całe mnóstwo podobnych rzeczy, nie spotykanych w Waszej obecnej rzeczywistości.

 

Moim zdaniem, jeśli jechać z dzieckiem, to jest to najlepszy chyba wiek do takiej podróży. Małe (w sensie noworodek) jest zbyt małe do takiej podróży. Duże dziecko (ponad 5 - 6 lat) będzie tęsknić do kolegów, będzie potrzebować budowy więzi z rówiesnikami. Dzieci do 5 roku życia wychowywane są przez rodziców, którzy zapewniają im całokształt rozwoju i wychowania. Częsciowo przejmują to oczywiście na siebie przedszkola, ale i tak zdecydowaliśmy się z żoną na edukację domową tak długo, jak tylko będzie to możliwe i jak długo będziemy w stanie ją prowadzić. Co w przypadku chorób? Niewątpliwie jest to problem. Profilaktyka, ostrożność, szybkie przejazdy przez np. malaryczne rejony, nieustanny dostęp do świeżej wody i 'zachodnich' leków - mamy nadzieję, że to rozwiąże sprawę, choć niewątpliwie będziemy na nie narażeni. Z drugiej strony - zdarzało mi się jeździć po okolicach zwrotnikowych, byłem w tym czasie ukąszony przez komary setki razy, piłem kranówę jak nie było nic innego i bez szczepień nic mi się nie stało. Nasz synek ma 11 miesięcy, nigdy w życiu nie chorował, a w tej chwili za oknem mam -14C.

 

 

Co wtedy, gdy będziecie w takiej chwili na jakimś odludziu, w dziczy itd., co wtedy, gdy zwykłym zbiegiem okoliczności przydarzy się Wam awaria, która Was na dłużej unieruchomi ?

Biorąc tak małe dziecko, musicie przewidzieć każdą możliwą sytuację, nawet, jak pisał żartobliwie Adam, że spotkacie "ludożerców", a tego najzwyczajniej w świecie przewidzieć nie można. Rozumiem, że decydujecie o sobie, rozumiem, że na pewne trudy narażacie siebie samych i podejmujecie jakieś ryzyko, ale w tym przypadku decydujecie też za dziecko, które teraz nie ma nic do powiedzenia, stąd moja uwaga, za którą z góry przepraszam.

 

Co wtedy? Stąd też biorę Unimoga jako chyba najbardziej niezawodną i najlepszą w terenie ciężarówkę, stąd robię research i staram się dowiedzieć możliwie dużo, by być przygotowanym. Stąd kombinuję możliwie duży bak z paliwem, duży zapas wody, przewiduję telefon satelitarny i generalnie podchodzę do tematu ostrożnie. W razie czego, w kryzysowej sytuacji pozostaje nam najprostsze rozwiązanie w postaci miliona euro w różnych inwestycjach pomyślanych tak, by w dowolnym czasie skapitalizować je w gotówkę jako parasol ochronny. I absolutnie nie masz co przepraszać za uwagę - wręcz przeciwnie, Twoja opinia jest pierwszą z tych negatywnych, z którą moim zdaniem warto podyskutować=)

 

 

Napisałem własne zdanie, podobnie, jak inni Koledzy piszący w tym temacie. Życzę Wam udanej realizacji Waszych planów i szczęśliwego powrotu, ale jednocześnie jestem przekonany, że ta wyprawa da Wam w kość i to solidnie.

Pamiętajcie o bezpieczeństwie Waszego dziecka, to nie dwutygodniowy, wakacyjny wyjazd do Saint Tropez. To długa, męcząca podróż dokoła świata, z wszelkimi możliwymi do wystąpienia niespodziankami, trudnościami i przeciwnościami losu. Choćbyście przygotowali się najbardziej precyzyjnie, jak to możliwe, to i tak można będzie mówić o sukcesie, gdy plany sprawdzą się chociaż w 50 %, a to oznacza, że wszystko się może zdarzyć.

 

Dziękuję. Ja również co do tego jestem przekonany i na to liczę=) Nie jedziemy na wakacje, w Saint Tropez - ani podobnych miejscach - w życiu nie byłem. Co do planów - są trzy. Moim planem jest skuteczna sprzedaż zdjęć (reportaży, mam wstępne zamówienia i sporą listę tematów). Planu żony nie chcę zdradzać, niemniej związany jest z literackimi sprawami dotyczącymi gotowania, z dziećmi, z macierzyństwem. Planem trzecim jest proces wychowywania dziecka. A to, czy pojedziemy bardziej na zachód czy raczej na wschód, czy 'zaliczymy' 70 czy 50 krajów, czy zobaczymy ten czy inny zabytek, czy będziemy w podróży 3 czy 4 lata - to bez znaczenia. Liczy się sam proces i realizacja marzenia, które mam w głowie od prawie 20 lat.

 

serdecznie pozdrawiam

Maciek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Franku widzę, że doświadczenie wyprawowe masz i trudno byłoby mi doradzać w tej kwestii. Sprzętowo też niczego pewnie wam nie zabraknie. Dla was dwojga to przygoda życia.

 

Jednak jak napisałeś dziecko macie od 11 miesięcy i moim zdaniem ono jest nasłabszym ogniwem tych niewątpliwie wspaniałych planów.

 

 To, że do tej pory dzidziuś nie chorował, nie świadczy o tym, że tak nigdy nie będzie. Pewnie teraz na niego dmuchacie i chuchacie. Wystarczy biegunka czy wymioty i dziecko odwodni wam się w kilka godzin. Maluch w czasie takich objawów traci więcej wody niż jest w stanie przyjąć. Czy wtedy będąc daleko od szpitala, będziesz mu w stanie podać odpowiednią kroplówkę? To tylko jedno z licznych zagrożeń dla tak małego organizmu, które czychają w jego "naturalnym środowisku". O chorobach tropikalnych nawet nie myślę. To, że twój organizm poradził sobie z komarami czy kranówką świadczy o tym, że nie natknąłeś się na takiego , który COŚ z sobą nosił. Ty również masz w pełni wykształcony system immunologiczny.  Dziecko nie. Czy przed wyjazdem będziecie w stanie sprawdzić czy malec nie jest uczulony na jakieś pokarmy czy inne alergeny? Porozmawiaj najlepiej z kilkoma lekarzami, czy dzieciak tym wieku jest w stanie przetrwać niektóre etapy tej podróży. Może warto by zweryfikować trasę?

Edytowane przez SingSing74 (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Maćku, jestem pod wielkim wrażeniem Twoich podróżniczych doświadczeń, chwilami nawet dość ekstremalnych, zwłaszcza w tak młodym wieku. Wiele Twoich wyjaśnień zmienia minimalnie postać rzeczy i jest w wielu miejscach logiczne. Chwilami odbieram to nawet, jak żywcem zaczerpnięte z Elizjum (wspominasz o milionie "ojro" środków, gotowych przyjść z odsieczą w kryzysowej sytuacji).
Wybacz, ale dla mnie, standardowego zjadacza chleba, brzmi to właśnie jak piękna bajka. Jeśli to wszystko prawda (nie wnikam i nie ma to dla mnie absolutnie znaczenia), to chcę Ci jednak powiedzieć, iż bywają sytuacje, gdy nawet góra pieniędzy nie jest w stanie pomóc.
Bagaż Twoich doświadczeń jest imponujący i pokuszę się o stwierdzenie, że wyjątkowy, a nawet elitarny.
Trudno w dzisiejszej rzeczywistości spotkać drugą, podobną Tobie osobę. Takie doświadczenia, to bezsprzecznie "majątek" wiedzy praktycznej, ułatwiający mnóstwo spraw i pozwalający na duży optymizm dla powodzenia planowanej wyprawy, czego zresztą Ci nie brakuje. Jest to przecież Twoje marzenie, marzenie, które ciągnie się za Tobą od lat chłopięcych.
To wspaniale, że możesz je wreszcie realizować. Wspaniale, że swoje marzenia i plany możesz dzielić ze swoją żoną, która również tego chce. Bardzo ładnie piszesz o planach wychowania dziecka. Domyślam się, że powstał projekt opisania procesu wychowania dziecka i wpływu na nie takiej podróży. Podróży, która umożliwi dziecku obcować ze wszystkim, co będzie widziało przez szybę jadącego samochodu. Pytanie tylko, czy Wasze dzieci jest gotowe posłużyć za taki obiekt doświadczeń ?
Na marginesie: ilu z nas pamięta okres swojego życia, gdy sie miało dwa, trzy, czy nawet cztery latka ?
Przypuszczam, ze jakieś fragmenty, to dopiero od szóstego, siódmego roku życia. Czy tłumaczenie, że będzie to miało dobry wpływ na rozwój dziecka (czy aby na pewno ?), nie jest tylko usprawiedliwieniem i pretekstem dla zrealizowania własnych ambicji ?  Tak długa podróż i w opisywanych warunkach, to nie tylko kwestia najrozmaitszych chorób.
Te cztery lata dla dziecka są bardzo ważne nie tylko z uwagi na jego rozwój fizyczny, ale psychiczny i emocjonalny. Właściwie, to ważne jest wszystko. Przy całym doświadczeniu podróżniczym, brakuje Ci akurat najważniejszego w tym przypadku - bycia ojcem. Przepraszam, że pozwalam sobie tak twierdzić, ale ten etap już przerabiałem. Poza niewątpliwymi atrakcjami, chcecie zafundować dziecku przez cztery ważne dla niego lata, koczowniczy tryb życia, przebywanie w spartańskich warunkach, w pomieszczeniu, gdzie prędzej nabawi się klaustrofobii, niż upodobania do życia po "cygańsku". Brak codziennego kontaktu z rówieśnikami, czy chociażby beztroskiej zabawy w piaskownicy, również nie wpłynie korzystnie na jego psychikę. Obcowanie jedynie z rodzicami i sporadyczne kontakty z przygodnie napotkanymi dziećmi, będą tylko namiastką. Mimo Waszych starań, mogą się w dziecku wykształcić zupełnie nieprzewidywalne uwarunkowania i postrzeganie otoczenia. Jest tak wiele spraw dla Was nieistotnych, a kluczowych dla małego dziecka, że ich omawianie przekracza ramy tego forum, a tym bardziej tego tematu. Nawet tak prozaiczna sprawa, jak zachowanie codziennej higieny. O ile w przypadku dorosłych osób, jakoś można sobie radzić (choć przez cztery lata w tych warunkach będzie to niewyobrażalnie trudne), to z kilkunastomiesięcznym dzieckiem jest niemal niewykonalne, a już na pewno nie w takim zakresie, jak w warunkach domowych.
Dziecko i jego wychowanie, to temat rzeka. Skoro żona planuje coś o tym pisać, to jest szansa, że macie tą kwestię na uwadze, ale nie pozwólcie, aby Wasze dziecko posłużyło za "królika".

Maciek, ogólnie nie napisałem tego wszystkiego po to, abyś musiał na to odpowiadać (Twój temat ma zupełnie inny tytuł). Chciałem jedynie zwrócić Twoją (Waszą) uwagę na ten akurat aspekt całej wyprawy, bo moim zdaniem ważniejszy, niż Unimog, zabudowa, finanse i wszystkie inne kwestie. Oczywiście będziecie mieć i zapewne macie "Wasze" racje na poparcie swoich zamierzeń, ale i Ty i Twoja żona nie macie doświadczenia z dziećmi, a to jest kluczowa sprawa dla Waszego dziecka.

Nawet najznakomitszy lekarz pediatra, nie jest tu w stanie zagwarantować czegokolwiek, a tym bardziej określić, jak może to wpłynąć na ogólny rozwój dziecka, bo sytuacja jest skrajnie niecodzienna.

Nie twierdzę, że mam we wszystkim rację, widzę, że starasz się wszystko dobrze zaplanować, przewidzieć i chwała Ci za takie podejście
Serdecznie Was pozdrawiam i proszę, nie o odpowiedź, a jedynie dogłębne przemyślenia w opisanej przeze mnie kwestii.
Krzysztof


P.S.
Mając tyle środków finansowych do dyspozycji, trochę dziwi mnie Twoje podejście do całości tej ekspedycji (sprzedaż domu, szukanie tańszej alternatywy zabudowy Unimoga itd.) To tylko mała dygresja i nie musisz się do niej odnosić.

Edytowane przez Kristofer (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piszecie jak by Franek miał spędzić 4 lata w buszu....a napisał, że trasa będzie przebiegała przez cywilizację ogarniętą lepiej niż nasza , przypałowe miejsca będzie omijał... dla niektórych wyjazd za wschodnią granicę jest już ekstremalny, a to zupełnie normalny kraj. Jeśli ma doświadczenie , był w wielu miejscach to na pewno widzi to w innych barwach niż Wy bez urazy znający to wszystko z opowieści przebarwionych osiemnastokrotnie. Myślę ,że u Franka decyzja już zapadła i nie odwiedziecie Go od jego planów. Ja osobiście nie odważył bym się na coś takiego, ale osobiście nie mając wiedzy nikogo nie będę zniechęcał do tego. Mam tylko nadzieję, że jak już pojedziesz to w miarę na bieżąco coś opiszesz. Choć jak już pisałem nie do końca popieram Twój wyczyn.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kwestia wynajmu lub sprzedazy domu coraz blizej, wyglada na to, ze cos się w temacie ruszylo. Dziekuje za wszystkie otrzymane tutaj sugestie, wybor padl ostatecznie na kontener zamiast przyczepy, więc nie będę zabieral Wam tu czasu. Wybor padl na dlugi kontener typu dornier, w sumie ok. 9,5m2 przestrzeni zyciowej na 3 - 4 lata. Pare dni temu plynalem promem do Szwecji, rozmiar kabiny podobny, damy rade=)

 

Pozdrawiam serdecznie!

 

Nawet nie próbuj nam tu zamykać wątku !!!!  :krzykacz: Masz rzetelnie i terminowo informować nas, wraz z fachowym serwisem foto, o przebiegu realizacji tego projektu, od przeróbki samochodu począwszy a na relacji z wyjazdu skończywszy. W miarę dostępu do internetu w Laosie, Górnej Wolcie i Pernambuko  :hehe:  :hehe:  :hehe:

 

Niestety. Wsiąkłeś już w to Forum i nie wybaczymy Ci jeżeli nie poznamy dalszego ciągu tej przygody  :czerwona:  Jak mógłbyś to zrobić wszystkim tym którzy doradzali Ci, mniej lub bardziej rzeczowo...  :'(  :'(  :'(   :D  :D  :D

 

 

 

I ciszę się, że zrezygnowałeś z pomysłu zainstalowania cepy na Unimogu. To naprawdę mogło się źle skończyć  :look:

Edytowane przez Kajetan1975 (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tak myślę,że milion euro zabezpieczenia to nie tak mało (nie wiem bo obecnie mam jedynie stary milion do dyspozycji )

Mając odpowiednie środki finansowe w kryzysowej sytuacji możesz natychmiast znaleźć się w cywilizowanym miejscu.Biegunkę z odwodnieniem dziecko może złapać również i nas w kraju a kroplówki nie będzie (niestety było mi dane poznać służbę zdrowia od jej najgorszej strony) , tak że nie ma co demonizować.

Życzę powodzenia i czekamy na relację, może pierwsza z przygotowania samochodu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
  • Witamy

    Witamy na największym polskim forum karawaningowym. Zaloguj się by wziąć udział w dyskusji.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.