Skocz do zawartości

Na około Mroko z przyczepą. Czy da radę ;) ?


SwiatTUI

Rekomendowane odpowiedzi

Koledzy Komplecik i Miodzio - zupełnie mnie nie zrozumieliście  ;), ale po kolei ...


Sory Kristofer, Sorki ŚwiatTUI

 

Komplecik, nie ma sprawy  OK :ok:


Morze faktycznie macie rację i ten and123 głupoty wygaduje , ale.

 

A tego, to w żadnym miejscu nie napisałem :nono:
Po prostu nic nie wiem, bo  and123 użył jedynie negacji, ale nic dla potwierdzenia :pad:
 


Nie jest moim celem negowanie jakichkolwiek opini, chcę tylko wymiany poglądów które mogą nam wszystkim się przydać.

 

Dokładnie to samo miałem na myśli.


Ps.ten and123 też ma bloga tylko cosik się nim mało chwali ale to tylko takie tam. :);)

 

Tego nie wiedziałem, bo niby skąd :niewiem: 
Dobry był moment, aby o tym napisał, jednak tego nie zrobił.
:piwo:


Wielu z nas zna osobiście anda123 i wie, że kierunki dla innych zupełnie dzikie i odjechane jemu nie są obce.

 

Być może, jednak np. ja nie znam i tego nie wiedziałem, a podobnych do mnie i czytających ten temat jest zapewne również wielu,
stąd dalej uważam, że same przeczenia nie wystarczą, tylko trzeba podać jeszcze kontrargumenty, aby uwiarygodnić swoje słowa. :hmm:


Wiedzą dzieli się, ale bardziej w zaciszu kameralnego spotkania a nie lubi robić nic na pokaz. Czy to źle? Według mnie nie bardzo.

 

I chwała mu za to, ale nie zmienia to faktu, że jeśli postanowił już zabrać tu głos, jako ekspert, to powinien również wyjaśnić wszystkim "naiwnym", czytającym wyłącznie w tym miejscu,  dlaczego napisał właśnie tak, a nie inaczej, dlaczego nie zgadza się ze zdaniem SwiatTUI i dlaczego angielski w Maroku to bzdura, a np. jechać na żywioł, to bzdura do kwadratu. Ja np. chciałbym to wiedzieć i przeczytać o tym właśnie tu, w tym temacie, bo tu Kol. and123 postanowił łaskawie napisać, że to bzdury, ale zapomniał napisać - dlaczego.


Zresztą jego relacje jako jednej z pierwszych osób były w nieistniejącym już Caravaning Expert.

 

Dobrze wiedzieć, ale to dalej nic nie zmienia i tym bardziej nie rozumiem, dlaczego ograniczył się wyłącznie do zaprzeczeń :(

Co do pozostałej części Twojego posta, to nie rozumiem po co wracać do sprawy, która została wyjaśniona już w początkowych postach tego tematu :niewiem:

Aby nie było nieporozumień, to oświadczam, że nie znam żadnej ze stron, nie miałem też  wcześniejszej przyjemności zapoznania się z opisami, blogiem itd., zarówno Kolegi and123, jak i Koleżanki SwiatTUI.

Wszystko, co napisałem, miało jedynie na celu wykazać, że czytając ten temat, nie zadowala mnie twierdzenie Kol. and123, że wiadome sprawy to bzdura, nawet, jeśli jest ekspertem. Tym bardziej, oczekiwałbym rzeczowej i konkretnej wypowiedzi.

Jeszcze raz podkreślam: nie twierdzę, że którakolwiek ze stron nie przekazuje prawdy, ale tak, jak po przeczytaniu znam sprawy opisane przez SwiatTUI, to tak w ogóle nie znam tego od strony Kol. and123 i o to mi właśnie chodziło.

Bardzo proszę, przeczytajcie jeszcze raz mój post #41. Tam naprawdę starałem się jasno wyrazić moje wątpliwości.

:piwo:
 

Edytowane przez Kristofer (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 59
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowane grafiki

Rozgorzała ciekawa dyskusja, więc aż trzeba coś napisać. Po pierwsze jeśli chodzi o zarzut "reklamy bloga" - to blog zawierający dużo cennych informacji podróżniczych, a chyba o podróżach jest tu mowa. Można by zrozumieć oburzenie, jeśli blog poświęcony by był zupełnie innym tematom, ale podróżom.  :hmm:  Nie bardzo wiem skąd ten zarzut o komercji. Nie handluje niczym związanym z podróżami, nie mam w tym żadnego interesu. Z książką podobnie. Powstała dla wszystkich - karawaningowców również (więc i dla Was) jako pomoc przy planowaniu wycieczki. Czy to tylko polska zawiść kieruje niektórych, by pisać to co co napisali? Być może. 

Knajpy nie prowadzę i nie reklamuję więc to chyba zarzut do kogoś innego. Warto najpierw sprawdzić wszystkie dane, nim zostaną one puszczone w świat. 

 

Widzisz, jest tu na forum podobny temat, gdzie inni ludzie opowiadają jak to prawie każdy może jechać do Stanów i tam to właśnie ostatnio pojawiły się reklamy kawiarni. Jako, że jest to w tym samym forum to przeoczyłem fakt innego wątku. 

Za to cię przepraszam, bo rzeczywiście nie reklamowałeś kawiarni.

 

Natomiast co do innych aspektów to jakoś twoje słowa mnie słabo przekonują.

Jakbyś rozdawał książkę za darmo, albo ograniczył się do samego bloga to rozumiem, ale dla mnie szukasz po prostu potencjalnych klientów na zakup książki.  

 

Co do tekstu z polską zawiścią - to pozwól, że nie będę go komentował.

 

Teraz jeżeli chodzi o treści Waszego bloga - jeżeli informacje o Afryce są na takim samym poziomie jak informacje w dziale "W góry -na narty" to powiem szczerze, że dosyć słabo to wypada. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba dopada nas chandra i depresja zimowa.... co wejdę na jakiś wątek, to jego uczestnicy się kłócą..... i w zasadzie nie wiadomo o co... ??? :niewiem:

Słusznie. Jak napisałam wcześniej zakończyłam już temat, bo nic nie "wnosi" dla innych. A jeśli ktoś ma jeszcze jakieś problemy, zapraszam do dyskusji poza forum.   :ok:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Piszesz nieprawdę, 

Wszystko było by ok, gdyby nie to stwierdzenie "przewodnik".

Gdyby Twoje opisy były z serii "fantasy", albo zwykłej powieści. Ok

Pisać przecież każdy może !

 

 

Dla wyjaśnienia  - książka przed wydaniem została sprawdzona pod względem treści przez Ambasadę Maroko. Jeżeli więc jakieś merytoryczne treści budzą lub będą budzić czyjeś wątpliwości, to przed wydaniem swojej opinii na forum proszę się z kimś skonsultować, celem uwiarygodnienia, tak by nie wprowadzać innych użytkowników w błąd. 

Z góry dziękuję.  :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam,

 

widzę, że tyle razy zostałem wywołany do odpowiedzi i muszę głowę pod topór podłożyć.

Więc czyń kacie swoją powinność, a w ostatnim swoim słowie powiem:

 

1. Swoje memento zawarłem w testamencie, pod adresem: http://kamperemprzezswiat.blogspot.com/ (kamperemprzezswiat). Jest tam blisko 50 wpisów w temacie Maroka, a będzie jeszcze "wklejone" o Krecie, Toskanii, Turcji, Gruzji, Wołyniu, Rosji, Portugalii, Albanii i przyległościach. To tak a propos stwierdzeń, że się ukrywam.

 

2. Nigdy nie twierdziłem, że jestem jakimś ekspertem. To określenie szrajbnięto w tym temacie. Pomimo, że moje wycieczki trwają średnio 3-8 miesięcy, to nigdy nie odważył bym się stwierdzić, że jestem gotowy komuś polecić się jako autor przewodnika. Mam zbyt dużo pokory i dystansu do tego co zobaczyłem i poznałem.

No ale widać, że po jednym miesiącu pobytu w dużym kraju, można.

Mnie miesiąc zajęło zwiedzanie samej malutkiej Albanii, drugi miesiąc jeszcze mniejszej Czarnogóry. Ale widocznie jestem powoooooolny i małokumaty.

 

3. Nigdy (no, prawie), nie korzystam z kempingów, co pozwala mi na obcowanie z lokersami, zawieranie dziesiątek znajomości, prowadzeniem rozmów, bywaniem w miejscowych domach, przyjmowanie u siebie, w mobilnym domku gości itd.itd. 

Dając się dobrowolnie zamykać w gettach turystycznych, pozbawiamy się tej ważnej (moim zdaniem) możliwości poznawania nowych krajów. Oczywiście każdy podróżuje jak chce - no ale coś, za coś. 

Bo potem mamy lapsusy, o których za chwilę.

 

Motywy, jakimi sie kierowałem, pisząc to co napisałem ?

Za wiarygodne informację gotów jestem dużo zapłacić. I płaciłem za książki z Niemiec, Francji i Holandii. Przed naszym ostatnim wyjazdem na wycieczkę "Śladami Maurów". 

Ale szperałem też przez blisko 6 miesięcy na różnych forach i dostałem MNÓSTWO  bzdurnych informacji, a to że w Mauretanii można wszystko kupić (dlatego przez miesiąc jadłem jedyne dostępne tam konserwy rybne, koloru czerwonego), a to że samochód trzeba tak anie inaczej przygotować, a to szczepić się tak i tak.

I wtedy powiedziałem sobie, że będę ośmieszał wszelkie bzdury, które mogą tylko zaszkodzić, a nie pomóc osobom uprawiającym karawaning.  

No chyba, że ktoś łyka wszystko, jak pelikan gorącego kartofla, to wtedy niech czyta i wierzy takim autorom. JA czuł bym się nijako, wiedząc, że jakiś mój znajomy wpada w czasie wyjazdu na znane mi miny.

 

Teraz meritum, czyli wyłuszczenie, o które Koledzy prosili. Dlaczego neguję informację Koleżanki SwiatTUI ?

 

Może nie sięgajmy już do opisu wyprawy do Syrii i takich lapsusów jak: "w Syrii nie działa GPS" ,bo to też nieprawda. GPS działa i miał (ma) się dobrze, jako i na całym świecie! 

 

Nie będę też analizował blogu Koleżanki, nie będę komentował reklamowanej książki, bo jej w "całości" nie kupię, jako dla mnie mało interesującej. 

 

Przytoczę tylko kilka błędów, zupełnie przypadkowo wybranych.

 

1. W Maroko, Mauretanii, Mali, Senegalu itp. językiem przydatnym jest język francuski. Powiedzmy, że w północnym Maroko można próbować po hiszpańsku. W górach i na południu po berberyjsku. Urzędowym językiem jest (tak zwany) język arabski. Piszę "tak zwany", gdyż różni się od języka z Półwyspu Arabskiego. Ale generalnie wszędzie francuski. Nie angielski, nie chiński, ale francuski, jak we wszystkich byłych koloniach francuskich. Oczywiście na kempingu, czy niektórzy przewodnicy kumają angielski.

2. Nie jeździć na żywioł !!! Bo potem jest śmieszno i straszno !!! Dlaczego ?

Odwołam się do fragmentów książki umieszczonej w "Polskim Caravaningu".

A. Autorka "w szortach i lekkiej koszulce na ramiączkach" wraz z córką schodzi z promu i dziwi się, że te araby :slina:  chciwymi oczami patrzą.

No cóż, wystarczy zapoznać się z kulturą arabską, albo islamu i już nie będziemy zdziwieni i szacunek oddamy miejscowym.

B. Zdjęcia i opis "bezbarwnych ulic Casablanki". Jezu, miasto-historia. Meczet Hassana II, architektura przedwojenna, katedra. To ANTYREKLAMA tego miasta.

C. W Maroko nie ma bazarów. Są suki.

D. Autorka dziwi się, że:  " w Maroko sierpień i nie sezon? To kiedy przyjeżdżają tu turyści? ". Otóż turyści i karawaningowcyprzyjeżdżają do Maroka w zimie. TYSIĄC, a raczej więcej francuskich kamperów. Czartery nawracają non stop z turystami do Agadiru. W lecie jeżdżą tam masochiści, a nie turyści. Stąd nieprzygotowana infrastruktura kempingów, zamknięte bramy wjazdowe. Wiem, wiem, już słyszę te argumenty - jest demokracja i mogę jeździć kiedy i gdzie chcę! Racja, tylko potem wychodzimy na ... jak byśmy jechali na żywioł właśnie.

E. Autorka pisze, że "za El Argub, nie ma aż do granicy żadnych stacji benzynowych i brak paliwa zmusi nas do zimowania ". Bzdura. Na tym odcinku są co najmnie 3 stacje benzynowe, JUZ WIELOLETNIE !!! Dysponuje zdjęciami i koordynatami GPS.

F. Już ostatni cytat z książki: "Dojeżdżamy do granicy Mauretanii .... dwie wieżyczki  i powiewające na wietrze czerwone flagi widoczne są z daleka". Szanowna Autorko, w swoim przewodniku pomyliłaś kolory flag. Czerwona (z elementami) to flaga Maroka. Mauretania to flaga zielona z żółtym księżycem i gwiazdą.

 

Daruje sobie jednak blog SwiatTUI, jeszcze tylko kilka zdań wyjaśnienia do wcześniejszych moich uwag:

 

A. Bez sensu (bo na żywioł) jest wożenie wody do Maroka. Rany, wozić przez miesiąc 100 litrów wody do spożycia i mycia owoców, w tym letnim upale !! Do tego nie powinien się przyznawać autor przewodnika !! W tej wodzie, chyba wiele mikrobów i innej fauny się wykluło :miga: . Tam wody NIE BRAKUJE. DO tego jeżdżąc po kempingach ? No proszę Cię Koleżanko.

B. Z jedynej drogi na Saharze Zachodniej Koleżanka się wytłumaczyła. Miała na myśli drogę do Mauretanii, a dokładnie jedynego przejścia granicznego. Są inne drogi, nawet asfaltowe.

C. Dlaczego, i z jakiego kierunku wieje wiatr w Maroko - zainteresowani znajdą sobie sami. Może podpowiem coś o ......... pasatach. Ale to zaczyna się od WS-u i zimą raczej. Dlatego nie ma co "na żywioł podróżwać", a potem w przewodniku pisać ............. ciągle wieje !!!

 

To TYLKO KILKA PRZYKŁADÓW, które nigdy nie powinny się znaleźć u autora przewodnika. 

 

Mogła z tego wyjść fajna książka podróżnicza. Na przykład "Maroko naszymi oczami" lub tp. Ale nie aspirujmy, po miesięcznym sprincie, do napisania przewodnika i dawania rad inny.

Bo się tylko ośmieszamy.  

Szkoda, bo w treści "nieprzewodnikowej" wyczytać można wrażliwą duszę i oczy szeroko otwarte Autorki.

I fajne, lekkie pióro. Gratulacje.

 

 

Ale dzisiaj nastąpił samobójczy strzał Autorki w kolano.

Co to znaczy ?

 

Dla wyjaśnienia - książka przed wydaniem została sprawdzona pod względem treści przez Ambasadę Maroko. Jeżeli więc jakieś merytoryczne treści budzą lub będą budzić czyjeś wątpliwości, to przed wydaniem swojej opinii na forum proszę się z kimś skonsultować, celem uwiarygodnienia, tak by nie wprowadzać innych użytkowników w błąd.

 

SwiatTUI, proszę nie drwij sobie z Marokańczyków i ich placówek dyplomatycznych. Co Oni Ci złego zrobili, że robisz z nich jaja ?

 

Jak już idziemy na całość, to ja swoje uwagi konsultowałem mailowo z Muhammadem VI.

I dostałem odpowiedź:

(Gdyby ktoś z "ambasady" mi to przetłumaczył)

 

إرسال and123، والكتابة، لأنني أكتب، والمغرب بلد جميل

Edytowane przez and123 (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam,

 

widzę, że tyle razy zostałem wywołany do odpowiedzi i muszę głowę pod topór podłożyć.

Więc czyń kacie swoją powinność, a w ostatnim swoim słowie powiem:

 

1. Swoje memento zawarłem w testamencie, pod adresem: http://kamperemprzezswiat.blogspot.com/ (kamperemprzezswiat). Jest tam blisko 50 wpisów w temacie Maroka

[...]

 

 

Witam !

Takiej właśnie wypowiedzi oczekiwałem. :ok:

Teraz - w połączeniu z poprzednią, jest pełna i nareszcie daje czytającym możliwość konkretnej, racjonalnej oceny słów każdej ze stron.

Nie przekreślałbym jednak opisów Kol. SwiatTUI całkowicie, a jedynie w kontekście traktowania ich, jako przewodnika, na co słusznie Andrzej zwrócił uwagę.

Ja Andrzeju od siebie za to wyjaśnienie Ci dziękuję, choć tak naprawdę, gdy mam teraz pewien obraz sytuacji z opisów na Twoim blogu, mam wątpliwości, czy słusznie krytykowałeś np. zabieranie z sobą pewnego zapasu wody lub używanie do porozumiewania się języka angielskiego. Powiem więcej - pojawiły się kolejne pytania, na które chętnie usłyszę odpowiedzi (jeśli nie będzie to dla Ciebie problemem).

Np.: w jaki sposób zabezpieczałeś się przed kradzieżami itp. sprawami, jak te w Casablance (na wyrwę) ?

Gdzie zostawiałeś kampera, aby był bezpieczny, jadąc na wycieczkę rowerem ? 

W jaki sposób zaopatrywałeś się w wodę pitną (czy tylko raz na 100 km. np. z poideł dla wielbłądów, studni głębinowych itp.) oraz czy możesz w jakimś stopniu określić poziom czystości i stan bakteriologiczny takiej wody ?

Nasuwa mi się przypuszczenie, że mimo wszystko wolałbym mieć jednak kilkadziesiąt litrów źródlanej wody butelkowanej. 

Andrzeju, skoro język angielski nie jest tam zbytnio przydatny, to czy posługiwałeś się innym, a jeśli tak, to którym z wymienionych przez Ciebie ? 

Czy znasz ten język biegle, czy może wystarczy znać kilkanaście podstawowych słów i zwrotów ?

W jednym z Twoich filmów (cz. 9 "Maroko", 3 minuta i 58 sekunda) pada pytanie: "ale który mówi po angielsku ?", stąd moja wątpliwość w kwestii językowej.

Może obecnie tylko tyle, ponieważ okres przedświąteczny i czasu niewiele.

Zgadzam się z Twoją opinią "Mogła z tego wyjść fajna książka podróżnicza. Na przykład "Maroko naszymi oczami" lub tp. Ale nie aspirujmy, po miesięcznym sprincie, do napisania przewodnika".

Określenie "przewodnik" rzeczywiście zobowiązuje i co do tego, nie mam żadnych wątpliwości.

Jak już idziemy na całość, to ja swoje uwagi konsultowałem mailowo z Muhammadem VI.

I dostałem odpowiedź:

(Gdyby ktoś z "ambasady" mi to przetłumaczył)

 

إرسال and123، والكتابة، لأنني أكتب، والمغرب بلد جميل

 

Ciekawe, dlaczego JKM z czterech języków, którymi włada, wybrał akurat ten ;)

Może pytanie było również po arabsku :hehe:

Spróbuj w przyszłości pisać do Króla po angielsku :jump:

 

P.S.

Pisz Andrzeju, bo Maroko, to piękny kraj ;)

 

Teraz już całkiem poważnie:

moje uznanie za opisy na Twoim blogu :bravo:   Czyta i patrzy się z przyjemnością, a jest naprawdę dużo do obejrzenia.

Poza tym myślę, że nie przyczepa, a właśnie kamper jest najbardziej odpowiednim środkiem dla tego rodzaju turystyki.

 

:banan:

Edytowane przez Kristofer (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam,

 

widzę, że tyle razy zostałem wywołany do odpowiedzi i muszę głowę pod topór podłożyć.

 

Witaj, to miłe że w końcu udało nam się coś wykrzesać z tej wymiany zdań ;) 

Pozostałe zawarte wyjaśnienia czyta się zdecydowanie lepiej niż wcześniejsze "zarzuty"  

 

Mogła z tego wyjść fajna książka podróżnicza. Na przykład "Maroko naszymi oczami" lub tp. Ale nie aspirujmy, po miesięcznym sprincie, do napisania przewodnika i dawania rad inny.

 

Nie przypominam sobie, (ale może się mylę w tym całym zamieszaniu) abym określała książkę jako przewodnik.  Nawet na blogu napisane jest: To nie tylko opowieść o tym co w podróży może się zdarzyć. To historia długiej, czasami nużącej, ale jakże ciekawej trasy, przebytej w najgorętszym, wydawało by się, miesiącu roku, wzbogaconej wieloma cennymi wskazówkami i informacjami. 

Książka jest historią, w którą może zatopić się każdy - a zwłaszcza Ci, którzy nigdy się nie wybiorą w te rejony świata. Przy okazji zaś może być inspiracją i pomocą dla tych, którzy się jednak wybiorą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Przytoczę tylko kilka błędów, zupełnie przypadkowo wybranych.

(...)

 

To TYLKO KILKA PRZYKŁADÓW, które nigdy nie powinny się znaleźć u autora przewodnika. 

 

 

Zdaję sobie sprawę, że wydawanie opinii po zapoznaniu się z fragmentami może być trudne. To tak jak właściwe zrozumienie zdania, wyrwanego z kontekstu. W książce piszę również o tym, że schodząc z promu czekam kiedy zobaczę żyrafy i słonie - a wiadomo że nie jest to możliwe. Z pewnością fragment ten też mógłby się tu znaleźć - mógłby, gdyż książka została zaszufladkowana i uznana jak "podręcznik do nauczania".  :czerwona:  , a to książka do poduszki :sleep:  - jak przygody Tomka Sawyera ;)

Troszkę to nie ta droga. Ale każdy ma prawo do swojej opinii i mam nadzieję and123, że ta opinia nie jest podyktowana tym, że nie otrzymałeś zgody od wydawnictwa (które wydało książkę)  na otrzymanie egzemplarza gratis, o który prosiłeś, celem wydania recenzji. Pamiętam też jak przed Waszym wyjazdem mieliśmy okazję meilować, gdyż prosiłeś mnie o info w sprawie Maroko. Nie znalazłam w tej korespondencji nic co budziłoby Twoje wątpliwości w sprawie wyprawy (zarówno przed wyjazdem ani po powrocie) Nie wiem zatem skąd nagle tyle negatywu. Ale puszczam to w niepamięć i liczę na dalsze konwersacje godne podróżników - na właściwym poziomie.  :ok:

 

Pozdrawiam serdecznie i życzę Wszystkim Spokojnych Świąt i pełnych wspaniałych emocji - tych pozytywnych  :hej:

Może nie sięgajmy już do opisu wyprawy do Syrii i takich lapsusów jak: "w Syrii nie działa GPS" ,bo to też nieprawda. GPS działa i miał (ma) się dobrze, jako i na całym świecie!  

I jeszcze króciutko (mając nadzieję, że znów do Syrii będzie można spokojnie pojechać) Do czasu "rewolucji" zabronione było używanie GPS i na granicy (lub w czasie innej kontroli) mogło zostać skonfiskowane. A wiemy to od Syryjczyka, którego spotkaliśmy w Aleppo, który przez parę lat mieszkał w Krakowie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Np.: w jaki sposób zabezpieczałeś się przed kradzieżami itp. sprawami, jak te w Casablance (na wyrwę) ?

 

Nic specjalnego. Plecak z ważną zawartością na plecach, aparat na pasku i w rękach, przed sobą. W Casie to był przypadek. Wyjąłem taba aby koordynaty GPS katedry wpisać.

 

Gdzie zostawiałeś kampera, aby był bezpieczny, jadąc na wycieczkę rowerem ?

 

Koło jakiegoś znajomego, gdzie nocowaliśmy lub przy innych kamperach na stellplatzu.

 

W jaki sposób zaopatrywałeś się w wodę pitną (czy tylko raz na 100 km. np. z poideł dla wielbłądów, studni głębinowych itp.) oraz czy możesz w jakimś stopniu określić poziom czystości i stan bakteriologiczny takiej wody ?

 

Z ujęć wiejskich, ogólnodostępnych kranów w miastach. Poidła są zaopatrywane w wodę wodociągową lub ze studni głębinowych. Tą wodę traktowałem zawsze chemicznymi środkami do uzdatniania, które są dostępne w sklepach karawaningowych. Służyła ona tylko do mycia kuchennego, ząbków i jako prysznic.

Wodę do spożycia kupowaliśmy, na bieżąco w sklepach, w petach 5/10 litrów.

Ze sobą zabraliśmy dodatkowe zbiorniki, w sumie na 200 litrów wody, za namową różnych "podpowiadaczy", że nie ma wody na pustyni !

Dlatego jestem cięty jak żyletka na nieprawdziwe dane propagowane w sieci.

Nasze zużycie to średnio 30 litrów wody "technicznej" na dobę.

 

Nasuwa mi się przypuszczenie, że mimo wszystko wolałbym mieć jednak kilkadziesiąt litrów źródlanej wody butelkowanej. 

 

Wodę butelkowaną kupisz nawet "przy drodze". No oczywiście jakieś zapasy trzeba mieć. 

 

Andrzeju, skoro język angielski nie jest tam zbytnio przydatny, to czy posługiwałeś się innym, a jeśli tak, to którym z wymienionych przez Ciebie ? 

Czy znasz ten język biegle, czy może wystarczy znać kilkanaście podstawowych słów i zwrotów ?

 

Znam rosyjski i średnio angielski. Po miesiącu, czy dwóch obcowania z miejscowymi chwytasz tych 20-30 słów i jesteś wtedy the best.  Najlepiej zacząć od samego powitania po ..... nazwijmy dla uproszczenia arabsku.

Nie jest to tylko samo Salam alejkum (pokój z tobą), ale warto jeszcze 3-4 zdania wykuć dalszego powitania i wszystkim oczy się otwierają.

Francuskiego nie używam ani słowa, na przekór Francuzom, którzy uważają, że są pępkiem świata i rzadko kiedy umieją inny język obcy.

 

W jednym z Twoich filmów (cz. 9 "Maroko", 3 minuta i 58 sekunda) pada pytanie: "ale który mówi po angielsku ?", stąd moja wątpliwość w kwestii językowej.

 

To skrót pewnej 2 minutowej sceny.

Zbiegają się dzieciaki i każdy przekrzykuje się po francusku, chcąc zaprowadzić mnie (oczywiście za opłatą), do wioski skalnej.

Ja do nich po angielsku - oni swoje,

ja po polsku - oni swoje,

ja po rosyjsku - oni swoje.

Nagle zapanowała cisza, a ja do nich czystą polszczyzną: skoro nie znacie innego języka tylko francuski więc Wam dziękuję. Machnąłem ręką, a dziatwa zapewne pomyślała "co za niekumaty".

Poszli i tak ze mną wszyscy coś tam mówiąc po swojemu.

Zresztą prowadziłem tam peną "misję". Gdy dzieciaki podbiegały i prosiły o kadu (prezent), spokojnie wychodziłem z kampera i tłumaczyłem (pokazując na PL umieszczone na tablicy rejestracyjnej) To jest BULANDA, (czyli Polska po arabsku) i nie ma kadu. Kadu jest gdy jest literka F. Ze zrozumieniem kiwali głową i odchodzili.

 

P.S.

Pisz Andrzeju, bo Maroko, to piękny kraj ;)

 

Od kilku dni "walczę" z możliwością umieszczenia w blogu tabeli z koordynatami, opisami i zdjęciami miejsc postojowych i wszelkich wodopojów

i dodanie do tego jakiegoś opisanego praktycznego poradnika (jak się zachować, co można, gdzie, za ile itp.).

Ale ważniejsze będzie chyba to samo, ale w temacie Mauretania. Bo tak naprawdę, to Maroko jeszcze Afryką nie jest. Jedną nogą stoi w Europie.

Interia.pl wykupiła domenę kamperemprzezswiat.pl i miała wykropić super stronkę.

Ale coś im to nie wychodzi, więc sam szyję co mogę.

 

Poza tym myślę, że nie przyczepa, a właśnie kamper jest najbardziej odpowiednim środkiem dla tego rodzaju turystyki.

 

Noooooooo wiesz. Jak planujesz przezimowanie (polecam!!!) z setkami innych kamperów gdzieś w Maroko, to i przyczepa się nada. Oczywiście panel obowiązkowy !

Wodę samochodem dowieziesz. Nawet małą objazdówkę zrobisz. Czyniliśmy tak przez prawie 3 miesiące na Krecie, gdzie byliśmy chyba jedyną przyczepą.

Bedzie Ci jedynie brakowało jakiegoś quada, czy skuterka.

Jeśli jednak w planie jest poznawanie kraju, to znaczy 2-3 dni w jednym miejscu i dalej, to przyczepa jest dość "upierdliwa".

No, a zamykanie się na kempingach, to już oczywiście inny rodzaj karawaningu. Wygodny, ale ogranicza możliwości poznawcze, kontakt z ludźmi (z poza banży turystycznej) itp.

To tak trochę jak pobyt przez 7-14 dni w hotelu, w Agadirze.

Dziesiątki tysiące Polaków tam już było, prawie wszyscy skorzystali z jakiejść fakultatywnej wycieczki, albo samochód na dzień, czy dwa wypożyczyli i juz mówią, że znają Maroko i doradzają, doradzają, doradzają.

Aha, jak ktoś marzy o plaży i kąpielach, to raczej nie nad oceanem. Są wyjątki, ale nawet w Portugalii nie najlepiej to wygląda.

Zafalowanie spore, pływy czasami wielometrowe.

Plażowanie, to raczej nad Morzem Śródziemnym i jego przyległościami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Zainteresował mnie temat postu toteż uwaznie przeczytałem całość. Okazało się, że byłem naiwny sądząc, że znajdę tu opis wyprawy do Maroka.  Dla osoby planującej wyjazd do Maroka, większość wpisów w tym temacie przedstawia wątpliwą wartość ze względu na  całkowity brak konkretów.

Osobom chcącym dowiedzieć się jak  wygląda wyjazd kamperem do Maroka polecam relację, jaka ukazała się na forum camperteam.pl w zakładce Afryka zatytuowaną MAROKO - jesień 2013.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
  • Witamy

    Witamy na największym polskim forum karawaningowym. Zaloguj się by wziąć udział w dyskusji.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.