Skocz do zawartości

Trumatic


szadok

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć.

Opiszę przypadek mojego piecyka Truma... Wersja 3002 z elektronicznym iskrownikiem.

Od początku coś z nim było nie tak. Niechętnie odpalał. A jak już odpalił, to albo grzał jak głupi (bez regulacji) albo gasł. Do tego iskrownik cały czas cykał, choć płomień był.

Jako, że nie mam innych urządzeń gazowych (prócz auta z LPG) niespecjalnie wiedziałem co może być przyczyną.

 

Po lekturze forum stwierdziłem, że problemem będzie kapilarka - termostat. Prawdopodobnie się rozszczelniła i dlatego nie było regulacji temperatury. Gdzieś tam jeszcze wyczytałem, że czasem może być zawór po prostu zabrudzony/zapieczony i dlatego brak regulacji.

 

Więc po pierwsze (jeszcze w zimie) z góry do zaworu wlałem odrobinkę oleju silikonowego (łagodny dla uszczelek i plastików). Pomogło jak umarłemu kadzidło - czyli wcale. No może tyle, że zawór lżej się przekręcał, ale co z tego, skoro działał tak samo.

 

Wczoraj zabrałem się za piecyk. No cóż. W sumie byłem przygotowany na wydatek 400zł za cały zawór (bo kapilara nie występuje jako część zamienna), ale cóż zaszkodzi zajrzeć...

 

Pierwsze co zrobiłem, to zdjąłem dolny koszyk do czerpania powietrza (pod przyczepą). I tu zaskoczenie. Pełno sadzy. Już nawet nie sadzy ale twardego węgla. No OK to już wiem czemu piecyk przygasał - kiedyś Wirek (jak jeszcze na forum pisał) pisał mi, że to sitko trzeba czasem czyścić. No ale ilość mnie zaskoczyła.

Dobra potem wyjęcie piecyka z przyczepy. I znów sadza. Sypie się z przewodu kominowego, i z wymiennika. Ki czort..?

Dobra. jedziemy dalej - odkręcam wymiennik, od podstawy. Zdejmuję go znad palników i co..? SADZA w środku pełno SADZY. Masakra jakaś.

Dalej: rozkręcam zawór. Zawór jest w całkiem niezłym stanie. Widać, że wlany pół roku wcześniej olej silikonowy ładnie spenetrował. Pora na sprawdzenie kapilary... Podgrzewam tę rurkę co ją widać przed wymiennikiem po zdjęciu obudowy, no i okazuje się, że w mieszek (połączony z kapilarką) który jest w środku zaworu bardzo ładnie się rozszerza... czyli tak jak powinno być. No to już myślałem, że będzie z górki, że tylko czyszczenie było potrzebne. Ale podpiąłem gaz i odpaliłem palniki (dobrze, że w garażu ;) ). I tu zdziwienie. Ze świeczki - czyli mniejszego palnika poszedł płomień na 50cm, intensywnie żółty. Natomiast główny palnik ledwie się zapalał. W pierwszej chwili pomyślałem, że jest za ciepło i po prostu palnik główny jest zamknięty i jak się otworzy to dopiero walnie płomieniem :). Ochłodziłem nawet kapilarkę lodem, ale nic się nie zmieniło.

No to dobrałem się do palników. Przeczyściłem, przedmuchałem wydmuchałem trochę sadzy - dalej to samo...

Dysze... no właśnie. Ta dysza od świeczki ma zdecydowanie większy otwór od dyszy palnika głównego... a przecież wydatek palnika głównego powinien być zdecydowanie większy (i taka pierwsza myśl: qrde, czy ktoś nie powiększył otworu jakimś drutem przy czyszczeniu..?).

Dysze zamieniłem miejscami, i truma ożyła... Płomień ładny, niebieski, na obu palnikach, regulacja palnika głównego jest. No wszystko gra.

Pozostało wyczyścić wymiennik, przewód kominowy i złożyć wszystko do kupy.

 

Wnioski są takie:

ktoś wcześniej zamienił dysze miejscami.

skutek był taki, że po odpaleniu truma grzała w zasadzie małą świeczką. Ilość gazu była na tyle duża, że wystarczyło do nagrzania przyczepy. Ale zbyt duża ilość gazu dla małego palnika powodowała, że płomień był żółty (za mało tlenu w stosunku do gazu), spalanie było niepełne - zamiast CO2 wytwarzał się czad - CO i C2 czyli węgiel w postaci sadzy. Potem nastąpiło zabrudzenie wymiennika, sitka na dole (czerpnia) i jeszcze mniejszy dostęp tlenu. Dlatego truma gasła.

Duży palnik zaś pomimo sprawnej kapilary miał za małą dyszę i za mało gazu. Więc jego praca była nieodczuwalna w skali całego pieca, a regulacja kapilarą (termostat) nic nie dawała.

 

Co do cykającego iskrownika:

Okazuje się, że laseczka iskrownika musi być w płomieniu - a dokładniej w określonej części płomienia (o określonej temperaturze). Przypuszczam, że po nagrzaniu materiał iskrownika zmienia oporność i to powoduje brak wyładowań. Wystarczyło zatem, że płomień miał inną strukturę i temperatura iskrownika była na tyle mała, że iskrownik cykał iskrą cały czas.

Co prawda i tu ktoś grzebał i trzeba było laseczkę iskrownika usadzić w jednym, właściwym miejscu ale teraz jest OK.

 

Przy okazji: przed ostatnim wyjazdem weekendowym myłem przyczepę. Przejechaliśmy ok. 400km.

Przy sprawdzaniu ciągu w kominie (po odpaleniu zreanimowanej trumy) spojrzałem na dach... Od kominka Trumy ciągnie się w kierunku tyłu przyczepy czarna smuga. Tak, to sadza wyciągana w czasie jazdy z komina. W czasie jazdy w kominie robi się podciśnienie - wspomaga ciąg kominowy.

 

Opisałem te wszystkie perypetie, bo może komuś zdarzy się podobny przypadek i będzie chciał koniecznie zawór wymieniać, a wystarczy dyszki miejscami zamienić :P albo piec dobrze przeczyścić ;).

Przy okazji chciałem napisać tym, którzy się boją domorosłych amatorów gazu, żeby nie stawali obok mojej przyczepy, bo skoro teraz nie wybuchłem w czasie naprawy, to na pewno wybuchnie niebawem :) Choć ja tam uważam, że teraz jest bezpieczniej niż przedtem ;)

 

Na koniec chciałem Wam wszystkim pogratulować cierpliwości, że dotarliście do końca :P:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

..........................

 

Przy okazji: przed ostatnim wyjazdem weekendowym myłem przyczepę. Przejechaliśmy ok. 400km.

Przy sprawdzaniu ciągu w kominie (po odpaleniu zreanimowanej trumy) spojrzałem na dach... Od kominka Trumy ciągnie się w kierunku tyłu przyczepy czarna smuga. Tak, to sadza wyciągana w czasie jazdy z komina. W czasie jazdy w kominie robi się podciśnienie - wspomaga ciąg kominowy.

 

Opisałem te wszystkie perypetie, bo może komuś zdarzy się podobny przypadek i będzie chciał koniecznie zawór wymieniać, a wystarczy dyszki miejscami zamienić :P albo piec dobrze przeczyścić ;).

Przy okazji chciałem napisać tym, którzy się boją domorosłych amatorów gazu, żeby nie stawali obok mojej przyczepy, bo skoro teraz nie wybuchłem w czasie naprawy, to na pewno wybuchnie niebawem :) Choć ja tam uważam, że teraz jest bezpieczniej niż przedtem ;)

 

Na koniec chciałem Wam wszystkim pogratulować cierpliwości, że dotarliście do końca :P:)

 

Witaj.

 

Czy dobrze rozumiem? że zdarza się Tobie jeździć z odpalonym piecem ? takim piecem? tak "naprawionym" ?:look:

 

Jeśli tak to proponuje zachowaj to minimum bezpieczeństwa chociaż dla innych i zaopatrz się w pomarańczowy kogut i saperską tablice "przewóz niewypałów" by inni użytkownicy drogi powzięli odpowiedni dystans. :)

 

a tak poważnie.....

Nie obraź się szadok ,ale po tym co przeczytałem wyżej , proponuje Ci mimo Twej eureki odstawić przyczepę do fachowca, który Tobie to sprawdzi. Zwykły, banalny przegląd piecyka , choć przez serwisanta piecy CO.

Edytowane przez pasjonat (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj.

 

Czy dobrze rozumiem? że zdarza się Tobie jeździć z odpalonym piecem ? takim piecem? tak "naprawionym" ?:look:

 

Jeśli tak to proponuje zachowaj to minimum bezpieczeństwa chociaż dla innych i zaopatrz się w pomarańczowy kogut i saperską tablice "przewóz niewypałów" by inni użytkownicy drogi powzięli odpowiedni dystans. :)

Nie, źle zrozumiałeś.

Jechałem z piecem jeszcze nie naprawionym i nieodpalonym.

Jako, że piec był przed czyszczeniem, w przewodach i komorze spalania było mnóstwo sadzy.

Pieca teraz (na tym wyjeździe weekendowym) nie używaliśmy, bo było ciepło.

Dopiero po przyjeździe, po reanimacji pieca zobaczyłem za kominkiem smugę czarnego brudu. Powiązałem to z tym całym syfem w środku i stąd wniosek, że w czasie jazdy w kominie jest taki ciąg wywołany opływającym przyczepę powietrzem, że wyciąga nawet sadzę z komina.

a tak poważnie.....

Nie obraź się szadok ,ale po tym co przeczytałem wyżej , proponuje Ci mimo Twej eureki odstawić przyczepę do fachowca, który Tobie to sprawdzi. Zwykły, banalny przegląd piecyka , choć przez serwisanta piecy CO.

Prawdę powiedziawszy - nie widzę potrzeby.

Piec i przewód kominowy został gruntownie przeczyszczony z sadzy, sprawdzona drożność przewodu kominowego.

Piec był odpalony w garażu (a potem jeszcze kontrolnie w przyczepie na sam koniec).

Sprawdziłem działanie całości, sprawdziłem jakość płomienia (teraz piękny niebieski /świadczy to o dobrym, pełnym spalaniu/, w całości regulowalny);

Sprawdziłem dysze pod kątem czystości, sprawdziłem stan i przeczyściłem palniki.

Sprawdziłem zawór pod kątem

-mechanicznym (nic się nie zacina, wszystko pięknie pracuje),

-czystości,

-drożności,

-szczelności.

Elektrycznie zawór także jest w pełni sprawny.

Sprawdziłem zawór odcinający z termoparą (po wychłodzeniu zamyka dopływ gazu na amen, nie zacina się).

Sprawdziłem iskrownik i jego działanie i oceniam na prawidłowe - włącza się momentalnie gdy płomień świeczki zostanie choć lekko zachwiany bądź zdmuchnięty.

Sprawdziłem szczelność połączeń skręcanych.

Pełnię szczęścia zamyka nowa uszczelka na wyjściu do komina.

Co tu dużo chcieć...?

Przecież właśnie zrobiłem sobie mały(?) przegląd urządzenia gazowego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 miesięcy temu...

Witam

Właśnie w moim TECu popsuł sie piecyk, ale on jest z iskrownikiem piezoelektrycznym. Piecyk odpala, ale jak zwolnię pokrętło to gaśnie. Jest taki moment, że przy pokręcaniu i delikatnym cofaniu utrzymuje płomień na małym palniku, a kiedyś pięknie grzał na dużym. Nie rozbierałem zaworu bo nie mam jeszcze takiej wiedzy. Wymontowałem cały piecyk, bo próby odpalenia doprowadziły do wybuchu, na skutek nagromadzenia się gazu w komorze spalania i kominie. Wybuch wyrwał dolną obudowę z czerpnią powietrza oraz nasadkę kominową, której już nie znalazłem. Dobrze, że w przyczepie byłem sam, bo ktoś kto by to widział mógłby się zniechęcić do karawaningu. Nie wiem co nas skłania do samo napraw, ale ja właśnie mam taką naturę. Teraz zbieram informacje na temat naukowej zasady działanie tego cuda techniki. Trumę z iskrownikiem elektronicznym mam w HOBBY, ale tam jest OK. W TECu używałem gazu technicznego, podobno jest lepszy. Żadnej sadzy u mnie nie było. Trzeba by rozebrać ten automat dozujący, ale jak go potem wyregulować nie znając parametrów serwisowych. Ten piecyk już do przyczepy nie wróci, a poeksperymentować mogę z dala od przyczepy. Tymczasowo mam w TECu panel elektryczny, ale myślę o piecyku ZIBRO lub innej firmy na paliwo płynne z turbo spalaniem. Trumę może naprawię i zastosuję w domku kempingowym.

Pozdrawiam

Cześć.

Opiszę przypadek mojego piecyka Truma... Wersja 3002 z elektronicznym iskrownikiem.

Od początku coś z nim było nie tak. Niechętnie odpalał. A jak już odpalił, to albo grzał jak głupi (bez regulacji) albo gasł. Do tego iskrownik cały czas cykał, choć płomień był.

Jako, że nie mam innych urządzeń gazowych (prócz auta z LPG) niespecjalnie wiedziałem co może być przyczyną.

 

Po lekturze forum stwierdziłem, że problemem będzie kapilarka - termostat. Prawdopodobnie się rozszczelniła i dlatego nie było regulacji temperatury. Gdzieś tam jeszcze wyczytałem, że czasem może być zawór po prostu zabrudzony/zapieczony i dlatego brak regulacji.

 

Więc po pierwsze (jeszcze w zimie) z góry do zaworu wlałem odrobinkę oleju silikonowego (łagodny dla uszczelek i plastików). Pomogło jak umarłemu kadzidło - czyli wcale. No może tyle, że zawór lżej się przekręcał, ale co z tego, skoro działał tak samo.

 

Wczoraj zabrałem się za piecyk. No cóż. W sumie byłem przygotowany na wydatek 400zł za cały zawór (bo kapilara nie występuje jako część zamienna), ale cóż zaszkodzi zajrzeć...

 

Pierwsze co zrobiłem, to zdjąłem dolny koszyk do czerpania powietrza (pod przyczepą). I tu zaskoczenie. Pełno sadzy. Już nawet nie sadzy ale twardego węgla. No OK to już wiem czemu piecyk przygasał - kiedyś Wirek (jak jeszcze na forum pisał) pisał mi, że to sitko trzeba czasem czyścić. No ale ilość mnie zaskoczyła.

Dobra potem wyjęcie piecyka z przyczepy. I znów sadza. Sypie się z przewodu kominowego, i z wymiennika. Ki czort..?

Dobra. jedziemy dalej - odkręcam wymiennik, od podstawy. Zdejmuję go znad palników i co..? SADZA w środku pełno SADZY. Masakra jakaś.

Dalej: rozkręcam zawór. Zawór jest w całkiem niezłym stanie. Widać, że wlany pół roku wcześniej olej silikonowy ładnie spenetrował. Pora na sprawdzenie kapilary... Podgrzewam tę rurkę co ją widać przed wymiennikiem po zdjęciu obudowy, no i okazuje się, że w mieszek (połączony z kapilarką) który jest w środku zaworu bardzo ładnie się rozszerza... czyli tak jak powinno być. No to już myślałem, że będzie z górki, że tylko czyszczenie było potrzebne. Ale podpiąłem gaz i odpaliłem palniki (dobrze, że w garażu ;) ). I tu zdziwienie. Ze świeczki - czyli mniejszego palnika poszedł płomień na 50cm, intensywnie żółty. Natomiast główny palnik ledwie się zapalał. W pierwszej chwili pomyślałem, że jest za ciepło i po prostu palnik główny jest zamknięty i jak się otworzy to dopiero walnie płomieniem :). Ochłodziłem nawet kapilarkę lodem, ale nic się nie zmieniło.

No to dobrałem się do palników. Przeczyściłem, przedmuchałem wydmuchałem trochę sadzy - dalej to samo...

Dysze... no właśnie. Ta dysza od świeczki ma zdecydowanie większy otwór od dyszy palnika głównego... a przecież wydatek palnika głównego powinien być zdecydowanie większy (i taka pierwsza myśl: qrde, czy ktoś nie powiększył otworu jakimś drutem przy czyszczeniu..?).

Dysze zamieniłem miejscami, i truma ożyła... Płomień ładny, niebieski, na obu palnikach, regulacja palnika głównego jest. No wszystko gra.

Pozostało wyczyścić wymiennik, przewód kominowy i złożyć wszystko do kupy.

 

Wnioski są takie:

ktoś wcześniej zamienił dysze miejscami.

skutek był taki, że po odpaleniu truma grzała w zasadzie małą świeczką. Ilość gazu była na tyle duża, że wystarczyło do nagrzania przyczepy. Ale zbyt duża ilość gazu dla małego palnika powodowała, że płomień był żółty (za mało tlenu w stosunku do gazu), spalanie było niepełne - zamiast CO2 wytwarzał się czad - CO i C2 czyli węgiel w postaci sadzy. Potem nastąpiło zabrudzenie wymiennika, sitka na dole (czerpnia) i jeszcze mniejszy dostęp tlenu. Dlatego truma gasła.

Duży palnik zaś pomimo sprawnej kapilary miał za małą dyszę i za mało gazu. Więc jego praca była nieodczuwalna w skali całego pieca, a regulacja kapilarą (termostat) nic nie dawała.

 

Co do cykającego iskrownika:

Okazuje się, że laseczka iskrownika musi być w płomieniu - a dokładniej w określonej części płomienia (o określonej temperaturze). Przypuszczam, że po nagrzaniu materiał iskrownika zmienia oporność i to powoduje brak wyładowań. Wystarczyło zatem, że płomień miał inną strukturę i temperatura iskrownika była na tyle mała, że iskrownik cykał iskrą cały czas.

Co prawda i tu ktoś grzebał i trzeba było laseczkę iskrownika usadzić w jednym, właściwym miejscu ale teraz jest OK.

 

Przy okazji: przed ostatnim wyjazdem weekendowym myłem przyczepę. Przejechaliśmy ok. 400km.

Przy sprawdzaniu ciągu w kominie (po odpaleniu zreanimowanej trumy) spojrzałem na dach... Od kominka Trumy ciągnie się w kierunku tyłu przyczepy czarna smuga. Tak, to sadza wyciągana w czasie jazdy z komina. W czasie jazdy w kominie robi się podciśnienie - wspomaga ciąg kominowy.

 

Opisałem te wszystkie perypetie, bo może komuś zdarzy się podobny przypadek i będzie chciał koniecznie zawór wymieniać, a wystarczy dyszki miejscami zamienić :P albo piec dobrze przeczyścić ;).

Przy okazji chciałem napisać tym, którzy się boją domorosłych amatorów gazu, żeby nie stawali obok mojej przyczepy, bo skoro teraz nie wybuchłem w czasie naprawy, to na pewno wybuchnie niebawem :) Choć ja tam uważam, że teraz jest bezpieczniej niż przedtem ;)

 

Na koniec chciałem Wam wszystkim pogratulować cierpliwości, że dotarliście do końca :P:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzeba by rozebrać ten automat dozujący, ale jak go potem wyregulować nie znając parametrów serwisowych.

O jakim automacie piszesz? I jakiej regulacji? W trumie nic nie trzeba regulować. Dysze są ustawione na stałe, więc proporcje powietrze/gaz są ustawione fabrycznie.

W Twoim przypadku obstawiałbym albo termoparę (uszkodzona bądź źle ustawiona w palniku), albo przewód od termopary albo uszkodzona dolna część zaworu z elektromagnesem (uszkodzona bądź zabrudzona)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uwaga marginesie tematu. Miałem ciągle kłopoty z odpaleniem Trumy i kuchni gdzie płomień był zdmuchiwany przez gaz. Jak już piecyk odpalił to zaczynał się cyrk z ustawieniem ciepła bo trzeba było ustawić ok 1 góra 2. I tak przez 12 lat - w końcu sprzęt wiekowy dobrze że działa. Dopiero na Forum zauważyłem wykład o dwóch normach ciśnienia gazu po reduktorze. Zmieniłem reduktor na ten z mniejszym ciśnieniem i jest miodzio. Odpalanie od pierwszego razu, płomień na kuchni stabilny, regulacja temperatury piecyka płynna w szerokim zakresie. Nie było okazji sprawdzić lodówki no i lampka gazowa została trochę sponiewierana chyba przez to za duże ciśnienie. Radość z okazji rozwiązania problemu była przeogromna. Został ufundowany z tej okazji wielopak MOCNEGO FULLA dla rzeczoznawców z karawaning.pl, który to wielopak wypiłem jako przedstawiciel szanownego kolektywu ( przy braku innych propozycji).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciesz się że miałeś tylko takie perturbacje na za dużym ciśnieniu , a nie wybuch.

Niektóre piece truma nie trzymają szczelności na zaworach przy większym ciśnieniu.I nie jest to ich wada . Sprawdziłem to na co najmniej 3 piecach.

Uszczelka dociskana sprężynką na końcu czpienia pokrętła zaworu - odpowiedzialna za obieg rozruchowy nie utrzymuje ciśnienia mimo że termopara " zrywa" dopływ gazu i teoretycznie odcina dopływ . Efektem czego po zakręceniu zaworu gaz ulatnia się z samego zaworu.Podobnie dzieje się z kuchenkami gdyż zawory są niemal identyczne.

Edytowane przez pasjonat (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a moze ktoś podać linka,gdzie nabyć uszczelke koomina do trumy,czy dostane w sklepie gazowniczym

 

Witam !

 

Np. tu:

 

http://sklep.klaja.pl/pl_PL/p/Uszczelka-do-piecyka-truma-3002%2C-52-mm-/1925?utm_source=nokaut.pl&utm_medium=cpc&utm_campaign=2013-01&utm_content=1925#nclid=8bab3d944986e664968e8e41b72ff3a9

 

Musisz zadzwonić i podać model, rocznik Twojego pieca ewentualnie średnicę rury komina (tej wewnętrznej, nie osłony) - są dwa rodzaje uszczelek.

 

:banan:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a moze ktoś podać linka,gdzie nabyć uszczelke koomina do trumy,czy dostane w sklepie gazowniczym

 

Tu masz jeszcze info o numerach katalogowych, w zależności od posiadanego pieca:

http://forum.karawaning.pl/topic/12606-piecyk-grzewczy-w-przyczepie-a-nasze-bezpieczenstwo/page__view__findpost__p__300722

 

:hej:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może nie wybuch ale bum było. Długo nie chciał odpalić po zimie i w końcu odpalił, ALE JAK!!!

Ciesz się że miałeś tylko takie perturbacje na za dużym ciśnieniu , a nie wybuch.

Niektóre piece truma nie trzymają szczelności na zaworach przy większym ciśnieniu.I nie jest to ich wada . Sprawdziłem to na co najmniej 3 piecach.

Uszczelka dociskana sprężynką na końcu czpienia pokrętła zaworu - odpowiedzialna za obieg rozruchowy nie utrzymuje ciśnienia mimo że termopara " zrywa" dopływ gazu i teoretycznie odcina dopływ . Efektem czego po zakręceniu zaworu gaz ulatnia się z samego zaworu.Podobnie dzieje się z kuchenkami gdyż zawory są niemal identyczne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 7 miesięcy temu...

Witam mi wlasnie dzisiaj wybuchl piecyk rozsadzilo rure komina wybrzuszylo blache z przodu i szybe przez która widać plomien rozsadzilo na male kawałki po całej budzie dodam tylko ze była podlaczona nowa butla gazowa pozyczona od znajomego który nabil ja na stacji lpg  chyba już nigdy nie będę odpalal piecyka i lodówki :(:(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewnie tak  wlasnie naczytałem się kilku postow Było tak Przekrecilem pokretlo w lewo az się wcisnelo poczekałem chwile pstryknolem i piecyk zaskoczyl  plomien falowal przekrecilem na normalne grzanie oki chciałem trochę sciszyc :) plomien i zgasł a później to już wciskałem trzymałem i klikałem raz była iskra raz nie krecilem w lewo trzymałem klikałem nic zostawiłem to na chwile wyszedłem cos tam wniosłem do budy i znowu trzymałem i co parenasnie sekund klikałem zapalnik jedno co zauwazylem ze iskra jak już była to mocna ,slaba ,ale tez w roznych miejscach na palniku , trzymałem i klikałem i buum pewnie za dużo gazu było już w srodku mi się wydawalo ze trzymałem za krotko ale teraz jak siedze już w domu mysle ze pewnie z 20min trwala zabawa tylko czemu zakoczyl na początku a później już nie wilgoc? na iskrowniku za mało powietrza od dolu gdzie zasysa piecyk powietrze? zatkany komin? daszek z komina poleciał na pare metrow  teraz to pewnie gdybanie ale chciałbym wiedzieć co moglo być nie tak     Byłem z kolega nic się nam nie stało szklo tylko trochę w nas się posypalo ale spoko wszyscy zyja  tylko nici z wyjazdu na ryby bo troszeczkę za zimno:-)

Edytowane przez zloty (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
  • Witamy

    Witamy na największym polskim forum karawaningowym. Zaloguj się by wziąć udział w dyskusji.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.